Czy wiesz, że...
Najstarszy (udokumentowany) sum żył 51 lat w pewnym stawie koło Strasburga. Miał tylko 150 cm długości.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 545
 Zalogowani 0
 Wszyscy 545

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2008
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2134
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2101
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2070
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2474
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2292
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Forum Dyskusyjne Pogawędek Wędkarskich

Pogawędki Wędkarskie :: Zobacz temat - Sitcom 13 1/2
Pogawędki Wędkarskie Strona Główna -> Sitcom
Sitcom 13 1/2
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwoœci zmiany postów lub pisania odpowiedzi
Lista tematów forum
Poprzedni temat :: Następny temat  
Autor Wiadomoœć
pietruch
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Jul 08, 2004
Posty: 1317

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Gdańsk
PostWysłany: Czw Gru 16, 2004 10:00 pm    Temat postu: Sitcom 13 1/2 Odpowiedz z cytatem

Godzina 7:00. Mój pikny sen przerywa donisły, a zarazem złośliwy dzwonek budzka. Wstaję, przecieram oczy i zaczynam powoli dochodzić do siebie. Gdy patrzę na sprzęt leżący w przedpokoju zaczyna do mnie docierać co mam zamiar dzisiaj robić. Tylko ja, Słupia i pływające tam trocie. Bez nikogo, kto narzeka na samochody, dzisiejszą młodzież, ciężką sytuacje zarówno w naszym państwie jak i w PZW. Cisza, spokój to jest to, co teraz najbardziej potrzebuję po ciężkim tygodniu. Wyglądam przez okno i przypatruję się dzisiejszej pogodzie. Niebo mocno zaciągnięte, jakb gładzią, a żadna gałązka na drzewie nie jest poruszana przez wiatr. Słupek rtęci na termometrze wskazuje 3*C. Wręcz idealnie, jeżeli nie będzie padać, to mam szane na miłe wędkowanie. Szybko dokańczam jajecznicę, biorę kanapki, termos z herbatą, sprzęt i wychodzę z domu. Tym razem nie jestem obładowany gruntówkami, wiadrami z zanętą, krzesełkami i jeszcze wieloma zbędnymi rzeczami, które by mi dzisiaj jedynie utrdniały zajęcie. Wędka, plecak i pas biodrowy, gdzie trzymam wszystkie swoje przynęty całkowicie mi dziś wystarczą. Dzi mam tylko jedną myśl w głowie - łososiowate! Apetyt na troć rośnie wraz z temperaturą powietrza. Jeszcze nigdy nie złowiłem troci, czy może dziś sie uda? Zobaczymy. Po mimo kilku wcześniejszych bezowocnych wyjazdów, nadal nie tracę nadziei na złowienie królowej naszych pomorskich rzek. Moje marzenia przerywa uliczny harmider. Piętnaście minut jazdy minęło bez żadnych przykrych niespodzianek. Już wyjechałem ze Supska. Jeszcze tylko chwila i będe nad rzeką. Mijam znajome drzewa, krzewy, rowk. Wreszcie jestem na miejscu. Rozprostowuje gnaty i rozglądam się wokół siebie. Mimo, że sezon na troć rozpoczął się kilka dni temu, to nie widzę ani jednego wędkarza. No cóż, nie ma co ubolewać z tego tytułu - pomyślałem. Po malutku zacząłem się zabierać za uzbrajanie wędki. Do żyłk 0,30 przywiązałem pływającego cztero centymetrowego, pomarańczowego woblera Rapali, którego dostałem kilka sezonów temu, od mojego dobrego znajomego. Zobaczymy jak się dziś sprawdzi - stwierdziłem. Zaczepiłem go kotwczką o przelotkę, zmieniłem but na nowe woder i poszedłem szukać jakiegoś dobrego miejsca. Nie miałem zamiaru wchodzić do wody, ze względu na tarliska, ale wzdłuż Słup można było spotkać małe, płytkie kanaliki, z których pokonaniem miałbym spory problem w traperach lub gumofilcach. Nagle coś czarnego przemkneło mi koło oczu. Zwidy mam czy co? - Pomyślałem. Jednak po chwili zobaczyłem małego piżmaka uciekającego w trzciny. Te śmiszny i sympatyczne stworzonko zawsze przynosiło mi szczyście. Zobczymy czy będzie tak i tym razem. Po przejściu kilkudziesięcu metrów postanowiłem zatrzymać się w pewnym miejscu. Z lewe stron znajdował się malutki pas trzcin, a z prawej rosły gęsto samosieki. Porodku rzeki spostrzegłem trzy metrową rynnę, którą postanowiłem obłowić. Pierwszych kilka rzutw nie dało spodziewanych rezultatów. Dopiero za którymś razem poczułem lekkie pstryknięcie, po czym zaciąłem. Moje zdziwienie nie miało koca, gdy na brzegu zobaczyłem dwudziesto centymetowego okonia. Idź i przyprowadź krewnych - powiedzałem do pasiaczka, po czym wypuściłem go z powrotem do wdy. No cóż co się dzieje - pomyślałem i zacząłem dalej obławiać to miejsce. Niestety nic więcej nie udało mi się z niego wyciągnąć. Postanowiłem zrobić sobe przerwe i zjeść drugie śniadanie. Cicpla herbata nigdy m tak nie smakowała, ponieważ po mimo 3*C byłem cały odrętwiały z zimna. Jednak taki zwykły napój, który teraz smakował jak ambrozja postawił mnie na nogi. Tymczasem zmienłem miejsce na prosty odcinek z brzegu otoczony drzewami o twardym, piaszczystym dnie. Pierwsze klka rztów bez rewelacji, dopiero za piątym razem...

Co się stało, co wzięło i jakie przygody czekają naszego bohatera opisze... Ruki
Ruki
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Nov 04, 2002
Posty: 1045

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Kraków
PostWysłany: Sob Gru 25, 2004 8:43 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

...
- Nie no, znowu zaczep.
Zaczynam ciągnąć za żyłkę próbując oswobodzić przynętę z zaczepu. Ruszyło. Unoszę szczytówkę do góry i widzę konar zapięty na dwie kotwiczki.
- A niech to, spaliłem miejscówkę.
Odpinam gałąź i postanawiam zmienić przynętę na dziewięciocentymetrowego Minnowa Salmo z czerwoną głową i fluożółtym tułowiem. Sprawdzam jakość żyłki. Nic nie wyczuwam, ale dla pewności ucinam pierwsze trzy metry. W końcu nawet niewielkie uszkodzenie żyłki może spowodować utratę ryby. Zapinam wobka o przelotkę i idę dalej. Wcześniej zachmurzone niebo rozpogadza się, a już obawiałem się, że popada. Zaczynam iść powoli wzdłuż rzeki. Spoglądam na zegarek. Dziewiąta za pięć. Trochę późno. Przyspieszam kroku. Mijam ciekawą, keltową prostkę i moim oczom ukazuje się zakręt rzeki. Piękne miejsce. Zwężenie nurtu, przelew i głęboka rynna z powalonymi drzewami. Podchodzę pochylony do wody. Pierwszymi rzutami penetruje przelew. Nic. Kolejnymi rzutami obławiam rynnę. Wobler jest około dziesięć metrów od brzegu i nagle bach! Zacinam! Siedzi! Ciekawe co to. Podciągam do brzegu i moim oczom ukazuje się wychudzony pstrążek. Podbieram go delikatnie. Wypinam i wypuszczam. Nawet go nie mierzę, bo wiem, że jest niewymiarowy. Kolejny rzut wzdłuż zatopionego drzewa. Puknięcie. Zacinam. Zaczep. Próbuję odczepić. Niestety - rwanie. Zawiązuje miedzianą, sześciocentymetrową karlinkę. Rzucam. Prowadzę po środku rynny. Nagle czuję pukanie w przynętę. Bach i ostry odjazd z nurtem. Ryba zacieła się sama. Płynie nie zważając na hamulec. To już koniec, płynie w stronę zaczepów. Hamulec ustał, czuję luz na żyłce. Zaczynam ściągać przynętę. Widzę, że jest cała zmasakrowana. Biorę ją do rąk. Z tylniej kotwiczki został tylko trzonek, a przednia została zmiażdżona. Wymieniam kotwice i zmieniam miejsce. Z zachodu nadciągają ciemnie chmury. Chyba jednak spadnie deszcz. Wyciągam z plecaka pelerynę.
- Przy okazji zjem coś sobie.
Szukam kanapek w plecaku, ale nie ma ich!
- Nie! Zapomniałem kanapek! Musiałem je wypakować jak szukałem komórki i zostawiłem je w domu. Muszę się zadowolić herbatą.
Nie zdążyłem przełknąć łyka gdy nagle na zakręcie spławiła się ryba. Dokańczam herbatę, wrzucam termos do plecaka i rzucam. Przynęta ledwo upłynęła trzy metry i branie. Zacinam! Ryba płynie do powierzchni i ... skacze. Piękny srebrniak pokazuje na co go stać. Skoczył z metr w górę i upadł na wodę. Ruszył na hamulcu w dół rzeki. Przykręcam hamulec. Ryba staje. Rusza w górę rzeki. Zwijam szybko żyłkę. Znowu płynie ku powierzchni. Kolejny wyskok. Chyba trochę osłabła bo nie odjeżdża już z taką furią. Płynie w stronę przelewu. Znowu staje. Czuję na kiju jak trzepie głową. Żeby się tylko nie wypięła. Próbuję ją podciągnąć do brzegu. Idzie opornie. Znowu płynie ku powierzchni. Skok i upada z plaskiem na wodę. Już jest bardzo słaba. Wchodzę do wody, inaczej jej nie podbiorę. Deszcz zaczyna padać. Duże krople spadają na wodę. Podciągam rybę do brzegu i chwytam oburącz wyrzucając na brzeg. Piękna samica troci. Mierzę ją. Miarka wskazuje dziewięćdziesiąt siedem cm! Jest bardzo gruba. Nie ma się co dziwić, dopiero wpłynęła do rzeki. Postanawiam ją wypuścić. W rzece będzie bardziej przydatna niż u mnie na patelni. Ale najpierw zdjęcie! Wyciągam aparat, ustawiam samowyzwalacz, kładę go na drzewie i cyk. Fotka gotowa. Na wszelki wypadek robię jeszcze dwie fotki. Wkładam rybę do wody i trzymam dopóki sama nie odpłynie. Ustawiam ją głową pod prąd. Długo nie musiałem czekać. Jeden ruch płetwą i odpłynęła. Ochlapała mnie na pożegnanie. Siadam na brzegu, wyciągam komórkę i zaczynam wysyłać sms-y do znajomych.
...
Co zrobi nasz bohater? Czy złowi coś jeszcze? Co powiedzą jego znajomi na jego troć? A może wróci po kanapki? wink: Opowie nam o tym Wedkarz_Wawiak
_________________
Bykom Stop!
Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki
wedkarz_wawiak
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: May 07, 2004
Posty: 407

Kraj: Polska
Miejscowoœć: Warszawa
PostWysłany: Nie Gru 26, 2004 6:14 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Spoglądam na ekranik i oczom nie wierzę. Mam na koncie zaledwie 88 groszy.
- Wystarczy tylko na 2 sms-y. - Do kogo by tutaj wysłać?...Dobra nie mam czasu, wysyłam.
" Złowiłem trotkę o długości 97 centymetrów. Zdjęcia prześlę Ci e-mailem, gdy wrócę do domu. Jestem w pobliżu "Czarnej Górki". Jeśli chcesz to przyjedź."
Wiadomość o takiej właśnie treści powędrowała do Adama i Rafała - moich najlepszych przyjaciół nie tylko "po kiju". Mam nadzieję, że odbiorą wiadomość. Tymczasem wracam do łowienia.
Na końcu kija dalej podskakuje niewielka karlinka. Spoglądam na kotwiczkę i szybko dochodzę do wniosku, że znów trzeba ją wymienić. Buszowanie po plecaku nie przynosi rezultatów. Mało tego, że zapomniałem drugiego śniadania to na dodatek nie zabrałem ze sobą zapasowego zestawu.
Ech...jaki ze mnie ciamajda. I co by tutaj teraz zrobić ?
Siadam na konarze, który zauważyłem tuż przy ścieżce i zwracam wzrok w stronę rzeki. Na drugim brzegu tuż przy poszarpanym brzegu, pomiędzy korzeniami olszy, buszują młode piżmaki. To te same stworzonka, które widziałem kilkadziesiąt minut wcześniej. Śliczne te maluchy. Muszę cyknąć im fotkę.
Wyciągam cyfraczka, dokładnie ustawiam aparat i pstrykam. Po chwili zauważam jak niesamowicie wyglądają gałęzie jesionu w coraz liczniej pojawiających się promykach słońca. Na jednej z gałęzi spostrzegam dwa, dumnie prezentujące się gile. Te ptaszki też uwiecznię na zdjęciu.
No dobra, wystarczy już. Trzeba jakoś wykombinować przynętę. Tylko skąd?
- Witam młodzieńca. Jak tam połowy? - słyszę nagle zachrypnięty głos zza pleców. - Marian jestem. - Głośno przywitał się nieznajomy.
Oglądam się i widzę siwego wędkarza ubranego w sztruksową kurtkę i spodnie. Spod czarnego kapelusza wystaje bujna czupryna. Na twarzy ma wielką i strasznie wyglądającą szramę. Był bardzo szeroko uśmiechnięty, co budziło zaufanie. Po kilku sekundach postanowiłem odpowiedzieć.
- A ja Łukasz. Miło mi. Złowiłem dziś troć. Prawie metrową !
- Wiem, wiem. Długi czas obławiałem drugi brzeg. Od czasu do czasu rzucałem okiem w Twoją stronę. Widziałem jak holujesz ten okaz. Muszę Ci pogratulować. Tak wielkiej troci nie widziałem od trzech lat, a uwierz, że często bywam nad tą śliczną rzeką.
- Dziękuje bardzo. To moja pierwsza troć w życiu.
- Obiecujący wędkarz z Ciebie. Oby tak dalej!
Oglądam się za siebie i staram się wyobrazić, jak mogłem nie zauważyć tego wędkarza. Przecież nie jest ubrany w barwy ochronne. Musiał się bardzo cicho przemieszczać. Z powrotem zwracam wzrok w stronę rozmówcy i widzę jak ten grzebie w plecaku
- Co Pan robi?
- Szukam jakiejś przynęty dla Ciebie.
- Jak to? Skąd Pan wiedział? Ale, ale...
- Nic nie mów. To dla mnie sama przyjemność. Mam mnóstwo przynęt i jeśli dwie mi ubędą nic się nie stanie. A przed sobą mam utalentowanego i honorowego wędkarza. Widziałem Twój uśmiech, gdy zwracałeś jej wolność.
Ale równy gość. Jednak dziś połowię. Niecodzienna przygoda...
- Masz tutaj dwie karlinki. Takich egzemplarzy nie dostaniesz w żadnym sklepie. Te modele dostałem od mojego imiennika i wspaniałego wędkarza Mariana Paruzela.
- Niesamowite. Zawsze marzyłem o tym by go poznać. Nie mogę tego przyjąć. To zbyt cenny prezent.
- Trzymaj! I "połamania kija".
- Dziękuje bardzo i do zobaczenia.
Starszy wędkarz truchcikiem odbiega w stronę mostu. Zatrzymuje się niedaleko zakrętu, staje za krzakami i kontynuuje łowienie. Po kilku rzutach jego wędzisko wygina się w pałąk. Widzę, że coś ma. Targa nim na lewo i prawo. Podbiegam do niego i pytam:
- Pomóc?
- Nie trzeba. To ładny łosoś. Poradzę sobie.
- Skąd Pan wie.
- Bądźmy na "ty". Nie lubię, gdy mówią do mnie na Pan.
- Dobrze...Marian, skąd wiesz?
- Po walce. Poza tym widziałem jego wyjście. Tylko łososie tak wspaniale i szybko ruszają do przynęty.
Wędkarz uśmiecha się i walczy dalej. Po dwudziestu minutach wreszcie widać rybę. Nie potrafię wywnioskować jaki to gatunek. Może łosoś, a może to wielka troć?
- Sam podbiorę.
- To może ja potrzymam kij?
- Dobrze. Tylko trzymaj mocno.
- Tak jest.
Chwytam mocno oburącz połyskującego Robinsona i z wielkim zapałem przyglądam się dalszym zmaganiom nowego znajomego...

Czy udało się wyholować łososia? Co dalej spotkało bohaterów? Czy główny bohater całkowicie zapomniał o posiłku? wink: Na te pytania odpowie
Ginel
ginel
Pogawędkowy twardziel
Pogawędkowy twardziel


Dołšczył: Oct 29, 2004
Posty: 815

Kraj: Polska
Miejscowoœć: PL
PostWysłany: Pon Gru 27, 2004 4:57 pm    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

....Jest już blisko, już nie wyskakuje , nie robi baletów na powierzchni. Byłem pewny, że ryba jest zmęczona i to jest koniec. Nagle ryba nabiera siły i odchodzi na parę metrów. Wtedy to zacząłem czytać w myślach czarny scenariusz i zadawać sobie pytania. Co się stanie jak się wypnie? Jak Marian zareaguje gdy strzeli kij? Przeszły mnie ciarki. Nie, nie mogę o tym myśleć, muszę się skupić. Po chwili na mojej twarzy zawitał uśmiech. Chyba na moje szczęście był to ostatni odjazd ryby . Czułem jak jest całkowicie bezbronna i poddaje się z sekundy na sekundę. Już jest blisko nas. Marian pewnym chwytem wyciąga łososia na ląd. Po chwili patrzy na mnie z delikatnym uśmiechem na twarzy i pyta:
- Wszystko w porządku Łukasz?
- Taaak, taaaaaak - odpowiedziałem z lekko drżącym głosem i troszeczkę spocony ocierając ręką czoło usiadłem na kamieniu.
- No to teraz możesz porobić kilka zdjęć.
- Mogę, naprawdę?. .Dziękuję Ci ..
Po krótkiej sesji zdjęciowej Marian delikatnie wyhacza łososia i powoli zanurzając go w wodzie zwraca rybie wolność. Robiąc to dodaje:
- Myślałem, że wypnie Ci się i ją stracisz, ale Ty zachowałeś się jak prawdziwy zawodowiec - śmiejąc sie, siada obok mnie.
- Bardziej obawiałem się, aby kijek nie strzelił.
- Spokojnie ten kij niejednego przeżyje, a na pewno mnie, dodaje z uśmiechem.
Po chwili odpoczynku, Marian mówi :
- No Łukasz bierz w rękę kij i rzucaj za łososiem, tylko patrzeć jak się będzie ściemniać.
Ja zostałem w tym samym miejscu, Marian natomiast poszedł jakieś kilkadziesiąt metrów dalej.
Biczowałem po wodzie darowaną przynętą jeszcze około pół godziny i już pomyślałem , że przeniosę się w inne miejsce, gdy nagle poczułem potężne uderzenie. Odreagowuję na branie i odruchowo zacinam. Ryba zaczyna wybierać żyłkę z kołowrotka. Czuje że nie jest to mała rybka, i w porównaniu z poprzednią trocią to jest to coś dużo większego. Serce zaczyna mi szybciej bic. Kontrolując poczynania ryby, oglądam się za siebie, czy nie ma w pobliżu mojego znajomego kolegi Mariana. Pomyślałem, że jestem spisany tylko i wyłącznie na siebie...............

Czy to była ryba życia ? Czy zjawił się z pomoca Marian? Opowie nam Salmo_Salar:) wesoly
_________________
Ginel
Wyœwietl posty z ostatnich:   
   Pogawędki Wędkarskie Strona Główna -> Sitcom
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwoœci zmiany postów lub pisania odpowiedzi Wszystkie czasy w strefie
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

Za treści głoszone na forum dyskusyjnym odpowiedzialność ponoszą ich autorzy.
Korzystając z forum akceptujesz ten REGULAMIN  System pomocy - FAQ

Powered by phpBB © 2001 - 2005 phpBB Group
Forums ©
Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.09 sekund :: Zapytania do SQL: 34