Siudak napisał
"W styczniu"
Gdy wstanę rano w styczniowy poranek
I tylko w gatkach wyjdę na ganek.
Bardzo szybko przypomnę sobie
Co ja wła¶ciwie tu dzisiaj robię.
Piękny się dzionek wła¶nie zanosi,
Może bym złożył wizytę Zosi?
Ale już inny pomysł w mej głowie
Na ¶wiatło dzienne wychodzi sobie.
Ponieważ pogoda dzisiaj łaskawa,
Mróz nie za wielki nadziej± napawa,
Że przy połowie rybek na wędkę
Nie zmarznę szybko w ucho i w rękę.
Najpierw zaprawa, to obowi±zek!
Na rybki dzisiaj na pewno zd±żę,
By mieć umysł ¶miały i ciało prężne
Lekko kręgosłup se nadwerężę.
Kilka przysiadów, dwa szybkie skłony
I ruchem ręki poprawiam zasłony.
Potem robię sobie ¶niadanie
Dwie kromki chleba i ¶ledzik w ¶mietanie.
Jeszcze termosik kawy zaparzę,
- Tak zawodowi robi± wędkarze!
Potem na czarne dresy w dwa pasy
Wci±gam bezzwłocznie stare portasy.
Dokładam jeszcze wełniany sweterek,
- Bo nie chcę marzn±ć jak mały ratlerek!
Ciepła czapkeczka i długi szaliczek,
Grube skarpetki plus bezrękawniczek.
Watówkę pomięt± wyci±gam z szafy
I rękawiczki podobno z żyrafy.
Bucik filcowy w gumę wci±gnięty
Pozwoli mi suche utrzymać pięty.
Pora wyruszać, jestem ubrany,
Sprzęt w samochodzie już spakowany.
Mam komplet wędeczek, mały szpadelek,
S± też saneczki i ostry ¶widerek.
Nowe nożyki w nim założyłem,
Bo się ostatnio bardzo zmęczyłem.
Dziurę wywiercić był wielki trud
Choć grubo¶ć niewielk± miał wtedy lód.
Tak uzbrojony przyrzekam sobie,
Że do południa kilka ryb złowię.
Odpalam silnik i ruszam w drogę,
Chcę przeżyć dzisiaj piękn± przygodę.
Po kilku minutach jestem nad wod±,
Teraz naprawdę mogę być sob±.
Reakcje moje ostatnio niemrawe,
Teraz wielk± zdradzaj± wprawę.
Trzy szybkie ruchy i długim krokiem
Pędzę przed siebie niesiony widokiem.
Bezkresnej bieli, która w słońca blasku,
Pobudza m± duszę prawie do wrzasku.
W mych oczach widać iskrę szaleństwa,
Nie pozostało nic z człowieczeństwa.
Poddany bezwzględnie siłom natury
Jestem jak dziki odziany w skóry.
Gdzie rzucę okiem biel nieskalana,
¦niegu na lodzie mam po kolana
Oblany potem, utytłany w ¶niegu,
Docieram na miejsce szaleńczego biegu.
Kontrolny odwiert, dwa metry od trzciny
I trzy następne w stronę głębiny.
Szybko kochany sprzęcik rozkładam
I na saneczki okrakiem siadam.
Ochotkę broni nie tylko etyka
Ponieważ na haku nie można żywczyka!
Trzeba skorzystać z wyj¶cia innego
Zakładam więc zestaw z okresu letniego.
Żyłeczka cieniutka, maleńki spławiczek,
A na haczyku topiony serniczek.
Teraz poczekam na pierwsze branie
Największa frajda to wła¶nie czekanie.
Gdy tylko spławiczek się lekko ruszy,
Będzie to piękna chwila dla duszy.
Włoski się zjeż± na czubku głowy
Taki już urok maj± połowy.
Choćby tę jedn± do¶wiadczyć chwilę
Będziemy przez ¶niegi i¶ć ze trzy mile.
Po dniu ciężkich łowów do domu wrócimy
O swoich sukcesach wszystkim mówimy.
Lecz cał± prawdę tylko my znamy,
Na tak± chorobę co rok zapadamy.
I nie ma lekarstwa na to żadnego
- To gorsze niż nałóg Szanowny Kolego!
A morał z tego pytacie jaki?
Trzeba jechać na rybki, a nie na kajaki!
Siudak