Dzas napisał
Nie strugajcie nigdy małej ilości woblerów!!! W masie siła - obowiązuje tu prosta zasada
- im więcej tym taniej. Wykonując jednorazowo kilkadziesiąt przynęt koszt jednostkowy jest
relatywnie mały. Jednocześnie łatwo uchwycić wszelkie niuanse rządzące pracą woblera w zależności
od jego kształtu, rozłożenia obciążenia, kształtu i umieszczenia steru. No i co dla mnie bardzo
ważne- malowanie. Mając sporą liczbę gotowych korpusów mogę zaszaleć - pomalować je tak, jak
chcę i mieć poczucie, że zrealizowałem wszelkie, wydumane często przez cały rok, zestawienia
kolorystyczne.
Ale przejdźmy do sedna sprawy, czyli omówienia całego procesu produkcyjnego. Omówię w kolejności
postępowania wszystkie etapy wykonania mojej ukochanej przynęty. Zacząć trzeba od zaplanowania
kształtu korpusu i jego wielkości. Należy pamiętać tu o prostej zasadzie - im mniejszy wobler,
tym mniejsze możemy użyć do jego zbrojenia kotwice. Według moich doświadczeń dolną granicą
kotwicy, na którą udaje mi się skutecznie zaciąć i wyholować rybę (mówię oczywiście o moich
ukochanych pstrągach) jest rozmiar 12. Wobler zbrojony dwoma kotwicami nr 12 ma około 3 cm
długości, nr 10 ma ok. 4 cm, nr 8 - 5 cm itd. Inna sprawa to zbrojenie jednopunktowe, jednak
nie preferuję go ze względu na niższą skuteczność zacięć.
Mając już zaplanowane długości wykonywanych woblerów należy przygotować odpowiedniej długości
kawałki drewna. Zawsze podczas przycinania na długość dodaję tu 3-4 mm na ewentualną obróbkę.
Najczęściej wykorzystuję odcięte kawałki gałęzi lipowej, stąd najpierw muszę przygotować kawałki
drewna o odpowiednim przekroju. Najbardziej pożądany jest tu przekrój prostokątny. Uzyskuję
go przycinając dowolnego kształtu kawałek drewna zamocowanego w szczękach imadła, jako prowadnicę
wykorzystując właśnie te szczęki. Brrrrrrrrrrr, niepoprawne to, ale bardzo skuteczne!!! Przy
moim sposobie przenoszenia kształtu i obróbki korpusu wystarczy przyciąć drewniany klocek
z trzech stron.
Planując kształt woblera można skorzystać z gotowych wzorców lub popuścić wodze fantazji
i wymyślić coś nowego, oryginalnego i niespotykanego. Dla mnie wycinanie kształtu woblera
zaczyna się od narysowania go w dwóch rzutach na papierze, a następnie przeniesieniu tego
kształtu na kawałek sztywnej folii
Mając zaplanowany kształt woblera przenoszę go, odrysowując na przygotowanym
kawałku drewna najpierw rzut boczny. Następnie, znów korzystając z dobrodziejstw szczęk imadła,
odcinam brzeszczotem nadmiar drewna. Po wycięciu boku, od strony brzusznej woblera odrysowuję
następnie rzut z góry i ponownie przy pomocy szczęk imadła odcinam nadmiar drewna. Tak wycięty
korpus umieszczam teraz w imadle brzuszkiem do góry i wykonuję nacięcie na stelaż.
Dzięki takiemu sposobowi cięcia mogę uzyskać dowolną ilość korpusów o powtarzalnym
kształcie, a po identycznym wyważeniu o bardzo zbliżonej akcji woblera.
Dalszą czynnością jest zaokrąglenie krawędzi wyciętego korpusu. Wstępnie można użyć do tego
ostrego noża, lecz właściwe nadanie kształtu korpusowi wykonuję przy pomocy pilnika tarnika.
Taki sposób postępowania ogranicza mi do minimum ryzyko zacięcia się ostrym nożem. Gdy kształt
jest już obrobiony przechodzę do szlifowania korpusu używając papierów ściernych o różnej
ziarnistości, aż do uzyskania względnie równej i gładkiej powierzchni. Na tym etapie nie ma
co przesadzać z nadmierną starannością, ponieważ szlifowanie wykonamy jeszcze dwukrotnie,
a poza tym nasz drewniany korpus zostanie pokryty kilkoma warstwami farb i lakierów.
Po obrobieniu drewnianego korpusu przychodzi czas na wybór sposobu mocowania przedniego uszka
woblera, a co za tym idzie wykonanie odmiennie ukształtowanego stelażu z drutu. Stosuję tu
w zasadzie 2 rodzaje stelaży: te które mają "tradycyjne" przednie uszko oraz takie,
gdzie przednie uszko woblera wprowadzone jest w jego ster.
Wyginanie stelaża z drutu wykonuję używając do tego celowo przytępionych kombinerek, wzornikiem
średnicy uszek jest odpowiedniej średnicy pręt zamocowany w imadle (można do tego użyć np.
różnych gwoździ).
Należy pamiętać tu o odpowiednio dużej odległości pomiędzy uszkiem środkowym a tylnym, gdyż
zbyt mały odstęp będzie przyczyną późniejszego zczepiania się kotwiczek, co jest bardzo irytujące
podczas łowienia. Doświadczalnie ustaliłem te odległości dla uzbrojenia w dwie kotwiczki tego
samego rodzaju i wielkości i zastosowaniu kółek łącznikowych o średnicy 3 mm. Dla kotwiczek
nr 6 ta minimalna odległość wynosi 36 mm, dla kotwiczek nr 8 - 32 mm, dla nr 10 - 28 mm, nr
12 - 24 mm.
Po wygięciu stelaża nadchodzi czas na umocowanie go w korpusie. Jednak zanim to zrobię, w
przypadku stelaża przygotowanego pod oczko w sterze, wykonuję nacięcie na ster w tym właśnie
momencie. Kąt tego nacięcia zależny jest od tego, jak wygięty jest stelaż - robię to po prostu
umocowując prowizorycznie stelaż w korpusie i rysuję przebieg rowka wzdłuż wystającego drutu.
Po wyjęciu stelaża nacinam rowek używając brzeszczotu, postępując tu nad wyraz staranie. Gdy
wobler będzie miał tradycyjne mocowanie żyłki nacięcie pod ster wykonuję dopiero po etapie
malowania i lakierowania. Mocowanie stelaża w jednym jak i drugim wykonaniu przeprowadzam
używając kleju SuperGlue. Po ułożeniu stelaża w korpusie utrwalam jego położenie pojedynczymi
kropelkami kleju na obu końcach woblera. Teraz nadchodzi czas na umocowanie obciążenia. Stosuję
taśmę ołowianą, którą wprowadzam w wolne miejsca w rowku na stelaż. Całość obciążenia umieszczam
w przedniej części woblera, co najwyżej minimalnie przechodząc z obciążeniem poza środkowe
uszko woblera. Im dalej umieścimy obciążenie w stronę tylnego uszka, tym wobler będzie miał
anemiczne ruchy. Gdy wobler ma być tonący często nawiercam małym wiertłem do metalu otwory
w rowku woblera i w nich umieszczam ołowiany śrut. Pamiętajcie tu o symetrii!!! Po umieszczeniu
obciążenia całość zalewam delikatnie klejem SuperGlue, co powoduje doskonałe związanie drewna,
drutu stelaża i obciążenia. Po wyschnięciu wszelkie wystające nierówności piłuję pilnikiem
gładzikiem.
Pora na zaszpachlowanie rowka klejem Poxipol. Wykonuje to używając wykałaczki
lub zapałki, do wygładzenia używam palca, a po zastygnięciu kleju całość znowu piłuję pilnikiem
- gładzikiem.
Moim malutkim patencikiem jest użycie w woblerach wystających oczu. Używam do tego plastikowych
koralików lub kuleczek ołowianych. Plastikowe nie wpływają na pracę woblera, natomiast ołowiane
mogą spowodować jego tonięcie i zmienić całkowicie pracę przynęty. Kulki te przyklejam klejem
SuperGlue po uprzednim nawierceniu malutkich otworów wiertłem do metalu.
Dżąs