Ulubioną temperaturą dla siei jest 15-19°C, pstrąga potokowego 9-17°C, karpia 25-30°C, karasia 27°C, płoci 8-15°C.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 552
Zalogowani 0
Wszyscy 552
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18266) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59110) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18266) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18266) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18266) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18266) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18266) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59110) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18266) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18266) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Spacerek po dnie
Opublikował 29-04-2005 o godz. 09:30:00 Monk |
Jarekk napisał
Ten zakręt Bobru znam od kiedy wędkuję. Czasem zatrzymywałem się tutaj jadąc składakiem nad pobliską żwirownię. Czasem przysiadałem z ruskim teleskopem i podpuszczałem spławiczek pod zwisające konary drzew. Woda, efektownym wirem, hamowała tutaj zaraz po zejściu z bystrza...
Mocno podmyta skarpa i dno opadające na trzy, cztery metry, pobudzały wyobraźnię. Czarna otchłań musiała przecież kryć coś wyjątkowego. A gdyby tak jakoś zajrzeć pod te konary, przekonać się, jak wielka jest ta podmyta jama, gdzie kończą się te korzenie, a może zobaczyć mieszkańców tego wyjątkowego miejsca? Teraz, wspominając tamte czasy i tamte marzenia sprzed lat poczułem się dość dziwnie. Ostrożnie zszedłem po kamieniach i stanąłem na dnie...
Ale po kolei.
Dolina Bobru to obszar, który przez tysiące lat rzeka wypełniała skalnym rumoszem niesionym z gór. U podnóża Sudetów, gdzie nurt rzeki stopniowo zwalnia, następowała segregacja niesionego materiału. Wcześniej osadzały się cięższe skalne okruchy, dalej niesiony i osadzany był żwir i piasek. Materiał ten okazał się całkiem przydatny ludziom betonującym okolice, a w ostatniej dekadzie rzeźbiącym pobliską autostradę i wzdłuż rzeki powstała cała grupa żwirowni.
Rzeka na tym odcinku nabiera już cech rzeki nizinnej. Jest jednak nadal dość dynamiczna i podczas wiosennych wezbrań po prostu przerwała pas ochronny, najzwyczajniej w świecie wlała się do jezior żwirowni zmieniając swój bieg.
W efekcie na odcinku kilku kilometrów pozostało suche koryto, ukazujące wszystkie swoje tajemnice.
Dla wędkarza spacer dnem znajomej wcześniej rzeki to niezwykłe doświadczenie. Nie ma lepszego sposobu na zweryfikowanie swojej zdolności "czytania wody" czyli analizowania kierunku, siły przepływu wody, ale również kształtu dna i ukrytych zawad na podstawie widocznych na powierzchni wody zjawisk.
Cała teoria kształtowania koryta rzeki, opisywana wielokrotnie w literaturze wędkarskiej mogła być teraz zbadana w naturze. Nawet teksty Docia opisujące kształtowanie dna w sąsiedztwie ostróg na rzekach nizinnych, znajdowały tutaj odbicie i bez trudu stwierdziłem, że można odnaleźć ślady wszystkich opisywanych zjawisk. Wszak rządzą tutaj te same prawa fizyki, co na innych rzekach. Z jednym zastrzeżeniem - wszystko przebiega bardziej dynamicznie, a efekty widoczne są w nieco innej skali.
Częściowo zatopione korzenie ograniczają przepływ wody. Podobnie jak na wiślanych główkach powstaje warkocz, a dno kształtują klasyczne rynny: rynna warkocza i rynna zagłówkowa. Woda, tuż za korzeniem spowalnia, powstaje zawirowanie, a pod korzeniem
wspaniała, podmyta jama. To efekt silnej erozji dennej, a z punktu widzenia pstrąga idealne M-4.
Na zewnętrznym (wklęsłym) łuku koryta niemal zawsze powstaje głęboka rynna. To miejsce, gdzie bez wątpienia wystąpi pstrąg na letnich niżówkach.
Dodatkową atrakcją są tutaj umocnienia brzegowe, w formie kamiennego narzutu lub starej palisady. Jak widać regulacja rzeki wcale nie musi być równoznaczna z wybetonowaniem koryta. W tym miejscu nurt spowalniał, znajdowała schronienie drobnica, a za nią prawdopodobnie podążały drapieżniki. Były tutaj bezpieczne, bo nawet wędkarze gustujący w gliździanych przynętach nie mieli szans.
W kolejnym miejscu widać jak kamienny, uformowany na kształt rzecznej ostrogi narzut wymusza odkładanie rumoszu i osadów, podobnie jak między wiślanymi czy odrzańskimi główkami. Powstaje prąd wsteczny i metrowy uskok dna. To klasyczna "sypialnia" i "stołówka" dla łososiowatych, podobnie jak rynna zagłówkowa dla bolenia na rzekach nizinnych.
Kolejny pień umocowany w dnie. To miejsce powstawania wstecznego prądu i silnej erozji dennej. Warto wiedzieć, że ryba szukająca tutaj schronienia stoi ogonem "pod prąd". Tej przeszkody praktycznie nie widać na powierzchni i na nic zdaje się "czytanie wody". O takich miejscach trzeba po prostu wiedzieć.
Również kamień na samym środku koryta, najeżony chruścikami, nie jest dostrzegalny z powierzchni wody. W tym miejscu na powierzchni widoczny jest rwący nurt i nikt nie będzie próbował tutaj łowić. To znakomite i bezpieczne miejsce dla ryb szukających "łatwego" pokarmu.
Podobnie zwracały uwagę odcinki niemal pokyte dywanem raków. A niewielu górskich wędkarzy wie, jak skuteczne wiosną są imitacje raczków i jak wiele okazów padło na te przynęty. Warunkiem jest jednak znalezienie takiego "rakowego" odcinka rzeki. A wcale nie jest to łatwe. Niczym specjalnym ten odcinek się nie wyróżnia i chyba tylko raki wiedzą, dlaczego postanowiły właśnie tutaj zamieszkać.
Ta obserwacja wskazuje na jeszcze jedną ważną sprawę. Na odcinku kilku kilometrów może występować kilka stref pokarmowych. W praktyce oznacza to, że przynęta skuteczna w danym miejscu, może być nieefektywna kilkaset metrów dalej.
No i oczywiście udało mi się spotkać klasyczną, lipieniową płań. Takie miejsca są dobrze znane wędkarzom z wód górskich. Woda sięga tutaj maksymalnie jednego metra i daje się brodzić. W pobliżu płani często znajdują się burty, które są kryjówką pstrągów i lipieniowych okazów.
Płań to nic innego jak miejsce, gdzie prędkość wody wyrównuje się w całym przekroju koryta. W efekcie dochodzi do uspokojenia nurtu i odkładania materiału skalnego. Proces powstawania płani przebiega podobnie jak na rzekach nizinnych tworzenie wyspy w klatce między główkami. Taki obszar niemal zawsze kończy się uskokiem (rynną) lub bystrzem, przegłębieniem o metr, półtora, które w pewnych warunkach jest miejscem bardzo atrakcyjnym wędkarsko. Na płani nie tylko żeruje lipień. Wiosną odbywają tutaj tarło inne gatunki np. kiełb, któremu ochoczo asystuje pstrąg. Nie muszę chyba dodawać, że celem pstrągów nie jest prokreacja lecz konsumpcja.
Koryto rzeki jest niezwykle urozmaicone. Praktycznie na każdym odcinku spotykamy coś nowego, niezwykłego. Idąc w dół rzeki na odcinku kilkudziesięciu metrów szło się pod górę, aby potem natknąć się na gwałtowny uskok. Spotykałem bardzo głębokie doły i podmyte drzewa, skały i korzenie, o których wcześniej nie wiedziałem. Most, którym wcześniej przejeżdżałem, okazał się kompletną, zawieszoną w powietrzu ruiną.
Spacer dnem rzeki to niezwykłe doświadczenie i możliwość pozyskania cennej wiedzy. Pozostaje jednak żal. Miejsce to na zawsze zostało odarte ze swych tajemnic. Tędy już nigdy nie popłynie rzeka, nad którą się wychowałem i z którą wiążą się moje pierwsze wędkarskie doświadczenia. W tym momencie, na odcinku kilku kilometrów, kształtuje się zupełnie inny jeziorowo-rzeczny biosystem. W planie jest pozostawienie takiego biegu rzeki i przekształcenie kilku żwirowych wyrobisk w jeden wielki, zasilany bobrzańską wodą zalew.
Przyznam, że spacerując dnem rzeki czułem się troszkę jak odkrywca nieznanego lądu lub nowej planety. Na ziemię i to prosto w nasze polskie realia sprowadziła mnie jednak obecność... meliorantów. Panom tym wcale nie przeszkadzał brak rzeki od miesięcy, a nawet brak szans na pojawienie się tutaj wody bieżącej w najbliższych dziesięcioleciach. Oni wykonywali swój plan wycinek udrażniających koryto. Takie udrażnianie służy ułatwieniu spływu. W tym wypadku najwyraźniej chodzi o spływ państwowej kasy do prywatnych kieszeni. Właściwie to nic nadzwyczajnego, ot... takie nasze realia.
Jarekk
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez Sazan (sazan@sazan.com.pl) dnia 29-04-2005 o godz. 09:42:51 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.sazan.com.pl | Świetny materiał do nauki czytania rzeki! Miałeś niesamowicie rzadką okazję doknięcia wzrokiem i rękami czegoś, co zwykle skrzętnie ukrywa woda. Jestem pod wrażeniem znakomitego, analitycznego artykułu i zdjęć z "popularnonaukowej" wycieczki.
Wędkarze! Niech wam się chce przeczytać ten tekst i obejrzeć dokładnie fotografie, zanim następnym razem zarzucicie przynętę w wir za kamieniem! |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez Czez dnia 29-04-2005 o godz. 10:07:41 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Coś wspaniałego :-) Pierwszy raz mam okazję oglądać taki materiał poglądowy ! Serdeczne dzięki za ten tekst :-) |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez Esox dnia 29-04-2005 o godz. 11:43:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo ciekawy i pouczający tekst! Co do meliorantów zaś, przypomina mi się taki dowcip. Podczas powodzi ekipa ratownicza ujrzała na wodzie kapelusz. Ku zdziwieniu obserwujących, kapelusz poruszał się raz z prądem, raz pod prąd. Podpłynęli więc bliżej, chwycili kapelusz, a pod kapeluszem zobaczyli rolnika. - Panie - krzyczą - co pan tu robisz? A rolnik na to: - Powódź, nie powódź, a orać trzeba! |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez halbin dnia 29-04-2005 o godz. 12:00:22 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Biegam nad łososiowymi rzekami już 20 lat i teraz uświadomiłem sobie jak wiele jeszcze muszę się nauczyć. Wielkie dzięki za ten tekst! |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez Tom_roy (tom_roy@wp.pl) dnia 29-04-2005 o godz. 18:19:29 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Super tekst, super fotki :) Szkoda ze tędy woda juz nie płynie ale rzeczywiście doskonały przykład mapy dna. Super tekst :) Gratuluję |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez okonhel dnia 29-04-2005 o godz. 18:40:11 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Wielu z nas otworzyłeś oczy na to co pod wodą. Polaroidy wszystkiego nie pokażą.
Fajne miejscówki, szkoda że wyschły. A może by tak puścić tam wodę z powrotem? |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 01-05-2005 o godz. 08:20:22 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Przeczytałem, zobaczyłem foty i... Sam nie wiem, czy miałeś szczęście widzieć coś takiego i stąpać po dnie rzeki, czy miałeś pecha, że straciłeś tak wspaniałą rzekę.
Jedno jest pewne. Niecodzienny materiał badwczy. Widoki jakie rzcaj nikt nie będzie ogladał. Coś w tym Waszym rejonie jest. Raz czytałem już o spuszczaniu zbiornika zaporowego i jak się nie mylę - Twojego autorstwa tutaj na PW. Oglądaliśmy wtedy kłusowników buszujacych z podbierakami. Dno jeziora zaporowego, po którym chodzić nie można było ( muliste dno ). Teraz koryto rzeki. Jakie atrakcje i jakie kataklizmy czekają Cię jeszcze? Teraz po tej wyschniętej rzece ( zmianie koryta ) można się spodziewać wszystkiego.
My też mamy szczęście, że na PW jest taki Jarekk, któremu chce się to wszystko pokazać. Wiem też, bo miałem okazję Cię poznać w realnym świecie, że wyraz chciałeś jest niepoprawny w stosunku do Twojej osoby. Ty to musiałeś pokazać. |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez Jarbas dnia 04-05-2005 o godz. 11:51:11 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | Tekst rewelacyjny, bardzo dydaktyczny zwłaszcza dla wędkarzy łowiących ryby w rzekach. Dzięki Jarek za lekcję, przyda się i to bardzo! Powiem, że wydruk podobnie jak tekst Docia schowam do torby wędkarskiej, gdyż głowa to nie śmietnik i wszystkiego nie pomieści. Od kiedy zacząłem pływać po Wiśle wszystkie podobne do powyższego materiały są dla mnie bardzo pomocne. Fajnie jest móc zweryfikować swoje wiadomości z wiedzą innych. Czasami interpretacja tego co znajduje się pod powierzchnią wody staje się połową późniejszego sukcesu. Szkoda że na parę godzin nie można spuścić odcinka rzeki na którym łowię ;) Ale czy coś to da? Rzeka swoje koryto zmienia nieustannie i może właśnie to jest w niej najpiękniejsze, iż każdego dnia ten sam odcinek staje się praktycznie innym łowiskiem. |
|
|
Re: Spacerek po dnie (Wynik: 1) przez LASSO dnia 30-05-2005 o godz. 17:49:47 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No ja Cię przecież chłopie normalnie nie mogę kurde...
Szok. Wydać, oprawić i mamy książeczkę "rzeka - jak szukać ryby". ABSOLUTNIE WSPANIAŁA PRACA JAREK. Gratuluję podejścia do tematu i mądrego spojrzenia na wędkarstwo. ---W praktyce oznacza to, że przynęta skuteczna w danym miejscu, może być nieefektywna kilkaset metrów dalej. --- Panie!!! toż to trzeba natychmiast od nowa się uczyć wędkować! Piękny artykuł, dzięki. |
|
|
|