Produkcja czterech wylęgarni gospodarstwa Ruciane-Nida to 800 do 1000 kg materiału zarybieniowego, z czego ok. 300 kg stanowią zakupy ZO PZW.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 252
Zalogowani 0
Wszyscy 252
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385073) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385073) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385073) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385073) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385073) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59437) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385073) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59437) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385073) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(170) Mar 30, @ 08:46:37
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Sjon czyli jezioro - cz. II
Opublikował 07-01-2007 o godz. 17:50:00 Monk |
Esox napisał
Minęła połowa wyjazdu. Początek drugiego tygodnia okazał się być jedną wielką porażką. Najpierw upał i flauta, co zresztą skłoniło nas do wyprawy na północ w poszukiwaniu nowych łowisk na następne wyprawy. Potem znowu potworna ulewa i efektowny szkwał, który przemoczył nas na wskroś, mimo wszelkich goretexów. Kolejny dzień słoneczny, ale już chodniej, zaś ostatnie dwa dni łowienia upłynęły pod znakiem jesiennej aury. Co to oznacza dla łowców drapieżników - nie muszę chyba pisać.
"Teoria wyłowienia" została obalona dokumentnie, bo pod powierzchnią wody zaczęło się wielkie żarcie. Dopadliśmy ryby dokładnie tam, gdzie się ich wcześniej spodziewaliśmy. Na pracowicie obławianych, badanych i oznaczanych miejscach. Na "Skałkach", w "Rowie" (jakkolwiek to brzmi), na "Grzebieniu".
Znowu zagryzły - fot. Jjjan
Jest! - fot. Jjjan
Okonie nadal dopisywały - fot. Jjjan
Jak tu się nie zachwycać... - fot. Jjjan
Kilka trafiło na patelnię, ale te do 30 cm i powyżej 40 cm mogły być spokojne... - fot. Jjjan
Miłość raczej jednostronna... - fot. Jjjan
Prym wiódł Jjjasio, który punktował swojego szypra bezlitośnie. Szczytem jjjasiowych dokonań było wyjęcie z jednego miejsca szczupaków 87 i 100 cm w ciągu 5 minut. Nie zdążyłem nawet dobrze rzucić woblerem... Zgarniał mi też sprzed nosa 90-tki, pochowane w pracowicie namierzonych, małych skupiskach skałek.
Jjjasio wkurza szypra... - fot. Esox
Jjjasio jeszcze bardziej wkurza szypra... - fot. Esox
I jeszcze raz... - fot. Esox
Ten dał popalić! - fot. Esox
Nie bardzo chciał, żeby mu zrobić fotkę... - fot. Esox
W końcu się udało... - fot. Esox
W napływaniu na dobre miejsca pomagał GPS - rys. Esox, podkład Google Maps
Twardziel... - fot. Jjjan
...i przygoda twardziela - fot. Jjjan
Esiu, coś mam... - fot. Esox
Cętkowane szczęście - fot. Esox
Ledwo Jjjasio wypuścił jednego szczupala, już musiałem mu podbierać drugiego... - fot. Jjjan
Łowca w kapturze i metr bieżący szczupaka - fot. Esox
Łowcą wyprawy został jednak Legolas. Dość szczęśliwie udało się to nawet udokumentować. Płynęliśmy sobie z Jjjasiem ostatniego dnia, kiedy nagle Legolas zaczął z daleka wymachiwać podbierakiem. Przez chwilę zastanawialiśmy się, co on próbuje złapać w siatkę wykonując zagarniające ruchy, aż wpadliśmy na odkrywczą myśl, że po prostu nas w ten sposób woła. Otworzyłem przepustnicę do oporu. Po chwili byliśmy już obok łodzi Legolasa, który akurat podbierał swój okaz. Zrobiliśmy szybką sesję zdjęciową pięknej, grubej samicy. Po wypuszczeniu odpłynęła od łodzi Legolasa i majestatycznie przedefilowała pod naszą jednostką. Ze zdwojonym zapałem i satysfakcją z wyniku kolegi powróciliśmy do ostatnich prób pojmania okazów.
Niezły grubas! - fot. Esox
I szczupak też niezły... - fot. Esox
Jakiś ty śliczny! - fot. Esox
Wracaj do swojej jamy! - fot. Esox
Wędkarz spełniony - fot. Esox
Ze zdwojonym zapałem i satysfakcją z wyniku kolegi powróciliśmy do ostatnich prób pojmania okazów... - fot. Esox
Dzień nieubłaganie zbliżał się ku końcowi. A wraz z nim nasze dwa tygodnie totalnego odpoczynku od wszelkich problemów codziennego dnia. Od radia, od telewizji (z małym wyjątkiem na mecz), od obowiązków. Dwutygodniowy wyjazd okazał się być świetnym pomysłem. Nie pozostawia niedosytu. Daje poczucie swobodnego dysponowania czasem i braku presji na łowienie za wszelką cenę. Do dzisiaj bowiem wspominamy jako kapitalną anegdotę uwagę Gumofilca, który podczas jednej z poprzednich wypraw, kiedy to towarzystwo wygodnie się rozsiadło i rozgadało po zjedzeniu obiadu, a za oknem lało i wiało, powiedział:
- No, panowie! Nie przyjechaliśmy tu dla przyjemności!
Było, minęło... - fot. Jjjan
Pozostały wspomnienia... - fot. Esox
...i pamiątki - fot. Esox
Żal było wracać, ale to co piękne, nie może trwać zbyt długo, bo straci swój urok. Było, minęło, zostały fotografie, wspomnienia i doświadczenia. Nie sposób jest nie podziękować w tym miejscu całej ekipie za liczne dowody wędkarskiej przyjaźni. Za doskonałe zgranie i wzorowy podział obowiązków. Za miłe i kulturalne towarzystwo. Różny jest odbiór szwedzkich wypraw wędkarskich. Dla jednych to marzenie, dla innych wypaczenie wędkarstwa. Niech każdy sądzi po swojemu - ja wiem jedno: w Skandynawii kocham się od dziecka. Dotychczasowe wyjazdy utrwaliły to uczucie. Myśl o piątym już z kolei wyjeździe dodaje mi skrzydeł. I już czekam. I już się cieszę. Choćbym znowu miał ujrzeć metrowe ryby tylko jako szyper...
sprawozdawał Esox
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez Robert (gosia67@wanadoo.fr) dnia 07-01-2007 o godz. 18:10:53 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Doskonala relacja!Przepiekne zdjecia!
Niepowtarzalny klimat!Wspaniale towarzystwo!
Czego mozna jeszcze chciec?:-)
Dostalem do myslenia!:-) |
|
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez ZIPPO dnia 07-01-2007 o godz. 18:45:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Brawo,brawo,brawo...Oto co znaczy pasja. Reportaż pierwsza klasa, równie wspaniałe zdjęcia! Pozdrawiam pasjonatów promujących ten sposób wędkarstwa! |
|
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez Pawel_K dnia 08-01-2007 o godz. 14:55:12 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Artykuł zebrał dużo pochwał. I słusznie! Ja też zapoznałem się z nim z przyjemnością. Ale pozostał mały niedosyt… Trochę za mało tekstu. Bardzo lubię czytać Esoksową twórczość. Mam nadzieję, że zastępowanie słowa obrazem nie stanie się jakąś stałą tendencją. Pozdrawiam,
Wierny Czytelnik |
|
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez Jarbas dnia 08-01-2007 o godz. 21:18:46 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | Hmmm… Miałem okazję, szczęście, przyjemność otrzymywać wiadomości na gorąco z wyżej opisanej wyprawy. Z zasady nie czytam SMS ale w tym przypadku poczyniłem wyjątek ;) Jeszcze raz chciałbym w tym miejscu podziękować autorowi powyższego tekstu jak i wspomnianych sms, że wiedział jak podnieść mi ciśnienie, które z natury już chyba i tak mam cały czas wysokie ;)
Nic tylko pozazdrościć. Nie ma to jak planowana i zrealizowana wyprawa na ryby. Dodać do tego spokój, może być i święty ;) otoczenie bez cudów urbanistycznych miast i tam nawet wsi… Jak ja Wam zazdroszczę, że się udało, zaplanować, wyjechać i być…
Doczekałem się pełnej relacji, ale czekać było warto i na zdjęcia i wersy opisu.
Pozdrawiam uczestników bardzo serdecznie.
|
|
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 12-01-2007 o godz. 19:56:25 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Tym razem chyba jestem ostatni. To te nowoczesne komputery, bezprzewodowe akcesorie, które trzeba opanowywać zbyt długo :-(
Przeczytałem wszystko ( obie części). Przez komputer czuć było zapach szczupaka.
Piszesz, że Twoja działka to kuchnia :-) Nic jednak nie pokazałeś z dań serwowanych :-(
Zupełnie nie rozumiem Twoich słów na wstępie drugiej części: Początek drugiego tygodnia okazał się być jedną wielką porażką. ( ??? )
Czy to dotyczyło li tylko i wyłącznie obecności ( czytaj nieobecności ) Marka_b ? No bo na rybki to chyba nie powinniście narzekać.
Teraz grzybki - czy to tylko kozaki czerwone ( zresztą bardzo smaczne grzybki )?
Gratuluje udanej wyprawy, złowionych ryb a szczególne gratulacje dla Jjjana. On ma rękę na szczupaki o czym sam się przekonałem będąc z nim na łodzi :-) |
|
|
Re: Sjon czyli jezioro - cz. II (Wynik: 1) przez Darek (elektryk007@poczta.onet.pl) dnia 12-01-2007 o godz. 20:23:45 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czytam , oglądam fotki , oglądam fotki , czytam :-))
Ach jak ten czas wolno leci ;-) |
|
|
|