Miejsce rozrodu węgorzy (Morze Sargassowe) zostało zlokalizowane dopiero w 1923 roku przez Duńczyka Johannesa Schmidta. Ciekawostką jest, iż węgorze dobierają sobie partnerów z tych samych regionów, z których pochodzą.
Stwierdzono ponadto różnice w kodzie DNA w zależności od regionu. Do zarybień w Polsce używa się narybku węgorza zakupionego w Europie Zachodniej, który różni się od bałtyckiego.
Konto/logowanie
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520 UŻYTKOWNICY
Goscie 899
Zalogowani 0
Wszyscy 899
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj
Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
Wysłany: Nie Maj 16, 2010 10:12 pm Temat postu: Sandacz tuż tuż :)
Witam
Gdyby nie to że pogoda pod psem to pewnie dopiero wracałbym ze spinningowania znad wody, jednak cały dzień dziś w domku, bo pada wieje i leje... nieciekawie...
Korzystając z okazji i troszkę wolnego czasu postanowiłem trochę się przygotować na moje ulubione nocne sandaczowe wędkowanie:)
I podczas przygotowywania się niby wszystko przemyślane i praktycznie rutyna hehe, kij, młynek żyła jest, ołów przypon filet i ogień... ale.. no właśnie tych ale mi się sporo pojawiło i jakby dało rade to prosiłbym o wyjaśnienie kilku z nich
Wiadomo że co woda to obyczaj i styl łowienia, każdy ma swoją szkołę, tak jak i wiązania haka jak i zarzucania kijem, jednak moja metoda na sandacza dotychczas wyglądała następująco:
Kij Feederek wyrzut do 75 gram, drugi do 90, do tego zwykłe młynki corcast feeder do jednego, do drugiego kija miałem Black Drafta.
Żyłka ~0,25mm, ołów ~30-40 gram, przypon z wolframu, hak 1/0 filet z płoteczki. Przed szczytówką styropianik ~3x3x2 cm i zluzowany kabłąk, na korku przy kołowrotku owinięta gumka recepturka i włożona zapałka a pod nią owinięte oczko z żyłki które zapobiegało wysnuwaniu się żyłki ze szpuli.
Wędkarz który mnie "uczył" powiedział: "styropianik ruszy... niech zapier.. :P aż stanie, jak drugi raz ruszy odczekaj chwile i w łeb"
Pewnego razu jak z bratem siedzieliśmy na nocke, coś mu wzięło... czekaliśmy żeby stanął pierwszy raz... nie doczekaliśmy się, wkońcu gdy zostało kilka metrów na szpuli, zacięcie... ogromny opór i pyk... następnego dnia z wywiadu nad wodą dowiedziałem się o kilku sumach ~50kg... postanowiłem się ubezpieczyć
Po takim łowieniu postanowiłem je troche "ulepszyć" na swój sposób, otóż tamtej jesieni (późnej) kupiłem elektroniczne sygnalizatory brań, do tego 2 karpiówki Cormorana 3,6m 3 lb, 2 Okumy power Liner "860".
Przypony zacząłem robić sam, krętlik "6", kevlar na 20kg, haki kute od 6/0 do 2-3/0, długość przyponu ~50cm, ołów 60 gr.
Płotki zazwyczaj są długości ~10-15cm, robie z nich fileciki.
Pierwsze przebicie haka przy płetwie grzbietowej, drugie przy ogonowej.
I teraz mam kilka pytań co do wyżej napisanego przeze mnie "kazania"
* czy dalej stosować styropianiki jako sygnalizatory i dalej otwierać kabłąk czy zamiast tego wystarczy wolny bieg na największym wyluzowaniu (tutaj słyszałem że dużo sandaczy wyczuwa zbyt duży opór) + elektroniczny sygnalizator brań?
* jaką żyłkę kupić ? średnica marka...
* czy sposób "montażu" fileta można jakoś udoskonalić/zmienić?
* po jakim czasie zacinać?
Z góry dziękuję za wszystkie porady:)
Pozdrawiam:) _________________ Najważniejsze żeby brały
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN System pomocy - FAQ
Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.
Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.