PSTRˇG POTOKOWY
Rekord Polski - 5,525 kg
Złoty medal - od 3,00 kg
Srebrny medal - od 2,00 kg
Br±zowy medal - od 1,50 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 557
Zalogowani 0
Wszyscy 557
Jesteś anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikając tutaj Jesteś stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym w±tku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18267) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że ¶więto,
¶więtem ...(59110) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18267) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18267) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18267) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18267) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli kto¶ chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18267) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wod±,
oczywi¶cie bez wędki
bym n ...(59110) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18267) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Kto¶
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18267) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Moje wędkarstwo
Opublikował 26-01-2005 o godz. 10:30:00 Monk |
Kkurylo napisał Wędkarstwo - jak zapewne wielu z Was, wyssałem z mlekiem matki (trafniejsze byłoby stwierdzenie z „mlekiem ojca”). Moje pierwsze wspomnienie z dzieciństwa kojarzy mi się wła¶nie z wędkarstwem.
Pamiętam jak dzi¶: pojechali¶my z wujkiem i ojcem nad wodę…
Nie kojarzę gdzie i jaki to był akwen. Wiem tylko tyle, że ojciec wyci±gn±ł z bagażnika stary spinning, przywi±zał do końca wędki grub± żyłkę, następnie na kotwiczkę nabił żabę, któr± zreszt± sam złapałem, zarzucił wędkę i kazał mi cicho siedzieć i obserwować, co będzie się działo ze spławikiem. Teraz wiem, że ojcu zależało wtedy tylko na tym, abym nie przeszkadzał i miał jakie¶ zajęcie, ale dla mnie to było co¶ bardzo ważnego: dostałem wędkę i bardzo poważne zadanie – obserwować spławik! Jak na 5-latka pamiętam, że bardzo się wtedy przej±łem swoj± rol±. Siedziałem i jak zahipnotyzowany wpatrywałem się w bujaj±cy się na wodzie pękaty spławik.
Nagle spławik znikn±ł, żyłka się naprężyła, a ja osłupiałem. Nie¶wiadomy tego co się stało, pobiegłem z przerażeniem do ojca i powiedziałem, że „kto¶ zabrał spławik!”. Ojciec zareagował natychmiast: podbiegł do wędki, przyci±ł i po krótkim holu wyci±gn±ł rybę. Był to szczupak. Ojciec i wuj nie mogli uwierzyć, że udało mi się „złapać” rybę szczególnie, że sprzęt był prowizoryczny i przynęta wyl±dowała 1 metr od brzegu. Od tamtego momentu zaczęła się moja przygoda z wędkarstwem i przyrod±, a załapanie szczupaka daje mi największ± satysfakcję.
Tak się składa, że pochodzę z rodziny o długich tradycjach wędkarskich. Łowił pradziadek, łowi±: dziadkowie , wujkowie, łowię ja i mam nadzieję, że będzie łowił mój syn, który ma się urodzić w maju. Wędkarstwo nie jest dla mnie na pewno form± zdobycia pożywienia, traktuję je raczej jako pasję, możliwo¶ć kontaktu z natur±; jest form± relaksu, ale również wędkarstwo dla mnie to zaspokojenie „pierwotnego instynktu polowania” - form± rywalizacji i sprawdzenia się w roli łowcy.
Wędkarstwo jest dla mnie sposobem na życie...
Do pewnego okresu mojego życia mieszkałem w Kołobrzegu. Dzięki temu „ zakochałem się” w Parsęcie i bardzo lubiłem jeĽdzić nad tę rzekę; do dzi¶ mam do tej rzeki sentyment i jak tylko jestem w domu, zabieram ojca i jedziemy w moje ulubione miejsce „ za lasem” .
Do dzi¶ 1 stycznia kojarzy mi się - nie z bólem głowy po sylwestrowych zabawach, ale z rozpoczęciem sezonu trociowego, odmrożonymi nogami, przebytymi kilometrami, dziesi±tkami zerwanych przynęt itd. Nad wod± byli¶my z reguły pierwsi, a kończyli¶my jako ostatni. Nie muszę chyba nikomu opisywać, jak po takiej wyprawie smakuje kubek ciepłej herbaty.
Kołobrzeg i okolice to nie tylko rzeka, ale również jeziora, le¶ne oczka no i oczywi¶cie morze. Większo¶ć mojego „wędkarskiego życia” spinningowałem, ale i inne metody nie s± mi obce. Lubię czasami również usi±¶ć i połapać na spławik oraz z gruntu.
Parsęta "dzika" i Parsęta "ujarzmiona"
W poszukiwaniu lepszego jutra zdecydowali¶my się razem z żon± przyjechać do Warszawy. Na pocz±tku nie mogli¶my się odnaleĽć w tej jakże innej rzeczywisto¶ci, gdzie wszystko pędzi, ludzie żyj± na czas i ważne s± tylko pieni±dze oraz znajomo¶ci. Jednym słowem było ciężko szczególnie dla kogo¶, kto nie miał tu znajomych oraz przyjechał z małego miasta, gdzie czas płynie cztery razy wolniej. Dopiero po roku odnaleĽli¶my się w tej rzeczywisto¶ci, zamieszkali¶my na stałe w okolicach Warszawy, ale pracujemy w samej stolicy.
Towarzysze moich wypraw: Marta, Leon i Paweł
Tak się dobrze składa, że na mojej życiowej drodze spotkałem i spotykam bardzo wielu ludzi, którzy maj± podobna pasję jak ja. Zawsze jest z kim wybrać się na rybki, spotkać się i pogadać o kolejnej wyprawie. Moi kompani to: Leon , Paweł oraz okazyjnie moja kochana żonka – Marta. Może kilka słów o każdej z tych postaci.
Leon – znam go jeszcze z czasów studiów. Przyjechał „do nas” do stolicy trzy lata temu na sylwestra i tak już został do dzi¶. Leon kocha wędkarstwo, może nawet mocniej ode mnie. Ma bardzo duż± wiedzę na temat ryb (z wykształcenia jest ichtiologiem). Z nim najbardziej lubię jeĽdzić na ryby i planować kolejne wyprawy. Jest jednym z tych, dla których wędkarstwo jest sposobem na życie. Pochodzi z Człopy (koło Wałcza) i komu¶, kto zna te tereny nie muszę tłumaczyć, jak piękny jest to region – szczególnie dla wędkarzy.
Kolejn± osob± jest Paweł. Poznałem go niedawno. ¦wietny kompan nad wod± i nie tylko, i tak jak my kocha łowić ryby i czerpie z tego duż± satysfakcję.
Pozostała jeszcze moja Marta: na pocz±tku podchodziła sceptycznie do wędkarstwa. W jej rodzinie nikt nie łowił i może st±d pocz±tkowe zniechęcenie, ale po pierwszym naszym wyjeĽdzie nad jezioro zmieniła zdanie do tego stopnia, że ma już nawet swoj± wędkę i obowi±zkowe miejsce w łódce! Złapała bakcyla i my¶lę, że polubiła tę formę spędzania wolnego czasu.
S± to osoby, z którymi najczę¶ciej obecnie jeżdżę na ryby i w których otoczeniu czuję się bardzo dobrze.
To nasza paczka - przyjaciele na długie lata
Jak tylko zrobi się ciepło zabieramy namiot i zmęczeni całym tygodniem ciężkiej pracy jedziemy do wujka nad jezioro Żalskie Wielkie w okolicach Rypina, oddalonego od Warszawy o 175 km. Jedni mog± powiedzieć, że to do¶ć daleko, ale uwierzcie mi, że warto: jezioro czyste, bardzo rybne, cisza i spokój. JeĽdzimy już tam trzy lata, ale każdego roku odkrywamy je na nowo. Czasami również wybieram się z Leonem i Pawłem nad Wisłę ale przyznam, że nie mogę się przekonać do tej rzeki. Może przyjdzie mi to z czasem.
Do tego miejsca wracam najchętniej - jezioro Żalskie Wielkie
Jak widzicie moja przygoda z wędkarstwem trwa do dzi¶ i będzie trwała do momentu, aż „mój zegar” stanie. A jak już moje powieki zamkn± się na wieki, to mam nadzieję, że jednym z tych obrazów, które widzi się przy końcu naszych dni będ±: moja żona, dzieci, przyjaciele, najpiękniejsze momenty spędzone nad wod± i... rzeka, która wpada do morza.
Pozdrawiam,
Krzysztof Kuryło
|
| |
|
| Komentarze są własnością ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialności za ich treść. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Moje wędkarstwo (Wynik: 1) przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 26-01-2005 o godz. 19:22:08 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) http://www.sazan.com.pl | Zgrabnie napisane. Z tym "mlekiem ojca" trochę przesadziłe¶! ;) Rozumiem, że teraz już możesz z tat± napić się piwa? Ukłony dla Marty i kolegów. Koniecznie daj nam znać o narodzinach wędkarskiego narybku... |
|
|
Re: Moje wędkarstwo (Wynik: 1) przez kkurylo dnia 27-01-2005 o godz. 21:36:25 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Do tekstu wkradł się mały "chochlik"; mianowicie jeziora nazywa się : Żalskie ( lub Wielgie) a nie jak podałem w tek¶cie : "Żabskie". |
|
|
Re: Moje wędkarstwo (Wynik: 1) przez robert67 (szczupak67@msn.com) dnia 29-01-2005 o godz. 13:05:27 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Bylem tak blisko Twojej ukochanej rzeki i nigdy nie zdazylo mi sie polowic na niej :-).Fajny tekst.Bardzo sie ciesze ze odnalazles sie w wielkim miescie.Masz szczescie nazwac swoich kompanow mianem przyjaciol,to bardzo wazne jak sie jest "gdzie indziej niz w domu".Do Wisly przekonasz sie napewno:-))).Po pierwsze masz mozliwosc polowic z pogawedkowiczami a po drugie wielkie rzeki predzej czy pozniej odkryja przed Toba swoje dobre tajemnice(tak mi podpowiadaja moje doswiadczenia).Pozdrawiam.Robert67. |
|
|
|