Namarie napisał
Wywodzę się z rodziny wędkarskiej. Mimo, że sama karierę wędkarza rozpoczęłam niedawno, opowie¶ci znad wody towarzyszyły mi od wczesnego dzieciństwa. Nie bez przyczyny jednym z pierwszych dziecięcych zajęć było wyszukiwanie w pobliskim lesie odpowiedniej leszczynki, do której dziadek mocował żyłkę z haczykiem.
Jednym z najstarszych wspomnień jest gęsie pióro, pełni±ce funkcję spławika, spokojnie kołysz±ce się na tafli jeziora. Mogłabym opisać rado¶ć mojego 5-letniego wówczas kuzyna z rózgi, któr± mylnie zinterpretował jako wędkę. Mogłabym opisać "dreszczyk emocji" towarzysz±cy mi, gdy dziadek, zupełnie zapomniawszy, że kazał mi trzymać haczyk, postanowił zarzucić przynętę, wbijaj±c mi tym samym haczyk w palec. Postanowiłam jednak zrelacjonować historię, której mój wujek, oczywi¶cie wędkarz, był ¶wiadkiem.
Ładnych kilkana¶cie (a może już kilkadziesi±t) lat temu, jako ówczesny działacz lokalnego koła wędkarskiego, brał on udział w zimowych zawodach w łowieniu z lodu. A wła¶ciwie nie tyle brał udział, co był jednym z sędziów. Muszę tu dodać, że w moim małym miasteczku wszyscy znaj± się przynajmniej z widzenia, nie miał więc problemów z rozpoznaniem uczestników zawodów.
Jako że rol± sędziego bardzo się przej±ł, chodził sumiennie od jednego stanowiska do drugiego, z każdym się witaj±c i wymieniaj±c wędkarskie spostrzeżenia. A że dzień był naprawdę mroĽny, wielu wędkarzy - w tym prezes firmy wujka - rozgrzewało się przywiezion± okowitk±. W końcu to nie konkurs na najtrzeĽwiejszego, a na najskuteczniejszego wędkarza.
Po godzinie czy dwóch, przy kolejnym obchodzie, wujek obserwował już coraz weselsze sceny - jednym zbierało się na ¶piewanie, drudzy odczuwali nieodpart± potrzebę u¶ciskania całej wędkarskiej braci. Prezes za¶ skoncentrował się na przyginaniu do ziemi niewielkiej brzózki rosn±cej koło jeziora. Próbował w ten sposób utrzymać równowagę. Rozbawiony wujek przechodził od stanowiska do stanowiska, aż wreszcie przyszedł do niejakiego Antka. Antek za¶, najlepszy kumpel prezesa, rozbawił go do łez.
Siedział karnie na stołeczku, po¶ród rozsypanej wokół zanęty, chwiej±c się na prawo i lewo. Walcz±c z grawitacj± próbował skoncentrować wzrok na kiwoku. Wujek podszedł do niego i próbuj±c zachować powagę zapytał:
- Antek, co ty robisz?
Na co obruszony Antek odpowiedział:
- Jak to co, k***a, ryby łowię!
Wujek, ocieraj±c łzy ¶miechu z twarzy, rzekł:
- Antek, ale ty nie masz dziury!
Ta informacja spowodowała u Antka niepomierne zdziwienie. A że nadmiar wypitego alkoholu osłabił mu wzrok, j±ł obmacywać taflę lodu przed sob±, wykrzykuj±c ze zdziwieniem:
- Pier***lisz?!
Gromki ¶miech, który hukn±ł na pobliskich stanowiskach postr±cał ¶nieg chyba ze wszystkich okolicznych drzew. Biedny Antek za¶, będ±c pod wpływem ¶rodków dopinguj±cych, dopiero po chwili zrozumiał, co się koło niego dzieje. Od tego czasu minęły lata, a koledzy Antka, kiedy tylko nadci±ga zima, przy każdym spotkaniu pytaj±:
- Antek - jak rybki spod lodu?
Namarie