Wysłany: Sro Kwi 15, 2009 4:50 am Temat postu: Nocna zagadka
Poniżej podaję link do nagrania, które zrobiłem 2 dni temu po północy. W ciemnościach za moim żywopłotem rozgrywała się jakaś dzika scena między zwierzętami. W okolicznych domach pozapalały się światła. Piekielne wrzaski trwały około 3-4 minuty i zdążyłem nagrać ostatnie 30 sekund. Potem zapadła cisza. Przesłuchałem to nagranie już 20 razy i nadal nie mam pewności co tam mogło zajść. Może ktoś z Was słyszał coś podobnego i pomoże mi rozszyfrować te dźwięki ?
Mam kilka sugestii znając zwierzaki, które łażą po moim patio. Nie był to na pewno pies - jedyny pies sąsiadów nie jest wypuszczany samopas ze względu na dzikie koty. Dzikich kotów jest ci u nas dostatek. Osobiście karmię co wieczór 5 dzikusów, które mieszkają dokładnie za żywopłotem w nieużywanej budce na narzędzia. Trzy z nich to 9-cio miesięczne kociaki (2 samice i samiec), które właśnie dojrzały płciowo i zauważyłem, że zaczynają pierwsze próby bara-bara. Wyczytałem na internecie, że koty w trakcie parzenia wydają piekielne krzyki. Z drugiej strony te moje dzikuski nie wydają żadnych dźwięków. To są naprawdę dzikie koty i dla nich miauczenie jest grzechem - może zdradzić ich obecność. Oswoiłem je na tyle, że wchodzą na kolację przez uchylone drzwi do miski na podłodze ale przez pół roku nie pozwoliły mi się zbliżyć na dwa kroki. Natychmiast uciekają, kiedy się ruszę w ich kierunku. Nigdy nie wydają żadnych dźwięków.
Druga opcja może być bardziej tragiczna. Matka tych 3 maluchów znowu zaciążyła. Trzy dni przed tymi krzykami przestała przychodzić na kolację a zwykle była pierwsza na wycieraczce i cierpliwie czekała godzinami aż otworzę wrota stołówki. Brzuch miała tak duży, że tym razem oceniałem ją na 5-7 kociąt. Nie pokazała się do dziś. Po poprzednim porodzie była z powrotem po 2 dniach. Być może stoczyła walkę z innym zwierzakiem w obronie młodych ... prawdopodobnie przegrała. W tym nagraniu słychać co najmniej 2 różne zwierzaki: jeden "krzyczy" a drugi "skamle". Nie są to na pewno ptaki. Głos dobiegał dokładnie spod szopy na narzędzia gdzie mieszka kotna samica i jej 3 młode z poprzedniego miotu. Czasami po moim podwórku przebiegają skunksy i oposy. Wiem że są w naszej okolicy rakuny (szopy) ale jeszcze nie widziałem żywego. Zwykle leżą rozpłaszczone na jezdni.
Ciekaw jestem zdania osób, które mają więcej doświadczenia z kotami ... czy to była walka na śmierć i życie czy ... kocie igraszki wiosenne ?
NAGRANIE _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
Gargamel Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Feb 22, 2006 Posty: 880
Kraj: Polska Miejscowoć: Tarnów
Wysłany: Sro Kwi 15, 2009 11:48 am Temat postu:
Dość intrygujące odgłosy. Podobne "wrzaski" słyszałem w wykonaniu jakiegoś ptaka nocnego.
kefaspirit Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Feb 11, 2008 Posty: 407
Kraj: Polska Miejscowoć: Zabrze
Wysłany: Sro Kwi 15, 2009 4:11 pm Temat postu:
Stawiał bym na walkę jakiś dziki zwierząt ale raczej nie kotów.
Na pewno nie były to odgłosy marcujących kotów. Kotki w trakcie krycia wydają dźwięki podobne do głośnego płaczu dziecka.
Kotki z małymi dość często zmieniają kryjówkę jeśli w danym miejscu czują się zagrożone.
Mogło się tak zdarzyć, że Twoja "podopieczna", rzeczywiście już urodziła, ale słysząc te wrzaski przeniosła swoje maluchy gdzie indziej.
Patrzyłeś w ciągu dnia, czy w tym miejscu skąd dochodziły te wrzaski nie było jakiś śladów wyrwanej sierści, lub krwi?
Piwoniusz Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 29, 2004 Posty: 1454
Kraj: USA
Wysłany: Sro Kwi 15, 2009 5:15 pm Temat postu:
kefaspirit napisał:
Patrzyłeś w ciągu dnia, czy w tym miejscu skąd dochodziły te wrzaski nie było jakiś śladów wyrwanej sierści, lub krwi?
Na drugi dzień rozgarnąłem krzaki, żeby zobaczyć czy u sąsiada nie ma trupów ale tam jest dosyć zaniedbany "backyard" (chwasty i po-zimowy bałagan) - nie sposób dojrzeć śladów walki.
Kotka raczej nie przeniosła się z małymi. Okoliczne ogródki i domy (z wyjątkiem sąsiada) są bardzo zadbane - nie znalazłaby innej kryjówki. Mam wrażenie, że stoczyła walkę z innym kocurem - kręci ich się sporo dookoła jej uwodzicielskiej córki. Nie pojawiła się na kolacji także wczoraj. Przykre. Żal mi tych bezdomnych kotów. Jedyne co mogę zrobić to dokarmiam je i podlewam czasami witaminy do miski. Przykro patrzeć jak siedzą na kuble ze śmieciami i wygrzebują resztki. Ta "moja" kolonia to koty wyrzucone na ulicę. Nie wyglądają jak dachowce od pokoleń - jeden z nich jest zupełnie czarny a pozostałe mają białe łapy i ładne futerko. Echhhh ... dla nich życie w cywilizowanym osiedlu to walka o przetrwanie ... normalna dżungla. Cholera ... dla mnie chyba też. : _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
krzysztofCz RZEP
Dołšczył: Jul 01, 2006 Posty: 2547
Kraj: Polska
Wysłany: Sob Kwi 18, 2009 9:35 pm Temat postu:
Piwoniusz napisał:
kefaspirit napisał:
Patrzyłeś w ciągu dnia, czy w tym miejscu skąd dochodziły te wrzaski nie było jakiś śladów wyrwanej sierści, lub krwi?
Na drugi dzień rozgarnąłem krzaki, żeby zobaczyć czy u sąsiada nie ma trupów ale tam jest dosyć zaniedbany "backyard" (chwasty i po-zimowy bałagan) - nie sposób dojrzeć śladów walki.
Kotka raczej nie przeniosła się z małymi. Okoliczne ogródki i domy (z wyjątkiem sąsiada) są bardzo zadbane - nie znalazłaby innej kryjówki. Mam wrażenie, że stoczyła walkę z innym kocurem - kręci ich się sporo dookoła jej uwodzicielskiej córki. Nie pojawiła się na kolacji także wczoraj. Przykre. Żal mi tych bezdomnych kotów. Jedyne co mogę zrobić to dokarmiam je i podlewam czasami witaminy do miski. Przykro patrzeć jak siedzą na kuble ze śmieciami i wygrzebują resztki. Ta "moja" kolonia to koty wyrzucone na ulicę. Nie wyglądają jak dachowce od pokoleń - jeden z nich jest zupełnie czarny a pozostałe mają białe łapy i ładne futerko. Echhhh ... dla nich życie w cywilizowanym osiedlu to walka o przetrwanie ... normalna dżungla. Cholera ... dla mnie chyba też. :
8O No cóż nie znałem Cię z tej strony - raczej byłeś Piwoniusz Drwiący :
mikefish Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 02, 2006 Posty: 616
Kraj: Polska Miejscowoć: Staniszcze Małe -opolskie
Wysłany: Sob Kwi 18, 2009 10:00 pm Temat postu:
Jak dla mnie to zebra zagryzająca kury w kurniku .... l
ub odgłos jednego z sąsiada, ktory dowiedział się że i jego konto bankowe objął hamerykanski kryzys gospodarczy.
krzyko Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jan 12, 2007 Posty: 208
Kraj: Polska Miejscowoć: Warszawa
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 8:50 am Temat postu:
Według mnie są to głosy ptaków .Czasami w nocy nad Wisłą rozlegają się wrzaski przypominające krzyk zagryzanego zwierzaka a potem zrywa się jedna czapla siwa , która chyba jest autorką owych wrzasków.Odgłosy nagrane przez Ciebie mnie bardzo kojarzą się z dźwiękami wydawanymi przez ptaki lub małpy w tropikalnych lasach.A kotki pewnie wrócą do darmowej michy. _________________ Wodom cześć!
yankee_r Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 11, 2006 Posty: 434
Kraj: Polska Miejscowoć: Rybnik
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 11:49 pm Temat postu:
Mam za oknem park i tez często sa dziwne odgłosy w nocy,bardzo zbliżone do tych własnie. U mnie tak się wydziera wiewiórka,ale to skamlące to nie mam pojecia co to mogło być. _________________ Kobiety trzeba trzymać krótko ! Najwyżej dwa tygodnie.
Piwoniusz Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 29, 2004 Posty: 1454
Kraj: USA
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 12:44 am Temat postu:
Yankee, wiewiórka mi pasuje. Jest ich kilka na tym samym terenie co moja kolonia kotów. Rozgrzebują mi ziemię pod kwiatki na zmianę z kotami. Te krzyki były bardzo głośne - nie posądzałem wiewiórki o taki mocny głos. Nadal uważam, że jeden z tych głosów (być może ten skamlący) to mógł być kot - zajście miało miejsce pod ich kryjówką w budce. Ciężarna kotka nie pojawiła się na jedzenie już 10 dni więc raczej to ona brała udział w tej walce. Czy jest możliwe, żeby wiewiórka zagryzła kotkę ? Sam sobie odpowiem na to pytanie ... Kotka była słaba po porodzie i prawdopodobnie broniła małych przed wiewiórką. _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
yankee_r Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Jun 11, 2006 Posty: 434
Kraj: Polska Miejscowoć: Rybnik
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 1:31 am Temat postu:
Drzesz łacha jak możesz i kiedy możesz jak widze No cóż,może i w juesej są tak krwiożerce wiewióry,nie wiem. Napisałem tylko że te cholery tak sie wydzierają. Co do kotki to chyba niestety juz jej nie zobaczysz,jeśli miała takie przyzwyczajenie stołówkowe a teraz jej nie ma tyle czsu to chyba małe zostały sierotami. _________________ Kobiety trzeba trzymać krótko ! Najwyżej dwa tygodnie.
Piwoniusz Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 29, 2004 Posty: 1454
Kraj: USA
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 1:46 am Temat postu:
yankee_r napisał:
Drzesz łacha jak możesz i kiedy możesz jak widze
Nie kumam.
yankee_r napisał:
Co do kotki to chyba niestety juz jej nie zobaczysz,jeśli miała takie przyzwyczajenie stołówkowe a teraz jej nie ma tyle czsu to chyba małe zostały sierotami.
Niemożliwe - to były dwudniowe ślepe noworodki ... nie miały szans na przeżycie bez mleka matki. _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
Piwoniusz Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 29, 2004 Posty: 1454
Kraj: USA
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 4:37 am Temat postu:
Piwoniusz napisał:
yankee_r napisał:
Drzesz łacha jak możesz i kiedy możesz jak widze
Nie kumam.
Oj, chyba kumam ... że zaszło tak zwane nieporozumienie towarzyskie. Ja zupełnie na poważnie biore pod uwagę, że wiewiórka zagryzła kota. Myślałeś, że ja sobie jaja robię ? Te nasze wiewióry są zupełnie inne niż europejskie rude i sympatyczne Basie. Tutejsi nazywają je "tree rats" (drzewne szczury) ... rzeczywiście z wyglądu są niesympatyczne jak szczury. Miałem do czynienia z jedną 2 lata temu w innym domu. Wyjątkowo agresywne i złośliwe zwierzątko. Któregoś dnia nasypałem orzeszków na parapecie i kiedy zobaczyłem, że zaczyna w nich grzebać po cichu podszedłem z aparatem fotograficznym. W momencie kiedy mnie zobaczyła, rzuciła mi się na twarz ... zawisła od niej 10 cm na siatce przeciw owadom. Zacząłem być trochę ostrożny wobec zwierzaka, który na mój widok zamiast uciekać to atakuje. Kiedy następnego dnia nie dostała orzeszków to dobrała się do moich pomidorów. Pozrzucała mi wszystkie czerwone, nadgryzła każdy i jak to mówią zerwała się na drzewo. Tu miarka się przebrała. Wziąłem pistolet na śrut i ostrzelałem jej gałąź oraz ogon. W tym momencie nastąpiła eskalacja wrogich aktów czyli spirala zbrojeń. Na drugi dzień rankiem wyszedłem z kawą pod właśnie postawione nowe gazebo na 12 osób, ktore zamierzałem kiedyś zaprosić. Padał lekki deszczyk i zdziwiłem się, że kapie mi do kawy chronionej przez nieprzemakalną dumę mojego ogrodu. Okazało się, że moje schronienie na 12 niezaproszonych osób ma rany cięte i szarpane wzdłuż i w poprzek jak po ataku wściekłej wiewióry. Cóż mogę dodać ... w tym wypadku, jak to nazwał Yankee "rozszarpałem jej łacha" czyli zrobiłem "dziurę w sierści" moim Coltem na gaz i śrut kaliber .22 Wiewióra poszła na śmietnik, gazebo poszło na śmietnik a ja do sklepu po drugie takie samo oraz garść śrutu na wypadek vendetty. Tydzień później niesamowita burza rozniosła na kawałki i ten drugi cud sztuki inżynierii ogrodowej. Od tej pory nie zapraszałem już żadnych gości bo musiałbym jak Judasz coś sprzedać, żeby nastarczyć na gazebo w celu spędzenia wieczerzy z 12 znajomymi z kółka wędkarskiego.
Z wiewiórami na moim obecnym terenie nie zaczynam bo wiem do czego są zdolne. Właśnie posadziłem 40 krzaków pomidorów ... _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
wreno Czyściciel gumiaków
Dołšczył: Jul 06, 2007 Posty: 6
Kraj: Kanada Miejscowoć: mississauga
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 8:57 pm Temat postu: Nagranie
Tego typu wrzaski nocne slysze bardzo czesto. Brzmi jak walka kota z szopem. Mam w ogrodzie drzewa siegajace kilkunastu metrow i na ich szczytach konczy sie gonitwa szopa za kotami.Siedza wowczas na przeciwko siebie i dra pyski.Zadnch akcji , bo galezie za cienkie i moga sie sp.....yc
Na pewno nie wiewiorki bo one w nocy spia.Mam z nimi podobne problemy. Kontrola urodzin za pomoca wiatrowki jest u nas bardzo kosztowna.Okolo 3tys. dolarow grzywny.Poczatkowo lapalem je w klatke i wywozilem .Po 2 dniach byly juz nastepne.Cholerne sklerotyczki kopia i zagrzebuja swoje przysmaki aby pozniej szukac ich w innym miejscu.Ktoregos roku zasadzilismy kilka setek cebulek tulipanow.Ponad polowa wzeszla na wiosne. Po drugiej stronie plotu- u sasiada Co roku przesiedlam 15-20 szopow i chetnych nie brakuje. Koty maja teraz dwa mioty w roku to mamy ich pelno w okolicy. /Jeden wyladowal u mnie na posilkach domowych/. Nie jest wybredny jak na dzikiego kota przystalo i najbardziej lubi smietane kremowke. Niedaleko w parku mamy kojoty i lisy. Od czasu do czasu odwiedza nas blotniak aby zapolowac na ptaszki.
Nie mieszkam na wsi tylko w centrum miasta Missassaga.
Piwoniusz Pogawędkowy twardziel
Dołšczył: Nov 29, 2004 Posty: 1454
Kraj: USA
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 10:15 pm Temat postu:
Wreno, potwierdziłeś moje przypuszczenia. Początkowo stawiałem na walkę dwóch kotów albo szopa z kotem. Mam co prawda na moim patio czasami odwiedziny oposa i skunksa (śmierdziel w moich krzakach) ale nie poznałem jeszcze ich mowy.
Też nie mieszkam na wsi bo aż taki bogaty to ja nie jestem. Wręcz przeciwnie - moje okolice w New Jersey słyną z gęstości zaludnienia. Osobiście obserwuję dużą gęstość zezwierzęcenia.
Polowania w warunkach miejskich urządzam niechętnie bo radio i prasa lubi takie przypadki. Ostatnio dużo trąbili na temat kobiety, która na parkingu przed supermarketem dostała strzałą w brzuch. Koleś na podwórku za domem chciał ubić coś na kolację ze szczytu drzewa i strzała przeniosła. Muszę przyznać w tym momencie, że moją wiewiórkę to ubił sąsiad z mojego Colta bo ja jakoś za mientki byłem do tego aktu. Mam na sumieniu jednego oposa natomiast ale na usprawiedliwienie posiadam zaświadczenie mojej kobiety, że był brzydki i ją straszył wstrętną mordą a ja w czasie oddania strzału po ciemku byłem kompletnie nawalony i raczej w nią celowałem a nie do zwierzaka.
A propos broni, to mój pistolecik na śrut wymaga pozwolenia w stanie Nowy Jork a w New Jersey nie. Za to w New Jersey nawet proca jest uważana za broń, ale nie trzeba na nią pozwolenia. Zaczynam powoli się dozbrajać bo już za parę dni zacznie się walka o pomidory ... _________________ Podziemna Organizacja Rosówek Na Okonie.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN System pomocy - FAQ
Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.
Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.