Czy wiesz, że...
Pierwszy w Europie podręcznik hodowli karpia w stawach napisał Dubravius (1547), biskup z Ołomuńca na Morawach. W polskiej literaturze pierwszą wzmiankę o karpiu spotyka się u Długosza (1415 – 1480), który opisując rycerzy biorących udział w bitwie pod Grunwaldem, przy nazwisku rodu Korzbok ze Śląska mówi o trzech karpiach w herbie.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 343
 Zalogowani 0
 Wszyscy 343

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj an"]W tym wątku będę podawał wpłacone kwoty ...(18237) Mar 27, @ 16:07:40

lecek: Wielkanoc w Ustroniu. Zapowiedziałem małżonce, że święto, świętem ...(59104) Mar 26, @ 15:02:24

lecek: Pooszło. k ...(18237) Mar 26, @ 14:43:29

krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara... poszło k ...(18237) Mar 26, @ 14:00:16

artur: Poszło ...(18237) Mar 26, @ 10:30:05

krzysztofCz: Poszło k ...(18237) Mar 26, @ 07:09:09

jjjan: Nikt się nie kwapi więc jeżeli ktoś chce wpłacić,, to proszę blik ...(18237) Mar 25, @ 20:19:56

mario_z: Dzisiaj spotkanie jajeczkowe nad wodą, oczywiście bez wędki bym n ...(59104) Mar 24, @ 20:50:03

Krzysztof46: nic nie trzeba ,zbierajcie na nastepny rok i tyle w temacie ...(18237) Mar 24, @ 17:30:00

krzysztofCz: To komu mamy wpłacać ;question Ktoś zapłacił, to trzeba Mu się ...(18237) Mar 24, @ 17:27:29


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2100
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 1963
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 1984
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2224
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2054
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2111
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2023
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2062
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2425
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2245
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Forum Dyskusyjne Pogawędek Wędkarskich

Pogawędki Wędkarskie :: Zobacz temat - Sitcom nr8-start
Pogawędki Wędkarskie Strona Główna -> Sitcom
Sitcom nr8-start
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwoœci zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Lista tematów forum
Poprzedni temat :: Następny temat  
Autor Wiadomoœć
Ruki
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Nov 04, 2002
Posty: 1045

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Kraków
PostWysłany: Wto Mar 09, 2004 5:57 pm    Temat postu: Sitcom nr8-start Odpowiedz z cytatem

Temat-marcowe płocie. Zaczyna Linisko
_________________
Bykom Stop!
Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki
linisko
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Oct 19, 2002
Posty: 279

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Zamość
PostWysłany: Sob Mar 13, 2004 3:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Gdzie by tu pojechać na rybki…-głośno myślę
… i czy ktoś ze mną pojedzie?
Nie w tym tygodniu nikt nie może, trudno pojadę sam.
Trzeba wybrać się na zakupy, niezłe ubytki mam w sprzęcie.
- Dzień dobry – witam się ze znajomym sprzedawcą.
- Witam, co podać?
Kupuje robaczki, zanętę, nową żyłkę, przyponówki i oczywiście jakieś haczyki, 14 i 12.
- A gdzie jedziesz? – Pyta sprzedawca.
- Połapię trochę płotki na Wieprzu o ile szczęście mi dopisze.
- Byłem tam wczoraj – mówi sprzedawca.
- I jak, brało cokolwiek?
- Żadna rewelacja, ale nie nudziłem się – odpowiada sprzedawca.
- Dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia.

Czekam jeszcze tylko na świeżo zamówioną tyczkę, dziś powinna dojść.
Właśnie zmierzam w stronę domu, widzę jakiegoś gościa z długim pakunkiem, łapię go i zapraszam do domu by zapłacić za przesyłkę. Szybko wybiegam na podwórko i rozkładam długie prawie 10 metrowe wędzisko. Oldi wiedział, co mówi. Jest wspaniała, świetnie leży w ręce i jest wyjątkowo sztywna, gdyby nie On, na pewno jeszcze bym długo czekał na jakiś kijek. Bez dwóch zdań, musze ją przetestować, wszystko mam, więc nie będzie już kłopotu z brakiem sprzętu. Marcowe słońce zachęca do wypadu na rybki.
Oglądam jeszcze tylko pogodę. Wyśmienicie, będzie słonecznie i dość ciepło. Nastawiam budzik na godzinę 5.00, robię zestawy do tyczki i wiąże haczyki. O!! Zapomniałbym ugotować trochę pszenicy. Mam nadzieję, że na Wieprzu marcowe płocie dopiszą, bo nastrój mam bojowy. Dobrze, że nie muszę jechać autobusem, rano zawiezie mnie brat.

Pi!..Pi!..Pi!..- głośno dzwoni budzik.
Szybko wstaję z łóżka, jest jeszcze ciemno.
Herbatka do termosu, kanapki też już gotowe, jeszcze tylko rozrobię zanęte i mogę wynosić swoje graty.
Brrrr..- Trochę zimno, mam nadzieję, że się ociepli.
Brat już idzie, on też łowi, ale dziś niestety nie może. Dobrze, że mógł mnie zawieźć na miejsce. Podczas jazdy zaczyna robić się jasno. Fajnie, że na Wieprz mam tylko 20 km drogi. Dojechaliśmy już nad wodę, jest trochę cieplej, a słonko niepewnie wychyla się zza horyzontu. Wypakowuję wszystkie rzeczy, które wcześniej spakowałem. Daje bratu znak, że może już jechać.
-Powodzenia- życzliwie mówi brat.
-Dzięki.
-To ja lecę, może zdążę jeszcze na godzinkę snu przed pracą.
- Cześć
- Około 17.00 będę po Ciebie.
Nikogo jeszcze nie ma, tylko ja i Natura. Czas poszukać jakiegoś miejsca. Biorę cały sprzęt i idę w stronę rzeki. Nie, tu chyba nie połapię, ale w dole widzę ładne miejsce. Tak to jest to. Pod brzegiem można łowić, i na tyczkę też będzie dobrze. Rozkładam wędkę, montuje na niej 3,5 g. Spławik na żyłce 0.18 i haczyk 12, podbierak już gotowy. Na tyczkę będę łowił później. Z zanęty lepię średniej wielkości kulki z dodatkiem pszenicy i białych robaczków. Przy tym zachowuję się wyjątkowo cicho - płocie łatwo spłoszyć...



Dalszą część pisze... Esox usmiech
Esox
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Jul 31, 2002
Posty: 4285

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Warszawa
PostWysłany: Sob Mar 13, 2004 8:48 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nagle łapię się za głowę - przecież przed zanęceniem muszę dokładnie wysondować dno. Odkładam dopiero co przygotowane kule, zasiadam wygodnie, chwytam nową, pachnącą jeszcze lakierem wędkę, ustawiam grunt i przepuszczam zestaw przez łowisko. Idzie bez problemu. Dopiero ciut niżej jest jakaś przeszkoda przy dnie, bo nurt odbija trochę w bok, w kierunku środka rzeki.

Powoli zwiększam grunt i sonduję dno. Wreszcie znajduję właściwą głębokość. Jest tu nawet dość głęboko - koło półtora metra. Tak jak przypuszczałem, odbijający nurt wyrzeźbił w dość twardym dnie bruzdę, ciągnącą się na odcinku ponad metra. Zapada pierwsza decyzja - tam będę łowił...

Zanętę udaje mi się położyć dokładnie w punkt. Przynajmniej na odległość. Bo czy nurt zniesie ją w odpowiednie miejsce, okaże się niedługo. Pomny rad Oldiego, odkładam bat na podpórki. Wystarczy jedno mocne uderzenie kuli w szczytówkę, by dać zarobić serwisowi. Na początek do wody lecą tylko trzy kulki wielkości orzecha. Wiosną łatwo przesadzić. Poza małym dodatkiem konopii, nic nie aromatyzuje zanęty. To nie lato, kiedy płoć przebiera w smakach.

Na haczyk zakładam kanapkę - pszenicę i dwa białe. Delikatnie kładę zestaw w łowisku i przepuszczam z leniwym w tym miejscu nurtem. A że nic nie bierze, zaczynam się rozglądać po okolicy. Z jednej strony mam widok na łąki, na których lada dzień zagości wszechobecny zapach mokrego siana. Kiedy tylko pojawią się tam pierwsze źdźbła zielonej trawy, będzie można podpatrywać sarny, które nie odpuszczają takim przysmakom.

Delikatnie przytrzymanie zestawu w nurcie powoduje natychmiastowy powrót do rzeczywistości. Podcinam, ale zdecydowanie za późno. Mimo to uśmiecham się od ucha do ucha - bo już wiem, że oprócz zanęty i zestawu coś jest w łowisku. Kolejne przepuszczenie niemal natychmiast przynosi branie. Tym razem spławik majestatycznie ginie pod powierzchnią. Zacinam i wreszcie mam możliwość sprawdzenia jak zachowuje się nowa wędka przy walce ryby. Niesamowite, jak wyraźnie czuć bicie ryby. Jak znam życie - będzie to samiec płotki z szorstką tarłową wysypką. Pochylam wędzisko w bok, a rybka niemal sama wpływa do podbieraka.

- Mam, mam, mam - pa ram pam pam - nucę sobie pod nosem. Pierwsza płotuchna w sezonie. Pierwsza na nową wędkę. Do tego niebrzydka, koło 25 cm. Nie widzę innej możliwości, jak wypuścić ją na szczęście. Żeby nowy sezon rybny był. I żeby wędka dobrze się sprawowała.

Już mam sięgać po kolejne ziarno pszenicy, kiedy nagle słyszę silnik samochodu na pobliskiej drodze. Ciekawe, czy to wędkarze, czy straż. Lenistwo jednak zwycięża i nie podnoszę się z mojego siedziska. Boję się też, aby nie spłoszyć ryb, które dopiero co weszły w zanętę. Puszczam zestaw z prądem, ale wyczekując brania słyszę, że samochód zatrzymał się w pobliżu. Krótkie "pip" oznacza, że ktoś wysiadł i załączył alarm. Już mam się poderwać, żeby sprawdzić kto przyjechał, kiedy widzę wyraźne podniesienie zestawu. Jestem tak zdziwiony tym braniem, że zamiast zacinać, patrzę, co się będzie działo dalej.

-Tnij pieronie, bo zarozki bydzie za późno! - słyszę nagle zza pleców. Ki czort - myślę sobie, ale nie mam czasu się obrócić. Zacinam, a wędka ugina się triumfalnym łukiem. Amortyzator wyciągnięty niemożliwie, a co gorsze, ryba próbuje spływać z prądem. Zapominam o przygodnym obserwatorze moich zmagań i koncentruję się na holu. Ryba ucieka pod burtę brzegową, a po chwili wykłada się na powierzchni. Widzę już, że to piękny leszcz. Jakimś cudem, niewprawnym jeszcze ruchem udaje mi się go wprowadzić do podbieraka. Wreszcie mogę spokojnie zamienić słowo z moim kibicem.

Odkładam wędkę na podpórki i trzymając leszcza w ręce oglądam się za siebie. Patrzę na gościa i oczy robią mi się wielkości pięciozłotówek. Zaczynam łapać powietrze jak ten leszcz, co go dopiero złowiłem. Na brzegu stoi starszy jegomość. Wypisz, wymaluj - Old_Rysiu.

- No bier ta ryba do siatki, ino miyj baczynie kaj mosz ynges! - mówi sobowtór Old_Rysia. Wpuszczam rybę do siatki i dalej, jak w transie, patrzę na faceta. Zupełnie jak ze zdjęć, zupełnie jak z karykatury Tom_Roya. Wreszcie mija zdziwienie i mówię:
- Ale pan mi przypomina...
- Old_Rysia? - śmieje się nowoprzybyły...
- Jo żech jest Old_Rysiu! - dodaje po chwili.

- Ale jak to, co Ty tutaj robisz, skąd się tu wziąłeś? A w ogóle to mnie poznajesz? - pytam, nie wiedząc od czego zacząć rozmowę...
- Zarozki ci to wyjaśnia - mówi Old_Rysiu i stawiając obok swój stołeczek wędkarski, rozpoczyna opowieść...

Ciąg dalszy pisze Wykrzyknik...
wykrzyknik
Łowca Lipienia


Dołšczył: Sep 17, 2003
Posty: 795

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Warszawa
PostWysłany: Nie Mar 14, 2004 8:23 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- Na wieczor, kliknoł do mie Wykrziknik. Wpod na pomysł, coby zrobić Ci frajda i najechać cie sam na rybach. Tak dugo mi truł, ażech zmiynk jak puding. Baba wrzeszczała, a jo sie spakowoł i do cuga. Na banie już czekoł na mie Wykrziknik. Klamory my przeciepli do jego Misiubisi i galopym na tyn Wieprz. Rychtik szpetno nazwa, ale piykno rzeka.
- A gdzie masz Wykrzyknika?
-Zapytałem zdziwiony.
- Doł mi kluczyki i poszoł w gora rzeki ze spinkiem. Pado, że bez jazia niy przijdzie. Poć mi pomożesz te klamory sam zataskać.
Tego się nie spodziewałem. Fakt, wiedziałem, że to fajni ludzie, ale że przyjadą dla mnie taki kawał drogi tylko po to, żeby posiedzieć ze mną kilka godzin nad woda? Byłem zachwycony. Już po paru minutach cały sprzet leżał na trawie obok mojego stanowiska, Oldi zajał się rozkładaniem swojego kija.
- Chytej Linisko, chytej. Na mie niy pacz, pacz ryb. Przeca na ryby żeś sam przijechoł. Potym se pogodomy. - Oldi ze szczerym uśmiechem na twarzy przypomniał mi o rybkach.
Usiadłem na stołeczku i założyłem nową przynętę na haczyk. Byłem delikatnie mówiąc roztrzęsiony i zszokowany. Nie wiedziałem czy patrzeć na Oldiego czy na spławik. Przez to stracilem piękne branie.
- Hihi, co żeś taki rozkołatany? - Rzucił Oldi nie odwracając głowy.
Czy On ma oczy z tyłu głowy? Przecież nawet na moment się do mnię nie odwrócił a wiedział, że zepsułem branie.
- Po prostu nie spodziewałem się, że tu przyjedziecie, zaskoczyliście mnię strasznie i jeszcze nie ochłonąłem. - Odparlem.
- Przestoń fandzolić, my już takie chopy, jak coś nom szczeli do łba, to ni ma rady. Tyn pieron mnie tak zbałamucił, ale wcale tego niy żałuja.
- TNIJJ!!! - Nagle krzyknął Oldi.
Ze strachu szarpnąłem wędziskiem do góry, jednak zacięcie nie było zbyt długie. Poteżna ryba błyskawicznie wybrała całą gumę i szarpnęła wędziskiem. Zerwałem się na równe nogi i ruszyłem za potworem. Ryba płynęła z nurtem. Szedłem a właściwie biegłem za nią. Niestety cały rajd skończył się równie szybko, jak się zaczął. Dobiegłem do kilku drzew i musiałem się zatrzymać. Żyłka pękła jak nitka i jedyne co mi pozostało to rozgoryczenie i walące serce.

- No proszę, widzę, że komuś tu karpisko zdemolowalo zestaw. To pewnie był jeden z uciekinierów z pobliskiej hodowli. - Usłyszałem obcy głos.
Odwróciłem głowę i zobaczyłem Wykrzyknika. Stał na drugim końcu polanki. O rany, co za dzień. Nie dosyć, że mam tu dwóch kompanów, to jeszcze coś mnie przegoniło.
- Wykrzyknik? - Z uśmiechem na twarzy czekam przytaknięcia.
- Witaj Linisko. Widzę, że Oldi już Cię odnalazł. Widziałeś na jaki sprzęt tutaj chce łowić Oldi?
- Nie zwróciłem uwagi. Co to takiego?
- Choć zobaczysz. Opowiadał mi o tym w samochodzie. Aż jestem ciekawy jak to będzie wygladało. Podobno rewelacyjne na rzeczne płocie.
Dalszy ciąg napisze Woytas :-)
Woytas
Redaktor Portalu
Redaktor Portalu


Dołšczył: Jul 15, 2003
Posty: 741

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Brzeg
PostWysłany: Sob Mar 20, 2004 11:44 am    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Idziemy w stronę sprzętu zgromadzonego obok samochodu. Wykrzyknik odłożył swój spinning i przykucnął.
- Gdzieś tu musi być - powiedział.
- Pomógłbym ci, ale nie wiem czego szukasz.
- Oldi mówił, że to taki jasno zielony pokrowiec - O ! Jest !
Sięgnął w skupieniu. Ujął i delikatnie wyciągnął pakunek spod innych. Zaczął odwiązywać troki, a ja z niecierpliwością czekałem cóż ukaże się moim oczom.
Kątem oka zauważyłem, że Oldi przywiązuje nowy przypon do mojego bata. Zakłada dwa białe robaki ... . Już chciałem odwrócić wzrok od Oldiego, gdy zauważyłem, że z kieszeni wyciąga jakąś buteleczkę. Przechylił ją, kapnął jedną kropelkę na palec i natarł nią robaki.
- Hej ! Linisko gdzie się gapisz - niemal krzyknął Wykrzyknik !
- Już poradziłem sobie z tymi trokami. Patrz !
Odwróciłem głowę i oniemiałem. W rękach Wykrzyknika lśnił nowiutki kijek. Pikerek. Wykrzyknik potrząsał nim oceniając "dreszczyk" - podobno w metodzie drgającej szczytówki jest on najważniejszy.
- Jest śliczny, jestem przekonany, że będzie dobrze służył Oldiemu. Patrz jak drży - powiedział do mnie.
- Faktycznie, kijek pierwsza klasa - powiedziałem z uśmiechem.
Ja też mam się czym pochwalić - pomyślałem sobie. Dam teraz chłopakom chwilę czasu - niech porozkładają swój sprzęt, urządzą stanowiska.
- Idziesz dalej spinningować, czy się tu z nami rozkładasz ? - zpytałem.
- Idę jeszcze na jakiś czas. Gdzieś za godzinkę do was wrócę.
- W porządku.
Wykrzyknik wziął do ręki swój kijek i ruszył w kierunku zwalonego drzewa.
Zrobiło się naprawdę ciepło. A może to pod wpływem emocji - tyle już ich dzisiaj było. A co jeszcze przede mną ? Ruszyłem w kierunku Oldiego. Gdy się zbliżyłem, powiedział do mnie.
- Coś się tak naubierał ? Wyskocz z tego polara co masz pod kurtką bo się zaraz zagotujesz ! Tylko kurtkę ubierz z powrotem, żebyś się nie przeziębił.
Co za gość. Pomyślałem sobie - czyta w myślach czy jak ?
- W porządku Oldi. Już to robię - odparłem.
- Aa ! I bierz się w końcu za łowienie. Przecież nie przyjechałeś tu na pogaduchy. Nie ? - powiedział i szybko oddalił się w kierunku swojej nowej wędki.
Jasne, że nie. Pomyślałem. Zrzuciłem z siebie polar. Na grzbiet wciągnąłem z powrotem kurtkę i usiadłem na swoim krzesełku. Do ręki wziąłem bata. Na końcu zestawu dyndały dwa białe robaczki. To nie było typowe zarzucenie, bardziej wstawienie zestawu do wody. Spławik powoli spływa z nurtem. Wolną ręką ugniatam w wiaderku małe kulki zanęty. Nie chcę nasypać jej zbyt dużo w to miejsce, tyczką będę łowił kilka metrów dalej. W wodzie widzę lekko rozmazane odbicie klucza gęsi. Lecą w kierunku północno-wschodnim. Teraz dopiero zwracam uwagę na pierwsze oznaki wiosny. Na pobliskiej wierzbie popękały już pąki, a bazie wychylają spomiędzy osłonek - nieśmiało - swoje kudłate główki. Wśród brunatnych - ubiegłorocznych - liści, gdzieniegdzie pojawiają się bladozielone plamki. Jeszcze trudno zidentyfikować właścicieli tych wątłych listków, ale niebawem rozwiną się w dorodne rośliny. Kto wie, może jedna z nich zmieni się w okazałe drzewo, które będzie świadkiem wędkarskich zmagań kilku następnych pokoleń. W powietrzu unosi się jakiś niezidentyfikowany miły zapach ....
Reaguję odruchowo - nawet nie bardzo wiem co było impulsem do tego zacięcia. Czuję, że siedzi. Wędzisko wygina się w miły oku łuk. Szczytówka pulsuje rytmicznie. To dla takich chwil spędzam tak dużo czasu z wędką w ręku. Odciągam rybę delikatnie na bok, to nie są jeszcze letnie stada, może być ich zaledwie kilka sztuk. Nie chcę spłoszyć pozostałych. Po kilku zdecydowanych odjazdach, które w zasadzie amortyzuje sama wędka, płotka daje się łatwo wyholować. Czuję, że nie muszę używać podbieraka. Podnoszę rybę na wędce. Lewą ręką chwytam żyłkę tuż powyżej przyponu, dłoń skierowana kciukiem w dół - kiedyś zastanawiałem się dlaczego akurat tak - odruch. Oglądam ją przez chwilę Widziałem setki płoci. Ta jest jednak wyjątkowa - pierwsza w tym roku - zasługuje na to.
Lekko czerwone płetwy z tym, że nieparzyste są delikatnie przyciemnione na końcach promieni. Stalowo szary grzbiet. Połyskujące subtelnym odcieniem niebieskiego boki. Poniżej linii bocznej zdecydowanie srebrzysta. Czerwone oczka z głęboko czarną źrenicą. Może nie jest ona królową naszych wód, jednak zdecydowanie jest wielką damą rybiego dworu. Szybko wypinam zdobycz z haczyka. Jest spora z czterdzieści deko. Wrzucam ją do siatki.
Tymczasem Oldi uporał się z uzbrojeniem swojej nowej wędki i zorganizowaniem stanowiska. Jest oddalone o kilka metrów od mojego.
Zakładam robaki na haczyk. Znów ten zapach ... może to ? Już jestem pewien ! Odkładam wędkę na podpórkę i podchodzę do Oldiego.
- I jak kijek ? - pytam.
- Chłopaki na forum Pogawędek podali mi go "na tacy" - musi być cacy. - odpowiedział z uśmiechem.
Zaśmiałem się szczerze.
- Fajnie Ci się zrymowało.
- A pewnie, że fajnie. Jak mam dobry humor, samo jakoś tak wychodzi.
- Rysiu, chciałem Cię o coś zapytać.
- Dawaj, tylko szybko bo chciałbym już zarzucić. Widzisz te zwary poniżej. Tam musi być jakiś spory kamień w nurcie. Chcę zarzucić lekko w lewo od niego. Trochę daleko, ale dam radę.
- Co dodałeś do moich robaków, co to za zapach ? Widziałem, jak smarujesz czymś robaki na moim haczyku. Poskutkowało - widziałeś płotkę, którą wyciągnąłem. Teraz otwieram pudełko z robakami i czuję coś czego nie było wcześniej. Niby znajomy ale nie mogę go skojarzyć z niczym konkretnym. Proszę powiedz.
- A co czujesz w powietrzu ? Tak w ogóle. - powiedział Oldi z szelmowską miną.
Pytania się nie spodziewałem, lecz odparłem automatycznie.
- Tak w ogóle, to ... wiosnę !
- Ha ha ! A to jest właśnie koncentrat tego zapachu, ale o tym możesz sobie poczytać na PW.
- Jesteś niesamowity, koncentrat zapachu wiosny !
Oldi zajął się wypełnianiem koszyczka zanętowego. A ja wróciłem do swojej wędki. Biorę ja do ręki i już mam zarzucić, gdy nagle zza krzaków wybiega Wykrzyknik.
Jest wyraźnie czymś podekscytowany .....

cd pisze Ruki
Ruki
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Nov 04, 2002
Posty: 1045

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Kraków
PostWysłany: Pon Mar 22, 2004 3:19 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

...
-Co żeś ty taki podekscytowany Wykrzyknik?- zapytuje się go Oldi
-Znalazłem fajną wędeczke- mówiąc to Wykrzyknik pokazuje nam na oko 3 metrowego pickerka- 3 metrowy pickerek, c.w. 10-30g w dodatku z kręciołem. Kto mógł coś takiego zostawić.
Zaśmiałem się razem z Oldim. Wędka była taka sama jak Oldikowy pikerek. Patrze na swoją tyczkę, lakier lśni od jak narazie jeszcze niemrawego, wiosennego słońca.
–Linisko- zwraca się do mnie Wykrzyknik
-Tak?
-Radziłbym ci zejść kawałek w dół. Jest tam taka rynienka z 2 metry głębokości i ze zwalonym drzewem. Dość trudno się tam wędką operuje, gdyż jest trochę drzew,ale według mnie warto. A ja idę pokibicować Oldiemu.
Zastanawiam się. Iść czy nie iść. Mam przecież tutaj zanęcone, ale tam mogą być większe ryby. Lepiej spytam się Oldiego. Podchodzę do niego.
-Oldi mam pytanie.
-Tak?
-Czy zejść kawałek w dół? Wykrzyknik mówił, że tam jest rynienka z 2 metry głębokości ze zwalonym drzewem.
-Ja bym zszedł. Tam powinny być ryby.
Opinia Old_Rysia przeważyła. Podchodzę do wędki i składam ją. Zestaw zwijam na zwijadełko, wsadzam „drobiazgi” i przynęty do plecaka i schodzę.
...
Idąc zauważam pierwszego w tym roku pierwiosnka z żółtymi kwiatkami. Przypominam sobie, że ktoś mi kiedyś mówił, że jak zaczynają kwitnąć pierwiosnki wiosna już blisko. Zszedłem kawałek w dół i zatkało mnie. Cała żółta od pierwiosnków polanka. W tym momencie rpzypominam sobie o aparacie. Wyciągam go z plecaka i cykam kilka fotek. Potem tylko wywołam film, zeskanuje zdjęcia i pokaże na Pogawędkach Wędkarskich co tutaj widziałem.
Schodzę kawałek niżej. Przedemnią ujawnia się to zakole o którym mówił Wykrzyknik. Rynna na 5 metrów długa i wydaje się dość głęboka. Poniżej bystrze. Obok rynny trzy zrośnięte wierzby, a pod ich korzeniami woda wymyła ładne dziury. Kładę krzesełko, plecak i przygotowywuję zestaw. Gruntomierz wskazał, że na dnie jest trochę gałęzi i pień drzewa. Zestaw gruntuje tak aby przynęta unosiła się 5 centymetrów nad dnem. Zakładam dwa białe robaczki i wsuwam zestaw do wody. Biorę do ręki garść zanęty i serwuję ją nad szczytówkę wędki. Trzeba wziąść wkońcu poprawkę na siłę nurtu...
Mam już 2 płocie ponad 30 cm i 4 w przedziale 20-27 cm. To miejsce jest super! Za kolejnym przepuszczeniem coś zatrzymuje zestaw. Zacinam. Potężny opór i ryba rusza w stronę korzeni. Staram się ją przyhamować. Zatrzymała się jedynie parę centymetrów przed karpą. Staram się ją podholować unosząc tyczkę do góry. Wiem, ze to duża płoć. Biorę podbierak do ręki i naprowadzam rybę na niego. Jest, piękna, z czerwonawymi płetwami brzusznymi płoć. Jest olbrzymia. Mierzę ją i miarka wskazuje 43 cm. Biorę ją do ręki i daje do mojej siatki z rybami. Wprowadzam ponownie zestaw w łowisko. Spławik spływa sobie z zestawem. Zero brań, spławik dopływa do bystrza i mam już zarzucać ponownie gdy przytrzymanie i spławik znika gwałtownie pod wodę.
...
Czym jest to coś jest, czy nasz bohater wyholuje coś, czy jego przyjaciele też coś złapali? Napisze nam o tym RonWeasley
_________________
Bykom Stop!
Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki
RonWeasley
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Oct 19, 2002
Posty: 277

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Ostrowiec Św.
PostWysłany: Wto Mar 30, 2004 4:54 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czuję duży opór. Szczytówka mojego bata bardzo mocno ugina się przy mocniejszych szarpnięciach ryby.
- Mam nadzieję, że moja kochana węglówka wytrzyma- mówię sam do siebie.
Nagle ryba zaczęła bardziej się denerwować i musiałem zacząć za nią chodzić bojąc się o cienką, choć bardzo rozciągliwą żyłkę i delikatnego bacika. Po dziesięciominutowej walce z rybą nadal nie dowiedziałem się cóż to za potwór uczepił się mojego haczyka- bestia nadal trzymała się dna, a leciutkim i słabiutkim zestawem nie można przecież pozwolić sobie na puszczenie nerwów i próbę odciągnięcie jej siłą od dna. Po kolejnych pięciu minutach dało się wyczuć po ruchach ryby jest osłabnięcie. Nie trzymała się już blisko dnia, tylko w toni. Czas płynął bardzo wolno, wszystko widziałem jakby w zwolnionym tempie.
- Kiedy wreszcie dowiem się co to za ryba?- Powtarzałem sobie co chwila w myślach.

Kolejny zryw, przy którym muszę już „umoczyć nogi” w wodzie. To są ostatnie chwile, w których ryba pokazuje swoją siłę. Po chwili widzę machnięcie dużego ogona o powierzchnię wody i poszarpaną płetwę grzbietową
- TO KARP- krzyczę podniecony- dobrze, że miałem przygotowany podbierak.
Zwinnym ruchem wprowadzam moją zdobycz do wyczynowego podbieraka.
Mam galaretowate nogi, jednak paszcza jest uśmiechnięta. Nie wiem co się dzieje. Trzepanie karpia ogonem obudziło mnie ze stanu zamyślenia. Przecież trzeba go zmierzyć. Miarka wykazuje 35cm. Paszcza jeszcze bardziej uśmiechnięta wesoly. Karpik ląduje w siatce- lenistwo każe mi później pochwalić się chłopakom- teraz trzeba łowić dalej.
Ten dzień jest dla mnie bardzo szczęśliwy.
Kolejna godzina przynosi mi dziesięć płoci o długości od 25-32cm. i...
ZACIĘCIE....
Ryba mocno ciągnie jednak w walce z moim wzmocnionym po spotkaniu z karpiem zestawem nie ma szans. W podbieraku ląduje 40-centymetrowa płoć jasnych źrenicach i szerokim ogonie.
- Chwila, chwila. Przecież płotki mają czerwone źrenice. To przecież jaź. Jak mogłem go nie odróżnić wesoly- mówię sam do siebie.
To miejsce jest naprawdę znakomite. Niestety już zbliża się godzina 17, czyli umówiony czas spotkania z bratem. Zwijam zestaw na zwijadełko i idę do chłopaków.
- No i Oldi, jak połowy?- Pytam się widząc jak starszy pan J ślęczy nad swoim pickerkiem.
- Ano zobacz sobie siatkę- mówi wpatrując się w cieniutką szczytówkę Old_rysiu.
- TU masz sznurek- pokazuje mi.
Używając dużej siły do wyciągnięcia siatki wnioskuje, że wcale nie jest pusta. Widząc jej zawartość jestem bardzo mile zaskoczony. W siatce jest około 30 płoci w granicach 20-30cm.
- Widzę, że masz udane połowy Oldi- mówię- serdecznie gratuluję.
- Dziękuje bardzo- odpowiada szczęśliwy łowca- Twoja siatka jak widzę też nie jest pusta. Czy to jest karp czy mi się tylko przewidziało?
- Jeszcze masz dobry wzrok Oldi wesoly A gdzie Wykrzyknik?
- Poszedł ze spinem- o widzisz, już wraca- powiedział Oldi.
- Jak połowy Wykrzyknik?- Pytam się kolegi.
- Jeden szczupaczek około 50cm, kilka okonków ok. 15cm i jaź. A czyj ten karpik?
- Mój- mówię nie okazując zbytniego zachwytu, przyjmując jednak szczere gratulacje od starszego wędkarza.
Słyszę warkot silnika- odwracam się i widzę Poloneza Caro mojego brata, z którego wysiada ów osobnik z puszkami piwa w ręce.
Koledzy z PW i mój brat przypadli sobie do gustu co wspólnie oblaliśmy piwem i wędkowaniem. Mam nadzieję, że tak będzie kończyć się każda wyprawa na ryby.
_________________
Gorące pozdrowienia z coraz zimniejszego Ostrowca Świętokrzyskiego przesyła RonWeasley
Wyœwietl posty z ostatnich:   
   Pogawędki Wędkarskie Strona Główna -> Sitcom
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwoœci zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN  System pomocy - FAQ

Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Forums ©
Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.10 sekund :: Zapytania do SQL: 39