GŁOWACICA:
- Rekord Polski - 20,30 kg
- Złoty medal - od 12,00 kg
- Srebrny medal - od 9,00 kg
- Brązowy medal - od 7,00 kg
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 396
Zalogowani 0
Wszyscy 396
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Bo na mnie bliskość
morza tak wpływa
:hihi ...(499978) Apr 28, @ 11:30:49
dzas: widocznie emeryci z
mojego otoczenia są
jacyś zużyci, nie to
co K ...(499978) Apr 26, @ 18:57:18
krzysztofCz: Kamil... bo Dżąsik nie
wie co emeryci lubią
najbardziej (i mogą ...(499978) Apr 26, @ 16:41:35
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(499978) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(499978) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(499978) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(499978) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(499978) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(499978) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(499978) Apr 03, @ 10:34:12
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Kolecjonerstwo?
Opublikował 27-02-2003 o godz. 13:09:08 Zespół Redakcyjny |
Arek2 napisał
Arek poruszył ciekawy temat, który – zdaniem Redakcji – powinien nurtować i dać do myślenia starszym miłośnikom naszego hobby. Jak widać nawyki „seniorów” udzielają się również młodzieży. Jedno jest pewne: właściciele sklepów zacierają z tego powodu ręce. Bo gdyby ... Ale oceńcie sami:
Siedziałem ostatnio przed monitorem mojego komputera, na czacie nikt się nie odzywał. Podniosłem starą wędkarską gazetę i zacząłem oglądać zdjęcia, przedstawiające wędkarzy z ich zdobyczami. Powoli zacząłem w myślach odpływać nad mój ulubiony odcinek rzeki, gdy w głośnikach rozległ się dźwięk, oznajmujący wejście nowego użytkownika. Po krótkiej rozmowie znowu przyciągnęła mnie gazeta, ale tym razem reklama pewnej przynęty. W myślach zacząłem już wyobrażać sobie jak nią łowię, niedużo brakowało a poszedłbym poszukać jej do sklepu. Lecz przez moment zastanowiłem się: PO CO?! Przecież ona jest przeznaczona do innych wód niż te, na których zwykle łowię i na inne ryby. Ta z lekka przydługa kontemplacja uświadomiła mi, że powoli i – co gorsza – nieświadomie zamieniam się w KOLEKCJONERA SPRZĘTU!!!
Następnym z moich kroków było przyjrzenie się skrzynkom ze sprzętem i przynętami. Jak się okazało wiele z nich wody nawet nie widziało, a to dlatego, że są zupełnie nieprzydatne i tak naprawdę nie wiem, dlaczego je kupiłem. Nad wodę zabieram i tak najwyżej dwa, góra trzy pudełka, bo i tak zwykle łowię na wypróbowane i ulubione przynęty. Ale co ciekawe: podejścia na zasadzie „ na pewno się przyda” nie uniknęły nawet te pudełeczka i nawet tam znalazłem przynęty, które nie widziały wody, że o rybie już nie wspomnę. Myślę, że coraz bardziej i częściej odwiedzając sklep wędkarski, kupuję przynęty bez zastanowienia, a nie kierując się rzeczywistymi potrzebami.
Coraz bardziej nabieram przekonania, że przynęty są robione dla wędkarzy, a nie ryby.
To wędkarz jest celem, który ma być „złapany”. Myślę, że nic w tym złego poza tym, że często po kupieniu przynęty, poza cieszącym oko wyglądem, niczym innym nie zachwyca. Nie trudno się domyślić, że coraz więcej przynęt w sklepie w ogóle nie nadaje się do łowienia, bo producent myślał tylko o tym, by przynęta była kupiona, a co z nią później nabywca zrobi, to już jego sprawa. Wiele razy zdarzyło mi się, że ta piękna przynęta, która tak ładnie się prezentowała w pudełeczku, tak naprawdę okazywała się efektownym (szkoda, że tylko z wyglądu) gadżetem. Jeżeli uważacie inaczej - wasza sprawa; przedstawiłem tylko mój punkt widzenia.
Coraz częściej nad wodą widzę wędkarzy targających ze sobą kilogramy sprzętu, z którego nawet nie skorzystają, lub - co ciekawsze - co parę sekund zmieniają przynętę.
W sumie więcej zmieniają, niż łowią. Widząc takiego gościa zwykle śmiałem się pod nosem, ale teraz widzę, że powoli staję do niego podobny! Sądzę, że to mija się z celem samego łowienia, nie mówiąc już o męce noszenia tego ze sobą. Postanowiłem, że w tym sezonie bardziej skupię się na łowieniu i pogłębianiu jego tajników, a w sklepie bardziej będę się zastanawiał nad kupowaną przynętą.
Dodając jeszcze parę słów - choć wiem, że mało kto doczytał do tego momentu bez wcześniejszego wyłączenia moich bzdurnych przemyśleń - radzę przyjrzeć się i zastanowić: ile z tych naszych przynęt tak naprawdę jest „ wartych grzechu”? Jestem ciekawy Waszych spostrzeżeń.
Arek2
Redagował Monk
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez maro (mj1.mj1@interia.pl) dnia 27-02-2003 o godz. 13:32:27 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Temat, który poruszyłeś jest ciekawy i naprawdę powszechny. Kolekcjonerstwo wędkarskie znam trochę z innej strony. Moj dobry kolega, wędkarz i spinningista, stał się takim kolekcjonerem, choć jego kolekcja jest jak najbardziej łowna i potrzebna! Zaczęło się chyba od prezentu, który dostał na urodziny. Złożyło się paru kumpli i kupiliśmy mu 5 sztuk oryginalnych woblerów. Woblery były drogie, takie z najwyższej półki. Kolega cieszył się jak dziecko, woblery pływały w wannie i... dalszy żywot odbywają na pięknej słomianej macie, powieszonej w pokoju! :) Teraz kolekcja sięga już grubo powyżej 300 sztuk. Kiedy pytałem go, czemu nie łowi na te przynęty, odparł krótko: "Jak mam wrzucić do rzeki wobler wartości 40 a nawet 70 złotych?" Fakt, tak drogie przynęty wiszą na jego macie... No i cóż... U siebie również widzę podobne oznaki kolekcjonerstwa, choć w dużo mniejszej skali. :-) Mam przynęty, które nie zaznały nigdy wód rzeki a jeśli niektóre nawet pływały, to w miejscach, które gwarantowały brak zaczepów. Tak więc oczywiście nigdy nic na nie nie złowiłem ale cieszę się z ich posiadania. |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 27-02-2003 o godz. 13:49:41 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | Samo życie! Sam wiele razy zastanawiałem się po co mi tyle przynęt? Większość nie widziało wody ale jak to się stało, że trafiły do moich zbiorów. Kolekcjonerstwo. Co mam poradzić, że będąc w sklepie kupuję najczęściej „coś dodatkowo”. Takiej nie mam, ta mi się podoba, a może jeszcze ta i ta.... I tak zaczyna brakować miejsca. Następne pudełko i tak dalej i dalej. A co mam zrobić z przynętami mi niepotrzebnymi? A jaką mam pewność o które chodzi? Łowię najczęściej na te „same” a reszta? A może się przyda. Ale się rozpisałem. Kończę bo lecę do sklepu dla poprawienia humoru kupić sobie jakąś nową przynętę... JARBAS |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 27-02-2003 o godz. 14:27:18 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Coż mam Ci odpisać Areczku. Całe nasze hobby, czy chcsz, czy nie, prędzej czy później, zapomnisz o tym, że nie chcesz kolekcjonować gadżetów. :-)) Myślę, że los spłata Ci figla i jak ten Twój kolega założysz sobie taką matę. :-)) Nie ma w tym nic złego. W końcu do sklepu wędkarskiego nie wchodzi się z pustą kieszenią. Ten szmal od dawna gromadzisz na sprzęt i z myślą o kupnie sobie czegoś co Cię ucieszy. Zauważ Ciebie nie rybę. :-))
|
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 27-02-2003 o godz. 16:26:24 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc | Arku, a ja sobie myślę tak... To kolekcjonerstwo, o którym piszesz, nie jest kolekcjonerstwem samym w sobie. To nie jest nabywanie rzeczy tylko po to, żeby je mieć. Zauważ, kupując nowego woblerka myślisz już o konkretnej wodzie, o jego pracy, o potężnych braniach. Podobnie jest z wędkami, ze spławikami, z haczykami... Zatem to kolekcjonerstwo jest tak naprawdę tylko jakąś pochodną wędkarstwa. Powiedziałbym, że nawet śmieciem, odpadkiem naszego hobby. Jest konsekwencją źle podjętych decyzji. I tych zlych decyzji trudno jest nie podejmować w natłoku reklamy, opinii znajomych, chęci posiadania czegoś nowego. Kontynuując - jeżeli nazwałbym to kolekcjonerstwem, to kolekcjonerstwem nieświadomym. A stąd już krok do niepoczytalności...
Tym samym czuję się wytłumaczony przed samym sobą z posiadania trzech takich samych spławików, kupionych w przeciągu dwóch lat, o identycznej gramaturze, z których żaden wody jeszcze nie zobaczył... To świadczy jedynie o tym, że wiem, czego konkretnie oczekuję od spławika. A że wody nie widzialy? Spokojnie, zobaczą :)))) |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez sacha dnia 27-02-2003 o godz. 18:17:35 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Robiłem w ostatnią sobotę remanent w sprzęcie i żeby trochę ścisk rozładować pojechałem i kupiłem 3 kolejne pudełka.Faktem jest że kontakt z wodą miało może 10-15% przynęt spiningowych.Na woblery nie łowiłem od 7 czy 8 lat a teraz zacząłem kupować ale czy na nie będę łowił-nie wiem. Miałem 16 różnych spławików i wydawało mi się że wystarczy ale na wszelki wypadek od Docia dokupiłem 15szt. A wolno łowić tylko na 2 wędki,postuluję zwiększenie ilości wędek do przynajmniej 15. |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez Sazan dnia 27-02-2003 o godz. 20:37:13 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.sazan.com.pl | Problem stary jak świat, Arku :) Kiedyś byłem szczęśliwym posiadaczem motocykla marki WSK. Nazywałem go "gruźlik" bo psuł się na tyle często, że trzeba było co chwila kupować do niego części zapasowe, a do tych zapasowych kolejne zapasowe. W końcu jeździłem nim na ryby z tak dużą torbą zapasowych części, że na sprzęt wędkarski nie było miejsca :) Oczywiście wiele z tych części mogło się przydać, ale nigdy się nie przydały. Motor w koncu sprzedałem. Kilka lat później dorobiłem się fiata 126p. Sytuacja powoli stawała się podobna. Tyle, że z dostaniem do niego części zapasowych było już krucho i kupowało się je tylko dlatego, że były w sklepie. Tak socjalistyczne państwo uczyło nas rozumu... Wreszcie przyszły takie czasy, że różni ludzie mieli dostęp do różnych rzeczy, tyle, że zupełnie im niepotrzebnych. Trzeba było znaleźć na te rzeczy )do których miało się dostęp, ale dla samego siebie niepotrzebnych) kogoś, kto je potrzebował :) Kompletna paranoja! Drogą wymiany otrzymywało się potrzebny nam towar. Nieraz zostawało się na lodzie z czymś zupełnie niepotrzebnym, bo... inni też tego nie potrzebowali.
Teraz w sklepach jest wszystkiego w bród. Jedynie od stanu posiadanych finansów i swego widzimisę zależy czy coś się kupi czy nie. Oczywiście czasami trudno się oprzeć pokusie zakupu. Robiono na ludziach eksperymenty. Okazało się np., że kiedy wchodzili głodni do supermarketu i zaczynali robić zakupy artykułów spożywczych, kupowali ich więcej niż wtedy, gdy byli syci :) Wchodząc do sklepu, trzeba mieć dokładny plan, spis rzeczy, które chce się kupić. Gdy nas coś zainteresuje, nie trzeba bezmyślnie kupować a "przespać się z tematem". Często na drugi dzień chętka zakupu przechodzi... Handlowcy chwytają się psychologicznych chwytów żeby sprzedać towar. Jadąc z koszykiem przez market wstyd nam nieraz jechać z pustawym koszykiem, bo tuż obok jedzie ktoś z górą towarów. Podświadomie dokładamy bzdety :) Kupujemy coś, bo tłumek otoczył towar wiankiem i my z ciekawości bardziej niż z potrzeby ładujem
Przeczytaj dalszy cišg komentarza... |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez Docio (zbyszekstanisz@wp.pl) dnia 27-02-2003 o godz. 21:21:38 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jestem jednym z nielicznych, na których reklama nie oddziaływuje. Spławików "markowych" od dawna nie kupuję. Z wędziskami jest jeszcze gorzej i żadne tam im6 na mnie nie działają. Niestety nie jestem święty :) spławiczki, które robię zawsze pasują do jakiejś wody. Wielka różnorodność posiadanych na lowisku "pod ręką" modeli jest mocno zastanawiająca. Jest to bardzo podobne do ilości przynęt spinningowych i nie widzę w tym różnicy. Co gorsza nie przestałem robić nowych spławików a najważniejsze w tym jest to, że sprawia mi to przyjemność :)
|
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez wlodek dnia 27-02-2003 o godz. 22:27:39 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Tak Arku,większość z nas ma w pudełkach "gadżety" które wody nie zobaczą.Ja na pewno należę do kolekcjonerów,lubię to.A jak znam siebie,żadne rozsądne argumenty mnie nie zmienią.To część naszego wędkarskiego hobby :-)) |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez sacha dnia 28-02-2003 o godz. 09:44:01 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Mam kumpla z ktorym jezdze na ryby b.czesto.Zawsze mial ze soba taka ilosc przynet ze wystarczylo by spokojnie na zaopatrzenie nieduzego sklepu.Na ktoryms z jesiennych wyjazdow myslalem ze zapomnial wziac spzretu z domu bo z samochodu wyjal 2(slownie DWA)pudelka mieszczace sie w kieszeni kamizelki.Na moje pytanie "gdzie reszta" odpowiedzial ze i tak nigdy nie uzywal tego co ze soba targal wiec postanowil ze bedzie ze soba nosil tylko to na co lowi. Moze to jest metoda. |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez Jan dnia 02-03-2003 o godz. 06:37:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Są kolekcjonerzy, są wędkarze którzy dają się nabrać, są i tacy którzy starają się kupować to co przyda się. Jeśli coś zalega w pudełkach to zapasy lub przynęty kupione do wypróbowania. Niestety żadna ryba ani zaczep tego nie chciały więc zasila galerię bubli. |
|
|
Re: Kolecjonerstwo? (Wynik: 1) przez sandal (rzeszpa@interia.pl) dnia 02-03-2003 o godz. 14:31:56 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Arku , zgodzę się z tym to jest swojego rodzaju kolekcjonerstwo , ale miłe dla moich oczu , dające mi radość , czyli swego rodzaju lekarstwo dla duszy. Przecież nawet teraz ,gdy większość z nas nie łowi i wygląda z utęsknieniem wiosny , wyjmujemy te pudełka i cały czas przekładamy w palcach te małe diabełki , obmyślając strategię na ten sezon. Uważam , że jest mi to potrzebne , przydatne, chociażby tylko dlatego , żeby mnie cieszyło. Z przydatnością tych przynęt i wędkarskich gadżetów bywa tak , że już nieraz zaskakiwało mnie odkrywanie na nowo atrakcyjności dawno porzuconych blaszek , kolorów , spławików. Mam , jek większość z kolegów po kiju takie precjoza wędkarskie , których do wody nie poślę nigdy , ponieważ mają wartość bezcenną i nie zaryzykuję ich straty. P. S . Nawet , nie próbuje zabierać ich nad wodę... |
|
|
|