MIĘSIARZ?

[wolfram]

Słowo chyba najbardziej popularne wśród polskich wędkarzy, w zależności od sytuacji traktowane jako złośliwy żart w stosunku do kolegi:
-ty mięsiarzu :
lub jako obelga czy nawet przekleństwo (wędkarskie)
-ty mięsiarzu :evil:
Jako słowo niosące ze sobą wyjątkowy ładunek emocjonalny (znam jedną osobę, która dostała za nie wklupane), mam pytanie do Kolegów, co to właściwie znaczy, że ktoś jest mięsiarzem. Czy ten co łowi tylko dla mięsa, czy ten który i dla mięsa, i dla przyjemności nad wodą z kijem siedzi, czy w ogóle ten, który od czasu np weźmie jakąś niezłą rybkę do domu? A może określenie te pasuje do tych wędkarzy, którzy biorą naszym zdaniem za dużo? Może mięsiarzem jestem ja, z wędkarstwa mogę zrezygnowac (pomimo przyjemności), gdy ryby gdzieś są niejadalne, albo jest ich tyle, że zapas nałowiony zostaje w ciągu jednego dnia. Wolę wtedy popływac, lub pochodzic po lesie.

[cezorator]

Na szczęście mam własną definicję i zgonie z nią to mięsiarzem jest ten, kto nad wodę chodzi po rybie mięso, a nie na ryby. Bierze wszystko co złowi.
Mięsiarz to taka osoba dla której pozyskanie rybiego mięsa jest ważniejsze od samego faktu łowienia ryb.
To kwestia psychiki i nastawienia do faktu wędkowania, a nie nie kilogramów pozyskiwanych ryb.
Dla mnie rybie mięso jest produktem produktem ubocznym wędkowania, a nie wyrobem finalnym.
Wyrobem finalnym jest sukces

[mario_z]

Sam osobiście nie uważam się za "MIĘSIARZA", ale rybki uwielbiam, nie tylko łowić : uwielbiam smażonego szczupaka , jeszcze bardziej lubię smażonego sandacza dlatego gdy złowię sandacza lub szczupaka, jedną rybę z wypadu nad wodę zabieram na patelnię, bardzo rzadko zabieram dwie, ale zdarza się :roll:
W spinningowym sezonie 2010 złowiłem trochę sandaczy i kilka szczupaków, część z nich wylądowała na patelni, dokładnie dziesięć sandaczy i dwa szczupaki, razem dwanaście ryb, to dużo czy mało :?: :?:
Większość z Was zapewne powie że bardzo dużo i nazwie mnie "mięsiarzem", ale jak nazwać wtedy dziadków (emeryt) których na Zemborzyckim łowi bardzo wielu, którzy dziennie zabierają od kilku do kilkunastu leszczy a w sezonie wynik wyjdzie im na pewno ponad dwieście ryb :?:
Czy nadal na równi można postawić mnie z takim dziadkiem i jednakowo nazywać "MIĘSIARZEM" :?: :
_________________
Pozdrawiam
Mariusz
------------------------------------------------------------------
Wszędzie dobrze, ale na rybach najlepiej a spinning to moja druga miłość

[bodzio8247]

Mario a ubiłbyś szczupłego 130 cm,albo sandacza 110cm lub suma 200cm?Jak bez zastanowienia mówisz nie ,toś jeszcze nie mięsiarz : PS . To moje osobiste rozważania ,proszę ewentualnych oponentów o wyrozumiałość 8O

[mario_z]

[Kunta]

Najpierw odpowiem na kolegów wpisy .
130 cm szczupak do jedzenia to tak samo jak bym zjadł kawałek drewna .
Jak już to max.55cm . Sandacz to może i tak ale ze względów osobistych czyli tzw .myśleniu o przysłoszłości to sam tyczy się suma .No chyba że są to ryby z akwenu prywatnego i właściciel nie zakazuje brać takich okazów a wręcz bardzo się cieszy że takiego złowino bo jest ich za dużo i wyjadają białoryb.
Jak widzicie temat bardzo rozległy .
Mięsiarz to dla mnie osoba która sama nie zje i łowi w celach handlowych lub aby koszty się zwróciły .

[woojoo]

A moim skromnym zdaniem prawda jest taka , że ilu jest wędkarzy tyle jest stanowisk w tym temacie. Sądzę że trudno było by znaleźć choćby dwóch zgodnych ze sobą w 100% chłopaków dla których mięsiarz charakteryzował by się dokładnie tymi samymi cechami. Pzdr.
_________________
MIĘSIARZU CZY CI NIE ŻAL ?

[Zenon]

[mario_z]

Zenon coś się tak oburzył : czyrzby słowo dziadek Cię tak denerwowało :?: mnie nie denerwuje choć jestem dziadkiem dopiero od paru miesięcy, ale za życzenia choć spóźnione, dziękuję. :

Czasu wolnego też mam aż zanadto, ale siedząc na d wodą czy na wodzie nie zapełniam siaty po same brzegi, nigdy jeszcze nie słyszałem żeby ktoś mi za plecami powiedział że mam chyba pełną lodówkę, słyszałem za to (nie raz) że jestem głupi skoro łowię ryby tylko po to żeby większość z nich wypuścić.
_________________
Pozdrawiam
Mariusz
------------------------------------------------------------------
Wszędzie dobrze, ale na rybach najlepiej a spinning to moja druga miłość

[Zenon]

[Salmo_Salar]

Bawicie się po raz kolejny w tworzenie pojęć, haseł i tłumaczeń dla ludzi, którzy dla was są wrogami - a kto jest mięsiarz? a kto jest pseudowędkarz? a kto jest etyczny?...

Tyle osób wypowiada się, że metrowy szczupak to drewno lub jest niesmaczny bo sami kiedyś brali. Sam jadłem metrówkę złowioną przez mojego ojca, ale po przerobieniu na mielone to nie ma różnicy, no może porównując do kupy to znalazła by się jakaś.

Tak jak powiedział woojoo, dla jednego będzie to człowiek z siatą po brzegi leszczy, a dla innego ten co śmiał (!) wziąć jednego wymiarowego szczupaka zgodnie z prawem albo zabił pomnik przyrody w postaci 90cm suma...

Trzeba się czasami puknąć w czerep i nie brać udziału w dyskusji czy dany wędkarz to przysłowiowy "dziadek" czy kłusol czy mięsiarz ponieważ każda rozmowa o tego typu sprawach to bicie piany (lub gadanie o niczym lub wysywanie się lub wyciąganie brudów), niestety ja wziąłem udział bo chciałem swój punkt widzenia naświetlić, dyskutować nie zamierzam.

Zanim to nie będzie unormowane w naszym kraju to na forach cuda wianki będą się dziać do końca istnienia PZW i jeszcze dłużej.

Pozdr.

Salmo

[Majus]

A ja lubię dziadków!! Siedzą nad tymi wodami i znają je jak własną kieszeń.
Cieszę się jak podpowiedzą swoje sposoby na łowienie ryb. Lepsze one niż cała portalowa i książkowa wiedza do kupy wzięta.

[wolfram]

Hmm, jest coś takiego jak dystans do rzeczywistości, w tym słowa (także pisanego). Śmiertelna powaga i gburowatośc o mądrości nie świadczy, wręcz przeciwnie, jakby ktoś nie wiedział.
Temat założyłem aby wyśmiac pewien slogan, żałosny schemat pojęciowy, który, jak wiem z doświadczenia może miec poważne konsekwencje wśród braci wędkarskiej. To nie jest propagowanie pojęcia mięsiarz, ale próba popatrzenia na niego z góry i z humorem.

Gbury, kąciki do góry

[farti]

[woojoo]

[cezorator]

[artur]

[wolfram]

[Kunta]

Salmo ! Jeść to nie znaczy złowić !!!!! Można od kogoś dostać ,kupić w gospodarstwie rybackim itp.Ale fakt. O tym co pisałem -złowiłem jak byłem dużo młodszy i "głupi" .Jedyne co mogę mieć na "usprawiedliwienie" to iż złowiłem go na prywatnym łowisku (jeziorko gościu zrobił sam ) i zabrałem do domu przy pełnej aprobacie właściciela .
A co do (kwestia gustu) robienia pulpetów z rybiego mięsa to dla mnie to samo co nazywanie winem wytrawnym zwykłej - siary .
Nie rozumiem czegoś !? Skoro takie dyskusje nie odpowiadają Tobie to po co się wypowiadasz na forum !!! Możesz poczytać wyrz.........ć się pośmiać z głupków (bez urazy) co się wypowiadają w tej materii i zmienić stronę na jakąś bardziej ambitną lub wyłączyć kompa ! I proszę bez urazy piszę o własnych doświadczeniach .Tak poprostu robię .

[artur]

[artur]

A co do "jeść nie znaczy łowić" Z praktyki długoletniej. Jak się che zjeść świeżą rybkę to należy złowić. Bo inaczej można usłyszeć tekst jaki usłyszeliśmy w pewnym nadmorskim mieście, gdy chcieliśmy dokupić jeszcze różnej rybki gdzie centrala żeby kupić i odpowiedź "rybkę wielokrotnie domestosem mytą". Następnie dostaliśmy skierowanie od szypra do rybaka, zresztą szyper sam zadzwonił że potrzebna świeżynka prosto z połowu, i takiej kupiliśmy, akurat flądry chcieliśmy. Jeszcze skakała gdy po nią pojechałem i na nabrzeżu osobiście ją czyściliśmy.

[cezorator]

Powszechny pogląd, że duże ryby są niesmaczne wynika raczej z pokutującego przesądu nie mającego potwierdzenia w praktyce. Osobiście jadłem duże ryby, złowione zarówno przeze mnie oraz moich znajomych. Największym szczupakiem był mierzący 124 cm, którego złowiłem latem 2008 roku. Było nas wtedy na urlopie 9 osób. Wszystkim ta ryba bardzo smakowała, mięsko było mięciutkie i rozpływało się w ustach. Inne duże ryby złowione na przestrzeni 15 lat (moje i cudze) także były bardzo smaczne, a ich mięsko mięciutkie i rozpływające się w ustach. Zaryzykował bym nawet stwierdzenie, ze były dużo smaczniejsze niż takie ponadwymiarki 55-60 cm. Szczupaki głównie pochodziły z różnych dużych wód, a ich dieta składała się z sielawy, dużej płoci, okonia lub też ryb morskich. Możliwe, ze to dlatego szybko urosły, a ich mięsko było wyśmienite. Nie jadłem nigdy metrówki z małej glinianki, oczka wodnego lub też stawu. Możliwe więc, ze pochodzące z takiego łowiska duże ryby są niesmaczne.

[mario_z]

[kot_bury]

[wolfram]

Z własnego mięsiarskiego doświadczenia:
-LIN - im większy tym mięso twardsze i spoiste, ale również bardziej
konkretne, smak zależy od łowiska, jak gdzieś zamulone, a do tego
ścieki lecą - niejadalne wszystkie bez względu na wielkośc;
-KARP - im większy tym bardziej tłusty, te większe przeznaczone do
jedzenia
lepiej łowic wiosną lub latem, ale i na tłuszcz jest sposób -
wielkiego karpia porcjujemy i pieczemy na grillu (tłuszczyk
sie wytopi częściowo) i popijamy wódeczką która świetnie pasuje
do tłuszczyku, który został w mięsku. Fakt faktem najwiekszego
jadłem tylko koło 8 kg, ale słyszałem, że i te większe są wyborne
......wędzone !
-PŁOC - im mniejsza tym lepsza na mój gust (wielkie mają mięso jakby
bardziej suche i gorsze w smaku);
-SUM - jadłem dwa, jeden przeszło metr (9,5) kg, całkiem smaczny
z grilla, ogon dosyc tłusty (znów do gorzołki), drugi z rzeki Ebro,
coś koło 20 kg i pyszny, z tym, że tam sumy inaczej smakują
-SZCZUPAK - niestety osobiście okazów nie jadłem (njawiększy 2 kg prze-
szło).
-LESZCZ - zdecydowanie im większy, tym smaczniejszy, okazy mmniam
...a inne duże rybki to se sami spróbujcie, bo warto, poza tym zawsze
mozna zrobic jak Salmo Salar napisał - na przemiał i kotlety (tylko
mi tu bez siary :evil: : )
Jak już koniecznie chcecie wypuścic to nie po długim holu i nie z wielkich głębokości, bo i tak je potem szlag trafi, lepij zjedzcie Wy niż pleśń.

[abal]

Ja mam trochę inne pojęcie mięsiarza. Dla mnie mięsiarz to ten gdy mu ryba ucieknie, rzuca słowami na k.. i ch.. na lewo i prawo, nie ma w nim sportowego ducha. Co do zabierania ryb, odnoszę wrażenie, że kisimy się we własnym sosie, który zgotowało nam PZW. Brak ryb w łowiskach, powoduje to, że szuka się winnych, najlepiej zwalić winę na tych co zabierają ryby z łowiska. Dawniej zwalano winę za brak ryb na jazgarze, które zjadając ikrę innych ryb siały spustoszenie, ale jak długo można było wierzyć w te bajki, teraz całą winę zwala się na tak zwanych mięsiarzy. To nie jest wina wędkarzy że wyłapują karpie, którymi zarybia się stawiki, też nie jest ich winą że łowią w naturalnych ostojach zimowania lub tarlisk ryb, których nikt nie chroni. Wprowadza się nowe okresy ochronne dla węgorza ale chyba tylko dla wędkarzy. W tamtym roku byłem na mazurach, tyle metrowych węgorzy co widziałem w jednej rybaczówce z łowionych w ciągu jednego dnia, to nie jestem pewien czy wędkarze są wstanie złowić w ciągu roku w całej Polsce.

[Robert]

Też zabawy nie koniec . Temat "a surveille' znaczy pod kontrolą .
Nie ewaluujecie : . Nie robi mi to przykrości, bo wiem jak trudno uwolnić się od starych duchów : . Nie podejrzewam, (bo Wolfram okazał się już dojrzały w wypowiedziach) by była to kolejna okazja do kwiecistych ripost .
Jest za wcześnie by kreować kolejny wizerunek, który Tu już od kilku lat stał się przedmiotem redagowania powszechnie panujących opinii.
Mimo wszystko podejrzewam Ciebie Wolframie : o drobne zaległości w temacie. Może lepiej byłoby zapoznać się dogłębniej z zasobami wszystkich treści PW zanim otworzysz kolejny podobny wątek : .
Jeszcze większym zdziwieniem napawa mnie reakcja "starych użytkowników" . Tak jakby bali się, że można ich jeszcze czymś zaskoczyć : . Pewnie jest to możliwe, tylko czy możliwe by zmienić zasady, którymi kierują się od momentu, kiedy ich świadomość w temacie osiągnęła zenit poglądu 8O .
Dylematy na zasadzie "wziąłem za dużo czy za mało" nie obowiązują tylko tych, którzy nie wzięli nic : . Czy zakładający dzisiaj takie wątki szukają pocieszenia, iż nie należą do najgorszych biorąc pod uwagę ówczesne kryteria? Czy "starzy" wypowiadający się w tym temacie nie szukają usprawiedliwień? :
Zatłuc czy uśmiercić? Rezultat jest jeden, nie będzie żywy. Chociaż drogi różne, powody różne, intencje nie zgodne…. :
Regulamin! Coś, co ustala normy§?…I pytanie, regulamin dla ogółu, czy mój wewnętrzny "samuraja" : .
Niech każdy ma do wyboru kawałek swojego wędkarstwa i każdy posłuży się swoim, wewnętrznym regulaminem, wobec wszystkiego, co go otacza.
Nie wierzę by w tej sytuacji zabrakło ryb w wirtualnym wędkarstwie .

[Majus]

Prawda jest taka ze u nas w POLSCE funkcjonuje kilka ustrojow na raz socjalizm, kapitalizm (feudalizm chyba), bieda jak za panszczyzny i nowobogaccy.

Wiem ze juz i ten temat przerabialismy ale nie dogonimy starej europy jeszcze jakis czas, a idee elity juz znaja i stosuja.

[bodzio8247]

[bodzio8247]

[bodzio8247]

[Robert]

Majusie , kłopot w tym że, czytasz kilka wątków na raz a odpowiadasz w jednym

[Robert]

Bodzio "pędzisz" a ja zatrzymuję

[Majus]

[bodzio8247]

[Majus]

[Robert]

Majusie wszystko, co czasami trzeba to kawałek własnej przestrzeni myślowej, w której zawarte są nasze pragnienia. Później, kiedy okażą się realne znaleźć ich wyznawców. :
Zaraz, okaze się, że…proch już wymyślono… :
Z pozdrowieniami :

[the_animal]

[Majus]

[the_animal]

[wolfram]

Robert, coś chyba dzisiaj zdrowo popijasz Nikt z nowych użytkowników nie ogląda dziesiątek tematów wstecz, ogląda się głównie to co na górze. Co do pogawędkowych twardzieli, cóż widac temat ciągle wre, bo to słowo elektryzuje pomimo upływu czasu.
Ja założyłem wątek (jak już pisałem), aby pośmiac się z popularnego pojęcia, jak również i z siebie, większośc jak widzę podchwyciła i traktuje temat na luzie, Ty także więc gitara Nie każdy temat musi byc "akademicki", chociaż podejrzewam, że prof. Miodek też miałby tu coś do napisania.
Pozdrawiam, jak tam co przechylasz to też wypij moje zdrowie :

[Robert]

Zrozumieliście wszystko w 3 D . Porawnie

[Majus]

[the_animal]

[wolfram]

A mimo, że to głupie, wychodzi na to, że każdy ma tam coś na myśli gdy słyszy "mięsiarz", dzielmy się więc tym i odczarujmy schemat

[Majus]

[wolfram]

Z wędkarstwa rodzinę wyżywic? 8O
Chyba uprawiając go na stawach hodowlanych

[Robert]

Błąd pierwszy, nie ignoruj pisma . Błąd drugi. Nowi użytkownicy nie stanowią nowych prawd ni nowych objawień, (nie piszesz niczego nowego) . Błąd trzeci, elektryzacje tematem wzbudzasz pośród niewinnych. Tobie podobnych i proszę nie mieszaj w to profesorów : .
Błąd kolejny, "Ja" nigdy nie pisze się na początku zdania zarówno wymieniając kolejność postaci zdarzeń. (To tak na zupełnym marginesie ).
Szyk zdania zawsze traktuję, jako własną, wypowiedź, zatem uzurpuje sobie to prawo wbrew poprawnej polskiej i nie tylko interpretacji : .
I kwestia poślednia zawsze, kiedy stwierdzisz, że jestem na bani upewnij się czy na pewno : .

[Majus]

[wolfram]

Co do PZW pełna zgoda, co do płotek, wierz mi, jak jest ich za dużo to odbija się to na ich zdrowiu i wielkości. Oczywiście lepiej byłoby dopuścic drapieżnika, tylko kto ma to zrobic, skoro PZW wpuszcza prawie tylko karpia :roll: Wypowiadam sie tylko co do łowisk stojących, na rzekach nie łowię, może tam nadmiar drobnicy nie wpływa na ogólny stan rybostanu.
Tak, masz rację - schemat myślowy funkcjonuje tj jak biorą to trzeba brac do domu, rozdawac, sprzedawac itp. Znałem takich, którzy się trzęśli jak kompletu karpii nie złowili w ciągu dnia. 200 karpii na sezon to było mało, dzień i noc na rybach 24 h/dobę. Nie wiem, może to lubili, może żony ich biły :oops: :?: