radwan napisał
Jak wiadomo, dzięki Pogawędkom, często mamy możliwo¶ć spotykania się z kolegami po fachu. Tak też było w moim przypadku. Jaki¶ czas przed wakacjami Lucek i Serano zaczęli ustalać wyprawę na zbiornik zaporowy Turawa. Celem wyprawy miał być okoń i herbowa ryba Turawy, czyli sandacz. Ponieważ mieszkam w opolskim pomy¶lałem - nie może mnie tam zabrakn±ć. Tak oto na pocz±tku sierpnia spotkali¶my się w Turawie.
Byli¶my umówieni w stanicy wędkarskiej "Rybaczówka", jednak ja trafiłem na inny o¶rodek. Jednak koledzy z Krakowa szybko mnie znaleĽli i już byli¶my na miejscu. Lucek i jego ojciec wynajęli sobie pokój w przyjemnym domku.
Ja i Serano zaczęli¶my rozkładać namiot, który był naszym mieszkankiem.
Jak wiadomo nie można zapomnieć o nawi±zaniu więzi przyjacielskich, tak więc w ruch poszły piwka. I dzień zbliżył się do końca. Następnego dnia poszli¶my poszukać okoni i sandaczy na rzekę Mała Panew, która przepływa przez zbiornik. Po doj¶ciu nad rzekę zobaczyli¶my strasznie niski stan wody, co nie napawało optymizmem. Obawy się potwierdziły, bo naszym łupem padły niewielkie okonki. Postanowili¶my więc, że nazajutrz popłyniemy na zbiornik. Przed wypraw± zrobili¶my mały zwiad u miejscowych i poznali¶my miłych wędkarzy (Leszek i Maciej), wła¶cicieli baru w "Rybaczówce".
Udzielali nam cennych wskazówek i pomagali w wyzbywaniu się pieniędzy na koguty, które s± rewelacyjn± przynęt± na turawskie sandacze. Około godziny 4:00 byli¶my już na łódce. W ruch poszły wiosła i po ponad godzinnym wiosłowaniu byli¶my na miejscu.
Jednak w tym dniu tylko Lucek miał kontakt z sandaczem, który niestety się spi±ł. Następnego dnia również popłynęli¶my na jezioro, jednak efekt był już lepszy. Serano złowił sandacza 57 cm, a Lucek i ja po okoniu.
Postanowili¶my trochę połowić nad rzek±. W ruch szły spiningi lub DS. Łupem padały przede wszystkim okonie, ale zdarzały się też troche większe rybki. Serano złowił sandacza, Lucek poławiał spore leszcze, a mnie udało się złowić niedużego węgorza.
Wieczorami chodzili¶my się trochę rozerwać i uzupełnić płyny ustrojowe w organizmie. Naszym celem była promenada gdzie znajdowała się dyskoteka "U grubego". Pocz±tkowo chodzili¶my wszyscy, jednak Lucek zachęcony zasiadkami na rzece postanowił trochę przypilnować ryby. Natomiast ja i Serano... no cóż... poznali¶my nowe koleżanki.
Po kilkudniowych wojażach postanowiłem z Serano, że musimy trochę popływać i poszukać sandacza na jeziorze. Jednak poszukiwania za bardzo nam nie wychodziły. Do tego jeszcze kołowrotek Serana odmówił posłuszeństwa. Był to przedostatni dzień mojego pobytu, pomy¶lałem więc: "nic z tego, wrócę do Kluczborka bez sandacza" i poszli¶my spać. Ale około 3:00 rano zbudziłem się i co¶ jakby we mnie drgnęło. Poczułem, że ten ostatni dzień będzie należał do mnie. Zbudziłem więc Serano i po krótkich pertraktacjach spakowali¶my kuchenkę gazow± i jakie¶ jedzonko. Po około godzinie wiosłowania byli¶my na miejscu, gdzie zaczęli¶my łowić. Serano męczył się z moim gruntowym kołowrotkiem, ale udało mu się wyci±gn±ć ładnego okonia.
Natomisat ja nie miałem kontaktu z ryb±. W ruch więc poszły koguty. Serano nie mógł za bardzo wyczuć przynęty i więcej mi kibicował niż łowił. Po chwili rzucania poczułem jakie¶ targnięcie i po chwili ukazał mi się ładny leszcz zacięty za brzuch.
Zrobili¶my fotkę i do wody. Po chwili złowiłem jeszcze dwa sandacze 43 i 59 cm. Ucieszony pierwszym turawskim wymiarkiem łowiłem dalej, aż nagle poczułem pstryknięcie. Stanowcze zacięcie i po kilku minutach zobaczyli¶my sporego sandacza . Serano w czasie mojego holu dzielnie operował kotwic± i służył swoim podbierakiem przystosowanym do niewielkich ryb. Przy trzeciej próbie podbierania sandacz zameldował się w łodzi. Miarka wskazała 78 cm.
Po sfotografowaniu wrócił do wody.
Po chwili scenariusz się powtórzył z sandaczem 76 cm.
Zrobili¶my fotki, szybki całus i zwróciłem rybie wolno¶ć. I tak oto łowienie na łódce się zakończyło. Wspomnę tylko, że ogromn± pomoc± służył mi Serano i dzięki niemu miałem szanse na pomy¶lny koniec holu. Gdy wrócili¶my z ryb nadszedł czas na pakowanie, gdyż w ten dzień wracałem do Kluczborka. Serano został jeszcze dwa dni, natomiast Lucek z ojcem pojechali na jezioro Srebrne pod namiot, gdzie cieszyli się wakacjami.
Wspomnę jeszcze, że jedynym mankamentem jeziora Turawskiego jest woda, która corocznie zakwita. Podobno ma być oczyszczona w ci±gu roku jakimi¶ ¶rodkami, ale pożyjemy, zobaczymy. Poza tym stanica wędkarska "Rybaczówka" oferuje doskonałe warunki dla wędkarzy, z przyjemnymi domkami i warunkami sanitarnymi. Ponadto łódki do wypożyczania s± pod nosem.
I tak - w telegraficznym skrócie - wygl±dał nasz pobyt w Turawie. Nie ukrywam, że za rok mam nadzieję się znowu spotkać, kto wie może jeszcze w większym gronie. Dzięki Wam Koledzy za wspaniały pobyt i niezapomniane wrażenia!
Relacjonował
Radwan