Dzas napisał
Jesienna melancholia, czas umierania... Czy aby na pewno? Czy co¶ umiera, czy raczej gotuje się, aby odpocz±ć przed ponownym zakwitem?
Jesień, bardzo póĽna jesien, zima wła¶ciwie już. Jadę. Ja, Rzeka i... drobne dodatki. Czy ryba, czy chwila walki z ni± jest aż tak istotna w takiej scenerii?
Ubieram sie, wchodzę do wody... Chwilo trwaj! Jedynym kolorem w tej scenerii jest kolor brudz±cy szaro¶ć rzeki - to moja linka, moja wędka. Wiosn± i latem to niewidoczne - dzi¶ to kolory jakby nie z tego ¶wiata. Jednak wbrew naturze, wbrew szaro¶ci - łowię.
Dolina spowita mgł±, nie¶miałe promyki słońca walcz± o istnienie. Wilgoć, zapach gnij±cych ro¶lin. Upajam się, oddycham. Jakże inne to od codziennego zapachu miasta. Kolejne rzuty, kolejne razy zadawane wodzie. Wybaczy mi to? Nagrodzi? Czekam... Czekam na cud, na ten jeden znak.
Pudełka pełne malutkich nadziei, nadziei na to, że uda mi się... Często udaje się, ale czy dzi¶? Czy dzi¶ także? Złudzenia... Linka płynie, kolejny raz t± sam± drog±. Kolejny i kolejny... Zatrzymanie. Zacinam instynktownie. Czuję życie na końcu mojej wędki.
Oszukałem. Dałem zwie¶ć. W głębinie toczy się walka. Walka na ¶mierć i życie? Wiem, że nie, ale czy ONA wie? ONA chce się uwolnić, ja chcę Jˇ zobaczyć, dotkn±ć. Widzę kolory, widzę... Nie pasuj± do szaro¶ci, m±c± obraz. Pęka szara powierzchnia Rzeki. Już nie ma siły walczyć, zrezygnowała. Dobrze trafiła, choć o tym nie wie jeszcze.
Dalikatnie odpinam, cieniutka nić ł±cz±ca nas już nie jest naprężona. ONA jest wolna, odpływa, ja też czuję się wolny. Upajam się jej wolno¶ci±. Już nie muszę, już nie chcę... Kilka patyków, trzaskaj±ce płomienie.
Siedzę i my¶lę. Skwierczy kiełbaska. Czy warto było? Czy miałem prawo zakłócać spokój Rzeki? Wybaczy? Wybacza... Tak od lat...
...tak będzie jutro... zawsze jest jakie¶ jutro...
Dzas