Janokoniarz napisał
Koniec lat sze¶ćdziesi±tych. Piękny czerwcowy dzień. Wracali¶my z przyjacielem "Syrenko" z połowów, w Mierkach, na jeziorze Pluszne.
Humory nam dopisywały bo mieli¶my po "wiadrze" okoni. Łowili¶my z pontonów na żywca. Brały jak oszalałe i w dodatku piękne.
Byli¶my głodni więc postanowili¶my wst±pić do restauracji "Stylowa" w Olsztynku. Zd±żyli¶my złożyć zamówienie. Dochodziła godzina 21-sza. W lokalu powstało ogromne zamieszanie i ... odjęło nam mowę - wszedł Premier Cyrankiewicz ze swoj± obstaw±. Poinformowano nas, że restauracja jest zamknięta i nikt nie może wej¶ć. Natomiast ci których zastał tow. Premier s± Jego go¶ćmi i mog± zamawiac to na co maj± ochotę.
My nie mieli¶my nic przeciwko takiemu obrotowi sprawy. Szybko dowiedzieli¶my się, że tow. Cyrankiewicz niejednokrotnie wpadał do "Stylowej", kiedy bywał w pobliskim Łańsku. Miejscowi pijaczkowie polowali na tak± okazję po wcze¶niejszych do¶wiadczeniach.
Pocz±tkowo zimna atmosfera uległa szybko ociepleniu. Obstawa zamawiała dania, a Premier rozmawiał na stoj±co z ludĽmi. W pewnym momencie wyj±ł paczkę "Waweli", wówczas to były luksusowe papierosy, i częstował po kolei wszystkich. Pewien go¶c, o do¶c podejrzanej aparycji wzi±ł papierosa i schował do kieszeni. Bystry Cyrankiewicz zauważył to i zapytał: a Wy towarzyszu nie palicie? Ten nie zmieszany wypalił: Panie - takiego dobrego papierosa to ja sobie zapale w lepszym towarzystwie.
Sala gruchnęła ¶miechem. Tow. Cyrankiewicz też się ¶miał długo i chyba szczerze.
Jan Burcz