Czy wiesz, że...
59 % lucjana czerwonego (Lutjanus campechanus) w Zatoce Meksykańskiej wyławiają amatorzy. Wzdłuż pacyficznego wybrzeża Ameryki są odpowiedzialni za 87 % złowień karmazyna (Sebastes paucispinus), a w południowym Atlantyku za 93 % połowów korwina czerwonego (Sciaenops ocellatus).

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 294
 Zalogowani 0
 Wszyscy 294

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2007
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2132
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2100
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2069
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2473
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2291
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Zlotowe wspomnienia
Opublikował 07-10-2005 o godz. 07:00:00 Monk
Pogawędkowe imprezy Wykrzyknik napisał

Dzień wyjazdu zbliżał się nieubłagalnie, a my ciągle z przygotowaniami byliśmy w lesie. W czwartek, jak przystało na prawdziwych twardzieli, razem z Torque pojechaliśmy na wieczorne łowienie jazi na Wiśle. Gdy tylko przyjechaliśmy nad wodą zaczęło padać. Cóż - nie daliśmy za wygraną i poszliśmy brodzić.



Po dwóch godzinach przemoknięci i zziębnięci wróciliśmy do samochodu. Pojechaliśmy do Marka po Dziecko i ruszyliśmy do mnie. W domu okazało się, że mojej córci rosną ząbki, ciągle płacze, a moja żona nie zdążyła jeszcze nic spakować. Cóż - trzeba było się sprężyć, jednak mimo ogromnego nakładu sił, poszliśmy spać dopiero po pierwszej w nocy. Rano ciężko było nam wstać i w końcu dopiero po dziesiątej udało się wyjechać.

Droga ciągnęła się jak guma od majtek. Roboty drogowe i ruch wymęczyły nas niemiłosiernie. Jednak nie na tyle, żeby po przyjeździe nie popłynąć na ryby.

Zalew Koronowski okazał się być wyjątkowo malowniczą wodą, kojarzącą mi się bardziej z naturalnym jeziorem niż sztucznym zbiornikiem.

Pierwsze kilka godzin pływania przyniosły mi jedynie jednego okonia. Marek w tym czasie miał już przy łódce szczupaka, jednak brak podbieraka uratował rybce życie. Wracając dostałem sms-a od Askneta. Krótka wiadomość tekstowa była jasna, zwięzła i bardzo przyjemna: JADĘ. Z tą dobrą wiadomością szybciej powachlowałem wiosłami.

Do ośrodka dopłynąłem już w zupełnych ciemnościach. Na szczęście w przystani był jeszcze Jarbas i pomógł mi zataszczyć wypożyczony od Sigiego silnik i akumulator. Zaczęło się biesiadowanie. I było tak intensywne i długie, że kładąc się spać świat wirował i wirował. Co gorsza już po trzech godzinach miałem wstać i wypłynąć na ryby. Wstałem, a właściwie zwlokłem się z łóżka pół godziny po umówionej czwartej. Ledwo przytomny, z potwornym bólem w głowie, musiałem jeszcze przygotować sobie sprzęt. Wypłynęliśmy jeszcze po ciemku, przedzieraliśmy się przez poranną mgłę, a jezioro chlupotało milionami ukejek i pluskało spławiającymi się leszczami. Zalew żył własnym życiem, a my wdzieraliśmy się w głąb nieznanej wody. Rzut za rzutem, skok za skokiem czesaliśmy głębiny i płytkie blaty. Jedyne ryby, jakie się trafiały to małe okonki. Oddalaliśmy się coraz bardziej od Kręgla, przeczesując przybrzeżne płycizny w poszukiwaniu zębatych myśliwych, jednak nic nie brało.

Koło jedenastej zaczęliśmy się poddawać, nastał czas powrotu. Spływaliśmy cały czas rzucając. Przy jednym z drzew poczułem delikatne pstryknięcie, postawiliśmy kotwicę. Kilka rzutów nie przyniosło oczekiwanego brania.
- To musiał być okoń - powiedziałem.
Zwinąłem zestaw i obejrzałem gumę. Jednak nie, cały ogon był pocięty, wyglądało to na pstryknięcie małego szczupaczka. Odpłynęliśmy. Przepływaliśmy po kilka metrów i oddawaliśmy kilka rzutów, aż w końcu poczułem upragniony impuls. Zaciąłem i od razu poczułem miły opór. Ryba sprawiała wrażenie całkiem sporej, walczyła jak sandacz, jednak przy łodzi okazało się, że mam na gumie szczupaka. Do tego wcale nie tak okazałego, jak się spodziewałem.

Przyszedł czas na obiadek i chwilkę wytchnienia. W międzyczasie przyjechał Asknet z Sandałem, Okonkiem i rodzinami. Radek, nie mogąc wysiedzieć na miejscu, napompował swojego belly bouta i ruszył z muchówką na szczupakowe łowy, budząc przy tym ogromne zainteresowanie zlotowiczów.

Po obiadku i krótkiej sjeście wypłynęliśmy ponownie - tym razem z Asknetem. I znów zaczęło się czesanie wody, to tu, to tam. W pełnej desperacji wyszperałem na dnie pudełka jakąś starą cykadę. Przynętę, która przeleżała w mojej skrzynce dobre dziesięć lat, nie widząc przez ten czas nigdy wody. Cóż było robić skoro na nic nie brało może wzięłoby na cykadę? Gdy tylko zapytałem Radka, jak powinno się takie cacko prowadzić w moją cykadkę uderzył z furią jakiś drapieżca. Kij przygiął się obiecująco i zaczął pulsować. Po krótkiej chwili przy burcie zatrzepotał niewymiarowy szczupak. Ech - a miał być okoniem. Wyczepiłem rozbójnika nie wyciągając go z wody. Kolejne rzuty nie przynosiły oczekiwanego brania. Na takim bezowocnym biczowaniu wody czas mijał coraz szybciej. Tym szybciej im nas ogarniała głupawka i zaczynaliśmy się śmiać już z byle głupotki i wymyślać niestworzone historie. Wróciliśmy do przystani bez ryb, Oldi był niepocieszony.

Po kolacji nadszedł czas na prezentacje sprzętu Dragona i najważniejszy punkt wieczoru - ognisko.

Tym razem postanowiłem zbyt intensywnie nie biesiadować i po spałaszowaniu kiełbasy poszedłem spać. Tylko po to, żeby już po kilku godzinach wstać na ryby.
Gdy tylko zrobiło się szaro na niebie odbiliśmy od przystani. Poranna mgła przeszywała zimnem, kleiła się do wędek i pokrywała wszystko cienką warstwą wody.

Przepływając obok Zatoki Gigantycznego Okonia, bo tak nazwaliśmy miejsce, gdzie w sobotę trafiliśmy kilka mikro okoni, oczekiwaliśmy powtórki z dnia poprzedniego. Jednak nic tam nie było. Nawet najmniejszy okonek nie wyskoczył do małych gumek ani wirówek. Popłynęliśmy dalej w kierunku otwartej wody. Gdy zbliżaliśmy się do ostatniej kępy trzcin posłałem pod nie białego predatora i w trzecim skoku poczułem potężne targnięcie. Zaciąłem odruchowo i już wiedziałem, że mam coś ładnego na kiju. Ryba okazała się i tym razem mniejsza niż sprawiała wrażenie. Szczupak, choć większy od poprzedniego do metrowca miał jeszcze daleką drogę.

Mgła powoli ustępowała, a zza trzcin dobiegł nas kojący głos Jarbasa:
– Co macie, metrówkę? Niemożliwe, gdzie stoicie, ok. zaraz tam będziemy.
Gdy tylko Jarbas z Kuntą wyłonili się zza trzcin, podzielili się z nami dobrą nowiną. Farciarz z Krissem mieli "metrowca”. Krew od razu zaczęła szybciej krążyć i tchnęła w nas nowe siły do łowienia. Popłynęliśmy na otwarta wodę w poszukiwaniu starego koryta. Jednak bez echosondy było to trudniejsze niż nam się początkowo wydawało. Koło godziny dziesiątej nad wodą znów zrobiło się mglisto i zimno. Słońce zasłoniły chmury, a nad wodą zrobiło się ponuro i zimno.

Koło jedenastej postanowiliśmy się poddać. Wracaliśmy wypompowani i zmarznięci. Koło Zatoki Gigantycznego Okonia dopadła nas głupawka, tak silna, że łzy leciały nam z oczu ze śmiechu, a ja musiałem usiąść i odłożyć wędkę, bo groziło mi wypadnięcie za burtę. W przystani czekali nasi najbliżsi, wypakowaliśmy cały sprzęt i czekaliśmy na powrót szczęśliwej łódki. Zdjęcia mówią same za siebie jak piękną przywieźli zdobycz.

Nadeszła chwila oficjalnego zakończenia zlotu, wręczenia nagród...

i pamiątkowego zdjęcia.

Przygód jednak jeszcze nie było końca. Okazało się, że mój samochód nie chce zapalić. I tu z pomocą przyszedł Jjjan. Podczepił mnie na hol i udało się rozruszać mój samochodzik. Jednak jazda z dziewczynami niepewnym samochodem nie wchodziła w rachubę. I tu kolejna pomocna dłoń wyciągnęła się do nas - Marek_b zabrał nasze panie ze sobą. Wraz z Torque wyjechaliśmy pierwsi i ruszyliśmy do domu. Po zatankowaniu okazało się, że samochód przestał się dławić i kaszleć. Inne paliwo i zupełnie inna jazda.

Do domu dojechaliśmy cali i zdrowi i już nie możemy się doczekać kolejnego zlotu.
Tu ogromne podziękowania dla Jjjana i Marka_b za pomoc.
Mam nadzieję, że kolejne zloty będą co najmniej tak samo udane jak ten i oby jeszcze rybniejsze.

Wykrzyknik


 
Pokrewne linki
· Więcej o Pogawędkowe imprezy
· Napisane przez Monk


Najczęœciej czytany artykuł o Pogawędkowe imprezy:
GRYFINADA - Ciepły kanał


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Zlotowe wspomnienia (Wynik: 1)
przez legolas (legolas@poczta.onet.pl) dnia 07-10-2005 o godz. 07:40:03
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
No pięknie, się okazuje że i w Polszcze jeszcze parę metrowców pływa........ szkoda tylko, że jednego juz mniej..........:(((((
....dowiedziałem sie też, że na Koronowie nie można trolować czy to prawda!!!!!???? Bo w takim razie nie mam tam co jechać, a miałem sie wybrać pod koniec października. Woda tak wielka, że chcąc ją obłowić bez wiedzy o miejscach to jak szukanie igły w stogu siana.



Re: Zlotowe wspomnienia (Wynik: 1)
przez LOBUZ dnia 08-10-2005 o godz. 22:25:55
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
wykrzyknik -super napisane.
ps. mam pytanko kto jest na pierwszej focie??????



Re: Zlotowe wspomnienia (Wynik: 1)
przez wykrzyknik dnia 18-10-2005 o godz. 20:29:02
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.wykrzykni.iportfolio.pl
Świat wirował i wirował a mnie piekielnie bolała głowa. Drogi Legolasie, żadko pijam, mało sypiam troszke zabawy i jeszcze mniej snu niz zwykle do tego pół dnia w samochodzi i efekty opłakane. To co do zablokowanego postu Roztropnośc na którego nie zdażyłem odpisac. Relacja jak relacja, czy jest tam cos o piciu czy tylko o zmęczeniu i potowrnym bólu w głowie?? Radze czytac dokładniej i mniej wyciągać mylnych wniosków :-)


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.32 sekund :: Zapytania do SQL: 98