Czy złowienie ryby, na któr± wcale nie liczyli¶my, któr± złowili¶my do¶ć przypadkowo, można
uważać za sukces? Wielki sandacz złowiony podczas okoniowego paproszenia, muskularna brzana
na uklejowe ciasto, w±saty sum na węgorzowej zasiadce - cieszyć się z takiego przypadku? Czy
mlaskać z niezadowolenia, że nie ta ryba miała się połakomić na nasz± przynętę? Może wcale to
nie przypadek?
Jedziemy na biesiadę. Sigi zapewnia, że będzie to najrybniejsza biesiada Pogawędek Wędkarskich.
Nigdzie nie złowimy tak ładnych ryb jak nad Odr±. A do tego w bardzo ciekawym i odludnym miejscu.
Wierzę mu, zna Odrę bardzo dobrze. Złapał niejedn± rybę. Ma kontakt z wędkarzami, których
sukcesy mog± przyprawić o zawrót głowy niejednego z użytkowników naszego portalu. Kilkana¶cie
ponad pięćdziesięciocentymetrowych leszczy, ponad trzydziestocentymetrowe jazie i płocie,
cztery sandacze podczas nocnej zasiadki - informował mnie na bież±co Sigi. Odra wędkarskim
eldorado. Nic tylko jechać i łowić!
I pojechali¶my. Odra przywitała nas deszczow± i wietrzn± aur±. Spiningowanie z wysokiego
i zaro¶niętego brzegu ani brodzenie nie wchodziło w grę. Tak niesprzyjaj±ce warunki terenowe
skłoniły mnie do leniwej metody poławiania ryb, jak± jest DS. I to dosłownie. Brań było mało
i słabe. Parę leszczyków, uklejek, jaka¶ płotka. Pomimo obfitego nęcenia pozostali biesiadnicy
również nie mieli ciekawszych kontaktów z rybami. Do czasu, kiedy Torque poszedł na klenie
ze spławikówk± uzbrojon± w kotwiczkę, na której wieszał czere¶nie. Ale o tym, co złowił napisze
niebawem sam w zgłoszeniu do Towarzyskich Zawodów Pogawędek Wędkarskich. Zdradzę jedynie,
że jest to ryba na miarę nowego rekordu w rankingu.
Podczas kolejnego wietrznego dnia postanowili¶my przyłożyć się z Sigim do wędkowania. Plan
jest taki - nęcimy, nęcimy, nęcimy i siedzimy cały czas przy wędkach, by nie zmarnować najmniejszego
brania. Do wody poszło kilkadziesi±t kul pierwszorzędnej zanęty. Pełni optymizmu zaczynamy
moczyć robaki. Nie, nie, nie zalewać robaki, tylko moczyć na haczykach białe robaki w Odrze.
:) Na pierwsze brania nie trzeba było długo czekać. Drrryg, drrrrryg - ciiiach - i holuję
kolejn± ukleję. Cholera, miały podej¶ć leszcze a tu taka wpadka. No cóż. Łowimy dalej. Za
chwilę kolejne branie. Tym razem leszcz...yk. Sigi holuje pło...teczkę. Pocieszamy się, że
mamy choć zajęcie, a duże ryby musz± się tu gdzie¶, pomiędzy t± drobnic± kręcić.
Drrrryg, drrrr.... - ciach! Zacięta w tempo ryba okazała się nie być szczupł±
uklejk± czy żyletkowatym leszczykiem. W końcu co¶ większego. Pewnie leszcz, strzelam na oko
50 cm. Z uwagi na sprzęt jakiego używałem, proszę Sigiego, aby podebrał go podbierakiem. Nie
mamy go niestety w zasięgu ręki. Nagle ryba robi nawrót i wyci±ga mi kilkana¶cie metrów czternastki.
Podbieraaaaaak! - krzyczy Sigi do pozostałych biesiadników. Już wiem, że nie jest to leszcz,
to jest leszczysko, ba, może nawet karpisko! Ryba daje się cały czas podci±gać, ale na przemian
dłuższymi i krótszymi zrywami udowadnia, że to ona kontroluje sytuację. Przejęci emocjonuj±cym
holem biesiadnicy oceniaj± rybę na ładnych parę kilo i sugeruj±, że na końcu wędziska znajduje
się karp b±dĽ amur. Ryba nie chce się dać podci±gn±ć bliżej brzegu, gdzie woda jest płytka
i czuje pod brzuchem piasek. Z uwagi na ten fakt, Sigi ofiarnie wchodzi rozebrany do wody
i próbuje podebrać rybę. Kolejny nawrót i ucieczka pod pr±d rzeki. Na dolniku pikera doskonale
czuję pulsacyjny ciężar próbuj±cy za wszelk± cenę nie dać podci±gn±ć się bliżej podbieraka.
Pierwsza próba podebrania o mały włos nie skończyła się zerwaniem ryby. Ryba, któr± okazał
się amur, nie wpłynęła cała do podbieraka jak Sigi go uniósł. Amur jak tylko poczuł aluminiow±
obręcz jednym machnięciem ogona wyskoczył na otwart± wodę wybieraj±c z gwizdem kołowrotka
kolejne metry żyłki. Gor±co zrobiło mi się w kaloszach i czapka podniosła się z czoła. Jednak
amur wci±ż pływał na uwięzi. Powoli ¶ci±gałem rybę do siebie. Wyczuwałem jak ryba słabnie.
Już nie robiła tak gwałtownych nawrotów, nie wybierała już żyłki. Wymownym spojrzeniem dałem
Sigiemu do zrozumienia, że ma ostatni± szanse, inaczej dostanie now± pogawędkow± rangę - partacz
podbierakowy. Nikt nie chciałby mieć takiego tytułu, a już na pewno nie Sigi. Tym razem fachowo
podebrał, jak się za chwilę okazało, 80-cm amura. Mojego pierwszego amura.
Na pikerka do 20 g, żyłkę 0,14 mm, haczykiem nr 10 z dwoma białymi i jedn± czerwon± pink±
złowiłem amura. Rybę, na któr± w ogóle nie liczyłem, której wcale się nie spodziewałem. Ale
zaraz, zaraz, przecież nęciłem, aktywnie wędkowałem, starałem się łowić jak tylko potrafię
najlepiej. Może to jednak wcale nie był przypadek?
Marek_b