Rybami słodkowodnymi, które w Polsce osiągają największe rozmiary są sum i jesiotr zachodni. Sum może osiągać ponad dwa metry długości i ponad sto kilogramów wagi.
Jesiotr zachodni jest bjęty programem restytucji do polskich wód. Może osiągać rozmiary jescze większe niż sum. Może dorosnąć nawet do dwóch i pół metra długości, a jego waga może osiągnąć nawet trzysta kilogramów. jjj
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 581
Zalogowani 0
Wszyscy 581
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(385091) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(385091) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(385091) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(385091) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59443) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(385091) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59443) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(385091) Apr 02, @ 17:57:24
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II
Opublikował 27-04-2007 o godz. 17:45:00 Monk |
Old_rysiu napisał
Obóz rozbity w jedynym dostępnym miejscu, gdzie można podjechać pod sam brzeg samochodem.
Czas na rozkładanie sprzetu i co najważniejsze: dotarcie do torby z zanętami.
Łowisko dobrze znam i wiem, gdzie będę łowił. Od razu do wody sypię pellet o zapachu rybnym (śmierdziuszek - tak nazywają go karpiarze ).
Teraz montowanie nowego tripoda. Jest pierwszy raz na łowisku i od razu mam dylemat. Są trzy nogi. Jedna w linii trioda, a dwie skierowane na boki. Czy ustawić pojedynczą nóżkę z przodu, czy z tyłu? Ustawiam dwie nóżki z przodu. Na tripodzie montuję swingery, sygnalizatory i wędki. Na pierwszej wędce dynda kulka proteinowa TB skopex total pop-up, dociążona śrucinką tak, aby od dna odstawała na 3 cm.
Druga wędka to pellet haczykowy (śmierdziuszek rybny), który wiążę zwykłą nitką (do przyszywania guzików w koszuli) do kolanka haczyka, z mała przerwą pół centymetra od haczyka.
Zestawy już w wodzie i mogę otwierać puszki z kukurydzą. Kukurydzą zanęcam okolice miejsca, gdzie spoczywa nad dnem kulka proteinowa. Na pierwszy rzut - dwie puszki wystarczą. Czas na fotelik i odpoczynek.
Wiem, że to nie koniec moich prac związanych z połowem. Trzeba pofocic wszystko i pozbierać śmieci w miejscu, gdzie chcę łowić. Mam jak zwykle ze sobą worki na śmieci, więc nie widzę problemów, chyba, że ... z ilością.
Obserwuję zatem cały tripod i powoli zbieram (wyławiam z wody) porzucone pety po napojach, butelki przeróżnej maści, opakowania po: zanętach (płoć, karaś, leszcz ...), worki nylonowe, słoiki, pudełka plastikowe po robaczkach i butelki po piwach. Nie jestem w stanie wymienić wszystkiego. Wieczorem byłem gotowy.
Najważniejsza czynność, to rozłożenie podbieraka. Nowy gigant trochę mnie przestrasza swoimi wymiarami, ale trzeba wierzyć producentowi, że spełni swoją rolę.
Nocki niestety były bardzo zimne i trzeba było się ewakuować do mojego domu Drzymały (patrz część pierwsza).
Nęciłem regularnie co trzy godziny - około kilograma pelletu (jak się później okazało, nie był to pellet TB, co zauważył Sigi w rozmowie telefonicznej) oraz jednej puszki kukurydzy. Od drugiego dnia zacząłem nęcenie kulkami proteinowymi Skopex TB - niestety nie był to total skopex. Podrzucałem około 10 kulek co trzy godziny i zmniejszałem też porcje zanęty pelletu do około 3 szklanek pojemności co 3 godziny.
Zestawy jednak milczały jak zaklęte.
Na początek wzbudziłem zainteresowanie mieszkańców tego miejsca i coraz bliżej podpływały wszelkiej maści ptaki.
Począwszy od kaczek...
... przyglądające się mewy śmieszki…
… krzykliwe łyski, które nawet podchodziły zobaczyć mnie z bliska.
Te zaś z większym dystansem, ale większą szkodą dla mojej zasiadki.
Złapałem je w nocy na moim łowisku, jak nurkowały w miejscu wysypanego pelletu. Od tego momentu pellet sypię tylko do godziny 18.00.
O tym, że zasiadkę szykowałem od dawna, wiedzieli moi przyjaciele, którzy mnie odwiedzali.
Kolega Antek z synem (kto czytał moje berania, zna go dobrze),
… cała rodzina kolegi Adika, właściciela wozu Drzymały…
… oraz jeden nieznajomy, który witając się ze mną powiedział:
- Cześć Oldi, jestem Art-nemo, nowy pogawedkowicz z Knurowa.
Ten młody i sympatyczny pogawędkowicz, dobrze zna ten akwen i nawet widzieliśmy się w tamtym roku i o dziwo na tym samym miejscu. To jest jednak zupełnie inny temat.
Tuż za trzcinką na spadzie jest około 3 m głęboko. Właśnie podchodzi pod burtę płoć i nasz kolega Art-nemo na pinkę wydłubuje je jak na zawodach.
Zimny wiatr nie ogrzany przez słońce, nie rokuje nadejścia dużych karpi. Jest jednak zawsze nadzieja, że może się to wszystko nagle obrócić.
Tylko w zacisznym miejscu, gdzie nie ma wiatru, słoneczko grzeje. Widać to zimno, po ubiorach dzieciaków Adika.
Paulinka i Andrzej byli codziennie odwiedzać dziadka Rysia. Chociaż to nie są moje wnuki, to ja jestem ich dziadkiem. :-) I niech tak pozostanie.
Andrzejami obrodziło, bo nawet mój sąsiad, który był świadkiem zeszłorocznych połowów karpi na tym łowisku, też odwiedzał mnie regularnie.
Jak słusznie zauważyli nasi userzy z Hameryki, nie jest to Floryda i nikt tutaj nie będzie kąpał się na golasa wśród koralowych raf. Hałda z roku na rok jest coraz bliżej naszego brzegu, a to głównie z powodu tych właśnie zestawów kolejowych, które wysypują kamień bez przerwy.
Widoczny na horyzoncie skład pociągu będzie wywalał następną porcję kamienia.
Jak masz pieniądze - jedziesz do Wieliczki, a jak ich nie masz - palcem do solniczki.
Wnuczek mojego braciszka Gutka, też mnie odwiedził.
Kto wie, może jeszcze zdąży ze mną na wyjazdy wędkarskie. Tymczasem zaliczył już jedno spotkanie pogawędkowiczów w Oczkowie nad zbiornikiem Tresna, a teraz pół godziny zasiadki na karpie.
Kuba już musi jechać do domu. Opowie dziadkowi, gdzie był z mamusią, teraz tylko odda mi kapelusz.
O zmierzchu do wody wpadają spławiczki i badają, czy aby zanęta Oldika nie jest wyjadana przez inne ryby. Adi i Adndrzej co wieczór penetrują hakiem dno.
Zdejmuję z tripoda wędkę z pelletem hakowym i badam odległościówką Dragona, co na dnie pływa. Na haczyk oczywiście ziarno kukurydzy.
Dział z rybami zostawmy jednak na koniec, tymczasem jeszcze o pogodzie. Na niebie każdy dzień inny wystrój. Raz czyściutkie niebo.
To znów Cumulus z Cumulonimbusem (widoczne na focie wyżej)…
… lub inne, bardzo wysoko pomieszane Cirrocumulusy z Cirusami (fota druga).
Wieczorem, kiedy już nie widać spławików, znowu na tripodzie spoczywają dwie wędki karpiowe.
Gdy już będzie zupełnie ciemno i nie pomoże czapka zimowa, trzeba złożyć sprzęt do wozu Drzymały i wskoczyć do śpiwora.
Ktoś tam w komentarzu napisał (w części pierwszej), że brakuje tylko baru. Mam tylko nadzieję, ze to aluzja do gorącej potrawy, a nie piwa. Tej jednak nam też nie zabrakło.
Gorące kiełbaski z grilla, smakowały jak najlepsza potrawa w ekskluzywnej restauracji NY, o czym może się przekonać nawet Piwoniusz, jak tylko zechce się do nas zawitać.
Rano odwiedzał nas kolega Stefan, który przywiózł w termosie swojskie krupnioki, pieczone na patelni - już nie pamiętam, kiedy takie cudo jadłem.
Karpiówki jednak nadal milczą. Mimo wysokiego Crusa, pogoda może się zmienić raptownie a to za sprawą ciągle zmieniającego się kierunku wiatru.
Tuż za tą trzcinką, głębokość rośnie do 3 m i tak się utrzymuje prawie do środka zakola, gdzie dno zaczyna dźwigać się nieznacznie, aż do głębokości 1 m na brzegu przeciwnym.
Ktoś może napisać - tam trzeba było się ustawić. Niestety - tam nie ma warunków do zasiadki.
Pogoda była na tyle zmienna, że doczekałem się też opadów deszczu. Te białe kreseczki, to krople deszczu, rozjaśnione lampą błyskową.
No i wiatr odwrócił się na mnie.
Czekałem na falę. Miałem jednak nadzieję, że lustro wody będzie odpowiednio nagrzane i fala poprowadzi ten ciepły nurt do pysków karpi. Te zaś zwęszą pellet, kukurydzę i ruszą do zatoki na wystawny obiadek.
Tymczasem w moim kierunku ruszyła Ola. Ma podobne zainteresowania do wędkarskiego. Jej świat to ornitologia.
Prócz tak sympatycznych odwiedzin, wieczorkiem podczas kontrolnych połowów na spławik, złowiłem karasia 32 cm na jedno ziarenko kukurydzy.
Tym razem, nie przyjechałem na karasie i jak słusznie zauważył Bombel, jestem no-killowcem i po zmierzeniu, rybka wróciła do wody.
Zasiadkę zakończyłem we wtorek wieczorem. Był to drugi dzień, gdzie powietrze mogło się nagrzewać. Mimo, że karpie nie zdążyły wejść do zatoczki, żerowały tam inne ryby jak płoć, karaś i leszcz. Wszystkie były regularnie łowione przez odwiedzających mnie kolegów.
W środę rano, kiedy byłem w domu, otrzymałem telefon od kolegi Antka. Siedział na moim łowisku z wędką spławikową i poinformował mnie, że właśnie na kukurydzę otrzymał lekcję wędkarstwa, udzieloną przez ogromnego karpia. Poszarpany sprzęt zakończył połów i Antek też będzie musiał pomyśleć o jego wzmocnieniu.
No to trzeba będzie powtórzyć zasiadkę. Wiem, że tym razem ramię w ramię z pogawędkowym kolegą Art-nemo, który już wstępnie się ze mną umawiał.
Zasiadkę tę opisałem, ponieważ chciałem Wam przybliżyć nietypowe łowisko, gdzie wypuszczanie ryb nie ma nic wspólnego z zasadami no-kill. Czy relacja z mojej kolejnej zasiadki będzie opisana na naszym Portalu, to zależy już tylko od Was. Tymczasem wiosna na karku. Weekend pierwszo-majowy już tuż tuż. Zabierajcie aparaty i nie bójcie się błyskać po oczach wędkarzom i rybkom.
Nie byłbym Old_rysiem, gdyby na końcu nie zafundować nagrody. Skromna, ale nagroda niespodzianka dla tego, kto zgadnie, dlaczego na moich wędkach jest położona ta deska. Fotografia poniżej. Odpowiedzi w komentarzach.
Wasz
Old_rysiu
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Piwoniusz dnia 27-04-2007 o godz. 19:41:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.wedkarski.piwoniusz.com | Old Rysiu, poszczęściło Ci się, jak mnie na pstrągach pod krzywą wieżą. Szkoda, że żaden karp nie docenił wysiłków i poświęcenia. Kiedy wracam o kiju zwykle cieszę się, że ominęło mnie skrobanie i patroszenie. Przed następną zasiadką trzeba będzie zrobić jakiś temat z typowaniem wyników - efektów tej nikt by nie odgadł. Widzę, że my mieliśmy więcej emocji czekając na relację o byczym karpiu niż Ty w wozie Drzymały. ;)
Smak kiełbasek z grilla cenię sobie do tego stopnia, że porzuciłem nowojorskie restauracje 3 lata temu dla ogródka przy domku w New Jersey. Po kilku kolejnych przeprowadzkach straciłem i ogródek ale do nowojorskich restauracji nie tęsknię. Cenniejszy jest mi schabowy w domu niż krewetki w "Tavern on the Green" w Central Parku (byłem nawet tam raz).
Dzięki za relację (mimo, że bez karpia), którą przeczytałem z wypiekami w pracy (boss się często kręcił dostarczając czytaniu dodatkowych emocji).
Ta deska to zapewne do walenia po łbach karpi. ;o))) |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Darek144 dnia 27-04-2007 o godz. 19:52:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No i doczekałem się. ;)) Bardzo chętnie przeczytałem i liczyłem, że w końcu pojawi się karp-gigant. Nie tym razem to następnym. ;) |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez ledd1 dnia 27-04-2007 o godz. 21:07:29 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Oldi ja byłem chyba w tym samym czasie na zasiadce co Ty i (nie chwalę się) połowiłem i to ostro. Kilka sztuk powyzej .... i więcej.
Czytam to co piszesz i stwierdzam jedno: jesteś stary wędkarz (nie chodzi o wiek) ale jeżeli tak mają wyglądać kolejne Twoje zasiadki to złowienie kapra bedzie niczym innym jak *****sem. Tak sądzę.
Pogodę miałeś zmienną a wiatr momentami naprawdę przedni. I kilka szans (napewno) na podwyzszenie szans na okaz.
W tym okresie jest najważniejsza temperatura wody Oldi. Nie tak bardzo wiatr, deszcz a temperatura.
Dla przykładu kiedy ja ostatnio łowiłem było tak. Na powierzchni woda osiagała nawet 11-12 stopni ale dołem tylko 5-7. Kiedy ostro powiało w moja strone było już u góry 10 ale dołem wzrosło do 8. O dziwo brały ale i z wiatrem ustawiłem się na ukos do brzegu. Oldi wiatr temp wiatr i tak na zmianę. W tym okresie siedzenie i czekanie ma sens bo tak jak u Ciebie miałeś duzo czasu na spotkania, na odwiedziny, dyskusje i sprzątanie.
Gratuluje Ci wytrwałosci i samozaparcia ale Oldi musisz się jeszcze duzo nauczyc, bardzo duzo a pierwsze co powinieneś zrobic to nauczyc sie selekcjonowania małego w łowisku. Rada? Zmień kuku z puchy na koński zab i to swiezo nad wodą ugotowany (na miekko) To daj na włos, nie odmierzaj zanety szklankami ani na sztuki tak robią aptekarze. Ty postaraj się skupic na grubym a to oznacza na zmianie Bonduelle na konkret. Jezeli kuku to ząb. Duzo i długo musiałbym Ci jeszcze pisać ale nie o to chodzi bo do pewnych wniosków trzeba dość samemu. Mógłbym Ci co nieco zasugerować ale jak znam Ciebie (z PW) to nie zapytasz.
Zatem powodzenia przy kolejnych łowach. |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez maxtip dnia 27-04-2007 o godz. 23:03:46 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.bajoro.ovh.org/ | deseczka, deseczka, deseczka... hmmm... opcja pierwsza: nocą do obozowiska potrafi zakraść się wataha chomików syryjskich, dokładnie tych co w sezonie w zielonym agreście i młodej pietruszce żywione... więc my tą deseczką... i do słoiczka... do słoiczka... za nóżkę... opcja druga: samotnie spedzone noce skłaniają do przemysleń i rodzą nowe ekstrawaganckie, szalone i wręcz niebezpieczne pomysły... i taka deseczka, właściwie użyta,wyśmienicie studzi wszelkie zapędy i przywraca pierwotny rosądek... opcja trzecia najbardziej przyziemna i mało prawdopodobna: przy silnym wietrze, deseczka odpowiednio umieszczona, uchroni nasze kijki przed przemieszczaniem, lub wręcz upadkiem... pozdrawiam... |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Megalodon dnia 28-04-2007 o godz. 00:29:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Old Rysiu, muszę powiedzieć, że jak zaskoczyłeś mnie tymi przygnebiającymi zdjęciami w pierwszej części, tak druga część to po prostu sielanka. Na zdjęciach wprawnie wyłapałeś swojski urok Twojego łowiska. Wiesz czego Ci najbardziej zazdroczczę. Nie długiego urlopu, nie profesjonalnych zestawów wedkarskich. Nie zazdroszczę Ci nawet tego niebieskego wehikułu, choć ciekawie wygląda. Zazdroszczę Ci tych krupnioków konsumowanych ze smakiem nad wodą. A ponieważ kucharz ze mnie kiepski pozostaje mi czekać pewnie do mojego przyjazdu do Polski. Odnośnie deseczki. Czyżby był to indykator brania?
Pozdrawiam Krzysztof |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@aol.com) dnia 28-04-2007 o godz. 16:55:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jest coś niesamowitego coś, co za każdym razem czytając Twoje Rysiu artykuły, jakiego kolwiek tematu by nie dotknęły zawsze wywołują te same refleksje.
Potrafisz nawet w niewielkim tekście przekazać tyle informacji i skupić tyle wątków.:-)
Twoje artykuły mimo ze czasem dotykają nieprzyjemnych zdarzeń zawsze dają dużo ciepła.:-)
Sa optymistyczne tak samo jak Ty.:-)
|
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 28-04-2007 o godz. 21:29:28 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc | Wiesz, Oldi, byłem przekonany, że na kilku ostatnich zdjęciach zobaczę jakiegoś gigantycznego karpia. Nie zobaczyłem. I wiesz co? Wcale nie jestem rozczarowany. Nie dlatego, że nie życzę Ci wędkarskich sukcesów, ale dlatego, że tych parę fotek i zdań wprowadziło mnie w taki magiczny nastrój. Dziękuję. |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez the_animal dnia 28-04-2007 o godz. 22:22:09 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Przypuszczam , że deska leży z bardzo prostej przyczyny - WIAŁO i tyle . Dociskała ona wędki aby nie podskakiwały i nie "dzwoniły" - tak myślę .
Ogólnie doskonały reportarz ze świetnymi zdjęciami . Następnym rzem połam kija... :) |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez tomek79 (jackpot.baby@gmail.com) dnia 28-04-2007 o godz. 22:33:13 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Oldi, co Ty kazałeś temu chłopczykowi z 15 zdjecia od góry trzymać w buzi rosowki??? (a tak poważnie fajna fotka) I druga sprawa Oldi, wytłumacz mi, co chciałeś powiedzieć pisząc, ze wypuszczanie ryb tym łowisku nie ma nic wspólnego z zasadami no kill??? Nie chce żadnej kolejnej dyskusji, ale ciekawi mnie dlaczego tak napisałeś. |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Andrzej228 dnia 28-04-2007 o godz. 22:33:42 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajny tekst, ozdobiony fotkami, a co do trzeciej to w ogóle nie powinna mieć miejsca, no ale cóż tacy są ludzie, a najgorsze jak dla mnie to śmieci po wędkarzach;((( Piszesz że na jednym zestawie kuku przywiązujesz nitką, to może tak jak ja, ( ja próbuję, usiłuję, złowić coś z większego kalibru), a wygląda to tak; kuku naciągnięta na nitkę (20cm) zablokowana kawałkiem zapałki, nitkę przeciągam pomiędzy przyponem, a oczkiem, ciągnąc za nitkę ustawię długość włosu, a następnie owijam trzonek około 12-15 razy (od oczka do wysokości grotu), resztę nitki urywam. Tak wyglądają moje zestawy na karpia.;) |
|
|
Re: Zasiadka karpiowa Oldika - cz. II (Wynik: 1) przez Treyk dnia 29-04-2007 o godz. 18:43:20 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | 22 i 29 fajne fotki, artykuł bardzo miło się czytało. Czekam na następną Twoją zasiadke, niekoniecznie karpiową ;) |
|
|
|