OKOŃ:
- Rekord Polski - 2,69 kg
- Złoty medal - od 2,00 kg
- Srebrny medal - od 1,50 kg
- Brązowy medal - od 1,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 288
Zalogowani 0
Wszyscy 288
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385081) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385081) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385081) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385081) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385081) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59443) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385081) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59443) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385081) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(171) Mar 30, @ 08:46:37
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Rzeź niewiniątek
Opublikował 06-06-2005 o godz. 21:10:00 Monk |
Robert napisał
Na ten dzień czekałem od zeszłego roku. Konkurs wędkarski przedsiebiorstwa transportowego
Parmentier-Waldvogel. W ubiegłym roku frekwencja była duża, a mnie udało się mimo wszystko z 60 kg wpuszczonego pstrąga tęczowego wyłowic ok. 20 kg.
Dzień pierwszy
Byłem zatem faworytem zawodow i
wcale nie ukrywam dumy z powyższego stanu rzeczy. Tu należy się sprostowanie: na tego typu
zbiornikach, w warunkach innych konkursów, stosowanie metody spinningu jest niedozwolone. Nie dotyczylo to jednak naszej grupy, bowiem zarybienie odbyło się na koszt mojego przedsiębiorstwa.
W tym roku na spotkanie nie przybyło tylu uczestników, co w roku ubieglym. Miałem tym samym większą możliwość zmiany stanowiska. Zarazem jednak większą odpowiedzialność za wyciągnięcie
możliwie jak największej ilości zapłaconej ryby. Należy dodać, że niewiele osób w naszym gronie łowi spinem, co również działało na moją korzyść, jako że jest to najszybsza z możliwych metod wyciągania tego, co nawpuszczano zaledwie kilka godzin wcześniej.
Yves, jego żona i Forces Ouvritres
Właściwie to powinienem był zacząć tą relację od stwierdzenia, że tego typu spotkania traktuję właśnie bardziej jako towarzysko-integracyjno-rozrywkowe. Mało tu wędkarstwa, które preferuję. Miał to być swoisty trening, wprawka do tego, co później nad właściwą wodą może się przydać.
Dzieci również łowiły
Celowo też nie zamieszczę tu zdjęć kilogramów latwej ryby. Po wyciągnięciu wielu siatek z wody nie miałem ochoty uwieczniać na wpół martwych, bądź już gotowych tęczaków. Ich los z góry był przesądzony, a poza tym strzyżone pletwy ogonowe mogłyby wywołać zrozumiałe oburzenie.
Rodzinka na wędkarskim barbecue
W szampańskich nastrojach przybywający rozkładali co kto miał ze sprzętu nie tylko wędkarskiego i zawody ruszyły pełną parą. Po paru chwilach siatki zaczęły wypełniać się rybami. Miałem czas na zrobienie kilku zdjęć.
Większość wpuszczonego stada nie wiedziala jeszcze gdzie jest. W kilkunastoosobnikowych stadach ryby krążyły jak zaczarowane, za największą z nich, jakby w poszukiwaniu alternatywy na nowe okoliczności. W te miejsca z hukiem lądowały zestawy, zaopatrzone w duże spławiki, kule wodne, a przynętą było wszystko, co dostępne w lodówkach supermarketów.
Czas na lowy! Nie musiałem już na nowo (jak w zeszłym roku) szukać najskuteczniejszej przynęty -Aglia long 1 i 2-ka na zmianę przyprowadzały co chwilę pstrążki. Nie byly duże - ok. 35-40 cm. Walczyły. Nie wiem skąd w hodowlanym pstrągu tyle wytrwałości i uporu. Największe cały czas pozostawały poza zasięgiem. Wiedzialem, że jest ich dziesięć - około 1 kg każdy. Nie chcialy jednak żadnego pożywienia. Było gorąco i burzowo, a brania coraz bardziej nieśmiale. W pewnej chwili
zrobiło się ciemno i z nieba zaczęto wiadrami wylewać wodę.
Już po deszczu
Wygoniło to najbardziej zawziętych - mnie również. Wysikało się do woli, a w tym czasie bar tętnił życiem. I był to również moment, kiedy pojawił się Alex ze swoim synkiem Nicolasem. Alex to ktoś, kto podobnie jak ja traktuje wędkowanie. Jego pasją są karpie. Zaniechał co prawda na pewien czas swojej pasji (budowa domu), ale nie odmówił spotkania w dobrze znanym gronie. Niedlugo czekaliśmy na pierwsze efekty. Po kilku minutach pierwsze maluchy trafiały na haki z kukurydzą.
Hol w towarzystwie
Mały Nicolas miał też swój udział, ponieważ każdą wcześniej zaciętą rybę tata pozwalał holować mu do podbieraka.
Alex i Nicolas
Wszystkie sazany i karpiki wracały do wody. Nie tylko dlatego, że niezapłacone. Czas upływał i starszyzna zaczęła zajmować miejsce przy barze, jako że i pstrągi nie bardzo chciały współpracować.
Aglia-Long też przestała czarować, tymczasem młodzież łowiła z niemałym powodzeniem. Nicolas doczekał się swojego pierwszego (pod nieobecność taty) karpia. Bardzo był dumny ze swojej rybki.
Pierwszy złowiony samodzielnie
Widziałem, że trudno mu się z nią rozstać, ale ojciec nauczył go szacunku do złowionych ryb i karpik wrócił do swoich.
Płyń karpiku
Czas na czyszczenie ryb, bo do jutra w tych temperaturach... Przy okazji złoty płyn dodawał okrasy opowieściom, jakie to pstrągi pozrywały zestawy i poszły w nieznane. Czyli tak zwane...
Lanie wody
Później zasłużony i obfity posiłek i rozmowy przy rozweselaczach do pierwszej w nocy. Skończył się jeden dzień. Na jutro według obliczeń bieglych jeszcze okolo 35 kg do wyłowienia.
Dzień drugi
Przybyłem o 7:30. Gerard z właścicielem stawu zrobili już w ciągu godziny następne 5 kg. Nie wiedziałem jeszcze, że to koniec spinningowych łowów. Pierwsze, pełne nadziei, posłania przynęty - nic. Po około godzinie jeden pstrąg.
Łaziłem po całej dlugości i szerokości stawu i dalej nic. Zmieniałem przynęty, użyłem wszystkiego, co do głowy mi przyszło i nic. Odmowę współpracy przypisuję temperturze (23°C), ale tak naprawdę to miałem już dość.
Pstrąg co prawda też, ale przyjmował pożywienie w różnej postaci tyle, że siedział sobie w dołkach, pod konarami drzewek rosnących na środku stawu. Największe (nie złowione dotychczas) zagnieździły się przy osłonietym od słońca brzegu, przy doplywie do stawu.
F.O. na stanowisku. Zmęczony Gerard na lawce z żonż F.O.
Po kolei zaczęły zjeżdżać drużyny. Byla już Siła Robotnicza Daniel ze swoją żoną, dalej dołączył w silnej ekipie Yves. Łowiąc na kulę wodną wyciągnął następnych parę kilo.
Yves z częścią Rodziny
Jednak bohaterem dnia został zięć Yves’a. Zlowil na kukurydzę cztery z największych tęczaków. Cierpliwie siedząc w piekącym słońcu, przy dopływie czekał na kolejne brania.
To były te najpiękniejsze
Jeszcze kilka razy biegał od stołu do postawionej wędki, by powalczyć z rybą.
Szybko, bo znowu zerwie zestaw. Musi dobiec do końca stawu
W tym czasie F.O. i reszta O. myslała jakby tu odpocząć, bo jutro do roboty.
A sposobów jest parę!
Opadli z sił
Tylko jegomość spedytor czuwa nad wszystkim (Polak z pochodzenia)
Niedzielne przedpołudnie dobiegało końca. Mięcho upieczone, ryby - prawie połowione, lecz nie wszyscy się jednak poddali. Yves po krótkiej lekcji spina ma swojego pstrąga inaczej. Cieszy się i obiecuje poprawę. Do końca imprezy miota blystką. Wiem już, że to On ją połknął.
Yves na chwilę przed złowieniem swojej pierwszej ryby na spinning
Hmm, hmm, hmm. Weekend. Wiem - to nie jest sposób, który wszystkim spodoba się, by nabierać sił przed nowym tygodniem ciężkiej pracy. Cóż w tych klimatach taka moda. Z dwojga złego - siedzenia przed telewizorem, czy spotkania dobrych znajomych - wybieram to drugie!
Drzewo z korzeniem
Byłbym zapomniał! To tutaj kryją się skarby tego stawu. Zostawiłlem tam dwie Aglie, ale co się spod tego drzewa naciągałem to moje. Niewiniątka smakują z pieczonymi ziemniaczkami i cytryną.
Wakacyjne pozdrowienia dla wszystkich Pogawędkowiczów.
Robert67
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez Esox dnia 07-07-2005 o godz. 12:01:15 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo bym nie chciał, żeby tak wyglądała przyszłość wędkarstwa. Znaczy się towarzystwo, kapka piwka, wędkarstwo rodzinne - to tak. I za udaną zabawę brawo. Ale łowiska wolę takie jakieś insze... |
|
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez wertik dnia 07-07-2005 o godz. 20:01:00 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | wszyastko ladnie pięknie ale to jest miesiarstwo!!!
zabawa moze i byla nie zla, wieze wam ale ,czy tak wyglada lowisko- raczej nie!!! |
|
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez Karpiarz (karpiarz@arcor.de) dnia 08-07-2005 o godz. 00:39:44 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna relacja Robercie - i fajna akcja ze strony Twojego zakladu - mimo iz naprawde nie znosze jakichkolwiek zawodow wedkarskich, milo czytalo mi sie te relacje. Kiedys bylem na takim lowisku w Belgii - kolega z pracy zaprosil mnie - napisalem nawet relacje na ten temat - naprawde nie potrafil bym tak lowic. Wracajac do Twojej imprezy do jednak calkiem inna sprawa - pozdrawiam i juz sie ciesze ze wspolnej walki z sumami ,na jednym z najwspanialszych lowisk w Europie. |
|
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 10-07-2005 o godz. 21:34:04 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czy taki staw to rozwiązanie dla wędkarza, który ma żonę i dzieci nie zajmujące się wedkarstwem? Chyba tak. Tutaj połowice znajdują swoje miejsce na klachy z innymi żonami, zajmowaniem się opalaniem i grilowaniem. Śmiem nawet twierdzić, że przy takich stawowych imprezkach, żony te mają trochę pozytywniejszy punkt widzenia na wędkarskie sprawy męża. Gdyby jeszcze w tym stawie wydzielić miejsce, albo zbudować inny staw, do kąpieli ( odkryty basen kąpielowy), wtedy rodzinne weekendy można spokojnie pogodzić z wędką.
|
|
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez Mundi (mundek2@vp.pl) dnia 20-07-2005 o godz. 21:31:42 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | A ja wam mówię,że tak będzie wyglądać przyszłość wędkarstwa. Wystarczy przyjechać na zalew Siemianówka.Sieć na sieci,przegrodzona siecią i to zawsze tam gdzie najlepiej bierze ryba.Rybki do nabycia w Rybaczówce.A niedaleko zalewu piękne komercyjne łowisko PZW z rybami z Siemianówki.Za dodatkową oczywiście opłatą. |
|
|
Re: Rzeź niewiniątek (Wynik: 1) przez Exage dnia 22-07-2005 o godz. 13:56:54 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Artykuł dobry , ale masz racje żadne łowienie na stawie nie odzwierciedli , połowu ryb na prawdziwym łowisku , na stawie można się tylko uczyc podstaw do przygotowania przed prawdziwą wodą |
|
|
|