kawa z mlekiem...

[piotrex]

Mam pytanko dotyczące wędkowania w brudnej rzece...tzn. takiej kakaowej ;-) niosącej różne śmieci po roztopach i o nico wyższym poziomie niz zwykle. O ile dobrze pamietam Sandalista pisał że taka rzeka to jego marzenie...wiec chciałbym się dowiedzieć o metodach połowu w takiej właśnie rzece...
_________________
piotrex

[Lucek]

Ja jeśli widze taką wode, to się nawet nie rozkładam. Jednak zaznaczam, że robie tak podczasz wypraw, których celem jest pstrąg.
_________________
"Gdyby każdy żądał pokoju, zamiast kolejnego telewizora, to zapanowałby pokój." John Lennon

[Ruki]

W lecie, zwłaszcza po dłuższym okresie upałów taka woda może byc dobra. Nie wiadomo co w danym momencie rybom odbije. A teraz wątpie. To co w tym momencie płynie to bardzo zimna woda pośniegowa i większość ryb jest ospała i nieskora do współpracy(jak zawsze, ale w takich momentach jeszcze bardziej )
_________________
Bykom Stop!
Złów i wypuść
pozdrawiam Ruki

[Milan]

Gdy woda jest podniesiona i mętna to ryba lezie w brzeg.Mały pekaty woblerek lub obrotóweczka potrafi zdziałąć cuda.O tej porze roku jazie i klenie często wpływają na zalane wodą łąki i tam zapamiętale żerują.W takich warunkach bardzo łatwo jest namierzyć rybki z wału. Jest jeszce inna możliwość , łowienie w dopływach do których ryby wchodzą ochoczo na czas duzej wody , w takich okresam można złowić piękne ryby w małych rzeczkach. Nasza ofiarą może być piękny leszcz , płoć , kleń a w przede wszystkim jaź.
_________________
Bieroo Paniee???

[sandalista]

Taka woda to marzenie, pod warunkiem, że w okresie od końca maja do wczesnej jesieni. Marzenie każdego kto łowi sandacze i białą rybę (chociaż sumy też ożywia). To co teraz płynie to pośniegowa kawa i nigdy w niej nie miałem efektów.

[ginel]

Taką wodę uwielbiam jedynie w okresie letnim. Pół wiaderka rosówek i ciezki grunt. Brzanki same sie proszą, aby im podrzucić mięsko Ta technika to pewnego rodzaju odskocznia od finezji, jaką preferuję przez prawie cały rok.
_________________
Ginel

[KasiaZabrze]

Ja w „sciekach” nigdy bym nie łowiła….. :?

[Milan]

[farciarz]

A dla mnie na takiej wodzie to tylko i wyłącznie jaź. Wypuszczenie małego pękatego wobka z nurten pod podmyty krzaczek i powolne zwijanie z przytrzymaniem, to to co je najbardziej kusi...czemu nie potrafią się oprzeć.

Jest jednak faktem, że sam widok takiej wody nie należy do wielkich przyjemności, jednak to jest natura...i taką też należy ją szanować
_________________
W przyszłym roku Polska wita...zaczynam żyć od nowa !!

[hmsp]

Kiedyś uwielbiałem łowić w okresie letnim podczas wylewu Tyśmienicy (po zrzucie wody ze stawów hodowlanych) na zalanych łakach w wodzie o gł. 40-80 cm, jeszcze lepiej było w rowach melioracyjnych(pod warunkiem, że się je zlokalizowało).Sam się dziwiłem, że w tak płytkiej wodzie są duże sztuki.Spinning też był skuteczny.
Może dlatego dzisiaj strzela w kościach.Za wodery służyły wówczas zwykłe trampki.

[Docio]

Majówki, ach majówki :-) Podniesiony stan wody, mniej więcej tak jak obecnie w Warszawie ale bez efektu fali powodziowej, na przełomie maja i czerwca.

Pomiędzy podtopionymi wiklinami radośnie skacze mały i lekki niedociążony spławiczek z czerwonym robaczkiem na haczyku. Kilogramowe jazie i płocie zawzięcie uwijają się na półmetrowej wodzie w poszukiwaniu wychodzących z namoczonej ziemi robaczków i nie przeszkadzają im wystające płetwy grzbietowe. Gdzieniegdzie pomiędzy konarami wierzby wikliny zakotłuje się pożądnie aż łuski lecą. To sandacz poluje na drobnicę, która się tu schowała przed silnym nurtem. Jak w porę nie przestanie wyżerki to zostanie nieszczęśnik na brzegu, bo woda opadnie w ciągu jednego dnia. Kilka kroków dalej, z pomiędzy podtopionych drzew, rzut ciężkim 3g zestawem przed zatopioną betonową główkę, która nieznacznie, jednak wyraźnie zaznacza się na wodzie. Silny nurt przewala za beton zestaw, który lekko przytrzymany niemal natychmiast staje na baczność gotowy do pracy. Spływa powoli powstrzymywany niewidoczną podwodną kipielą, pół metra, metr, półtora...i znika. Ostre zacięcie i kilka chwil ostrej i bezpardonowej walki z rybą mocno szarpiącą się na haczyku. Nie ma miejsca na manewry wędziskiem albo zestaw wytrzyma, albo puści. Po kilku minutach srebrno złoty kleń skrzy się przy nogach wędkarza nie wiedząc co się tak naprawdę stało.

Powspominać tylko mogę. Ostatnia pożądna majówka była w 1996 roku a woda przyniosła do portu praskiego okazałe stado karasi, japońce były wcześniej.

Panowie a zauważyliście, że ludziska mylą pozimową wysoką wodę z wiosennymi rozlewami (majówki)? Zupełnie nie wiem dlaczego. Tyle już się pisało o żerujących rybach na rozlewiskach a teraz przecież ryby zbijają się w stada przed ciągiem tarłowym, no to jak mają żerować? O różnicy w wodzie nie wspomnę. Obecnie jest to woda wzburzona, gwałtowna, nerwowa na powierzchni, niosąca mnóstwo gleby i z tąd jej kolor. W majówkach woda jest o wiele łagodniejsza, bardziej dostojna, na długich odcinkach niemal gładka i co najważniejsze przejrzysta. Piękne ryby łowi się w czesie majówek bo teraz na ciągach tarłowych albo wręcz tarliskach to... sam nie wiem.

[sandalista]