torque napisał
Sobotnie popołudnie spędzałem sam w domu. Wszystkie zaplanowane rzeczy zrobiłem i siedz±c przy komputerze marnotrawiłem swój czas. Około godziny trzynastej stwierdziłem, że zamiast siedzieć w czterech ¶cianach lepiej wybrać się nad wodę. Napisałem post na PW, czy kto¶ nie miałby ochoty pospinningować wieczorem nad Wisł± i zacz±łem pakowanie. Do godziny 17 nikt się nie odezwał, więc zabrałem sprzęt wsiadłem w autobus i po 20 minutach byłem nad wod±.
Jako miejsce łowienia wybrałem łachę piachu za drugim filarem mostu Poniatowskiego. Doj¶cie tam przy stanie Wisły około 120 cm (na pkt pomiarowym w Warszawie) nie stanowi żadnego problemu. Miejsce to wytypowałem my¶l±c o boleniach, które wieczorami do¶ć intensywnie tam żeruj±. Niestety do godziny 20 wła¶ciwie nic się nie działo. Wykonałem kilka rzutów a większo¶ć czasu spędziłem na rozmowie ze spotkanym wędkarzem.
Po godzinie 20 nowo poznany znajomy stwierdził, że trzeba uciekać spod filaru. Faktycznie miał rację. Woda podnosiła się bardzo szybko i jeszcze godzina a powrót mógłby być mocno problematyczny. Było jeszcze wcze¶nie i nie bardzo chciało mi się kończyć wędkowanie. Dlatego też zeszli¶my na główkę poniżej mostu. Powoli zapadał zmrok, kolejne przynęty nie zdawały egzaminu. Kiedy zrobiło się zupełnie ciemno założyłem pływaj±cego woblera w kształcie uklei i zacz±łem obławiać rafkę poniżej główki. Też niestety bez efektu. Przeszedłem kilka metrów wyżej i zacz±łem obławiać wodę powyżej rafki. Rzuty wykonywałem w poprzek rzeki i sprowadzałem przynętę wachlarzem w kierunku brzegu. Kilkukrotnie wobler zaczepiał o dno. Wystarczyło jednak mocniej szarpn±ć i przynęta była uwalniana z zaczepu.
Przy którym¶ z rzędu przepuszczeniu sytuacja się powtórzyła, odruchowo zaci±łem, znów zaczep. Napi±łem żyłkę i poczułem dwa mocniejsze szarpnięcia. Wrażenie było podobne jak po zaczepieniu kawałka gałęzi, która po oderwaniu z dna przetacza się po nim. Ta gał±zka jednak zaczęła toczyć się pod pr±d - czyli ryba. Próba podniesienia ryby do powierzchni się nie powiodła. Wędkarz, który stał ze mn± spytał czy mam w końcu sandacza. Odpowiedziałem, że gdyby to nie była Wisła, a ja nie łowiłbym na spinning to powiedziałbym, że to brzana. Ryba w tym czasie spokojne niemal dystyngowanie przesuwała się pod pr±d. Powolutku przyci±gn±łem j± do brzegu i wtedy okazało się, że jest to faktycznie brzana.
Ryba miała 58 cm. Łowiłem bardzo starym trzymetrowym kijem Jaxon classic jig a c.w. 5-28. Do tego kołowrotek Dragon milennium FD 830 i z nawinięt± żyłk± dragon mimicra o ¶rednicy 0,22 mm. Przynęt± był pływaj±cy 6 cm wobler imituj±cy ukleję z czarnym grzbietem i srebrnymi bokami wykonany przez Tomka Siudakiewicza. Cały dzień było bardzo ciepło temperatura w słońcu dochodziła do 30 stopni. Po zachodzie słońca temperatura powoli spadała jednak koło godziny 22 wynosiła jeszcze na pewno koło 20 stopni. Ci¶nienie od kilku dni ustabilizowane oscylowało w granicach 1010 hPa. Stan wody w Wi¶le był około 110 cm, przy czym bardzo szybko się podnosił i 12 godzin po złowieniu ryby był już o metr wyższy.
torque