Monk napisał
Jako że bież±cy rok nie jest dla mnie zbyt udany pod względem wędkarskim z przyjemno¶ci±
przyj±łem zaproszenie Sandała, na wspóln± wyprawę na Zalew Zegrzyński. Jak do tej pory nasze wyskoki były dla mnie satysfakcjonuj±ce.
Zawsze
jednak ich celem była wyprawa sandaczowa (nieprzypadkowo Sławek pojawia się na naszej stronie
jako Sandał ;) ). Dzisiaj odmiana: celem dzisiejszej "wycieczki" będ± okonie. Rado¶ć tym większa,
że mój okoniowy kij jak do tej pory nie miał możliwo¶ci wykazania się. Stosunkowo szybko docieramy
do Serocka, gdzie przeładowujemy majdan na łódkę, podpięcie silnika i jazda w dół zalewu. Po
trzydziestu minutach jeste¶my na łowisku. Dzięki sondzie odnajdujemy skarpę, na której musz±
być garbusy. Po krótkim pokazie z obja¶nieniem poznaję now± dla mnie metodę uzbrajania bocznego
troka (dzięki Sławek: teraz już tylko w ten sposób!) i do roboty. Pierwszy rzut jest wielce
obiecuj±cy: czuję puknięcie i kij zaczyna żyć!!! Poprawiłem zacięcie, dumny i blady zaczynam
wyci±gać okaz na powierzchnię. Rado¶ć moja nie trwała jednak zbyt długo: już go widziałem -
¶miało miał 30 cm - mordka u¶miechnięta i... okoń wybrał wolno¶ć.
Kolejne rzuty nie były już tak szczę¶liwe tym bardziej, że od Dębego zaczęła zbliżać się
do nas całkiem okazała chmurka, która nie mogła przynie¶ć nic dobrego. Zaaferowani sukcesami
zaczęli¶my zwijać wędki, gdy ¶ciana wody była już zbyt blisko nas i w efekcie pod most w Zegrzu
wpływali¶my już w strugach porz±dnego deszczu całkiem nieĽle zmoczeni. Po wypaleniu papieroska
wszystko wróciło do normy. Dalsze biczowanie wody przyniosło nam kilka całkiem ładnych okoni.
Udało się wyj±ć nawet sandacza, który miał może 15 cm.
Jako że opad deszczu najwyraĽniej nie przypadł okonkom do gustu, postanowili¶my zmienić łowisko
i udać się na sandaczowy dołek bliżej zapory. Pierwszy rzut udowodnił, że należy się tutaj
liczyć z licznymi zawadami, lecz dzięki temu co¶ powinni¶my wyj±ć. Kolejny rzut i czuję ostre
puknięcie sandaczowe. Niestety mimo natychmiastowego zacięcia rybka pozostaje w wodzie.
"Sandałowi" udaje się wyci±gn±ć swojego pobratymca, lecz jego wymiar pozostawia wiele do
życzenia. BuĽka a'la Rex Hunt i okaz wraca do wody. W tym samym czasie udaje mi się wyj±ć
kolejnego okonia, który połakomił się na sandaczowe kopyto. Zbliżaj±cy się zmierzch zmusił
mas do podniesienia kotwicy i rejsu do Serocka.
Ten krótki wyskok nad wodę zaowocował kilkoma ładnymi okoniami. Spowodował ponadto, że Zalew
Zegrzyński zacz±ł mnie przyci±gać nie tylko sandaczami. Naprawdę warto wybrać się nad tę wodę
na garbusy. Jeste¶my umówieni na kolejn± wspóln± wyprawę. Oby tylko czas i pogoda na to pozwoliły.
A może doł±cz± do nas Koledzy Pogawędkowicze z Warszawy i okolic??? Rozmowy w toku: może
uda się spotkać w szerszym gronie. Emocje murowane!!!
Monk