Szczupak dość często powtarza atak na przynętę, jeżeli przy pierwszym, nieudanym nie skaleczył się. Czasami nawet i to nie jest dla niego przeszkodą.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 409
Zalogowani 1
Wszyscy 410
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy
Opublikował 04-03-2010 o godz. 19:30:16 dzepetto |
Czez napisał
Poniższy tekst napisałem, zamiast komentarza, do artykułu Grubegozwierza pt. "Kiedy zejdzie lód i kra…"
Koniec marca 2009 roku. Stoję na stacji metra i bezmyślnie wpatruję się w "telebim". Dziesiątki informacji przelatują jedna po drugiej. Nagle moją uwagę przykuwa zdjęcie z dwoma mężczyznami na łódce, wyciągającymi sieć. Podpis pod zdjęciem brzmi mniej więcej tak: "PSR poinformowana przez wędkarzy, ściągnęła 50 m kłusowniczej sieci z Jeziorka Czerniakowskiego. To nie pierwsza taka akcja PSR na tym Jeziorku. W ubiegłym roku…".
Szczęka z hukiem opada mi na peron metra. Sieci na Jeziorku Czerniakowskim? Na wodzie, w której często łowię okonki i szczupaczki, nie jakieś rekordowe sztuki, ale zawsze, ot takie jak na zdjęciach:
Przecież to w zasadzie centrum Warszawy. Akwen niewielki- 15 ha, rezerwat przyrody, wokół policyjno-wojskowe osiedle, luksusowa, willowa część warszawskiej Sadyby, ogródki działkowe, tereny rekreacyjno-sportowe, mnóstwo wędkarzy i spacerowiczów itd. To chyba jakaś wyjątkowa sytuacja – myślę sobie. Nad Jeziorkiem bywam nieregularnie, ale tych kilkanaście wizyt w roku zaliczam. Zdarzało mi się pogonić jakiegoś wędkarza za 3 wędki lub próbę dania w łeb niewymiarowi, ale SIECI? To chyba jakaś wyjątkowa sytuacja….
Druga połowa kwietnia, słoneczna niedziela. Postanawiam wyskoczyć ze spinem na okonki. Ot tak, bez wcześniejszego planowania, przygotowań. Łapię wędkę, kołowrotek, dwa pudełeczka przynęt i 30 minut później jestem nad Jeziorkiem Czerniakowskim. Nad wodą, jak zwykle, mnóstwo wędkarzy. Brzeg niezbyt "łaskawy" dla spinningistów, a co ciekawsze miejscówki zajęte przez spławikowców. Przemieszczam się z miejsca na miejsce i w końcu przy trzcinowisku łowię pierwsze okonki. Pomimo tego, że już się tam kiedyś skąpałem, postanawiam wejść głębiej w trzcinowisko. Być może uda mi się dojść do wody. Nauczony wcześniejszymi kąpielami stąpam ostrożnie, patrząc pod nogi. Nagle moim oczom ukazuje się widok przedstawiony na poniższym zdjęciu:
Kurcze co to jest? Żak? Oglądam "ustrojstwo" ze wszystkich stron. Tak, to kwadratowy żak. Rybaków na Jeziorku nie ma, więc żak musi być kłusowniczy. Rozglądam się dookoła. Żywej duszy, poza wędkarzami, których minąłem po drodze, ale najbliższy z nich został 50 m w tyle. Zapalam papierosa i przy okazji grzebiąc w kieszeniach stwierdzam, że nie zabrałem ze sobą telefonu. Nie pozostaje mi nic innego jak wrócić się przez trzcinowisko do najbliższego wędkarza.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry.
- Czy ma Pan może telefon komórkowy? W trzcinach znalazłem kłusowniczy żak.
- Naprawdę? Niech Pan pokaże. To by był już trzeci w tym roku.
Wracamy na miejsce. Poznany wędkarz przeszukuje trzcinowisko wokół leżącego żaka i znajduje jeszcze reklamówkę z zapasową siatką.
- Ma Pan rację, to żak. Dzwonię do kumpla z SSR. Miał być dziś na przystani. Zaraz załatwimy sprawę.
Krótka rozmowa telefoniczna.
- Ok. Kolega jest na przystani. Zabieramy tego żaka i idziemy w takim razie.
- Zaraz, zaraz MY nie mamy prawa podejmować tego żaka! Niech Pana kolega z SSR tu po niego przyjdzie, a ja mu go oczywiście pomogę zanieść.
- Dobrze zadzwonię jeszcze raz.
Krótka rozmowa telefoniczna.
- Kumpel namierza właśnie trzech kolesi, którzy prawdopodobnie kłusują. On ma do tego nosa. Przyjść więc nie może, a poza tym prosi nas o pomoc w sprawie tych kolesi bo jest sam. Bierze Pan ze mną, czy mam sam zanieść?
- Ok., biorę. Ale po drodze będziemy mijać kilkunastu wędkarzy i przechodzić przez ulicę. Pewnie komórki się zagotują, a nie jest wykluczone, że ktoś bardziej krewki będzie chciał nam twarze oklepać!
- Buhahahahaha… Pan to chyba rzadko tu bywa.
- Fakt, niezbyt często, ale jednak bywam.
- Reakcja to by była, gdyby jednemu lub drugiemu wrzucić tego żaka w stanowisko. Ale jak nie w stanowisko, tylko na drugim brzegu, to wie Pan nic nie widzą, nic nie słyszą, nic nie mówią. Równie dobrze moglibyśmy chodzić tu z rozwiniętą siecią, albo ją spokojnie postawić.
Niesiemy żak na stanowisko wędkarza. Musi złożyć swoje wędki. Kiedy to czyni, obok przechodzi dwóch wędkarzy. Mijają leżący na ścieżce żak, zupełnie jakby mijali kupkę drewna na ognisko. Udajemy się na przystań. Po drodze mijamy innych wędkarzy, na których widok żaka niesionego przez dwóch facetów nie robi żadnego wrażenia…
Gadamy sobie, a w zasadzie ja pytam, a Kolega opowiada. O sieciach, żakach, sznurach, niewymiarkach, o łowiących bez kart. Mówi mi o rzeczach, w które wierzyć się nie chce, bo przecież to centrum Warszawy i ruch często większy niż na Marszałkowskiej…
Wreszcie docieramy do przystani. Witam się ze strażnikiem SSR. Cieszy się, że przyszliśmy. Ponawia prośbę o bierną pomoc w kontroli domniemanych kłusowników. Nie chce być sam przeciwko trzem. Nie dziwię się. Zapalamy po papierosie. Na drugim brzegu właśnie rozkłada się dwóch wędkarzy, wrzucają pierwsze kule zanętowe.
Podchodzimy do trzech wędkujących mężczyzn. Oczywiście nie posiadają kart wędkarskich. Nic też nie złowili. Zachowują się spokojnie. Zdążyli wypić tylko po jednym piwku. Przez chwilę zastanawiam się, co by było gdybyśmy przyszli pod koniec konsumpcji, gdyż piwka mieli pod dostatkiem. Trzy minuty później wszyscy trzej zwijają się.
Dwóch wędkarzy z przeciwległego brzegu, którzy dopiero co zanęcili łowisko, szybko zwija wędki. Pewnie jakiś pilny telefon z domu…,br>
Ja też zwijam wędki. Odechciało mi się wędkować.
Czez
P.S. Miałem dorzucić, do opisywanej sytuacji, kilka słów komentarza, ale po napisaniu tekstu uznałem to za zbędne.
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez grubyzwierz dnia 04-03-2010 o godz. 19:43:28 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.grubyzwierz.pl | Bierność wędkarzy. To chyba normalka nad naszymi wodami. Niektórzy zlewają to całkowicie, niektórzy gadają między sobą. Tylko niewielki odsetek podejmuje działanie. Brawo Czez! |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez Salmo_Salar dnia 04-03-2010 o godz. 20:46:16 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Obskórny trochę ten więcierz...
Tak to jest, jak w Warszawie kłusują to co dopiero mówić na jakiś odległych wioskach. Tam to pięknie kwitnie, nikt nikogo nie zaczepia, każdy się boi i tak kręci się machina zwana kłusownictwem. U mnie to chyba nie ma teorii na to, kłusuje kto chce i ma możliwość - ludzie po wsiach, wędkarze z większych miast, SSR...
Pozdrawiam
|
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez losos24 dnia 04-03-2010 o godz. 21:08:45 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Ponoć pod latarnią najciemniej. Nie na usprawiedliwienie tych wędkarzy, ale ja miałbym problem z rozpoznaniem żaka. Nie znam się na metodach kłusowania i sprzęcie. Dlatego takie artykuły są tak bardzo potrzebne. By uświadamiać skalę zjawiska, a jednocześnie bez danych technicznych i konstrukcyjnych pokazywać sprzęt kłusoli.
Dzięki Czez |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez sacha dnia 04-03-2010 o godz. 21:41:17 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jakoś nie jestem zdziwiony.Rozmawiałem z wędkarzem na jeziorkiem Kamionkowskim w parku Skaryszewskim przy którym mieszkam.Siedział latem w nocy na karpia a z przystani gdzie jest knajpka po zamknięciu wypłyneły dwie łodzie i ciągali sieć przez całą szerokość jeziorka.Gość nie dzwonił bo nie miał z czego(starszy gość,emeryt) ale ponoć to nie pierwszy raz widział.Kiedyś zameldował o tym straży miejskiej ale usłyszał że oni nie są od tego.
Wiem że nie wolno ale z dwoma wędkarzami zdjeliśmy pod Wilgą sznur,sam zdjąłem na Bugu.Trochę mnie martwi że mogą mnie przy takiej czynności skarcić (PSR) ale nie będę przysięgał że jak znajdę siatę,sznur czy coś podobnego to nie zdejmę i zniszczę-tłumaczył się (jeśli mnie złapią)będę później.Nie namawiam do podobnego postępowania młodszych bo to łamanie prawa a Czezowi służbowo nóż w kieszeni się otwiera ale niech mnie skarci prywatnie ;-))) |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez Zamki dnia 04-03-2010 o godz. 22:52:59 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.morskietrocie.e-fora.pl | Ogólne przyzwolenie, olewactwo a i kłusowanie przez samych wędkarzy. To jest ogólnokrajowy problem w dość dużym stopniu przyczyniający się do bezrybności wód. Przez dobrych kilka lat swojej działalności spotkałem tylko kilku wędkarzy którym zależalo i sygnalizowali fakt kłusownictwa. Reszta ma w dupie i potrafi tylko szczekac i żądać. Tak to wygląda nad wodą bo w internecie większość jest cacy jedynie związek to dziadki leśne zlodzieje i nieroby a to nie dziadki siedzą nad wodą tylko członkowie związku. A związek taki jacy jego czlonkowie.
Czarku dzięki za te kilka zdań naświetlających sytuację. Pozdrawiam. |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez Majus dnia 05-03-2010 o godz. 08:01:32 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | "Hulaj dusza, piekła nie ma!!"
Dlatego właśnie założyłem kiedyś wątek o kontroli nad wodą. Smutne wyniki w tym wątku, malutko tych kontroli, Pomimo tego wyniki PSR są zatrważające,.
Mamy też różne zdania na karanie kłusowników, piszecie o nieuchronności kary a takie przykłady podają " WW".
Łaskawa prokuratura
Oto np. jak interpretują zdarzenia związane z rybami nad wodą prokuratorzy z Prokuratury Rejonowej w Białogardzie. 9 października w Karlinie Policja zatrzymuje znanego w mieście kłusola, pana B.D. jadącego na rowerze, któremu z plecaka wystają dwie ryby. Kieruje sprawę do Prokuratury. Kłusol tłumaczy, że znalazł ryby w… parku. A pani prokurator wypuszcza go, pisząc w uzasadnieniu, że: „analiza całości zebranego materiału dowodowego prowadzi do wniosku, że czyn, którego miał się dopuścić B.D., nie zawiera znamion czynu zabronionego polegającego na „przechowywaniu” ryb w okresie ochronnym. Ponieważ, zgodnie ze Słownikiem języka polskiego, „przechowywać oznacza uchronić przed zepsuciem, zaginięciem poprzez umieszczenie w odpowiednich warunkach itd. (...).
Z tego też względu faktu ujawnienia w plecaku, który miał przy sobie B.D., dwóch sztuk troci wędrownej w okresie, w którym jest to zabronione, nie można uznać za przechowywanie przez niego tych ryb. Wskazując na powyższe, stwierdzić należy, że zarzucany oskarżonemu czyn nie zawiera znamion czynu zabronionego, a zatem postępowanie należy umorzyć”.
A co do motywów obojętności innych wędkarzy to nie mam nic do powiedzenia, nie chcę tego oceniać bo różne są powody od obojętności po strach.
Sam napisałeś że SSR-owiec wolał jednak nie być sam i nie dziwię się.
Trzeba zauważyć że kłusownicy to nie "niska szkodliwość społeczna" tylko przestępcy i zdeterminowani potrafią być niebezpieczni. |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez Jotes dnia 05-03-2010 o godz. 13:59:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Na Sulejowie mieliśmy plagę siat różnego kalibru, sznury po 500 m. Strażnicy nie mogli się obrobić ze ściąganiem ich. Mieliśmy wtedy zakaż trollingu, ale wiadomo ludziska trolowali mimo wszystko. I zaczęło się czepianie o siaty, aż wreszcie doceniono pomoc wędkarzy i dopuszczono trolling. Siaty znikały w oka mgnieniu. Jedne kasowała straż, inne my kasowaliśmy nawet kosztem ryzyka posądzenia o proceder. Zwijało się je w kłębek bez wciągania do łajby, na koniec ciasno owijało sznurkiem i sru... Jeśli w siatce były ryby, to dopiero dzwoniliśmy do PSR i oni je podejmowali. Kolega - pechowiec - jednego tylko dnia sześciokrotnie trafił na siaty i wszystko już pierwszego roku, gdy dopuścili trolling. Od tamtego roku już nie trafiamy na sieci, a ci, którzy ich wtedy pilnowali z brzegu nabrali respektu i już ich nie stawiają. :) |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez CATFISCHDOG dnia 05-03-2010 o godz. 15:29:39 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Kwestia poruszenia problemu - super!
Jedyne co mnie męczy i cxzego nie lubię, to (nawet jeśli w dobrej wierze) - to wciskanie NAM ciemnoty. Czez ! Przeczytałem to 3 razy.... |
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez Deraw dnia 05-03-2010 o godz. 20:06:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Niestety, jest to mój pierwszy komentarz, lecz będzie on smutny. Ostatnio przeczytałem artykuł ze młodociany przestępca, po dziesięciu napadach na kobiety (napadał wyrywając torebki, w biały dzień), został zatrzymany, przez świadków zajścia, wezwali policje, ci go zatrzymali i po 24h wypuścili. Powiedzcie sami jak prawo naszego kraju, wypuszczając takiego przestępce, w ogóle raczy zająć się kłusownictwem, przecież to mało szkodliwe społecznie.
Lecz nie do tego dążę, kłusownictwo problemem było, jest i pozostanie, niestety, jeszcze wiele lat problemem naszego kraju. Sam pochodzę ze Ślońska, tego górnego, w moich rejonach, niestety tylko obrębię dużych miast, (kwestia 1,5 km) , następują kontrole, ze tak powiem między koleżeńskie, bo kawałeczek dalej kłusownictwo i chamstwo należą do szarej rzeczywistości. Praktycznie codziennie dowiaduje się ze kogoś napadli, zrabowali sprzęt, pobili, dużo by wymieniać, lecz niestety takie zdarzenia mają miejsce. PZW nic nie robi, policja, straż miejska itd. też nie, jedni sie tłumaczą ze maja mało ludzi, drudzy ze mało pieniędzy, kwestie opłatowe i podatkowe, są do mojego komentarza jakby nie na miejscu, lecz prosze Państwa, mamy kraj jacy sobie samy tworzymy, niestety.......
najbardziej sie boje czasu gdy zdziczejemy jeszcze bardziej :((((((( i na ryby trza bydzie mieć albo ochroniarza, albo własny strzeżony staw, ŹLE JEST I TRZA TO POPRAWIĆ, albo przyjdzie chytac ryby w akwarium, bo w zbiornikach i tak większych nie bydzie, a przynajmniej człowiek będzie wiedział że po łbie nie nachyto i sprzęt zachowa :(((((
|
|
|
Re: Kiedy zejdzie lód i kra…, czyli słoneczne popołudnie w centrum Warszawy (Wynik: 1) przez bodzio8247 dnia 06-03-2010 o godz. 09:16:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Dobra robota Czarku.Ważne ,żeby chciało się chcieć :) |
|
|
|