Czy wiesz, że...
Okoń dla osiągnięcia 15 cm długości potrzebuje aż 4-5 lat! 20 cm osiąga po 6 latach, a 30 cm po 8-11 latach.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 420
 Zalogowani 0
 Wszyscy 420

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24

jjjan: Wszystkim wszystkiego dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37

krzysztofCz: Święta już za pasem więc... Wszystkim życzę zdrowych, wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2243
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2007
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2132
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2270
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2101
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2155
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2069
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2110
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2474
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2292
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni
Opublikował 18-04-2003 o godz. 13:08:23 Zespół Redakcyjny
Spławik i grunt Old_rysiu napisał

Słońce nadrabia straty i wiosnę już widać wszędzie. Przeszła pierwsza, prawdziwa burza z piorunami i - jak mówią starzy wędkarze - resztę ryb już obudziła...

Wszystko to coraz bardziej zachęca nas do działania. Teraz do bazy zanętowej prócz czerwonych i białych robaczków dodajemy pokrojone rosówki. Zanętę barwimy ziemią ogrodniczą. Na dnie łowiska nie może już być jasnej plamy. Duże liny są zbyt cwane, żeby buszować w podejrzanych miejscach. Do plam jasnych będą wchodziły drobne ryby i zapewniam, że trudno je wtedy będzie przegnać z łowiska.

Pierwsze, śpiewające kosy przed domem dają sygnał do wyjazdu. Jest oczywiście jeszcze ciemno. Do łowiska zaledwie 2 km, więc nie trzeba dużych rezerw czasowych.

Zanęta rozrobiona z ziemią w domu, lekko namoczona, łatwo zbija się w kule i wchłania aromaty. Na łowisku dodajemy białych i czerwonych robaków, i krojone rosówki. Dodatek ten powoduje, że podczas rzutu kula rozwala się w powietrzu na mniejsze kawałki i rozsypuje na całym naszym łowisku. Odległość nęcenia nieznacznie przybliży się. To dobrze - będziemy łowić zaraz za miejscem nęconym.

Stanowisko przygotowujemy tak samo. Tym razem jednak z małymi poprawkami. Zauważyliśmy ostatnio, że odkładane i ustawiane kije na podpórkach niepotrzebnie trzaskają po metalowych widełkach. W domu zrobiliśmy małe osłonki z materiału. Teraz kij miękko kładzie się na nich.

Na tle wystających patyków (starych badyli sitowia) nasza antenka spławika, mimo ładnych żółto-czarnych prążków, była mało widoczna. Do agrafki zapinamy więc spławik z antenką czerwoną i nie poprzecinaną zbytecznymi kolorami.

Już zaczyna świtać. Od strony drogi słychać brzęczące motorowerki. Jadą wędkarze - przeważnie emeryci. Trzeba udawać, że właśnie przyjechaliśmy i montujemy zestawy...

- Witam, już na łowisku?
- Właśnie przyjechałem, jeszcze nie rozpakowany jestem, ale i tak ryba zaczyna brać, jak się rozjaśni
- mówię. - Byli tu dzisiaj na nocce - dwóch wędkarzy - nie mieli nawet brania. Właśnie pojechali 10 min. temu. Musieliście ich mijać.
- Nie widziałem nikogo, a ty Romek?
- Ja też nie
- mówi drugi emeryt.
- Jedziecie od Knurowa? - pytam.
- Nie, z Czerwionki - odpowiada pierwszy.
- No to już wiem skąd byli, z Knurowa. - odpowiadam stanowczym głosem.

Zastanawiam się głośno, czy ryba nie przeszła na mały staw. Widziałem przecież dwóch wędkarzy na rowerach, jak tam skręcali. Podpowiadam wędkarzom - Łowił tu zawsze taki starszy dziadek, dzisiaj go nie widzę, myślałem, że to on tu jedzie. Skoro jego nie ma, widocznie tam łowią. On zawsze wie, gdzie łowić.

Wędkarze zaczynają się zastanawiać. Siadać tutaj, czy jechać na mały staw? Rozglądają się po brzegach. Wędkarzy nie widać. W końcu zawracają.

No, to mamy trochę spokoju...

Na prawą wędkę zakładamy białe, a na lewą czerwone robaki, blokowane jednym białym robaczkiem.

Spławiki są już dużo lepiej widoczne. Mija zaledwie 10 minut i jest branie na prawej wędce. Spławik unosi się wolniutko i zaczyna przesuwać na środek stawu. Nie ma co czekać. Krótki energiczny ruch i zacięta ryba odskakuje w bok jak porażona. Wiem, że to karaś i spokojnie podciągam go coraz bliżej. Już jest pod brzegiem i ląduję go do szmatki.

Odkładam kij, a w tym czasie na drugiej wędce spławik zaczyna taniec. To się przytapia, to podnosi. Pięć centymetrów w lewo. Stoi. Pięć centymetrów w prawo. Stoi. Znowu przytapia. Zostawia. Lekko wydźwiga i puszcza. Gra nerwów: zacinać, nie zacinać. Ręka co chwilę drga do zacięcia i znowu zatrzymuje się. Jak długo można męczyć trzy małe, czerwone robaczki?

Wreszcie skos i spokojne odejście spławika pod wodę. Zacinam - znowu krótko i ostro. Ryba walczy zupełnie inaczej. Robi obszerny łuk, pozwala się podciągnąć i znowu umyka do środka. Zaczyna się nerwówka, ale łuki coraz mniejsze. Ryba dopływa do brzegu, jeszcze próbuje odskoczyć, ale już nie daleko. Zielona śliska z małymi czerwonymi oczkami! Czeka na brzegu, na mój ruch. Liczy na błąd. Widzę, jak się patrzy na mnie i zbiera siły na ostatni szaleńczy wyślizg.

- Ej, kochaniutka, mam dla Ciebie niespodziankę...

Przykrywam ją mokrą szmatką. Ryba leży jak sparaliżowana. Nie spodziewała się takiego rozwiązania. Spokojnie wyjmuję ją na brzeg. Ależ pokorna, nawet nie chce podrygiwać. Czuje na swoim ciele uchwyt, z którego nie da się wyślizgnąć. Mogę spokojnie się jej przyjrzeć: cała, dolna warga o żółtym kolorze przechodzi, im niżej, poprzez złoty w bardziej pomarańczowy. Tylko wąsiki na końcach wargi jeszcze czarno-zielone. Malutkie oczka w środku zakrapiane rubinem. Wszystkie płetwy idealnie zaokrąglone, tylko brzuszne bardziej wydłużone. Odstające garby u nasady tych płetw świadczą o tym, że to ON. Mimo, że ma zaledwie 33 cm, raduje oczy jak szczupak 80 cm. Skoro taki tutaj buszował, muszą być i inne.


fot. Marek_b

Zakładam kawałek rosówki od strony dupki - to bardziej miękka część i chętniej zbierana przez liny.

Spławik już na tym samym miejscu. Nie zakładam przynęty na drugim kiju. Teraz muszę poczekać przy jednym. Mija jednak 5 minut i nic się nie dzieje. Decyduję się na zbrojenie haka na kiju z prawej. Cztery białe, kręcące się robaczki wyglądają zachęcająco. Spławik ląduje na swoim miejscu.

Nerwowo spoglądam na wędkę z lewej. Nic się nie dzieje. Czyżby miały być jednak czerwone robaczki?

Jest branie na białe - karaś. Drugi, trzeci i czwarty...

Pora zobaczyć rosówkę - dupka cała sflaczała. Cóż, trzeba zmienić na nową. Mam plan: na wędkę prawą dam czerwone robaki.

Ledwo prawy spławik się ustawia, już branie. Rozpoznaję poczynania karasia. Lekkie wynurzenie, skos i pod wodę. Następny karaś na brzegu. Czerwone robaczki całe poprzecinane i należałoby je wymienić. Jednak białe szybciej się zakłada i decyduję się właśnie na nie. Patrzę na zegarek. Już 8.00. Słońce dobrze grzeje mnie po nogach. Czarne, gumowe buty szybko się nagrzewają i powoli zaczynam zapominać o porannym chłodzie.

Mam już dwa białe robaczki na haku i nagle spławik z rosówką jak strzała wpada pod wodę, uderzając szczytówką kija prawie w lustro wody. Ledwo zdążyłem złapać kij. Ryba sama się zacięła. Delikatnie jednak przycinam na mocno napiętej żyłce. Zaczyna się kołowanie. Ucieczka to w lewo, to znów w prawo. Jak to dobrze, że druga wędka leży na bocznych podpórkach. Teraz nie przeszkadza nawet wystająca szczytówka. Na płytkiej wodzie ryba strasznie szaleje. Silne zawirowania i rozbryzgi wody świadczą o niezłej sztuce. Żyłka jęczy nad wodą, jakby chciała powiedzieć: "koniec wytrzymałości - masz jeszcze minutę ".

Zaczynam lekko opuszczać wędzisko luzując trochę żyłkę. Ryba od razu wykorzystuje ten moment i daje ostrego susa w środek stawu. Kołowrotek wreszcie zagrał. No, nie jest źle. Oddaję żyłkę. Trochę mnie to uspakaja. Zryw był jednak krótki. Odzyskuję powoli żyłkę. Gdyby tak jeszcze poszła 4 m dalej, pod wystający patyk jakiegoś krzaczka, już byłaby wolna.Na moje szczęście jeszcze walczę. Mimo, że odskoki są to w lewo , to w prawo, zaczynam coraz bardziej skracać dystans. Jeszcze szaleńczy przepływ wzdłuż brzegu i ryba już potulnie daje się podciągać.

Patrzę na moją szmatkę. Leży na wiaderku cała zmiętoszona. Próbuję jedną ręką rozłożyć ją. Posklejana nie pozwala na to. Przytrzymuję rybę dalej od brzegu i lewą ręką w wodzie rozklejam. Udało się. Można to było zrobić wcześniej - znów nauczka. Teraz podciągam linka do brzegu. Nakrywam go szmatką i pewnie łapię. Linek nie protestuje.

Mam drugiego. Smukła samiczka - brak wystających zgrubień przy płetwach brzusznych. Jest większa od tamtego linka. Ma 41 cm.

* * * * * * *

Takie były początki mojej wędkarskiej przygody z linkami. Miałem tyle szczęścia, że bliskość wody i moja praca zaczynająca się o godz. 18:00 na kopalni, pozwoliła na wieloletnie eksperymentowanie. Już po dwóch latach wydawało mi się, że poznałem tajniki żerowania linków. Następne lata obalały te teorie. Dopiero czwarty i piąty rok trochę przybliżył mnie do nich.

Dowiedziałem się, że linki małe - do 2 kg - przeważnie (z małymi wyjątkami) biorą widocznie, bawiąc się przynętą i wielokrotnie ją próbując. Większe liny - od 2 kg do 4 kg - biorą przynętę zupełnie inaczej (z małymi wyjątkami): podpływają do przynęty, "stają" na głowie nad nią i bez żadnego ruchu oczyszczają z haka cokolwiek by tam nie było. Spławik wtedy ani drgnie i po nim nie można rozpoznać brania.

Czy brania wskazują tylko spławiki? Czy takie ryby są nieuchwytne? O tym w następnej części.

Mam nadzieję, że przedstawione Wam wskazówki pomogą na samodzielne eksperymentowanie. Została jeszcze jedna grupa - liniska - to okazy powyżej 4 kg. Widywałem je co roku na tarle, ale kontaktu z nimi nie miałem.

Jedno jest pewne i już sprawdzone. Otóż:

- Łowimy na zarośniętych płytkich płaniach.

- Zanęta nie może robić plam na dnie.

- Nęcimy przed nastaniem świtu i to całą porcją.

- Po brzegu nie można chodzić.

- Zabieramy zawsze szmatkę ze sobą.

- Białe robaczki przechowujemy w pudełkach o wysokich burtach.

- Jako atraktor stosujemy kozieradkę.

- Nie dotykamy palących się papieriosów.

Old_rysiu


 
Pokrewne linki
· Więcej o Spławik i grunt
· Napisane przez Zespół Redakcyjny


Najczęœciej czytany artykuł o Spławik i grunt:
Przepływanka - temat rzeka


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez Sazan dnia 18-04-2003 o godz. 14:11:33
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.sazan.com.pl
A co z piwem? W swej na końcu umieszczonej litanii nic nie wspomoinasz o piwie... :)
No to szelma z Ciebie, Oldi! :) Umiesz się pozbywać nieproszonych gości, by być sam na sam z linami. W swych wędkarskich wyprawach też najmilej wspominam te, na których byłem samotnie. Nikt mi nie przeszkadzał, wszystko co wtedy źle zrobiłem było li tylko moją "zasługą"... Zawsze tolerowałem tylko jednego kolegę, z którym mieliśmy do siebie zawsze bezgraniczne zaufanie. W innych wypadkach wolałem łowić samotnie. Widocznie taka natura odyńca-samotnika... :)
Czy dalej polujesz na tych stawkach? Jaka tam teraz populacja linów? Co z liniskami? Trą się dalej?



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez Ruki (quatre@tenbit.pl) dnia 18-04-2003 o godz. 15:13:37
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.raww.republika.pl
u mnie nie było burzy więc i ryby się nie obudziły:-) Hyba im puszczę którąś symfonię bethowena



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez Garbolino (blukacz@poczta.fm) dnia 18-04-2003 o godz. 17:18:04
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
U mnie też nie było burzy, ale ... karpia złowiłem :))) ... W sumie burza by się przydała, bo nic po za tym jednym na stawach nie bierze!!! A z chęcią połowił bym płoci i karasków :))) Ale to już nie długo!!! No i zawody !!



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 18-04-2003 o godz. 20:35:51
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.jarbas.com.pl
U mnie burza w robocie, burza w domu, więc jadę w poniedziałek na ryby chyba, że będą tak jak wszyscy i wszystko w Polsce świętować. Nie wiecie?



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 0)
przez Anonim dnia 18-04-2003 o godz. 22:05:58
Oldi mam pytanko: jak ty to robisz że oni (wędkarze)wierzą ci jak im ściemniasz że nic nie bierze i wszyscy pojechali łowic gdzieś na mały staw?:-)Musisz mnie tego nauczyć!!!




Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 22-04-2003 o godz. 15:05:51
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Mam pytanie co do: pewnych i sprawdzonych.
Skoro nie dotykamy palących się papierosów to czy mozemy cyckać nie zapalonego.



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez Karpiarz dnia 25-04-2003 o godz. 07:06:04
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Swietny tekst Oldi jak zwykle - czytalem jednym tchem.



Re: Lin już tuż, tuż - wiosna w pełni (Wynik: 1)
przez cif (jarekkrukar@interia.pl) dnia 26-04-2003 o godz. 17:55:59
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Wiele cennych rad, dzięki.


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.16 sekund :: Zapytania do SQL: 109