linisko napisał
- Jedziemy na ryby na noc – mówi brat, nazywany przez nas KRET.
Ja ucieszony, szybkie robienie wędki, pakuję ciuchy i do samochodu.
Nad wod± jeste¶my o 12. Ja (Paweł), brat i kolega (Maciek). Brat będzie walczył z karpiami, my natomiast z karasiami i linami.
- Oj co¶ czuję, że dzi¶ trochę połowimy.
- Zanęcimy, zobaczymy – mówi brat z u¶miechem na twarzy.
Więc nęcimy. Ja z koleg± drobn± zanęt±, a brat grubsz±, trochę jego zanęty poleciało blisko brzegu. Można się było spodziewać, że niedługo pojawi± się tu łabędzie, tak się też stało.
ŁabędĽ podpłyn±ł, a brat nie zd±żył jeszcze zwin±ć zestawu. Owin±ł sobie żyłkę dwa razy wokół szyi, zacz±ł się szamotać dalej obwi±zywał sobie j± wokół szyi. Zaczęły sypać się pióra, a żyłka nie chciała się urwać. Z koleg± zwijali¶my się ze ¶miechu, ale sytuacja robi się nie ciekawa. W końcu się udusi. Na szczę¶cie udało mu się wreszcie urwać żyłkę, rozpl±tuje się z żyłki i obrażony odpływa. ¦miejemy się i czekamy na upragnion± noc.
Nim zrobił się wieczór brat złapał karpia, a my po dwa karasie. Obaj z Maćkiem my¶leli¶my, jakby tu zrobić jaki¶ kawał Kretowi, żeby można było się dobrze wy¶miać. Wpadli¶my na pomysł, żeby zasymulować mu branie. Kret odchodzi od wędek zrobić sobie kanapkę.
- Zrzuć bombkę i napręż żyłkę – mówi Maciek.
- Dobra.
Odeszli¶my za samochód, który stał koło nas. Brat patrzy na wędki i zrywa się do niej, energicznie zacina, lecz.... Pusto.
My ¶miejemy się do bólu. Ze ¶miechu wywracam się aż na ziemię.
- Karp! To był na pewno karp – prawie krzyczy do nas.
- To pewnie jaka¶ płotka – mówię do brata, odwracaj±c się. Ledwo powstrzymuję ¶miech.
- Jaka płotka. Co ty tam kur… wiesz Karp był i tyle – mówi oburzony.
Rozmowa trwa jeszcze dziesięć minut, my dalej się ¶miejmy, Kret wpatruje się teraz w swoje wędki.
- To Paweł zrobił ci to branie – Maciek nie wytrzymał i powiedział, za co ja szturcham go w plecy.
Ku mojemu zdziwieniu brat nie chciał nawet o tym my¶leć. Dla niego był to karp i tyle.
- Jaki kur… Paweł! Karp i ch…- Krecik znowu oburzony.
Dali¶my sobie spokój próbuj±c go przekonać, że to nie był karp.
Dopiero na następny dzień, gdy mieli¶my w głowie tylko sen, dał się przekonać, że to nie był karp.
Jeszcze długo będziemy wspominać tamten dzień.
Linisko