Prawie 90% występujących współcześnie ryb ma swe początki nie, jak się sądzi, w morzu, lecz w wodach słodkich.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 58
Zalogowani 0
Wszyscy 58
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
 |
 |
 |
Krzysztof46: kto szuka ten znajdzie ...(75) Dec 04, @ 13:10:46
artur: Braciak szuka, ale 10X
mocniejszego. ...(75) Dec 02, @ 13:31:00
Krzysztof46: Witam
Może któryś z kolegów
szuka silnika
spalinowego do łodzi ...(75) Dec 01, @ 08:57:34
artur: Tiur, wkrętarka aku,
kątówka i podobny
szpej też w aucie
jeździ. ...(4055) Nov 24, @ 19:54:50
krzysztofCz:
Nie pomyślałem... mój
błąd... :hihi ...(4055) Nov 24, @ 07:50:08
dzepetto:
Zaraz mnie Sołtys
wypatroszy i
zgrilluje, ale daj
sobie spokó ...(4055) Nov 24, @ 01:07:36
dzepetto:
Kamil... w pewnym
wieku po prostu należy
mieć :hihi Ja też ma ...(4055) Nov 24, @ 01:03:47
krzysztofCz:
... i tego się trzymaj
:hihi ...(4055) Nov 23, @ 07:18:37
Tiur:
Kamil... w pewnym
wieku po prostu należy
mieć :hihi Ja też ma ...(4055) Nov 21, @ 11:09:58
krzysztofCz:
Kamil... w pewnym
wieku po prostu należy
mieć :hihi Ja też ma ...(4055) Nov 21, @ 07:37:38
|
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
 |
|
|  |
Taniec sznura
Opublikował 11-01-2008 o godz. 17:10:00 Monk |
Farti napisał
Okazało że mój pobyt nad Sanem zbiegnie się częściowo z pobytem Yariego, więc nie mogło być lepiej. Pierwsze, wyłącznie integracyjne, spotkanie mieliśmy w niedzielę po południu. Rozstaliśmy się w absolutnym przekonaniu o rewelacyjnych połowach w dniu następnym.
Łowienie lipieni ma jedną nieocenioną zaletę -nie trzeba się rano zrywać. Co nie jest bez znaczenia zwłaszcza po wieczorach integracyjnych.
Nad wodę dotarliśmy około 11.00. Miejsce piękne, aż pachnie rybą, ale tylko na "pachnieniu" się kończy. Zerkam na Yariego, aby podpatrzeć trochę mistrzowskiej techniki, a przy okazji upewniam się, że pomimo jego fachowych starań rybek brak.

Zmieniamy miejsce, co się okazuje być dobrym posunięciem. Pomimo chwilami dość sporego wiatru, który bynajmniej nie pomaga przy łowieniu na muchę. Staram się jak mogę, aby moim brakiem techniki nie przynosić wstydu koledze. Wiatr dodatkowo utrudnia zadanie, polegające na w miarę przyzwoitym machaniu i przy okazji posłaniu muchy w miejsce żerowania upatrzonego lipienia. Lepszym efektem moich starań jest to, że rzut kończy się lądowaniem muchy daleko od celu. W gorszej splątaniem zestawu lub odstrzeleniem muchy. Na szczęście pod koniec wędkowania i ja trafiam miarową rybę ratując twarz. Yari kończy dzień co najmniej dwoma miarowymi lipieniami i sporą ilością drobnych. Wreszcie mogę poobserwować Go podczas połowu w dosłownym tego słowa znaczeniu.
Zacięcie i emocjonujący hol.

Podebranie rybki i niezbędny zabieg stomatologiczny.

I j e s t!

Drugi dzień połowu zaczynam ok.10 rano. Wczesna pora i dość duża wilgotność powietrza jeszcze przed wejściem do wody nie nastrajają optymistycznie. Po drugim rzucie branie i ładny odjazd rybki przez chwilę dają nadzieję na ładnego lipienia. Rybka okazuje się być pstrążkiem ok. 38 cm.
W kolejnych 2 godzinach niewiele się dzieje. Jeden lipionek - ledwie miarek i ze trzy maluchy przy tej pogodzie i moich umiejętnościach i tak uznaję za sukces.
Nad wodą pięknie i pusto aż miło. Słychać tylko "świszczenie" mego sznura.
Ok. 13.00 Yari informuje przez telefon o tym, że dotrze nad wodę z kolegą. Nie sądzę, aby akurat to miało wpływ, ale woda nagle ożywa. Lipienie zaczynają żerować wszędzie. Nie mając towarzystwa wokoło dawno zrezygnowałem z wpajanego "jedenasta_pierwsza". Znajduję bardzo wygodny kamień tuż pod powierzchnią wody i zaczynam machać jak mi wygodnie. Pomimo, że nad wodę dotarł ze swym kolegą Yari, postanawiam nie zmieniać owej techniki. Jak to mogło wyglądać z boku nie jestem w stanie powiedzieć. Nie wiem, czy w ogóle można to nazwać w jakiś muszkarski sposób. Sam nie byłem w stanie przewidzieć, w którą stronę poleci sznur przy następnym zwrocie. Spodziewałem się usłyszeć od strony gdzie stał w wodzie Yari znane wszystkim - "machasz waść jak cepem!". Stojąc na tym kamieniu wykonywałem jakiś szamański taniec sznura, zaklinanie muchy, by opadła na wodę tam, gdzie akurat patrzą oczy. Tam gdzie akurat żeruje lipień. I o dziwo przynosiło to efekty. Udawało mi się w miarę precyzyjnie podawać muchę w miejsce żerowania ryb. Co jakiś czas śliczny miarowy lipień ląduje w moim podbieraku, ku mojej radości i zdumieniu.
Nie wiem jakim cudem udało mi się przechytrzyć tego dnia ok.10 miarowych lipieni. Mam wrażenie, że mnie z kimś pomyliły. Co nie zmienia faktu miłego poczucia, że to był piękny dzień.
Przysiedliśmy z Yarim na przybrzeżnym zwalonym drzewie, by zwilżyć usta złocistym napojem i przy okazji wymienić się wrażeniami z wędkowania. Yari zapytał:
- ... na co łowiłeś?
- ... a na takie coś. ( tu pokazuję, co mam na żyłce )
-... na jęteczkę?!
- ...a to możliwe. W końcu ty wiesz lepiej. Jeszcze takie zakładałem, co im tak te skrzydełka nie odstają, tylko tak przy haczyku są.
Jakie piękne jest życie wędkarza! Każdego dnia nad wodą może się uczyć czegoś nowego. Wtedy to właśnie nauczyłem się, że te co mają jeżynkę do góry to - jętki, a te, co mają jeżynkę "po sobie" to - chrusty. Tak obaj bogatsi we wrażenia wędkarskie, a ja dodatkowo w wiedzę rozeszliśmy się tego dnia.
Nazajutrz kończył się mój rodzinny pobyt nad Sanem. Piękny pobyt. Może w najbliższy sezon lipieniowy znowu uda nam się spotkać w Bieszczadach? Jeśli chodzi o mnie z przyjemnością.
Ale już nie będę się silił na "jedenasta - pierwsza... itd". Może nawet odnajdę ten "mój" kamień w wodzie? Będę machał "jak cepem" i świszczał jak wtedy. I będę szczęśliwy tak jak wtedy również z tego powodu, że nie muszę przystawać do kanonów ogólnie przyjętych za właściwie. Być może łamiąc wszelkie zasady muchowania i na przekór estetom, rozpocznę ten swój taniec sznura.

Farti
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez luk750 (luk750@op.pl) dnia 11-01-2008 o godz. 21:13:23 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo podoba mi się zdjęcie Yariego z lipieniem. Rybka ma fantastyczne kolorki:). Gratuluję mile spędzonego czasu... |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez tomek79 (jackpot.baby@gmail.com) dnia 11-01-2008 o godz. 21:24:59 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Farti, czasami, mam wrażenie, ze piszesz jakby Ci ktoś poganiał, mimo to, na prawdę lubię Twoje relacje, a lipień w rękach Yariego po prostu cudowny. |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez ZIPPO dnia 11-01-2008 o godz. 22:46:35 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Dla odmiany zacznę od tego, czego mi najbardziej brakuje w artykule.
Nigdy nie byłem w Bieszczadach, a tym bardziej nad Sanem, dlatego brakuje mi fotek krajobrazu. Szkoda. Poza tym drobnym szczegółem bardzo, ale to bardzo mi się podobało! Przy okazji mogę Cię pocieszyć, nie jesteś już takim muszkarskim neofitą jakim próbowałeś się tutaj przedstawić ;). Ja na przykład mam w swoim krótkim dorobku muszkę która zaczęła żyć własnym życiem, po odstrzeleniu jej (nie wiadomo kiedy), i jedną straciłem w trawie. Też miejsce pobytu nieznane( wymach do tyłu był) :). Ale gdybym wędkował u boku takiego profesora jakim jest Yari, być może też napisał bym: taniec sznura, bo na razie to moje machanie epilepsją można prędzej nazwać :). Pozdrawiam. |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez mario_z (mario-z71@o2.pl) dnia 12-01-2008 o godz. 07:16:36 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Farti, gratuluję, fajna relacja z wyjazdu nad San i spotkania Yarim.
Lipek Yariego ładniutki, Twój też niczego sobie.
Jeszcze raz gratuluję. |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez krzyko dnia 12-01-2008 o godz. 15:57:20 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Fajna relacja.Ale piękne są te lipienie.Miło poczytać o łowieniu, tak dla mnie egzotycznych ryb.Gratuluję. |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez hromehunter dnia 13-01-2008 o godz. 02:38:27 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Farti , a ja myslalem , ze Ty tylko spin .A tutaj prosze , okazuje sie , ze sznura uzywasz nie tylko do wieszania prania ;):).
Fajna ta ostatnia fotka , ale ..... gdzie zegarek ?;) |
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez Robert (gosia67600@orange.fr) dnia 13-01-2008 o godz. 14:08:12 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Sympatyczny tekst, ładne foty, jak w raz na zimowe chłody.
Piękno Sanu znam tylko z takich przekazów, mam nadzieje, że kiedyś tam dotrę.
Moja muchówka kurzem zarasta od czasu wizyty Radka, trzeba ją chyba odkurzyć :-).
A umiejętności posługiwania się taką wędką mamy Farti chyba zbliżone :-).
|
|
|
Re: Taniec sznura (Wynik: 1) przez yari (angler_59@o2.pl) dnia 17-01-2008 o godz. 10:35:36 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Ciesze się, że milo wspominasz nasz wspólny pobyt na rybkach. Ze swej strony powiem, że z Ciebie też niczego sobie kompan. Dlatego już sie cieszę na następny. Jak by jeszcze dwaj Panowie R ( Radzio i Robert ) dobili do nas to wierzę, że by było SUPER. Tekścik fajny - dziękuję, miło się czytało. Ukłony dla Małżonki i uściski dla Fartusia :)
PS. te "stojące" i te "leżące" to mają być skrzydełka a nie jeżynka. :):):) ;) |
|
|
|