Miejsce rozrodu węgorzy (Morze Sargassowe) zostało zlokalizowane dopiero w 1923 roku przez Duńczyka Johannesa Schmidta. Ciekawostką jest, iż węgorze dobierają sobie partnerów z tych samych regionów, z których pochodzą.
Stwierdzono ponadto różnice w kodzie DNA w zależności od regionu. Do zarybień w Polsce używa się narybku węgorza zakupionego w Europie Zachodniej, który różni się od bałtyckiego.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 424
Zalogowani 0
Wszyscy 424
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie
Opublikował 09-01-2007 o godz. 15:15:00 Monk |
Prusak napisał
Pisałem już wcześniej, że woblery można również okleić tkaniną brokatową. Efekt jest chyba ciekawszy niż przy oklejaniu złotkami z papierosów. Opiszę jak to zrobić, albo raczej jak ja to robię.
Do oklejania woblerów nadają się wstążki brokatowe i inne ciekawe tkaniny, byle nie za grube.
Samo oklejanie przebiega podobnie jak oklejanie złotkami. Różni się jedynie kilkoma szczegółami.
Pierwszy to klej. Do oklejania złotkami używam butaprenu, jednak w tym przypadku nie sprawdza się zupełnie. Po prostu lakier poliuretanowy przenika bez problemu przez tkaninę, rozpuszczając go. Radzę sobie z tym problemem przez zastosowanie kleju szewskiego lub innego poliuretranowego.
Drugi problem to dociśnięcie tkaniny do korpusu – aby tkanina dobrze przylegała do powierzchni korpusu na czas schnięcia kleju musi być dociśnięta. O ile folie z papierosów są plastyczne i po oklejeniu korpusu nie miałem problemów z odklejaniem się złotka, to tkanina, nawet cienka, lekko sprężynuje i może odklejać się miejscami od woblera podczas lakierowania. Rozwiązaniem jest owijanie korpusu nicią, ale o tym później.
Zatem oklejamy.
Materiały potrzebne do oklejania to: tkanina brokatowa, klej szewski lub inny przezroczysty poliuretan, ostre nożyczki z cienkimi końcówkami i w miarę gruba, mocna nić (najlepsza szewska dratwa). Przyda się też stara gazeta na podkładkę.
Przygotowujemy kawałki tkaniny, wielkością dopasowane do woblerów (dłuższe od korpusu i szersze od połowy obwodu woblera w najgrubszym miejscu o około 5 mm).
Woblery oklejam partiami po trzy, cztery sztuki. Więcej nie zdążę, ponieważ klej poliuretanowy wysycha szybciej od butaprenu.
Smaruję kolejno kawałki materiału (wewnętrzną stronę) i korpus woblera klejem. I w ten sam sposób pozostałe dwa komplety. Grubiej smaruję grzbiet, brzuch woblera i okolice oczek. Również na tkaninę nie należy żałować kleju.
Po podeschnięciu kleju (jego warstwa staje się biaława) zaczynam oklejanie. Na szmatce kładę korpus i na to kładę drugą połówkę materiału. Teraz palcami dociskam dokładnie szmatę, zaczynając od boków w kierunku ogona. Później w kierunku głowy woblera, na końcu przyklejam tkaninę do grzbietu i brzucha.
Po oklejeniu całej trójki obcinam nożyczkami nadmiar materiału wokół woblera. Także przy oczkach tkaninę obcinam nożyczkami. Przydadzą się tu w miarę precyzyjne i ostre nożyczki. Używam chirurgicznych, kosztowały 8 zł, chyba warto zainwestować.
Po obcięciu materiału wyrównuję ewentualne nierówności i w razie potrzeby doklejam miejsca, w których tkanina odchodzi. Następnie wobler owijam gęsto, zwój przy zwoju, grubą nicią. Zaczynam od głowy, kończę przy ogonie.
Teraz oklejam w ten sposób pozostałe woblery. Owinięte „kokony” pozostawiam do wyschnięcia kleju, najlepiej na całą noc.
Jeśli po wyschnięciu i odwinięciu „kokonu” tkanina odkleja się, miejscami można ją podkleić POXIPOLEM. Jeśli wszystko gra, nakładam na korpusy trzy warstwy lakieru poliuretanowego i pozostawiam do całkowitego wyschnięcia (co najmniej na doba).
Może się zdarzyć, że podczas lakierowania tkanina odklei się miejscami (najczęściej w okolicach ogona i głowy). Jeśli jest to niewielki fragment można szmatę odciąć nożem po wyschnięciu kleju, a powstały ubytek zamalować w późniejszym czasie. Jeśli ubytek jest zbyt duży, lepiej zerwać tkaninę z woblera i okleić go na nowo.
Odklejanie zdarza się tam, gdzie kleju było mało, dlatego warto posmarować grubiej (szmata wpije nadmiar kleju).
Po wyschnięciu lakieru w miejscu styku dwóch części tkaniny, na całym obwodzie woblera powstaje „garb”. Nierówność tą możemy usunąć za pomocą papieru ściernego. Zwyczajnie szlifujemy ten garb aż do uzyskania zadowalającego wyniku.
W podobny sposób oklejam woblery skórą z makreli wędzonej. Dodatkową trudnością jest tu jej odtłuszczenie. Radzę sobie z tym za pomocą acetonu, ale pewnie są lepsze sposoby. Na fotce poniżej woblerek oklejony taką skórą, na żywo wygląda znacznie lepiej.
Jeszcze jedna sprawa. W przypadku wykonywania woblerów z lipy, korpus należy zabezpieczyć przed wodą lepiej niż przy balsie. W przypadku powstania nawet minimalnej nieszczelności w powłoce lakierowej (bardzo prawdopodobne w okolicach oczek) lipa będzie chłonąć wodę i pod jej wpływem napęcznieje. Skończy się to pęknięciem lakieru na woblerze. Aby tego uniknąć, przy wykonywaniu woblerów ze stelażem, jak i przy wklejanych oczkach gotowy korpus impregnuję pokostem lnianym. Pokost rozcieńczam benzyną lakową. Korpusy wkładam do pokostu i zanurzone pozostawiam na około godzinę. Później suszę je. Reszta pracy już bez zmian.
Prusak
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez wobler129 dnia 09-01-2007 o godz. 19:09:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Już teraz kumam wszystko ;) Dobrze, że napisałeś to uzupełnienie :)ale z tego co widzę to ślad po odcięciu materiałów widać ludzkim okiem z góry i z dołu. Nie estetyczniej byłoby naciąć na oczko dolne od kotwicy - tej bliżej steru - miejsce w materiałle, niż ciąć i góre i dól? To tak tylko dla Nas - ludzkiego oka, bo rybki chyba by niedowidziały różncy. A mocno widać ślad/miesce idcięcia materiału w woblerze? |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez gregorS dnia 09-01-2007 o godz. 20:41:35 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Witam,
Bardzo fajna seria artykułów. Miło się czyta no i dokumentacja foto na wysokim poziomie. Niby wszystko już napisane, ale każdy wniesie coś nowego. Od jakiegoś czasu też oklejam materiałem woblerki. Znalazłem w sklepie taki srebrny i złoty na stylonowym podkładzie, bardzo elastycznym (ok. 30 zł/m2). Oklejam jednym kawałkiem materiału robiąc otworek na środkowe uszko i po posmarowaniu klejem prawie na siłę naciągam na korpusik. Jak trochę przeschnie to na grzbiecie zaklejam resztę materiału na małą zakładkę. Później lakier 2-3 warstwy, jak materiał trochę stwardnieje to go szlifuje drobnym papierkiem i jest gładko. Reszta jest jak pisał Prusak.
Jeszcze raz gratuluje artykułów i weny twórczej, połamania kija, GS. |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez Edith dnia 10-01-2007 o godz. 07:06:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Oj Panie Prusak zamiast zająć się swoją kobietą to Ty tylko woblery i woblery ;-) :-* |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez Bombel dnia 13-01-2007 o godz. 15:39:49 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Lubisz utrudniać sobie życie:)
Przy oklejaniu tkaniną używałem zwykłego Wikolu. Tylko przed dociśnięciem tkaniny (jeden kawałek, z oczkiem na dolny uchwyt), trzeba trochę poczekać, aż klej przyschnie. Inaczej może przesiąknąć przez tkaninę.
Operacja oklejania jednego wobka trwa max. 15 minut.
Jest jednak kłopot z tym, o czym wspomniałeś: wyrównanie brzegów na grzbiecie. Radzę sobie w ten sposób, że jeśli się tkanina odkleja i nie daje się podkleić (co częste), to po prostu nożem modelarskim, bardzo ostrym, odcinam odstające kawałeczki. Jeśli na grzbiecie zostaje nieoklejony kawałek drewna - nie ma problemu.
Drapieżnik atakuje z boku lub z dołu. Na takie dyrdymały, które dla nas bywają istotne (estetyka), raczej nie zwraca uwagi:)
Wikol ma tę wadę, że kiepsko trzyma. Dlatego wygładzanie powierzchni dopiero po drugiej - trzeciej warstwie lakieru bezbarwnego.
Nie stosuję pokostu, nie chce mi się:) Żeby wobek zabezpieczyć przed nasiąkaniem, to po "ubarwieniu" go przy pomocy lakieru samochodowego w sprayu, nakładam jeszcze min. 4 warstwy lakieru bezbarwnego.
Dzięki za porzucenie pomysłu ze skórą z wędzonej makreli. Raczej bym na to nie wpadł:)
próbowałem ze skórą płotki, okonka i kiełbia. Efekty były... żałosne:) Tak to jest, jak się ma dwie lewe ręce i jest się leniwym:)
Ale kiedyś mnie napadło, żeby okleić wobka kółeczkami wyciętymi dziurkaczem ze srebrnej folii holograficznej. Qurde, ze 3 godziny roboty na jedną sztukę. A zrobiłem takich chyba z 10.
Jeden obcięty tuż pod nogami, przy pierwszym zarzuceniu w celu testowania. Reszta urwana.
Ostał się jeden, którego bałem się posłać do wody, żeby nie stracić. Raz tylko przeciągnąłem go w miejscu, gdzie na pewno drapieżników nie ma. Ależ chodził! Potem ze dwa lata go nosiłem w pudełku. Ani razu nie używając. Żeby nie urwać.
Wreszcie kamrat serdeczny go wypatrzył, oczy mu się rozjarzyły. Więc podjąłem decyzję: a bierz go sobie, sam urwij. Ja nie mam sumienia ni odwagi. W
Przeczytaj dalszy cišg komentarza... |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez dzepetto dnia 16-01-2007 o godz. 12:22:51 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Proponuję użyć zamiast kleju szewskiego "Hermolu". Łatwo dostępny, tani, szybko wiąże, stąd nie ma problemu z naciąganiem materiału- po prostu się nie odkleja i nie trzeba owijać oklejonego woblera aż klej zastygnie. A przede wszystkim wytrzymuje świetnie kontakt z "Caponem", którym należy dobrze nasączyć materiał przed malowaniem, aby powłoka była twarda i nie pękała. Mi sprawdził się znakomicie! |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez wobler129 dnia 22-01-2007 o godz. 09:29:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No wkońcu wykonałem jakąś pierwszą oklejankę :) to dzięki Wam. Niegdy nie szlifowałem tego co jest na górze po złączeniu tylko dawąłem wiele warstw lakieu :/ teraz myślę że będzie dobrze, jeszcze jak będą pieniążki to kupię tkaninę do oklejania woblerów - porządną prawdziwą bo mam też fajną ale papierową. Tkaninę do woblera przykleiłem na Super Glue bo nie miałem nic innego :/ z długoschnącym klejem było by napewno łatwiej :) |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez Andzia (andes33a@interia.pl) dnia 22-01-2007 o godz. 13:15:28 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Ja oklejam tak aby wyszedł tylko jeden szew na grzbiecie i robię to "na styk". Używam hermolu (około 3 zł za tubkę, więc wobler129 nie szalej bo wypalisz sobie skórę do kości). Właśnie na grzbiecie nakładam nieco grubszą warstwę kleju, czekam kilka minut aż klej zacznie twardnieć, a naztępnie sciskam kombinerkami i trzymam przez kilka minut. Po pół godzinie zalewam szew z obu stro nateriału klejem typu kropelka (tej nie polecam bo jest 2 razy droższa od konkurencyjnych). Uwaga - klej szybkoschnący reaguje chemicznie z hermolem - wydziela sie ledwo widocznyy biały dymek więc ostrożnie z oczami. Tak powstały szew obcinam ostrym nożykiem do tapet. Idzie opornie, ale nie powstaje wtedy "zakładka", którą trzeba lakierować i szlifować. Nierówności lakieruję lakierem akrylowym, nakkładam kolorki i można lakierować "na twardo". |
|
|
Re: Krótki kurs produkcji woblerów - uzupełnienie (Wynik: 1) przez bzyku_21 dnia 29-01-2007 o godz. 11:34:31 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | bardzo przydatna seria artykułów, parę nowych porad zawsze się przyda. |
|
|
|