Wartością graniczną tlenu rozpuszczonego w wodzie, poniżej której ryby sną (w mg/litr) jest dla pstrąga potokowego 2,2; pstrąga tęczowego 1,2; leszcza 0,4-0,5; sandacza 0,5-0,8; okonia 0,2 - 0,6, płoci 0,7; szczupaka 0,3- 0,6; karpia 0,2-0,3; lina 0,1-0,2; karasia 0,1.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 601
Zalogowani 0
Wszyscy 601
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Świdno, Błędów, grill oraz „chłopski” staw
Opublikował 19-07-2006 o godz. 00:00:00 Monk |
Czez napisał
Tegoroczna zima, tudzież upalne lato dokonały takiego spustoszenia w wielu łowiskach znajdujących się w okolicach mojej działki, że co tu dużo ukrywać zostałem zmuszony do „przeproszenia się” z dawno nie odwiedzanymi miejscami, które ileś tam lat temu darzyły mnie rybą.
Wstępny rekonesans nie nastrajał optymistycznie. Wszelkie rozmowy z tubylcami, jak również własne dotychczasowe doświadczenia można sprowadzić do wspólnego mianownika pt. WSPOMNIENIA. Wspomnienia o rybach - rzecz jasna. Ponieważ samymi wspomnieniami żyć się nie da, a łowić się chce, weekend zaplanowałem metodycznie. Sobotni poranek Świdno: karaś i lin. W drodze powrotnej ze Świdna, specłowisko w Błędowie i pstrągi z przeznaczeniem na grill. W niedzielę „chłopski” staw i jego skarby w postaci japońców.
Świdno
W informatorze PZW Radom widniejące jako „Jezioro Świdno”, w rzeczywistości jest starorzeczem Pilicy, zlokalizowanym niedaleko wsi o tej samej nazwie. Pod koniec lat 90-tych łowiłem tam przede wszystkim wzdręgi, szczupaki, liny i karasie. Okrasę tego miejsca stanowią: trudny dostęp do wody, legendy o zatopionych niemieckich czołgach, liczne zaczepy, chmary komarów oraz dyskretny dreszczyk, towarzyszący każdemu przejazdowi przez łąki nad Pilicą, a związany z taką nową świecką tradycją układania – przez miejscowe chłopstwo - na wyjeżdżonych przez samochody miejscach, desek nabitych gwoździami.
Dojeżdżamy z teściem na miejsce bez problemów. Komarów brak, koła całe, żadna lufa czołgu nie wystaje z wody. Nad wodą nie ma nikogo poza nami (tak nam się wydawało), a na dodatek znajdujemy miejsca, z których da się zarzucić zestaw z nad głowy. Jest zbyt fajnie, by mogło być pięknie.
Łowimy w miejscu o głębokości ok. 3,5 m. Pierwszy rzut teścia, taki rekonesansowy, przynosi od razu branie niewielkiego bastarda wzdręgi z krąpiem.
Rzucam pod przeciwległy brzeg. Spławik zaczyna swój deliryczny taniec. Branie z opadu i „emocjonujący” hol wzdręgi, która ma ok. 15 cm.
Takich holi zaliczamy z teściem po kilkanaście. Wystarczy. Nie przyjechaliśmy tu bawić się wzdręgowym narybkiem, tylko stoczyć walkę z kilowym karasiem lub linem. Do wody leci zanęta. Po trzech godzinach bez jakiegokolwiek brania, zaczynamy toczyć walkę ze snem (przekleństwo wygodnych foteli). Aby nie przybić przysłowiowego gwoździa, zaczynam spacer wokół wody i natrafiam na zakamuflowanego wędkarza. U niego jeszcze gorzej niż u nas. Tylko dwie wzdręgi, ale za to ile wspomnień, gdyż łowi tu od 20 lat. No to sobie wspominamy, bo cóż innego mamy do roboty.
Błędów
O 8.00 zbieramy się i jedziemy z teściem do Błędowa po pstrągi na grill. Poza specłowiskiem, w Błędowie jest woda PZW zwana szumnie zalewem, zlokalizowanym na urokliwej Mogielance. Podobnie jak i inne niewielkie zbiorniki gospodarowane przez PZW, charakteryzuje się swego rodzaju sezonowością połowów. Sezon rozpoczyna się wraz z zarybieniem karpiem i kończy po wytłuczeniu zarybienia, co trwać może niekiedy nawet miesiąc. Potem następuje proza życia, czyli co jakiś czas, jakiś stały bywalec trafi jakąś konkretną rybę, co powoduje swoisty szum w eterze i przez następne dwa tygodnie nie ma gdzie kija wcisnąć. Każdy z indagowanych miejscowych powie natomiast, że jest tu „każda ryba”, co pewnie jest zgodne z prawdą, ale trzeba pamiętać, że np. 1 sztuka szczupaka nie rozwiązuje zapotrzebowania kilku setek wędkarzy.
Naszym celem jest jednak specłowisko, zajmujące obszar kilku hektarów z wieloma stawami.
Do celów wędkarskich przeznaczone są dwie wanny z rybami i jeden 4 ha naturalny staw. Nas interesuje wanna z pstrągami. Jako jedyny człek w Polsce nie złowiłem nigdy nawet zapyziałego okonka na effzetkę w ukośne czerwone paski, zwaną przez Bombla „lepperką”. Decyduję się zatem na tą wirówkę i... tradycji staje się za dość. Przez 15 minut biczowania wanny nie mam brania. W tym czasie teść na robala wyciąga dwa tęczaki. Zmiana przynęty na Aszychminkę przynosi efekty. Szybko doławiam 3 tęczaki i jest po sprawie. Po południu grill.
Wracając do dużego stawu nie będącego wanną z rybami, łowisko uważam za bardzo ciekawe. Zrobiłem na jego temat wywiad i obfituje ono w potężne karasie, liny, karpie, szczupaki, a nawet sumy. Są tutaj jednak dwa problemy. Po pierwsze, ograniczony dostęp do wody, a tym samym konieczność łowienia ze środków pływających, których właściciel nie zapewnia. Uciąłem sobie pogawędkę z właścicielem i pierwszą rzeczą o jaką zapytałem były właśnie łódki. Otrzymałem obszerne wyjaśnienia, które można podsumować znakiem firmowym naszego kraju, czyli hasłem „Teraz Kolska” (dla osób nie z Warszawy wyjaśniam, iż na Kolskiej znajduje się żłobek). Drugi problem wiąże się z regulaminem łowiska, który zakazuje wypuszczania złowionych ryb. O ile nie mam nic przeciwko dużemu karasiowi w śmietanie, o tyle niestety nie wyobrażam sobie konsumpcji karpia ca. 7 kg, choć oczywiście są i tacy, którzy stwierdzą, że naprawdę pycha jest dopiero dycha.
Odnośnie samego łowiska i jego organizacji mogę jeszcze dodać, że jest czysto i schludnie. Duży parking, zimne piwo, dania gorące, możliwość zgrillowania złowionej przez siebie ryby, miła obsługa. Dziwnym trafem niczego w tym miejscu nie wspominam.
Grill
Po południu był grill. Ponieważ ja też chcę być trendy, więc powiem tylko tyle, że widoczne na zdjęciu ryby OCZYWIŚCIE wróciły do wody.
„Chłopski” staw
Niedzielny poranek postanawiam spędzić na jednym z licznych w okolicy stawów. Kilka lat temu łowiłem tam na pęczak ładne karasie po ca. 25 cm i to w ilościach hurtowych. Przez ok. dwie godziny nie odnotowuję żadnego brania. Zaczynają mi się włączać szare komórki (wiem, wiem trudno uwierzyć, ale zdarza mi się). Dlaczego nie ma nawet puknięcia drobnicy, której było tu pod dostatkiem? Dlaczego nie ma innych wędkarzy?
Robię sobie krótki spacer i zastaję taki oto widok.
Wracają wspomnienia. Zaczynam się łapać na tym, że mój wędkarski żywot zdominowały wspomnienia. Szczęście w nieszczęściu, że mam co wspominać, ale tak się zastanawiam, czy ON będzie miał co wspominać?!
Czez
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Świdno, Błędów, grill oraz „chłopski” staw (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 20-07-2006 o godz. 05:43:24 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Takich tekstów mi brakuje. Jest napisane o naszej prawdzie. Teraz przynajmniej nie jest mi głupio, że nie złowiłem nawet takiej wzdręgi, na moim ( a jakże rybnym ) łowisku. Upały? Podobno ryby karpiowate więcej zżerają podczas wyższych temperatur wody.
Co zaś dotyczy się karpii, tych dużych, to prawda. Im większy ( ale tylko po okresie zimowym - czytaj wiosna ), tym smaczniejszy. Nie będę Cię o tym przekonywał, po prostu sam musisz to sprawdzić :-)
|
|
|
Re: Świdno, Błędów, grill oraz „chłopski” staw (Wynik: 1) przez sqza (sqzaanna@tkdami.net) dnia 20-07-2006 o godz. 09:32:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.kotuszow.pl | Miałem się we wrześniu wybrać na to starorzecze, ale mnie zniechęciłeś :-) Wydaje mi się, że na tego typu zbiornikach łowienie w lecie z marszu nie da efektów, trzeba by spędzić tam kilka dni zanęcając, albo wybrac się raczej wiosną. Ciekawe, czy rzeczywiście jest tak tak krucho z rybami czy może po prostu nie brały? |
|
|
Re: Świdno, Błędów, grill oraz „chłopski” staw (Wynik: 1) przez Robert (gosia67@wanadoo.fr) dnia 20-07-2006 o godz. 11:52:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Taki tekst w upaly, dziala jak dobrze schlodzone piwo.Do tego trzeba geniuszu!:-).Nawet jesli w jego zawartosci znalazlem troche goryczy.To dobrze bo lubie "pils". |
|
|
Re: Świdno, Błędów, grill oraz „chłopski” staw (Wynik: 1) przez Bombel dnia 20-07-2006 o godz. 13:37:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czarek, tramwaja się czepnij!
Nie ja wymyśliłem ksywkę "lepperka". Jedynie powtarzam czasem, bo mi się pomysł (na WCWI ktoś to podrzucił) spodobał.
A blaszka, jeśli oryginał (podrób jest sporo), bywa rewelacyjna:)
Deski nabite gwoździami to raczej nie przeciwko wędkarzom czy innej stonce, a przeciwko funkcjuszom usiłującym złapać kłusoli. Skoro żadnej takiej deski żeście nie znaleźli, to znaczy, że tambylcy tego dnia akurat nie kłusowali:)
|
|
|
|