Tomek79 napisał
Faktem faktem sam tytuł "Moje ulubione łowisko" nakazuje przybliżyć czytelnikowi jakiś kawałek wody i opisać go mniej lub bardziej dokładnie. Nie chce żeby ktokolwiek czuł się rozczarowany, ale nie zrobię tego, nie opisze łowiska od strony wyglądu, nie podam ani lokalizacji ani tym bardziej namiarów na dobre miejscówki.
Nie zdziwię się zatem, jeśli dla wielu z was, słowa poniższe wydadzą się trochę bez sensu i nie na temat. Ale do rzeczy.
Jest takie miejsce, nieduży kawałek wody, gdzie jedyną wkurzającą mnie rzeczą jest przemijający czas. W porównaniu z tym zaczepy to pikuś. Woda, którą darzę szczególnym uczuciem i której wszystko potrafię wybaczyć, ...do której lgnę jak pszczoły do ula.
Tzw. ostatni bastion, gdzie ryby z biedą, ale jeszcze jakoś się bronią. Niestety okoń, do niedawna występujący masowo, dziś jest gatunkiem wymierającym. I to mnie to dobija...
Ale cofnijmy się wstecz...
To było jakieś 8 lat temu, pierwszy bądź jeden z pierwszych wyjazdów nad kompletnie nieznaną mi wodę. W ciągu godziny, z jednego miejsca, wyjąłem wtedy 3 ok. półmetrowe szczupaczki i kilka okoni 25-tek. Szok. Nigdy wcześniej nie miałem kompletu. W sekundzie uświadomiłem sobie, że oto właśnie odkryłem cudowny poligon. Wiedziałem, ze następny wypad będzie dokładnie w to samo miejsce, a później następny i następny i tak już zostało.... Dziś gdy jadę z Lukiem na ryby, nie muszę mówić mu gdzie..., cel naszych wypraw jest praktycznie niezmienny i rozumie się samo przez się.. Z każdym dniem, z każda godzina spędzoną nad niebiesko-zielonym lustrem z oczkującymi rybami, utwierdzam się w przekonaniu, że czas spędzony w tym miejscu i doświadczenia są najcenniejsze, inaczej mówiąc bezcenne. Choć zawsze mam mało i zawsze za krótko.
Bynajmniej nie jest to Eldorado. Przeciwnie, często daje mi gorzką lekcje, sprowadza na ziemię, wrodzony optymizm, który towarzyszy mi przed każdym wyjazdem, zamienia w smutny realizm, uczy pokory i wytrwałości, utwierdza mnie w przekonaniu, ze jednak jestem naiwny, że znowu liczyłem na dużo, i znowu muszę obejść się smakiem. Rzekłbym typowe polskie łowisko, obławiane głównie przez miejscowych pseudowędkarzy, z którymi jakoś trza żyć, ale na temat regulaminu nie można rozmawiać. Choć mają karty wędk., RAPR dla nich nie istnieje. Wracając o kiju często nie mam pewności, czy to ja popełniłem błąd, czy dalej jestem tak kiepski, czy może woda zmienia się w wędkarską pustynie... Mimo wszystko jest to łowisko nad którym spełniają się moje wędkarskie marzenia, łowisko, nad którym przeżyłem wspaniałe chwile, a poziom adrenaliny nie raz i nie dwa skakał mi do maksimum. Cały czas potrafi mnie czymś zaskoczyć, zadziwić, każdy wyjazd jest inny i niepowtarzalny, woda, która rzadko bo rzadko, ale potrafi obdarzyć niejednym okazem. No i obdarza. Jedno jest pewne, jeśli się tylko odrobinę poświęcisz, prędzej czy później dostaniesz swoje z nawiązką, ale zawziętość musi być twoją drugą naturą. Tyle mam wspomnień związanych z tym miejscem... Pamiętam jak w kilka dni po zakupie nowego wędziska łowiąc 5 godzin w deszczu, zapiąłem 2,5 kilowego klenia, jak w nocy na spinning wyjąłem pierwszego sandacza (poczciwą 2-jkę), jak ciężko było znaleźć kryjówki ponad 30 cm okoni i jaka była z nich radość gdy w końcu to się udało... Nie mówiąc już o szczupaku, który staruje do gumy na twoich oczach sprawdzając w jakiej kondycji masz serce. Co jeszcze ? Zaczepy !!! O nich nie trzeba się rozpisywać, wszędzie doprowadzają do szewskiej pasji. Sprawa się zmienia gdy zaczep ożywa, ale to już jest inna bajka... Tyle.
...Wieczorem szykuję spinning, zasypiam na 3 godziny, po przebudzeniu w nocy robię herbatę i po cichu wymykam się z domu. Rutyna... Wsiadam do auta, włączam radyjko i pędzę w dobrze mi znanym kierunku by jak najszybciej przenieść się w świat zimorodków, czapli, żurawi, saren, lisów i ...marzeń z dzieciństwa.
Podniecenie, dreszczyk emocji są zawsze te same, dokładnie takie, jakie towarzyszyły mi gdy po raz pierwszy odkrywałem ta wodę.
...Łowisko, któremu nie potrafię się oprzeć.
Tomek79
Notatka: Tekst konkursowy. Opublikowany bez korekty, w formie nadesłanej przez Autora. Redakcja.