Torque napisał
Czytaj±c forum zauważyłem temat dotycz±cy połowu kleni na owoce. Napisałem kilka zdań w po¶cie. Temat jednak był na tyle szeroki że postanowiłem napisać artykuł po¶więcony tej metodzie połowu.
Artykuł to dosyć mocne słowo ale w kilku zdaniach zawarłem to czego nauczyłem się łowi±c klenie na czere¶nie, wi¶nie i porzeczki na jednej z podgórskich rzek.
Tak się złożyło, że tydzień po opublikowaniu tekstu wybierałem się na biesiadę nad Odr±. Pod artykułem w komentarzach, Radwan podpu¶cił mnie bym zmontował zestaw do połowu kleni i pokazał czy faktycznie można co¶ na to złowić. Cóż było robić, zestaw przygotowałem, kupiłem czere¶nie i nad Odrę.
Pierwsze spojrzenie na wodę nie nastrajało mnie optymistycznie. Woda mętna na tyle, że raczej klenia na owoce złowić się nie da. Czuj±c jednak presję "otoczenia" i chc±c potwierdzić to co napisałem, poszedłem szukać ryb. W Odrze nie miałem żadnego brania. Doszedłem do uj¶cia Nysy Kłodzkiej i zobaczyłem ciekawe miejsce. Pierwszy rzut i od razu po wpadnięciu zestawu do wody, branie. Chwila walki i 40 cm kleń na brzegu. Ucieszyła mnie ta ryba. Słowa zostały potwierdzone i już spokojnie mogłem szukać kolejnych. Tego dnia nic więcej jednak nie złowiłem.
Drugiego dnia pobytu od razu idę na to miejsce. Niestety, schodz±c nad brzeg potykam się i muszę wskoczyć do wody. Jestem ubrany w spodniobuty wiec nie ma tragedii, niestety ryby wypłoszyłem skutecznie. Ale skoro już jestem w wodzie, wchodzę dalej. Zauważam, że około 20 metrów w dół rzeki w wodzie leży małe drzewko. Puszczam zestaw i tuż przed gałęziami mam branie. Zacinam, siedzi. Ryba daje się spokojnie holować. Jednak po chwili zauważam że wychodzi na ¶rodek rzeki. Jest już na mojej wysoko¶ci i w tym momencie widzę j± pod powierzchni± wody. Nogi mi miękn±. Ma około pół metra. Zaczynam udeptywać dno. Pod brzegiem w wodzie jest dużo gałęzi. Łamię je znaj±c upodobania kleni do zapl±tywania zestawów w takich miejscach.
Cały czas oczywi¶cie walczę z ryb±. Ta bowiem po spokojnym pocz±tku zaczyna szaleć. Tak, dokładnie SZALEĆ. Przyzwyczajony do pierwszego odjazdu zaraz po zacięciu ryby a póĽniej do spokojnego holu, jestem zdziwiony. Ten walczy zupełnie inaczej - spokojny pocz±tek a póĽniej walka. Ryba powoli słabnie a ja staram się j± doholować we wcze¶niej przygotowane miejsce. Trzecia czy czwarta próba kończy się sukcesem. Nie mogę ochłon±ć. Wychodzę na brzeg. Idę kilka metrów obok gdzie łowi Dziecko (moja dziewczyna) i pokazuję jej rybę. Zostawiam przy niej cały sprzęt. Przytulam rybę do siebie i udaję się z ni± do namiotów, przy których jest reszta biesiadników. Kiedy dochodzę do nich czeka już aparat i miarka. Szybkie zdjęcia, szybkie mierzenie i rybka do siatki. Wracam po sprzęt i razem z Dzieckiem kończymy wędkowanie.
Biesiadny kleń
Wracamy do obozowiska i siadamy w cieniu. Raczymy się schłodzonym, czerwonym (kto wie ten się u¶miechnie, kto nie wie kiedy¶ na biesiadzie spróbuje) i komentujemy połów. Po około godzinie wyjmujemy rybę z siatki. Jest w dobrej kondycji robimy ostatnie zdjęcia i na spokojnie dokładnie j± mierzymy, wynik to 55cm. Mam swojego medalowego klenia. Teraz już tylko buzi i do wody.
Łowiłem dokładnie na taki zestaw jaki opisałem w artykule [KLIK] czyli:
Stary teleskop Germina 4 metry z wymienion± szklan± szczytówk±, Kołowrotek Dragon Millenium Fd 830i, z nawiniętymi 150 metrami żyłki o ¶rednicy 0,15mm, przypon z żyłki o ¶rednicy 0,12mm, przynęt± była czere¶nia założona na malutk± kotwiczkę cał± schowan± w owocu. Tego dnia (18 czerwca) temperatura oscylowała w granicach 25 stopni Celsjusza, było parno, niebo poprzeplatane było chmurkami, z których co jaki¶ czas spadało kilka kropel deszczu.
Torque