Sympatyczne, niewielkie, futrzaste stworzonka o czarnym lub brunatnym kolorze, pojawiające się często na brzegach wód - to zazwyczaj norki amerykańskie. Są one równocześnie bardzo groźnym drapieżcą, niszczącym ptasie lęgi.
Konto/logowanie
ZAREJESTROWANI Ostatni Tobiasz Dzisiaj 0 Wczoraj 0 Wszyscy 4520 UŻYTKOWNICY Goscie 474 Zalogowani 0 Wszyscy 474
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj
Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
Wysłany: Piš Lis 14, 2003 7:12 pm Temat postu: Sitcom nr. 6
Tematem jest: Górska rzeka, sztuczna mucha i spinning. Ja zaczynam:-) _________________ Bykom Stop! Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki
Ruki Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 04, 2002 Posty: 1045
Kraj: Polska Miejscowoć: Kraków
Wysłany: Sob Lis 15, 2003 7:09 pm Temat postu:
-Tak, słucham?
-Cześć Łukasz! Zbieraj się na ryby. Jestem właśnie nad wodą. Klenie wychodzą prawie na brzeg za drobnicą.
-Spokojnie Piotrek, spokojnie. A duże one są?
-No takie do 40 cm. Ale rzeka jest naprawdę fajna. Po tej nocnej burzy ładnie przybrała i zmętniała.
-Dobra już się zbieram tylko nie wyłap mi wszystkich.
Odłożyłem komórkę i wziąłem do rąk muchówkę. Pierwszy raz od początku pobytu mam ją w ręce. Wyciąga z plecaka kołowrotek i intuicyjnie zakłada szpulę ze sznurem tonącym. Ubieram kamizelkę i wsadzam do niej jedno pudełko ze streamerami, mokrymi muszkami i skierowałem swoje kroki nad rzekę.
...
Woda była podniesiona o pól metra i lekko trącona. Taka jaką wszyscy chyba lubią
-I jak tam? Masz coś?
-Jednego klenia 36 cm.
-A to maluch jakiś.-uśmiechnąłem się
-Miałem klenisko lub coś, ale weszło - o tam.- Piotrek wskazał na wyrwę w brzegu wypełnioną plątaninom korzeni nabrzeżnych olszyn.
-Dobra ja zaczynam ...
W tym momencie drobnica zaczęła wyskakiwać na brzeg i olbrzymi kleń mało nie wpadł na piaszczystą łachę.
-A ja ci nie wierzyłem.
-Mi się zawsze wierzy.
Przywiązałem szybko przypon do sznura, oraz muchę do końcowego odcinka żyłki.
-Jaką muchę dałeś?
-Zonkerka na haku 6 z szarą sierścią królika, żółtawym dubbingu flashem na tułowiu oraz główką z sierści Oliwerka(Oliwerek- kotek Łukasza)- mówiłem pokazując Piotrkowi.
-Eee na to weźmie kleń? Chyba jakiś rekord Polski.
-A myślisz, że o co mi chodzi. Idę zająć to stanowisko przy bystrzu, tam zawsze siedzą klenie.
Podszedłem kawałek i wykonałem rzut tam gdzie chciał. Ekspresowe prowadzenie z prądem miało imitować rybkę, którą porwał prąd wody, ale widocznie nie nęciło to ryby. Drugi rzut i też nic, nawet puknięcia. Trzeci rzut nie udał się, sznur upadł na mieliznę. Szybsze niż normalnie prowadzenie iiii... łup.
-Mam coś!
To coś zaczęło pruć ku najbliższym korzeniom. Zacząłem zbierać linkę i ryba dawała się bardzo łatwo holować. Trzy metry od brzegu kleń zrobił lekki odjazd i wyskoczył.
-To nie kleń, to jest pstrąg potokowy!
Po chwili niewielki kropkowaniec wylądował w podbieraku. Szybkie mierzenie, miarka wskazuje 23 cm i pstrążek ląduje w wodzie.
-Ale numer! Pstrąg w takiej wodzie. - Powiedział do siebie Piotrek i wrócił na swoje stanowisko i zaczał ponownie łowić. Rzuciłem trochę wyżej tym samym streamerem pod nawis brzegowy i chwila prowadzenia pod prąd i targnięcie.
-Znowu coś mam! - Krzyknął Łukasz.
Piotrek zaczął ściągać bardzo szybko srebrnego meppsa longa 1, tuż przy brzegu powstał olbrzymi garb i woda się otworzyła . Potężny potokowiec uderzył w błystkę i zatrzymał się. Wyholowałem korzeń, który miał być rybą, a Piotrek próbuje ściągać żyłkę.
-Łukasz ja mam olbrzyma! Ponad pół metra jak nie więcej.
Podbiegam i wypatruję żyłki.
-Uważaj, kawałek dalej jest olbrzymi kamień z korzeniem w sąsiedztwie.
Piotrek zaczął ostrożnie holować. Ryba zrobiła kilka bardzo długich odjazdów niebezpiecznie blisko korzeni, ale pstrąg zaczął kołować, co oznaczało koniec walki. Chłopak chciał go podbierać i dostał wodą po głowie.
-Mało brakowało, a byś go zerwał.
Pstrąg dostał ekstra przyspieszenia, a hamulec oddawał żyłkę z podobną predkością. Ryba zbliżyła się do powierzchni i wyskoczyła.
-On nie ma pół metra. On ma koło siedemdziesiąt centymetrów.
Po prawie kwadransie kropkowaniec wyłożył się na bok, co znaczyło, że nie ma już siły. Piotrek wyciągnął go wyślizgiem i zaczął mierzyć. Serce zamarło na tą krótką chwilę.
-60, 65, 70, 75, 80, 84.5 cm. Jezu, ale bydle.-powiedział
-No przyznaję rację. Wypuszczaj go szybko, bo jeszcze zdechnie. Wyciągnę aparat, zrobimy zdjęcia i wypuszczasz. Oki?
-Dobra.
Trzy zdjęcia i pstrąg wylądował w wodzie
...
Dalszą część napisze... hmmm... Pioterek _________________ Bykom Stop! Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki
Ostatnio zmieniony przez Ruki dnia Pon Lis 17, 2003 2:50 pm, w całości zmieniany 1 raz
Pioterek Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Apr 05, 2003 Posty: 775
Kraj: Polska Miejscowoć: Lublin
Wysłany: Sob Lis 15, 2003 8:40 pm Temat postu:
-Łukasz, czy Ty Ją widziałeś to będzie na pewno rekord pogawędkowych okazów, a może nawet rekord polski, tak długo tu łowie, ale nigdy w życiu nie złowiłem potokowca większego niż 45cm.
To było po prostu piękne!
Chłopiec odchodzi gratulują koledze pięknego okazu, lecz w głowie plącze Mu się myśl, że to jeszcze nie koniec!
Chłopak szybko zmienia zwój przepon z grubego 0,18 na cienki 0,12, szybko do niego dowiązuje na haczyku numer 10 dużą imitacje larwy chruścika, którą wczoraj przygotował właśnie na taką okazje.
-Łukasz bierze Ci coś??!
-Nie już od dłuższego czasu nie mam nawet odprowadzenia!
-Może przejdziemy się w góre rzeki, co?
-Niech będzie, może Twój widowiskowy hol tego kolosa wystraszył inne ryby?
Chłopcy udają się w góre rzeki brzegiem, gdy nagle Łukasz uderza Piotrka w ramie prawie krzycząc:
-Patrz na ten atak klenia w tej rynnie, wchodzimy do wody!
-Ja pójdę kawałek dalej, tam koło tego zwalonego drzewa.
-Jak Sobie chcesz, ale na mój nos w tej rynnie siedzi coś dużego.
Łukasz wchodzi do wody w spodniobutach, widzi widowiskowy atak pstrąga fakt, że nie tak dużego jak Piotrka, ale nie jest to maluch ma na oko około 50cm.
Wykonując trzy krótkie rzuty, coś odprowadziło Jego muchę i uderza tuż pod nogami chłopca, był to pstrąg 35cm.
Łukasz krzyczy do Piotrka:
-A nie mówiłem, że coś tam się czai!
-I tak się nie dam przekonać pod tym drzewem aż czuć rybę.
Łukasz rozmawiając z Piotrkiem rzuca prawie na ślepo i prowadzi muszkę tuż pod powierzchnią, gdy nagle obaj chłopcy widzą widowiskowy atak potokowca ponad lustro wody.
-Ooo rany chłopie Ty się nie patrz się tylko zacinaj!
-On jest jeszcze większy od Twojego!
Hol nie zaczął się dobrze dla Łukasza, pierwszy odjazd ryby zabrał mu z kołowrotka cały sznur i 40% podkładu, kołowrotek świszczał i piszczał jak opętany, był dosłownie rozgrzany do czerwoności.
Gdy nagle Łukasz czuje nagły luz, i krzyczy do Piotrka rozczarowany:
-Straciłem Ją!
-Nie, ona płynie jak torpeda w twoją stronę!
Chłopiec ucieszony zaczyna jak najszybciej wybierać luz, gdy ryba po
20 metrowym odjeździe w stronę chłopca robi kolejny zwrot i znów pruje w przeciwną stronę.
Piotrek pomaga psychicznie Łukaszowi, bo ten już myśli, że nie wyciągnie tego kolosa.
Ryba osłabła po ostatnim odjeździe i daje się już spokojnie pompować.
Chłopcy mają już kolejnego kolosa.
-Jesteś gotowy, podbierać?!!- Zapytał Piotrek.
-Tak i to, czym prędzej, bo jeszcze jej trochę sił zostało.
-Ale wielka! - Mówią jednocześnie obaj chłopcy.
-Dawaj miarkę zmierzymy Ją.
-Rany 84,5cm tyle, co mój.
-Szybko, szybko zrób jej tylko jedno zdjęcie, jest bardziej zmęczona od Twojej.
Nagle ktoś idzie brzegiem i krzyczy do chłopców:
- Piotrek, Łukasz, to Wy?
Chłopcy odwracają się razem z okazem i krzyczą:
-Oldi patrz!
-Ooo, co to za kolos troć?
-Nie to potokowiec!
……………………………………………………………………………………………………
Dalszą część napisze Old_rysiu. _________________ Pio
old_rysiu Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jul 31, 2002 Posty: 8461
Kraj: Polska Miejscowoć: Wądół
Wysłany: Wto Lis 18, 2003 12:31 am Temat postu:
Teraz Oldi nachylił się nad leżącą na kamykach rybą. Czerwone śliczne kropeczki otulone białą otoczką, przechodzące wzdłuż lini nabocznej, nie wskazywały na pomyłkę. Tak, to ogromny pstrąg potokowy. Wyjął szybko z kieszeni swój malutki aparacik " Micromaxx " i zaczyna pstrykać.
- Łukasz, bierz go do wody. Zrobie Ci foty z rybą w wodzie.
Bardzo się ten pomysł spodobał, bo na twarzy ich zagościł uśmiech. Łukasz delikatnie wziął swojego salmo trutta, wszedł do wody. Oldi kieruje go na płycizne.
-Tam klęknij z nim i trzymaj tuż nad lustrem wody.
Łukasz pochylił sie nad wodą, przyklęknął i nagle, pstrąg się wygrzbiecił i odstrzelił się z rąk Łukasza. Oldi tylko na to czekał. Łukasz zaczyna łapać rybę, a on pstryka foty z rozbryzgami wody.
Ryba wygrała. Łukasz cały przemoczony patrzy na Oldika z miną trochę zdziwioną, gniewną i zrozpaczoną.
- Nie martw się - dodaje z uśmiechem Oldi. Zobacz jakie śliczne foty wyszły. Hit na galerii PW !!!
***************************************
Słońce jeszcze wysoko. Przyjazd nad wode Oldika, zawsze wróżył jakieś niespodzianki. Poznali go chłopcy na Internecie - to już 12 lat temu. Jak ten czas szybko leci.
Gdzie zabrał Oldi chłopców ? Co sam o tym pisze? Możecie przeczytać poniżej.
VOBIS – DIGITAL „ FISHPOOL-SAN 001”
- Czytaliscie nowe wiadomosci na PW? – Zapytałem kolegów.
- Kiedy? Dzisiaj? – Zapytał Piotrek.
- Tak. Łowisko elektroniczne jest już testowane. Zadzwoniłem dzisiaj do kuzyna i powiedział, że mogę przyjechać na testy. Wszystko prawie już gotowe. Teraz potrzebują tydzień tam połowić i sprawdzić, czy wszystko działa. Mieli przyjechać jacyś z Francji i Anglii , ale będą dopiero za dwa dni. Janusz powiedział mi:
- zabieraj paru kolegów i przyjeżdżajcie, testy są darmowe.
- Gdzie miałem szukać. Myślę sobie, podjadę nad wodę, pewno kogoś znajdę. No i masz – Łukasz i Piotrek, papużki nierozłaczki maltretują biedne stworzonka. –Podniecam kolegów.
- Ja bardzo chetnie – powiedział Piotrek.
- No to zobaczymy co to wymyślili. – Dodał Łukasz.
- Pakujcie sprzet, czekam na Was za wałem. – Dodałem .
Samochód zaparkowany pod wysokimi brzozami, na samym skraju wału przeciwpowodziowego. Spacerek w jego kierunku, to sama przyjemność. Byle powoli. Byle bezszelestnie. Co my tu mamy? Para dudków usiadła na lince graniczącej jakieś pole. Śmiesznie dźwigaja i opuszczają swoje czubki. Jeden bystry rzut okiem i już ich nie ma. Spokojnie tu dzisiaj. Dalego od zabudowań. Dobrze, że dzisiaj nie sobota czy niedziela.
Chłopcy już podlecieli. Zapakowali swój sprzęt do swojego samochodu.
- Podjedziemy na wlot autostrady, potem moim samochodem. – Zaproponowałem .
- Może już sprzet przepakujemy? – odezwał się Piotrek.
- Nie trzeba – tam będziemy łowić na inny.
Ruszamy.
Przed autostradą na parkingu zostawiamy ich samochód. Teraz już w trójkę mamy do pokonania zaledwie 100 km. Kierunek Lesko.
Tam na odcinku 10 km wydrążony został sztuczny trakt wodny połączony z Sanem. Odizolowano go specjalnymim zaporami elektrycznymi, żeby ryby nie mogły przejść do nowego kanionu. W nowym łowisku umieszczono elektroniczne ryby, sprowadzone z Japonii i USA. Cały miesiąc informatycy z firmy Highscreen faszerowali je programami i urzadzeniami dostosowanymi do wody z rzeki San. Ryby te mają zastepować lipienie, pstragi i głowacice. Jak to wszystko wyglada, jeszcze nie wiedzieliśmy. Calą drogę tylko snulismy przypuszczenia i zgadywaliśmy jak to się tam będzie łowić. Cały sprzęt był produkowany na blankach Hardy St. CRIOX. Podobno tylko te stare kije nadawały się przeróbki.
Już dojeżdżamy. W Lesku na srzyżowaniu w lewo, potem prosto do znaku „ Fishpool”. Jest – teraz w prawo i zjeżdzamy w dół. Na samym dole już widac dużą tablicę „ VOBIS –DIGITAL FISHPOOL – SAN 001”.
Przed bramą wjazdową tablica. „ Teren prywatny – proszę dzwonić „.
Podjeżdżam do dzwonka i brama otwiera się. Z lewej piekny hotel i restauracja. Duży parking, gdzie już kiwa do nas Janusz. Podjeżdżamy.
- Cześć, to moi koledzy : Piotrek i Łukasz – przedstawiam
- Witamy na pierwszym elektronicznym łowisku – uśmiecha się Janusz. Zaraz Wam przy kufelku dam instrukcje.
Zimny złoty Okocim, to jest to, co tygryski lubią najbardziej.
- Piwo jest prawdziwe, nie elektroniczne? – Zapytał Piotrek.
- Na szczęście jeszcze nie, ale kto wie, może za 50 lat? – Z uśmiechem dodaje Janusz. Ale wtedy mnie tutaj już nie zobaczycie.
Przy kufelku słuchamy zasad łowienia i poznajemy nasz sprzet.
„ Najpierw łowisko. Na dnie jest siatka zamaskowana kamieniami, która dostarcza energie magnetyczną. Jest nie szkodliwa dla zdrowia a nawet uczeni twierdzą, że ma właściwosci lecznicze. Szczególnie na reumatyzm. Tą energią zasilane sa ryby. Mamy tutaj tysiac głowacic długości jednego metra, tysiąc lipieni 50 cm i tysiąc potoków 60 cm. Są tak zaprogramowane, że wystarczy jeden błąd w czasie holu i już puszcza magneryczny uścisk ich paszczy. Nawet źle podebrana, wyczepia się. Brak kontaktu z wodą, powoduje brak u nich agresji. Z boku ryby zaświeci się malutki guziczek. Trzeba go nacisnąć, ryba wypuści hak. Po włożeniu do wody, ryba sama się uaktywnia.
Teraz sprzet. Mamy tutaj specjalny sprzet. Wyglada normalnie, ale to specjalne linki i końcówki praktycznie nie do zerwania. Na kołowrotku mamy dodatkowy przycisk „ FIN”. Jeśli uznacie, że ryba jest na Was za mocna, naciskacie „FIN” – ryba sama się odhaczy. Do dyspozycji macie dwa modele muszek: Coachman na hakach 14, 16 i 18, oraz Grizzly King na tych samych hakach..
Wędziska, to typowe stare Hardy St. Crox AFTM 5 oraz 8. Wzdłuż łowiska co 100m są na specjalnych stojakach. W każdej chwili, możecie sobie zmienić kij, wkładajac tą kartę magnetyczną. „
- No to chłopaki idziemy? – niecierpliwie się.
- Jasne – z ochotą dodał Łukasz.
Janusz każdemu wręczył po pudełku muszek, podbieraki, specjalne czapki identyfikacyjne, karty magnetyczne i pokazał kierunek, gdzie w sztucznym kanionie, przewalała swe wody sztuczna rzeka.
( Zapraszam do dalszej części : LINISKO )
Ostatnio zmieniony przez old_rysiu dnia Czw Lis 27, 2003 8:01 am, w całości zmieniany 1 raz
linisko Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Oct 19, 2002 Posty: 279
Kraj: Polska Miejscowoć: Zamość
Wysłany: Sro Lis 26, 2003 3:48 pm Temat postu:
Wreszcie doszliśmy nad wodę. Widzę piękny naturalny jednak trochę dziwny San, pełno łóz w wodzie i krzaków nad nią. Jest pierwsza główka. Podchodzimy bliżej. Sztuczny San jeszcze zamknięty. Jesteśmy tu sami.
- Patrzcie, za tą główką stoi ładny lipek – mówi Piotrek.
- Wiec, na co jeszcze czekamy, chodzimy po wędki tam stoi ten stojak.
Łukasz pierwszy wkłada swoją kartę do maszyny, na ekranie telewizora pojawił się spis wędek udostępnionych do połowów. Po kliknięciu na napisie pojawił się opis wędki oraz dane techniczne. Łukasz wybrał muchówkę na pstrągi, Piotrek poszedł w ślady za Łukaszem a ja wybrałem uniwersalną. Wędki tak jak mówił Janusz, to stare dobre Hardy St. Croix. Zakładam coachmana, i oddaje rzut w miejsce gdzie Piotrek zauważył ładnego lipka. Muszka powoli spływa, nic jej nie zaatakowało, oddaje drugi rzut w to samo miejsce, znowu spokojnie spływa, nie bruździ na wodzie. Jej białe skrzydełka trąca tylko wiatr. Na wodzie pojawia się kółeczko, muszka znika, zacinam… siedzi.
- Mam!!!
Chłopcy już biegną w moją stronę. Ryba idzie trochę opornie.
- Uważaj Oldi na końcu żyłki nie wisi byle co – mówi Łukasz
Hol trwał jeszcze kilka minut i już mam na koncie swoją pierwszą elektroniczną rybkę.
- Ładny lipek – mówi Piotrek
- No niczego sobie – dodał Łukasz
- Taki jak mówił Janusz, jak na moje oko ma równe 50cm.
- Ale dziwna ta rybka, jak myślicie? – pyta Piotrek.
- Rzeczywiście jakaś taka …
Rybka wygląda jak normalna, ma trochę inne ubarwienie i kształt łusek oraz pyszczka, jest bardzo sztywna w dotyku i w ogóle się nie porusza po wyjęciu z wody. Na lewym boku rybki zaświecił się guzik w kolorze czerwonym.
- Patrzcie jest ten guziczek o którym mówił Janusz- zauważy Piotrek.
Naciskam i rybka uwalnia się z haczyka a za haczykiem wyszła mini karta z jakimś kodem.
- Co to? Janusz chyba nic o tym nie wspominał? – pyta Łukasz.
- Spytam się go po zakończeniu łowienia.
Wkładam rybkę do wody a ona z impetem odpływa ochlapując nas.
- Choćmy dalej, obejrzymy sobie dokładniej rzekę.
Idziemy dalej, w oddali widzimy jakąś postać.
- Linisko??? – dziwi się Łukasz
- Liiiin!!! – wołamy wszyscy.
Odwraca się i macha ręką. Tak to On. Czyżby nalot chłopaków z PW ?
- Jak się cieszę, że Was widzę – mówi Linisko.
- Ciebie też zaprosili żeby przetestować łowisko ?
- Tak. Dobrze spotkać tu jakiegoś znajomego – z uśmiechem mówi Linisko.
- Mów co złapałeś – pyta Łukasz.
- Dwa kropkowańce, a Wy? – pyta Linisko.
- Ja lipka. Ale dopiero przyjechaliśmy więc wszystko przed nami.
Idziemy już we czterech na dalsze miejsca i oddajemy kolejne rzuty. Łukasz coś zacina i natychmiast spina, podchodzimy do niego.
- Co się stało? – pyta Linisko
- Nie wiem poczułem potężne uderzenie, zacinam, czuję ogromny opór a potem luz – odpowiada trochę zdenerwowany Łukasz.
- Spokojnie to jeszcze nie koniec na dzisiaj.
Wracamy do dalszych połowów. Piotrek z Łukaszem łapią po pstrągu, które wyglądają o wiele naturalniej od lipienia, przynajmniej ubarwienie ma jak prawdziwy potok, gdybym nie mógł jej dotknąć i dokładnie jej się przyjrzeć, pomyślałbym, że to normalny pstrąg, ale nie, te były zdecydowanie inne. Widzę coś ogromnego zmierza w kierunku mojej muchy, połyka i zacinam.
- Siedzi – mówię sobie pod nosem.
Dalszą cześć na specjalnym łowisku napisze RonWeasley
RonWeasley Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Oct 19, 2002 Posty: 277
Kraj: Polska Miejscowoć: Ostrowiec Św.
Wysłany: Sro Gru 10, 2003 12:20 pm Temat postu:
- To chyba głowatka- krzyknąłem
Chłopcy byli już gotowi. Czułem podniecenie w ich oddechu. Elektroniczna ryba walczyła bardzo dzielnie, ciągle dzielnie murowała, nie dając oderwać się od dna. Czułem w sercu coś nadzwyczajnego co zapowiadało ciąg dalszych , bardzo dziwnych wydarzeń. Głowacica „chodziła” spokojnie przy samym dnie, raz po raz mocniej pomiatając łbem. Zza pleców słyszałem okrzyki otuchy i nadzwyczajnego podniecenia. Wędzisko gięło się pod wpływem nadzwyczajnej siły. Minęło 20 minut od rozpoczęcia holu a ryba nadal nie pokazywała się. Byliśmy ogromnie zdziwieni jak taka elektroniczna ryba może tak długo walczyć. Po półgodzinnej walce naszym oczom ukazała się piękna ponadmetrowa głowacica.
- Linisko, podbierzesz??- Spytałem kolegi.
- Z przyjemnością- odpowiedział Paweł
Ogromny podbierak został powoli wsunięty do wody. Ryba nadal dzielnie walczyła, ale wieloletnie doświadczenie kolegi, starszego podbierakowego wzięło górę i nadzwyczajnie realistycznie odwzorowana głowatka wylądowała w profesjonalnym podbieraku. Coś musiało się stać z elektronicznym mechanizmem - po „odcięciu” od wody ryba nie przestała być agresywna, chciała wyskoczyć z podbieraka, trzepotała się na brzegu. Próbujemy odczepić rybę, ale nie pojawił się żaden przycisk!! Po głowie przelatują nam różne wytłumaczenia tego faktu. Dojrzałem że rybie leci krew z górnej części wargi... to przecież nie jest możliwe przy rybach elektronicznych!!
- To najprawdziwszy przedstawiciel gatunku Hucho Hucho!!- Krzyknąłem - najprawdziwszy, żywy.
- Nie możliwe!!- Odpowiedzieli chórem chłopcy - Piotrek, leć po Janusza, „na jednej nodze”!!- Powiedziałem podniecony
- Robi się - krzyknął chłopiec i ruszył sprintem do siedziby Wielkiego Znawcy.
Po dosłownie kilku minutach na górce pojawił się pojazd przypominający wózek golfowy z Januszem i naszym drugim kolegą. Wielki Znawca wyskoczył z pojazdu i zaczął z zaciekawieniem przyglądać się rybie.
- Wydaje mi się, że ta ryba jest prawdziwa. - Powiedział Janusz - Wsiadajcie do pojazdu, zabierzemy Waszą zdobycz do laboratorium, tam oddamy ją naukowcom, a od nich wszystkiego się dowiemy.Wszyscy wsiedliśmy do pojazdu i pojechaliśmy do siedziby znawców, założycieli. - Ryba jest jak najbardziej prawdziwa- powiedzieli naukowcy - bardzo nas cieszy ten fakt...zostawiliśmy w tym zbiorniku kilkanaście prawdziwych ryb, chcieliśmy zobaczyć czy przetrwają w sztucznych warunkach. Jak widać na przykładzie tego okazu prawdziwe ryby mogą przetrwać w takich warunkach, a nawet rozwijać się jeszcze lepiej. Tu gdzieś powinien być na łusce znaczek o wadze ryby i jej długości, gdy zapuszczaliśmy tutaj żywe rybki.Chwila skupienia na czytaniu literek i cyferek.
- Waga wynosiła 10 kg, a długość 90 cm- powiedział jeden z naukowców swoim charakterystycznym, przeciągniętym głosem - dzisiejsza waga wynosi 17,50 kg 118 cm. To prawdziwe odkrycie na skale światową!! Łowcy należy się za to nagroda!
Wróciliśmy nad wodę. Byliśmy ogromnie podnieceni. To było ogromne przeżycie.
- Jeszcze kilka rzutów i idziemy na piwo, oblać sukces!- Powiedział Łukasz
- Oczywiście, stawia szczęśliwy łowca- powiedziałem.
- Nie mamy nic przeciwko - odpowiedzieli chórem śmiejąc się chłopcy
Kolejne rzuty, na galaretowatych nogach nie mogły nic dobrego przynieść. Po prostu nikomu się nie chciało. Noo.. może oprócz Piotrka, który też bardzo chciał złowić taką rybę - ale cóż, złapał tylko elektronicznego lipka.
- Kończymy już??- spytał Łukasz.
- Chyba tak....- no to teraz piwko!!
Oddaliśmy sprzęt. Jeszcze ostatnie pytanie do Janusza.
- Wiesz co..?? Złapaliśmy taką elektroniczną rybę, która po wyjęciu haczyka „wypluła” także jakąś karteczkę. Co to jest za karteczka??
- Złapaliście najwaleczniejszą rybę łowiska, wielkim szczęściem było wyciągnięcie jej. Za to także należy się nagroda- darmowa karta wstępu do końca życia...
- No nie mów nam tu o końcu życia.. my chcemy jeszcze sobie rybek połowić!
- No dobra.. dobra...
Siedząc w barze w Lesku popijając popularne tam piwo „Leżajsk” dyskutowaliśmy o dzisiejszych przeżyciach. Nie odbyło się też bez okrzyków:
- Wiwat Pogawędki Wędkarskie!!
- Wiwat wędkarstwo!!
- Wiwat koledzy wędkarze!!
KONIEC.
P.S. Kończę kolejny sitcom z uśmiechem na twarzy i z nadzieją na złapanie okazu, którego hol będę mógł opisywać w artykule na PW. Mam nadzieję, że sytuacja opisana przez nas w sitcomie (czyli elektroniczne ryby) nigdy się nie zdarzy w realnym świecie, a królować będą prawdziwe zwierzęta. _________________ Gorące pozdrowienia z coraz zimniejszego Ostrowca Świętokrzyskiego przesyła RonWeasley
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN System pomocy - FAQ
Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.
Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.