Wędkarska pasja?

[Pawel66]

Skończyło się na strachu.KLIK

[MichalTch]

To jest dopiero pasja 8O
_________________
Nigdy nie kłóć się z głupcem - ludzie mogą nie dostrzec różnicy

[Piwoniusz]

Policjant miał szczęście. Przecież ci na łodzi mogli mu odpowiedzieć ogniem z pepeszy.
Co te filmy z Hollywood robią z ludżmi. Naogląda się taki Brudnego Harry i nosi spluwę w kieszeni dżinsów na ryby, chociaż pasek ledwie wytrzymuje ciężar takich spodni. Ameryka. Dla wielu bez pojęcia. Akurat tutaj ludzie nie są tacy skorzy do wyciągania broni, chociaż prawie każdy ma ... ten drugi może mieć większego Colta ... bo tu prawie każdy ma.

[dzepetto]

Piwoniusz i może dlatego co jakiś czas z Hameryki donoszą o kolejnych masakrach w szkołach. Przecież każdy ma więc wystarczy podpierdzielić rodzicom. A w szkole to raczej nikt większego colta nie wyciągnie...

[Amitaf]

Może się okazać, że zamiast płynów ochronnych przed komarami i kleszczami - na rybach - trzeba będzie nosić kamizelkę kuloodporną :evil: i dodatkowo wędkarze, co roku, przy opłacie za wędkowanie, będą musieli okazać aktualne badania psychologiczne
_________________
Nigdy nie nurkuj do mętnej wody.

[morskileszcz]

Ten Policjant strzelał do moich krajanów z Żyrardowa, oni sie nie ostrzeliwują.

[Pawel66]

[Zenon]

[Piwoniusz]

Paweł, dobry dowcip. Nie znałem go.
Tu uwaga do Sachy - nadal bawią mnie polskie komedie i dowcipy takie jak ten powyzej - mimo że w USA ten żart byłby rasistowski. Amerykańskie komedie jakoś mnie nie bawią tak jak kumpli w Polsce. Tak Sacha. Ściągam wiele filmów na internecie i często zaglądam w celu informacji na polską stronę "Polish Elite Club". Najśmieszniejsze komedie tam wymieniane to właśnie te z pierdnięciami na balu.
Dżepetto, tragedia w Virginia Hi Tech mocno mną poruszyła. Brak mi słów dla kanalii z Korei, która zamordowała tylu niewinnych młodych ludzi. Życie w tym kraju to nie tylko Pewexy na każdej ulicy i dolary ale także walka, frustracje i stałe zagrożenie. W moim biurze pracuje agresywny Chińczyk systematycznie atakujący komputer i meble. Nie kryje się z nienawiścią do emigrantów mimo że z dziadkiem rozmawia przez tłumacza - on nie zna chińskiego a dziadek angielskiego. Ostatnio załatwił sobie pozolenie na broń.

[petrus3]

[pepek]

Trzeba na ryby chodzić z karabinkiem. : :
_________________
Najlepszym przyjacielem jest ten, kto nie pytając o powód twego smutku, potrafi sprawić, że znów wraca radość.

[dzepetto]

[Piwoniusz]

[SSG]

[bonski]

Jak dobrze być POLAKIEM. :P :P :P :P
_________________
Wszystkie nurty mistyczne wspominały o konieczności uśmiechu i "obowiązku radości".Wędkarstwo nie pozostaje w tyle.

[Piwoniusz]

SSG, nie za bardzo jestem pewien co chciałeś dowieść tą garścią informacji. Moją polskość obnoszę razem z kiełbasą na lunch po całym biurze. O moim poczuciu humoru w pracy mówią, że jest typowo polski (na PW o tym samym słysze że jest typowo amerykańskie). Prawie co dzień słyszę w biurze coś na temat mojej polskości czemu się nie dziwię bo nawet do opowiadań o kraju nad Wisłą ostatnio dołączałem z dumą pokazywanie dobrej, polskiej strony wedkarskiej. I Ty mi mówisz o moim amerykanizowaniu się ?!?
Jestem dumny że w moich żyłach nie płynie krew kryminalisty angielskiego a jedynie wielu pokoleń szlacheckich opojów, nierobów, alkoholików i awanturników.

[SSG]

Piwoniusz chodzi mi wyłącznie o to:
"...musiał wytworzyć sobie własną historię, zabytki i nawet arystokrację..."

Doprawdy ja osobiście nie widzę nic aby się tym zachwycać. Robili wszystko aby zatrzeć karty histori i robią to nadal.
Mówi się, że to jednostki tworzą całośc. Ja jednak nie jestem tego pewny, lecz nie będąc na miejscu, jak Ty, nie pozwolę sobie tego oceniać. Jednak patrząc na amerykanizację naszej gospodarki i parlamentu, dochodzę do wniosku, ze powoli nadchodzi pora by sprzeciwić się tym, którzy wiedzą lepiej co jest dla mnie dobre.

[Piwoniusz]

SSG, zgadzam się w pełni co do problemu amerykanizacji Polski. To między innymi dlatego oburzam się tutaj na publiczne okazywanie braku szacunku dla języka polskiego. To ja, który siedzę poza granicami juz prawie 20 lat, bez kontaktu na codzień z Polakami, muszę się "popisywać" znajomością języka moich ojców ??? To co Rosjanie robili na siłę (rusyfikacja), Polacy teraz robią z przyjemnością ... "Łał". Zobacz ile słów zaczyna być zastępowanych angielskimi odpowiednikami "userze" SSG ... bez przymusu i bata.
Zbieram polskie filmy gdzie i kiedy sie da. Nie oglądam w ogóle amerykańskiej telewizji bo tracę apetyt. A teraz powiedz, jakie filmy są najpopularniejsze w Polsce ?
O gospodarce nie będę się wypowiadał bo "kupę" o niej wiem.
Parę lat temu zaszokowała mnie wiadomość o nowym zwyczaju w Polsce - fajerwerki z okazji 4th of July - Świeta Niepodległości w USA. Paranoja.
Denerwują mnie dupki co nie widzą tego co się dzieje dookoła nich ale widzą zło amerykańskie za Oceanem.
Nie jestem zachwycony krajem w którym mieszkam ale ja mam do tego powody. Amerykański styl zdecydowanie nie podoba mi się ... polski też. Ludzie, którzy czerpią swoją wiedzę na temat USA z komiksów i filmów made in Hollywood a następnie krytykują wszystko co ma zwiazek z Coca-Colą są żałosnymi dyletantami.
Z drugiej strony mam wiele pokory dla kraju o takim potencjale i osiągnięciach o jakich w Polsce będą marzyć jeszcze pokolenia.
Porównywanie, szufladkowanie, kategoryzowanie .... jakież to bezsensowne.

[Megalodon]

[dzepetto]

[SSG]

Jesteś jak najbardziej dobrze zrozumiany. :-) Mnie nie obchodzi co jest napisane obok napisu "Kraj:". Ja po prostu nie zgadzam się z dumnym przedstawianiem tego co napisałem już Piwoniuszowi. Przytoczę tu jeszcze raz:
""...musiał wytworzyć sobie własną historię, zabytki i nawet arystokrację...".
W takim aspekcie przedstawianie narodu jako "zdobywcy wszechświata" jest co najmniej niesmaczne, gdyż już napisałem w jaki sposób do tego doszło.
No i najważniejsze. nigdzie nie stworzyłem podziału na "my i wy". Propozycję Piwoniusza o zapoznaniu się z wiadomościami w Google o "WASP" i "Mayflower" w aspekcie "prawdziychi Amerykanów" z wielopokoleniowym rodowodem i tworzących własną, hermetyczną klasę, odebrałem jako bardzo napuszoną, a dotyczącą białego człowieka, który z rdzennymi Amerykanami nie ma nic wspólnego. Z tąd moja garść faktów i stwierdzenie o nieuczeniu histori, która jest bezpardonowo dopasowywana na potrzeby wizerunku zewnętrznego.

Przeczytałem jeszcze raz, kilkukrotnie to "nas" i faktycznie muszę przyznać Ci rację. Bardzo niezręcznie to ująłem, za co przepraszam. Mogę tylko prosić byście uwierzyli, że nie o takie znaczenie w wymowie mi chodziło.

[Piwoniusz]

SSG, WASP - White American South Presbiterian oraz Mayflower to dowody na to, że nie wszyscy w USA to równi sobie emigranci. Potomkowie Mayflower uznają się za szlachtę na tym kontynencie i istnieją ze swoimi dokumentami pochodzenia jak Radziwiłłowie w Polsce. WASP (osa) to określenie tych "rodowitych" Amerykanów.
To (klasowość emigracji postrzeganej jednolicie z dystansu Europejczyka)a nie historię miałem na mysli.
Dżepetto, nie miałem na myśli Ciebie w tamtym poście tylko znawców Ameryki na podstawie filmów o Spider Man.

[Megalodon]

[petrus3]

A ja wam przytoczę słowa mojego kolegi, mieszkającego w Nowym Jorku od 1988r i prowadzącego własną pracownię reklamową. Człowieka sukcesu, człowieka otwartego, wykształconego i niezwykle tolerancyjnego. Rodowitego Amerykańca.

Otóż po 45 latach swojego życia stwierdził on, że społeczeństwo amerykańskie to 5% ludzi na poziomie i 95% kompletnej hołoty z IQ na poziomie 90, przy czym jest to iloczyn, a nie iloraz !!!! :roll: :roll: :roll:

Takiej ciemnoty i takiego ignoranctwa nie ma nigdzie na świecie. Przeciętny Amerykanin nie ma pojęcia, gdzie leży Polska, Węgry czy Rumunia. Policzenie bez kalkulatora 9x7 staje się niemożliwe, wiedza na temat Europy, jej historii i ewolucji jest zerowa. Ogólny poziom wykształcenia 15-latka jest tak żenujący, że w europejskim college nie miałby żadnych szans. Pytanie zadane statystycznemu US Citizen, kto to był Kopernik, Strauss czy Freud powoduje zdziwienie na twarzy. To tylko najprostsze przykłady na to, jak naprawdę ciemny to naród. Oczywiście ci, którzy należą do elity są na najwyższym światowym poziomie......tylko jest ich garstka !!!!

Nie moje to słowa, ale nie mam cienia wątpliwości co do ich prawdziwości.

Nigdy w USA nie byłem, chociaż wizy nie potrzebuję. Ale w przyszłym roku będę 2 tygodnie w NYC. Popatrzę sobie na to niesamowite miejsce na naszym globie, a przede wszystkim to sobie woblerów za psi grosz nakupuję !!!!!.......a cooooo !!!!

pozd.

[Pawel66]

Tylko nie myśl, że się czepiam :., ale:
Petrus3 napisał:

[petrus3]

Dlaczego ryzykowne ????
Ten naród taki właśnie jest.

[Pawel66]

Ryzykowne w sensie pochopne, albo nieprzemyślane. Nie znasz wszystkich narodów.
W tym temacie już nie dyskutuję.
Dobranoc.

[wels]

Petrus twój kolega ma racje. Po urlopie spędzonym w USA doszłem do tego samego wniosku. :lol:

[Piwoniusz]

Petrus, postaram Ci się trochę przybliżyć obraz Nowego Jorku (Ameryki)bo widzisz go obecnie oczyma tylko jednej dziesięciomilionowej cząstki i za wcześnie myślisz, że wiesz już wszystko. Bez urazy, nie mam pretensji o to co napisałeś. Mam tylko ochotę podzielić się moimi wrażeniami o tym kraju po 18-tu latach mieszkania w nim, z tymi co tu nie byli, ale wiedzą lepiej jak tu jest.
Od dawien dawna argumentem Polaków przeciw Amerykanom jest ich (Amerykanów) nieznajomość geografii. Czas zwalczyć ten stereotyp. Petrus, pamiętasz lekcje geografii ? Nauka o Polsce i świecie. A teraz wyobraż sobie ucznia dowolnego stanu (każdy jest mniej więcej wielkości Polski), który ma się nauczyć geografii własnego kraju (50 razy Polska) plus świata. Trzeba mieć małe pojęcie o geografii, żeby nie widzieć, jak malutkim krajem jest Polska w porównaniu do Stanów i co za tym idzie bzdurnego przekonania o wyższości wiedzy na temat geografii.
Z moich obserwacji wynika że Amerykanie to największa grupa globtrotterów. Mój boss odbywa wakacje 6 razy w roku, za każdym razem w innej cześci świata. Nie jest człowiekiem bogatym - około 400 000 rocznie. Takich jak on są miliony. Uważam że przeciętni Polacy (mieszkający w kraju) nie mają takich możliwości finansowych i dlatego porównywanie w którym kraju poznaje się geografię świata własnymi oczami jest bezsensowne. W moim biurze 80 % pracowników była co najmniej 2 razy na wakacjach w Europie w ciągu ostatnich 5 lat. Jaka jest średnia wizyt turystycznych na kontynencie amerykańskim naszych rodaków ? Odpowiedż: średnio Polak wizytuje USA raz ... ale dobrze. Czasami udaje mu się wrócić do kraju i zakopać.
I nie zadawaj Amerykaninowi pytań o stolicę Holandii bo na warszawskiej ulicy na pytanie: "Jak się nazywa stolica stanu Nowy Jork ?" pada odpowiedź - Nowy Jork. Ok, nie traćcie czasu teraz na szukanie po internecie. Stolicą stanu Nowy Jork jest Albany.
Sprawa edukacji. Tu, kolego Petrus zgadzam się z Twoim znajomym a zarazem Twoim punktem widzenia Ameryki. Poziom szkoły podstawowej i średniej (zwanej tutaj "high school") jest poniżej dna. Mam znajomą po tzw. maturze która nauczyła się przez 12 lat obierać cebulę. Nie nadaje się kompletnie do niczego. O świecie, historii, literaturze czy filozofii wie tylko że Britney Spears przefarbowała włosy i warto kupić jej nowego CD a o 8 wieczorem będzie jej nowy teledysk na MTV. Kompletne warzywo. Pożyczyłem jej jeden z ostatnich filmów "300". Z ciekawości zapytałem ją czy wie o czym jest ten film. Wiadomości o Grecji - zero, o historii lub mitologii - poniżej zera ... zapytała co to znaczy mitologia.
Przyznam, że poziom wiedzy o historii i literaturze przeciętnych młodych Amerykanów jest wyjątkowo beznadziejnie niski. Kolesie w biurze nie znają nawet własnych takich jak Hemingway czy Erskine Caldwell (mój ulubiony amerykański pisarz). Jednak jakoś sobie radzą, żeby nie dać się wyprzedzić technologicznie przez średniej wielkości kraj w Europie wschodniej. Nauczyli się tzw. wąskiej specjalizacji. I tu jest pies pogrzebany, Panie Petrus. Do biura przychodzi nowy matołek po studiach co nie wie gdzie jest Polska ale za to wie jak smakuje "polish kebasa" i od razu zaczyna zapieprzać projekty w AutoCAD ... po 30 minutach szkolenia z czego 20 minut zabiera przedstawienie reszty pracowników. Pamietasz Petrus (mam Cię za człowieka wykształconego) jak opuszczaliśmy uczelnie pełni nieprzydatnej wiedzy, nieprzystosowani do żadnego zawodu ?
Piszesz (cytuję) "jak naprawdę ciemny to naród". Ano prawda. Duży kontygent tej ciemnoty pochodzi z kraju nad Wisłą. Pomyśl następnym razem polski kolego czy pisząc o ciemnocie Amerykanów nie piszesz o jakimś krajanie. Po przyjeździe do Ameryki wylądowałem w polskiej dzielnicy i spędziłem w niej około 14 lat. Pierwszy rok był w porząsiu ... zapieprzałem na "konstrakszyn" i piłem piwko na rogu z Adasiem i Stasiem. Jakoś mi nie przeszkadzało, że Stasio zaprosił mnie na urodziny, które wyprawił w parku, gdzie serwował kaszankę na gazecie na ławce i wódkę w plastikowych kubeczkach. Adaś, mimo że miał paskudną mordę (pochlastaną nożem w ulicznych bójkach na Zoliborzu) i kryminalną przeszłość w Polsce był bardziej honorowy w swoich jedynych portkach, które nosił od roku 6 dni w tygodniu. Wynajmował z konkubiną prawdziwe mieszkanie. Nie mogli się pobrać bo jego żona w Polsce się nie zgadzała na poligamię. Adaś, jak zrobił urodziny w mieszkaniu to położył kaszankę na gazecie na prawdziwym stole ... który 2 dni wcześniej przytaszczyliśmy z ulicy, bo komuś nie podobało się że miał tylko 3 nogi.
Ale ja Ci tu piszę o elicie na Greenpoincie zupełnie zapomniawszy o ciemnej części narodu. Najciemniejsza była sprzątajaca w moim budynku ... Danka. Uchowała się 10 lat bez znajomości 5 słów po angielsku oraz dojazdu na Manhattan (jeden przystanek metrem). Szczęściara ... poznała na dyskotece pod Lublinem Amerykańca Wieśka i zaszła prosto od pługa w ciążę w jeden miesiąc. Fajna kobitka ... całymi dniami siedziała na schodach i pytała co słychać na mieście. Klęła na głupich Amerykanów najgłośniej w okolicy. Kiedyś okropnie sklęła amerykańską koleżankę mojej córki za to że polewały się wodą na chodniku. Oczywiście po polsku bo do "fakowania" była jeszcze nie przyuczona. Córka z koleżanką miały ubaw powtarzając jej przekleństwa ... koleżanka bardziej ... może dlatego że była 100 % Murzynką i za Chiny nie rozumiała czego ta "polish lady" chce. A Dankę przecież uczyli w dobrej, polskiej szkole na wsi, że jak ktoś nie rozumie to trzeba głośniej ... Tu muszę się przyznać, że dzięki Dance zostałem nienormalny. Jak znudziło mi się chodzić na urodziny do Adasia i Stasia oraz pracować na "konstrakszyn" to się wziąłem za naukę. Po roku psucia komputera okazało się, że na Manhattanie nie ma architektów ze znajomością graficznych programów. To były złote czasy. Niestety nie dla mnie, wśród "ciemnoty amerykańskiej", jak to ładnie nazwał Petrus. Adaś i Staś zaczęli przechodzić na drugą stronę ulicy, żebym nie pobrudził ich garniturem. Danka natomiast, w przerwach machania miotłą po chodniku opowiadała przechodniom jak zostałem nienormalny i zacząłem nosić krawat zamiast wymazanych farbą drelichów na budowę. Widziałem w jej oczach szczęście kiedy spostrzegła jaka jest normalna dzięki mojej nienormalności. Ciesze się że ostatnio udało mi się nawet przywrócić normalność koledze z PW, moją nienormalnością.
Petrus, miło było mi z Tobą (i nie tylko ... ostatecznie jesteśmy w publicznym miejscu) wirtualnie pogawędzić o narodzie ciemnym i głupim .............. amerykańskim ?


Mógłbym tak zakończyć ten post ... zwłaszcza po ostatnich komentarzach na PW o Ameryce i Amerykanach, zupełnie nie wiem czemu kierowanych do mnie a nie do Białego Domu. Nie zakończę bo wierzę, że ludzi na poziomie jest więcej niż 5% (w/g Petrusa) zarówno w Ameryce jak i na PW.

[Megalodon]

[sacha]

No to i ja pozwolę sobie na małe co nieco.Piwoniusz pisze prawdę i bez obrzydzenia się z nim zgadzam.Miałem okazję po kilka dni a kiedyś nawet coś koło 2 tygodni bywać w Ameryce.90% Polaków jest jak opisywani przez Piwoniusza,znajomoś języka wygląda na zasadzie:
-boysy faitowały sie na sidewalku albo stał cara na kornerze 8)
Mnie osobiście metropolie się nie podobają,bywałem w Utica,Albany,Oriskany,bywałem w Ypsilanti czy Buffalo Grove i w takich
miejscach mi się podobało.Polską dzielnicę w Toronto(Roncze Wały : )odwiedzałem raz może dwa w roku.A teraz coś o szkolnictwie:Pod koniec lat 80 albo na poczatku 90 jakaś przystawka do ONZ przeprowadzała testy na grupach młodzieży w wieku 15-18 lat w krajach Zach.Europy,Koreii Płd.,Japonii,USA i Kanady.Testy obejmowały wiedzę o geografii,historii,literaturze i świecie współczesnym.Punktowanie było procentowe.Zwyciążayła Japonia lub Korea(nie pamiętam dokładnie)ale wynik był 96%,drugie państwo azjatyckie miało 92%,później między 50 a 90% Europa.Kanada z wynikiem 32% wygrała z USA 8) ostatnie miejsce 29%-zgadnijcie kto :?:
Będąc kilka dni w Oriskany(stan NY)poznałem panią prokurator na praktykach w tamtejszym więzieniu(mieszkaliśmy w tym samym hotelu a nie więzieniu).Wieczorem przy barze rozmawialiśmy o różnych rzeczach.
Była ogromnie zdziwiona że w Polsce znani są London,Staiback czy
Hamingway.Mówiłem że to u nas lektura obowiązkowa(szczerze to nie pamiętałem :roll: )Tydzień przed tym spotkaniem czytałem "Asfaltowy saloon" Łysiaka.Jest tam opisana z detalami bitwa pod Alamo.Nie wiem czy Łysiak nie zmyślał ale opisałem pannie wszystko-skąd szedł David Crocett,gdzie uciekał Santa Ana,ile dział mieli Meksykanie,kto wziął do niewoli Santa Anę.Wmówiłem pannie że to wszystko znam z lekcji historii w Polsce.Aleśmy się urabali 8) Nie mam żadnych uprzedzeń rasowych
i lubię lekko rozjaśnioną czekoladę 8)

[tomek79]

SSG, nie wiem co miałeś na myśli pisząc o amerykanizacji naszej gospodarki, ale domyślam sie ze raczej coś pozytywnego, w końcu amerykańska gospodarka dla innych może być tylko wzorem. W amerykanizacje naszego parlamentu nie wnikam

Petrus, no popatrz, co za ironia losu, ze tez takie amerykańskie ciemniaki latają w kosmos, pracują w Dolinie Krzemowej, codziennie tworząc nowe technologie informatyczne, ze tez udalo im sie wybudować tyle zapierających dech w piersiach budowli, ze tez w 10-tce najlepszych uczelni wyższych na świecie większość jest właśnie w Stanach, amerykańskie technologie obronne (przemysł zbrojeniowy) jest poza zasięgiem dla reszty świata, amerykańskie filmy bija na głowę wszystkie inne (i wcale nie mam tutaj na mysli superprodukcji), amerykańscy pisarze są u nas częściej czytani niz nasi rodzimi... Ze tez kupujesz wędki produkowane przez tych amerykańskich nieuków, odpalasz MinnKote, wpatrujesz sie w Humminbird'a, chodzisz w Nike'ach, Levis'ach, używasz narzędzi Stanleya itd. itp. Ciekawe dlaczego tak jest... Aha Petrus no i ta geografia... Słusznie zauważył to Piwo i Mega, przeciętny Amerykanin nie potrafi wymienić krajów, przez które przeplywa Dunaj, ale czy Ty potrafisz wymienić stany, przez ktore przeplywa np. Missisipi...

[Monk]

[petrus3]

tomek79
Widzę, że nie załapałeś myśli przewodniej mojego tekstu. Twój post ma się nijak do tego co ja napisałem. Chodzi mi o ogólny poziom wykształcenia społeczeństwa amerykańskiego, a nie o sprawy gospodarcze. Nike, Levis Minn Kota.......i co ???? Ciemny lud to produkuje, dla którego jedyną wartością jest dollar. Jedno drugiemu nie przeszkadza.

USA ma szczęście, że jest bardzo bogatym krajem. Dlatego tez może sobie na wiele rzeczy pozwolić, najlepiej wyposażone uczelnie, instytuty, szpitale itd. I co z tego??? Poziom wykształcenia był niski 30lat temu i jest taki do dzisiaj. Tu się nic nie zmienia.

[sacha]

[Piwoniusz]

Petrus, podam Ci kolejny przykład, których znam mnóstwo ... kiedyś napiszę chyba książkę. To był pierwszy rok mojej pracy na komputerze. Udało mi się załapać robotę za 9 $ na godzinę skanując dokumenty w przychodni lekarskiej. Do znajomej przyjechał syn z Polski - bardzo zdolny programista. Poprosiła mnie żebym go wkręcił do jakiejś roboty na komputerze bo on się na nich bardzo dobrze zna. Zaczęliśmy skanować na 2 zmiany - podzieliłem się z nim. To była taka procedura - około 7 czynności - małpia robota. Chłopak cały czas marudził że to robota dla głupiego a on ma przeciez w jednym palcu cała technologię komputerową. Po 3 dniach uszkodził bazę danych. Naprawialiśmy ją przez tydzień. Przez kolejny tydzień uszkodził system jeszcze 2 razy. Wyleciał z roboty. Po paru miesiącach znajoma zadzwoniła do mnie że Szczepan, taki zdolny programista a ma takiego pecha ... stracił już 6-tą pracę z kolei.
Myślę że miał pecha bo urodził się w kraju gdzie przez wiele lat komuniści wbijali do głowy jacy to jesteśmy wspaniali a reszta świata to dupki i ciemnota.

[Monk]

[Pawel66]

[SSG]

[tomek79]

[Monk]

Jednak nie znalazłeś wspólnego mianownika - szkoda.

[tomek79]

Monk, mógłbyś mnie oświecić???
Tylko mi nie mów, ze wszystko co dobre w Stanach zostało stworzone przez imigrantów o niemiecko-rosyjsko-francusko-polsko-żydowsko-chińsko brzmiacych nazwiskach.

[Monk]

Zapewne nawet w Wikipedii znajdziesz to, co - nie tylko ja - napisałem wyżej.;)
Nic nie będę Tobie wmawiał, bo udowadnianie na zasadzie: "Nikt nam nie wmówi, że czarne jest czarne, a białe jest białe" nie leży w mojej naturze.

[SSG]

[Piwoniusz]

Spieszę się do pracy, z ktorej pewnie napiszę parę niepozytywnych rzeczy o systemie amerykańskim ... o ile ciemniak boss nie zablokował mi wstępu na PW. :

[Jarpo]

Amerykanie to kraj pragmatyków. Jeśli na jakimś stanowisku pracy potrzebny jest super fachowiec to takiego zatrudniają a wcześniej takiego szkolą. Jeśli na innym stanowisku pracy nie potrzebna jest zbyt rozległa wiedza to nie szukają na nie fachowca po kilku uniwersytetach tylko zatrudniają bez mała debila, który potrafi perfekcyjnie wykonywać te czynności, które od niego są wymagane. Na niczym innym nie zna się i nie posiada żadnej wiedzy, ale to wcale nie przeszkadza, aby dobrze pracował. I o to chodzi! To naród, który do wszystkiego podchodzi z punktu widzenia ekonomicznego. Po co marnować środki na szkolenie milionów ludzi skoro tej wiedzy nie będzie można wykorzystać? U nas każdy musi być świadomy i wyuczony. I co z tego? Każdy zna się na wszystkim a ludzie zamiast pracować tylko dyskutują (bo na wszystkim się znają) i ekonomicznego pożytku z tego nie ma. Tam wychodzą z założenia, że jak chcesz poszerzać swoje horyzonty to we własnym zakresie za własne pieniądze. Twoja wiedza (o wszystkim, na wszystkie tematy) jest nikomu do niczego nie potrzebna. Myślę że właśnie dlatego maja takie osiągnięcia, że potrafią zorganizować wszystko w ten sposób że każdy robi to, co do niego należy i nie wnika w szczegóły. Nie zna się na wszystkim, wielu rzeczy nie rozumie, nie chce rozumieć i chyba jest przez to szczęśliwszy od nas. Co z tego, że my znamy się na wszystkim? Potrafimy wszystkich skrytykować, a mamy z tego tylko niepotrzebne nerwy. Kto na tym lepiej wychodzi? Oni czy my? Bo jak mówi Ferdek Kiepski dyskutować to każdy potrafi! Tylko robić ni ma komu!

Jeszcze jedno. To kraj, który w genialny sposób potrafi wykorzystać wiedzę i pracę innych nacji. Co z tego, że wymyślił coś Niemiec, Anglik, Polak czy inny Chińczyk jak to amerykanie maja z tego pożytek?!

Ameryka to nie jest kraj dla wykształciuchów! Tam trzeba coś umieć! Nieważne co, może to być zamiatanie ulicy ważne, aby robić to dobrze!
_________________
Politycznej poprawności moje stanowcze NIE!

[Pawel66]

Jako, że założyłem ten temat: Komendant (gdy wyciągał broń) nawet nie przypuszczał, jak żywą wywoła to dyskusję na PW : .

[SSG]

[Piwoniusz]

Jarpo, jesteś wielki. Oszczędziłeś mi parę godzin myślenia i pisania. Zatem tylko podpisuję się pod Twoimi tekstami.

SSG, eee tam. Pierwszy raz dyskusja jak by nie było polityczna bez użycia epitetów szerokiego rażenia.

[petrus3]

Panowie,

Oddzielmy poziom wykształcenia społeczeństwa od gospodarki, bo to dwa mało ze soba powiązane byty.

Ja mówię o poziomie jaki powinien normalny człowiek reprezentować, o wiedzy, tej ogólnej, umożliwiającej zrozumienie choć w podstawowym stopniu tego co się wokół nas dzieje. Jeśli ktoś tych podstaw nie ma to jest zwykłym prostakiem i ciemniakiem. Brak tej wiedzy jest kompromitujący.

Jak się jedzie do Rzymu to trzeba znać przynajmniej minimum na temat historii tego miasta, inaczej nic się nie zrozumie z tego co przewodnik mówi i pokazuje.

Ciągle podajecie przykłady jakiś amerykańskich koncernów i wielkich korporacji. I co z tego, że Ameryka to kraj mlekiem i miodem płynący, kraj postępu technologicznego, kraj odkryć naukowych i ogólnej prosperity ??? To bardzo wąska elita intelektualna tworzy ten postęp, cała reszta Ameryki po prostu to przyjmuje jako fakt. I pociąg jedzie dalej !!!!

W Polsce w 2002r wyższe wykształcenie posiadało 13% Polaków(mogę podać żródło tej informacji) Ciekawe jak ta relacja wygląda w USA ??? Podejrzewam, że niezbyt dobrze.

pozd.