Losos24 napisał
Wszystko zaczęło się jeszcze w Mietkowie, gdzie dopisało wszystko, (nawet Franca do rachunku dopisał), z wyj±tkiem ryb. Niepocieszeni tym faktem wstępnie dogadujemy się (Losos24, Pitbull) z Jezierem i Jarokowalem na wspólne pływanie po Odrze w okolicach Urazu za tydzień.
W tygodniu jeszcze kilka telefonów, dogrywamy szczegóły. Wszystko dogadane, spotkanie ustalamy na 6 rano w niedzielę 26 paĽdziernika, pod domem Jarokowala we Wrocławiu, gdzie powinienem go odebrać. Dalej pojedziemy razem do Urazu, a tam oczekiwać ma Jezier. Sobota wieczór, wszystko gotowe, samochód zapakowany, ¶niadanie i kanapki przygotowane, tak aby rano zajęło to jak najmniej czasu.
Dalej, tak jak zaczyna się wiele wędkarskich opowie¶ci, budzik dzwoni kwadrans po 4. Szybkie ¶niadanko, ubranie na cebulkę i prawie wychodzimy z domu, dryyyyyyyyń ,,, co¶ dzwoni. Nerwowo szukam komórki, jest! Słyszę głos Jarka:
- Gdzie jeste¶cie? Czekam na Was przy aucie!
W tym momencie w głowie mam: ’’?’’.
- Jak to gdzie? Wychodzimy z domu, za 40 minut jestem u Ciebie!
Chwila ciszy po drugiej stronie.
- A na któr± się umawiali¶my?
- Ja: Oczywi¶cie na 6!!!
- Jaro: Tak ale nowego czy starego czasu?
To była noc zmiany czasu, st±d już na wstępie wyprawy takie niespodzianki. Krótkie uzgodnienia, jedziemy osobno i spotykamy się w Urazie. Dobra, hasło jedziemy, ale jak, skoro drogi nie widać! Mgła taka, że auta pod domem nie widzę. Szyby zamarznięte, drapanie, rozgrzewanie i w końcu jedziemy. Jechali¶my długo i szczę¶liwie w tej mgle dojechali¶my.
Na miejscu Jezier z Jarem już zbroili wędki. Szybki wyrzut sprzętu z auta, formalno¶ci z wypożyczeniem łodzi, pakujemy się i w końcu płyniemy we dwie łodzie.
Kilkadziesi±t metrów poniżej portu Jaro z Jezierem obrzucaj± zatopion± główkę, ja z Pitbullem w tym czasie uzbrajamy wędki. Widoczno¶ć 10 metrów i mniej. Spływamy w dół rzeki troluj±c, w pewnym momencie młody zapina okonia.
Sesja zdjęciowa i okoń wraca do wody, a w tym czasie nasz przewodnik znikn±ł rozpłyn±ł się we mgle. Nie znam rzeki, nie mam echa i nic nie widzę. Na minimalnych obrotach płynę wolno wzdłuż lewego brzegu Odry, od czasu do czasu mijaj±c ostrożnie grunciarzy i nasłuchuj±c łodzi chłopaków. Trafiamy po drodze na rekordzistów dwóch go¶ci ma 10 ciężkich gruntówek postawionych pionowo, łatwo policzyć. Poniżej ich stanowiska widać brzeg się zmienił, jest niedostępny i poro¶nięty trzcin±. Próbuję przepłyn±ć w poprzek na drugi brzeg, ale kiedy tracę z oczu lewy, a prawego nie widzę wracam na uprzedni kurs. Po chwili słyszę głosy i silnik, płynę w tym kierunku z nadziej±, że to nasi. Niestety nie, jeszcze nie oni. Słychać następn± łódkę i tym razem to Jezier u steru, a po chwili kotwiczymy w jego „bankówce”, zatopiona rozmyta główka.
Kilka rzutów i Jaro zapina ładnego okonia, po nim Jezier szczupłego
Za chwilę ja mam szczupaczka, niedługo po mnie identycznego zapina Pitbull. Ten ostatni ’’kaczy pysk’’ ma ¶wieży ¶lad po haku, albo mój albo Jeziera.
Żartujemy, że ten samobójca to taki dyżurny do poprawiania statystyk. Płyniemy na następne miejsce, ale tam nic się nie dzieje. Pitbull kaw± z termosu podgrzewa skostniałego Jarka. Humory dopisuj±, mgła jeszcze też, ale już zaczynała siadać. Ponoć była tak gęsta, że jak siadała to w s±siedniej wsi całe stado krów przydusiła. Po jakim¶ czasie, mam wrażenie jakbym odzyskał wzrok, wyłania się Odra w pięknej jesiennej krasie. Możemy j± podziwiać w pierwszych promieniach słoneczka przebijaj±cych się przez mgłę. Płyniemy wolniutko troluj±c jednocze¶nie, nasz zachwyt przerywaj± w miarę systematyczne brania szczupłych.
Jeden rocznik i jeden rozmiar, wszystkie w granicach 45 cm + co¶ tam. Z odsiecz± zmarzniętemu Jarkowi przybywa dobra, wodna, nimfa Ewelina racz±c nas wszystkich urokiem, a przy okazji herbat± i kanapkami. Z Pitbullem wracamy wolno w stronę portu dalej troluj±c. Jezier odwozi Jarka do portu, gdyż ten spieszy się już do domu na imprezę rodzinn±.
My po drodze zaliczamy następnego w klasie 45 +, o czym telefonicznie informuję Jarka żegnaj±c się z nim i dziękuj±c za wspólne wędkowanie.
Po tym telefonie stajemy nad główk±, przy porcie, od której rano zaczynali¶my. W pierwszym rzucie znowu zapinam ’’kaczy pysk’’, i znowu klasa 45+.
Po chwili dopływa Jezier, tym razem z Ewelin± i płyniemy na żwirownię Prężyce. Zmieniamy kolejne miejsca, ale tutaj poza nie¶miałymi skubnięciami nie mamy efektów. Wracamy do portu.
Kończymy ten dzień refleksj±: wspaniałe towarzystwo, wspaniała woda, doskonały port z marin± i nawet jesienna kolekcja w klasie ¶redniej 45+ dopisała (10 szczupłych i 2 ładne okonie, wszystkie pływaj± nadal).
Losos24
Zdjęcia: Pitbull i Jezier