Cintus napisał
Choć wędkę trzymałem w ręku już wcze¶niej, to dopiero niedawno miałem powody do rado¶ci spędzaj±c czas nad wod±, a mam już 15 lat.
Wspólnie z klas± udali¶my się na trzydniow± szkoln± wycieczkę do Kobylochy, pięknej miejscowo¶ci nad jeziorem Sasek Wielki. Dwóch kolegów zabrało ze sob± wędki, uważałem to za bezsensowny pomysł, ale jak się okazało znalazł się czas i na wędkowanie.
Drugiego dnia wybrali¶my się nad jezioro z wędkami i wędziskiem wykonanym już na miejscu z oskubanej scyzorykiem leszczynowej gałęzi, do której przywi±zana była żyłka, a na niej zamocowane ciężarki, spławik i haczyk. Na łowisku nie zabrakło zanęty, przygotowanej wcze¶niej w o¶rodku, a także oczywi¶cie przynęty - czerwonych robaków.
Koledzy zarzucali przynęty, nęcili, ale nic nie brało. W końcu, gdy jednemu się znudziło, pożyczyłem od niego leszczynkę, założyłem robaka przekłuwaj±c go dwukrotnie. Zarzucam, patrzę, a spławik idzie pod powierzchnię, nie wiem co mam robić, próbuję zacinać, drugi raz, trzeci... podnoszę kijek do góry i widzę j±, moj± pierwsz± rybę na haczyku. Ach, jak pięknie srebrzyła się w ¶wietle zachodz±cego słońca. Plusk wody, niestety ryba spadła do wody tuż przy pomo¶cie. Już j± miałem, klnę na wszystko. W końcu mówię "trudno" i zarzucam dalej. Kolega, od którego pożyczyłem leszczynkę widz±c mój sukces wraca i odbiera wędkę. Czekałem cierpliwie kilkadziesi±t minut, nie miał żadnych brań, w końcu pozwala mi przełożyć robaka na haczyku i zarzuca, spławik idzie pod wodę i wyci±ga płotkę. Wtedy przyszła znów kolej na mnie, zarzucam, jest - bierze. Moja pierwsza wyłowiona ryba, mały ale piękny okonek. To było 1 czerwca, nie mogłem wyobrazić sobie piękniejszego prezentu na Dzień Dziecka.
Następnego dnia znów zarzucam tym samym wędziskiem, czekam kilka chwil, jest branie, wyci±gam kilkunastocentymetrowego sandacza, którego wtedy wzi±łem za okonia. Kolejne rybki, okonek i płotka, brały również chwilę po zarzuceniu - płotka zaraz jak przynęta znalazła się w wodzie!
Gdy wróciłem do domu zacz±łem my¶leć o zdaniu karty wędkarskiej. Obecnie przygotowuję się do egzaminu oraz poszerzam swoj±, jak dot±d, miern± wiedzę o wędkarstwie. Mam dużo zapału i nadziei, że zacznę regularnie łowić. Tylko, że niestety, nikt z rodziny ani znajomych nie łowi wiele. Nie rozumiem, nie wiem jak to jest z tym wszystkim: zanęty, ciężarki i węzły to dla mnie czarna magia.
Chcę wędkować, spędzać czas nad wod±, poznawać przyrodę, podziwiać jej piękno i odczuwać rado¶ć z napiętej żyłki. Może poznam jakich¶ wędkarzy i od nich się czego¶ dowiem i nauczę? Mam tyle zapału i nadziei, żę my¶lę, iż się uda!
cintus