Czy wiesz, że...
AMUR:
- Rekord Polski - 39,20 kg
- Złoty medal - od 18,00 kg
- Srebrny medal - od 14,00 kg
- Brązowy medal - od 10,00 kg

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 349
 Zalogowani 0
 Wszyscy 349

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj an"]W tym wątku będę podawał wpłacone kwoty ...(18234) Mar 27, @ 16:07:40

lecek: Wielkanoc w Ustroniu. Zapowiedziałem małżonce, że święto, świętem ...(59104) Mar 26, @ 15:02:24

lecek: Pooszło. k ...(18234) Mar 26, @ 14:43:29

krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara... poszło k ...(18234) Mar 26, @ 14:00:16

artur: Poszło ...(18234) Mar 26, @ 10:30:05

krzysztofCz: Poszło k ...(18234) Mar 26, @ 07:09:09

jjjan: Nikt się nie kwapi więc jeżeli ktoś chce wpłacić,, to proszę blik ...(18234) Mar 25, @ 20:19:56

mario_z: Dzisiaj spotkanie jajeczkowe nad wodą, oczywiście bez wędki bym n ...(59104) Mar 24, @ 20:50:03

Krzysztof46: nic nie trzeba ,zbierajcie na nastepny rok i tyle w temacie ...(18234) Mar 24, @ 17:30:00

krzysztofCz: To komu mamy wpłacać ;question Ktoś zapłacił, to trzeba Mu się ...(18234) Mar 24, @ 17:27:29


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2100
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 1963
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 1984
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2223
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2054
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2111
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2023
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2062
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2425
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2245
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Już się nie spotkamy
Opublikował 18-02-2005 o godz. 09:45:00 Docio
Karpiomania Jacek_Dsw napisał

Był przełom lipca i sierpnia, gdy wybrałem się na zasiadkę amurowo-karpiową.



No, ale od początku. Jakoś tak się złożyło, że w zeszłym roku pracowałem nieco dalej od stałego miejsca zamieszkania, niż to zwykle bywało. Ponieważ w domu bywałem gościem i swoje miejscówki oglądałem tylko oczami wyobraźni, a na ryby ciągnęło, musiałem sobie poszukać jakiegoś łowiska w pobliżu miejsca pracy.

Mietków odpuściłem sobie od razu. To naprawdę kawał wody, o której nie miałem i nadal nie mam zielonego pojęcia. Poza tym nie rajcowała mnie specjalnie wizja wędkowania na wysypisku śmieci, w towarzystwie opakowań po zanęcie i obsmarkanych, jednorazowych chusteczek. Chciałem znaleźć taki zbiornik, w którym (uwzględniając niewielką ilość posiadanego przeze mnie wolnego czasu i sprzętu) mógłbym mieć choć cień szansy na złowienie królewskiej ryby.

Śladem porucznika Colombo postanowiłem w pierwszej kolejności przeprowadzić wśród tubylczej ludności wywiad i dowiedzieć się, gdzie i co pływa, i na co można liczyć. Z wywiadem nie było większego problemu, bo w pracy prawie wszyscy byli tubylcami, tylko ja pełniłem rolę imigranta, a piwna nasiadówka pomogła uzyskać niezbędne informacje. I tak dowiedziałem się, że podobno w pobliskich stawach ryby jest tyle, aż dziw bierze. Miejscowi sami nie wiedzieli, jak w tych stawach znalazło się jeszcze miejsce na wodę. A same ryby to potężne karpie i amury, tak duże, że aby pokazać ich wielkość, potrzebne są dwie osoby z długimi rękami. O wadze nie wspomnę, bo do wyciągnięcia takiego giganta na brzeg i trzech pudzianów by nie starczyło.

Z przymrużeniem oka potraktowałem te wszystkie fascynujące opowieści o holach gigantycznych karpi i amurów, ale na wszelki wypadek zacząłem ćwiczyć hantlami. Dni mijały, aż w końcu przyszedł czas na mały rekonesans. Cel zwiadu, tj. trzy okoliczne stawy, położone były w dość bliskiej odległości od siebie i różniły się w zasadzie tylko długością linii brzegowej. Sam charakter zbiorników był raczej zbliżony do siebie. Brzegi łowisk były obsadzone drzewami - to utrudniało ewentualne rzuty zestawami. W co ciekawszych miejscach pojawiały się jakieś problemy: a to zbyt strome zejście do wody, a to brak miejsca na rozbicie namiotu, czy też duża głębokość łowiska lub zarośnięty brzeg. Samo dno zbiorników było usiane wszelkimi możliwymi zawadami: korzenie, worki foliowe, butelki, powbijane kołki itd., a także kolejowy podkład i stojący ponad lustrem wody słup trakcji kolejowej. O roślinności lepiej nawet nie wspominać - jej ilość mogła przerazić nawet Tarzana. Nie tylko to mnie zaniepokoiło. Chodząc ze spinningiem po brzegach największego zbiornika, spotykałem co kilkadziesiąt metrów spławikowców, których łupem padały jedynie okonie wielkości frytek. Ani razu nie dojrzałem w moczącej się siatce innych ryb, niż te małe biduśki.

W końcu, po wielu trudach udało mi się znaleźć rozsądne łowisko, położone w zachodniej części zbiornika. Dno w tym miejscu wypłycało się z około 6 do 2 metrów, tworząc blat o powierzchni około 8 m2, gdzie dno było twarde i pozbawione zawad. Od brzegu w odległości 5 do 10 m w głąb wody zalegała roślinność, na pograniczu której zamierzałem nęcić i (rzecz oczywista) łowić te gigantyczne amury i karpie. Do nęcenia używałem kukurydzy wzbogaconej płynnym atraktorem o zapachu scopex, a dla amurów dorzucałem trochę śliwek mirabelek. Cała ta zabawa z nęceniem trwała 5 dni i przyznam, że dłużej nęcić bym już nie mógł - strasznie boli brzuch po mirabelkach.

W końcu nadeszła długo oczekiwana sobota i chociaż innego wyjścia nie miała, to bardzo mnie swoją obecnością ucieszyła. Po zakończonej pracy, pełen optymizmu i chęci stoczenia walki z taaaką rybą, ruszyłem wraz z całym mniej lub bardziej potrzebnym majdanem na przygotowane wcześniej łowisko. Po zakończonej procedurze składania wędek, mocowania kołowrotków, montowania zestawów oraz spożyciu piwka, nadszedł czas na zarzucenie zestawów i spokojne oczekiwanie na branie. Pogoda była całkiem przyjemna, nie powiem. Ani za ciepło, ani za chłodno, a ciszę na łowisku muskał od czasu do czasu delikatny zachodni wiaterek. Tylko od czasu do czasu ten błogostan przerywały jakieś traumatyczne, bliżej nieokreślone dźwięki, docierające z pobliskiej wioski.

Czas płynął sobie bardzo spokojnie, może aż za bardzo, bo w zasadzie nic się nie działo. Karpi w łowisku nie było, amury też jakoś się nie pokazywały, a ja polegiwałem na brzegu i obserwowałem pełzające żuczki. Taka sielanka trwała aż do zachodu słońca. Tuż po zmierzchu przerzuciłem zestawy z nietkniętymi przynętami, założyłem na siebie cieplejszą odzież i wpatrywałem się w bezchmurne niebo, oświetlone tysiącem mrugających gwiazd. Z minuty na minutę stawałem się coraz bardziej senny. Moje najgrubsze ciuchy przeszył chłód, który nie wiadomo kiedy spłynął znad wody. Ponieważ jak do tej pory nie odnotowałem żadnego brania, z czystym sumieniem, krótko po północy, udałem się do namiotu.

Nie wiem jak innych, ale mnie zawsze na rybach podczas snu nachodzą niesamowite senne marzenia, oczywiście o rybach: odjazdy nie do zatrzymania, wielkie karpie łamiące własną masą podbieraki lub takie, którym z podbieraka można zrobić co najwyżej beret. Nie pamiętam, co śniło mi się tamtej nocy, bo wszystko przerwał nagle pisk sygnalizatora.

Między drugą a trzecią w nocy rozległa się melodia; melodia, która wywołuje szybsze bicie serca, melodia, która powoduje gęsią skórkę na ciele, melodia, która daje wiarę w spełnienie wędkarskich marzeń, wreszcie melodia, przy której wybiega się boso z namiotu i pędzi do kija, przy którego blanku tkwi niczym przyspawany swinger, a szpula kołowrotka oddaje z wizgiem linkę.

Tak było i tym razem. Z półprzytomnym wzrokiem, podskakując na kolących bose stopy patyczkach, dobiegłem do wędek. Błyskawicznie zaciąłem i od razu poczułem na drugim końcu linki przeciwnika, którego opór przyprawił mnie o gwałtowne bicie serca. Przeciwnika, o którym mogę jedynie powiedzieć, że znał lepiej łowisko niż ja. W chwilę po zacięciu uświadomiłem sobie, że nie ja tu jestem górą, a ten jegomość po drugiej stronie, który czując w swoim pysku smak kukurydzy i ból wywołany ukłuciem haka, odpłynął spokojnie do najbliższej znanej mu kryjówki. Suchy trzask żyłki uświadomił mi, że to koniec.

Jacek_Dsw


 
Pokrewne linki
· Więcej o Karpiomania
· Napisane przez Docio


Najczęœciej czytany artykuł o Karpiomania:
Orientalny banita - jak go złowić? cz. I


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez torque (torque@wedkarskie.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 10:11:36
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Ale tekst!. Czytałem z wypiekami na twarzy. Dlaczego tak rzadko piszesz:)?.



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez Jarbas (Jarbas@hot.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 10:47:45
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.jarbas.com.pl
Co było dalej? Nie wierze, że po tej przygodzie skończyłeś wędkowanie. Nie byłeś więcej zapolować na jegomościa co Ci porwał zestaw? Ej, no nie daj się prosić dopisz koniec ...



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez marcin_p (marcin_p@interia.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 13:07:26
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.fotopamiatka.blogspot.com
Nooo, niczego sobie! Jacek_dsw, przywołuję Cię do porządku. Obnażyłaś talent, więc liczę (chyba nie jestem odosobniony w odczuciu), że treści o podobnym charakterze, utrzymane w tej tendencji, o jakże niebywałym klimacie, będziesz publikował tu częściej. Urzekła mnie ta historia. Doskonały tekst.



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez Simson dnia 18-02-2005 o godz. 14:01:15
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Siedzę sobie w pracy i tu nagle taki tekścik czytam. Aż mnie otrzepało. Kurcze chyba się wcześniej urwę, ale gdzie tu pokarpiować jak wszędzie lodem skute może wyskoczę na kanał Połaniecki-tam zawsze można powędkować. Stary, aleś mi ochoty narobił. Poza tym kiedy wyciągniesz tego banitę i odzyskasz zestaw?



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 14:12:04
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
....Otworzyłem szeroko oczy. Światło przedzierajace się przez niebieski kolor namiotu, uświadomił mi, że sen był wspaniały. Chłód z porannej rosy nawoływał mnię do plecaka. Gdzie ta gorąca kawa? Wychodzę na boso. Pod tropikiem plecaczka nie widzę. Błysk oka na statyw z kijami. Kurcze - gdzie on się podziałał? Teraz adrenalina podniosła się bardziej, niż podczas holu najbardziej wyśnionego amura. Biegnę do brzegu. Ślady butów wskazują, że nie byłem tutaj sam...
Ostatni rzut oka na wodę, zanim zatrzasnę drzwi samochodu.
-Już się nie spotkamy! - Zawołałem ukrytym gigantom w czeluściach wody.
:-) :-) :-)



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez sigi (sigi@gt.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 16:23:13
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.eurofishing.pl
Już niedługo sezon karpiowy sie zacznie.Jacku mam nadzieję, że już w kwietniu usłyszymy tą " melodię" :-)



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez PMD (pawel_m@poczta.onet.pl) dnia 18-02-2005 o godz. 22:35:21
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
bardzo mi się podobało, fajnie piszesz.
PS. Żyłka trzasła ponieważ miejscowi ci pewnikiem w nocy hamulec dokręcili. Jak by to było jak by im przejezdny ich ostatniego karpia wyłowił, w dodatku na te wielkomiejskie fanaberyje - jak by pożądnych kartofli nie było :)



Re: Już się nie spotkamy (Wynik: 1)
przez jacek72 (jacper@xl.wp.pl) dnia 23-02-2005 o godz. 09:34:28
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.herkules.slask.pl
Wiesz co Jacuś... Do momentu przeczytania Twojej opowieści siedziałem w pracy: skupiony, zagoniony... i miotając się w gąszczu załatwianych spraw nawet nieźle mi to szło... I wiesz co...? Nie chce mi się już... po prostu odjechałem.
Zwaliła mnie zwłaszcza z nóg opisana krótko przez Ciebie sobota; dosłownie w ułamku sekundy znalazłem się tam z Tobą przy namiocie, zielona trawa podsuszona już jednak przez wakacyjne słońce pachniała bardziej jakby sianem mieszając się z zapachem różnego rodzaju pyłków kwiatów, ostów i innych chwastów... ( za których widokiem tak stęskniły się moje i nie tylko zapewne moje oczy przyzwyczajone do bieli; w dziesiątkach odcieni co prawda - ale jednak bieli).
I ta cisza... specyficzna cisza bo nie dosłowna; cykanie świerszcza, szelest trawy poruszonej przez mysz, dzwięk skrzydełek dziesiątek latającego robactwa, nawet te dalekie jak je nazwałeś -traumatyczne- odgłosy wszelakiego bydła dobiegające z oddali,pluski drobnicy przeplatane z rzadka mocnym chlapnięciem wielkiego ogona... no i skowronek... kurcze, skowronek musi być...
Tak Jacku - praca dziś nie będzie mi się już układała tak jak powinna....
ale wiesz co??
Wielkie dzięki Ci za to... naprawdę warto było odlecieć...
PS Swietny tekst, proszę o repetę>>>


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.12 sekund :: Zapytania do SQL: 104