Czy wiesz, że...
Polujące czaple potrafią tworzyć parasol słoneczny ze swoich skrzydeł, którego cień wabi często nieświadome podstępu ryby.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 547
 Zalogowani 0
 Wszyscy 547

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
dzas: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(418111) Apr 24, @ 21:24:03

mario_z: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(418111) Apr 21, @ 18:55:22

krzysztofCz: Podoba mi się Twój plan w punkcie (3) :hihi ...(418111) Apr 04, @ 12:47:07

lecek: Na emeryturu mam czteropunktowy plan. 1. Podróże, 2. Wedkar ...(418111) Apr 03, @ 19:46:58

krzysztofCz: Tylko nie miej złudzeń, że na emeryturze będziesz miał więcej cza ...(418111) Apr 03, @ 15:57:03

lecek: Jeszcze (jak dla mnie) to trochę mało czasu Mój pracodawca wyz ...(418111) Apr 03, @ 10:34:12

krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U mnie na morzu albo wieje... albo nie biorą : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48

krzysztofCz: To prawie wieczność... mam nadzieję, że dożyjemy do następnej zbi ...(418111) Apr 03, @ 08:58:12

lecek: Byliśmy w Ustroniu. Dwa dni wędkowania w Wiśle. Na miejscu okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39

jjjan: Wpłaciłem za następne dwa lata. Są dwie faktury, każda za rok. N ...(418111) Apr 02, @ 17:57:24


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2261
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 2040
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 2154
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2291
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2123
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2179
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2086
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2130
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2492
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2315
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Do zakochania jeden krok
Opublikował 09-08-2004 o godz. 09:30:00 Jarbas
Wieści znad wody wykrzyknik napisał

Piątkowy wieczór zbliżał się coraz szybciej. Wskazówki zegara odliczały ostatnie sekundy do wyjazdu. Spakowany i gotów do drogi siedziałem w pracy jak na szpilkach.



Wda czekała. Jej czysta i zimna woda wzywała mnie z oddali, przyzywała w jakiś magiczny sposób. W pośpiechu wyłączyłem komputer, niemalże biegiem ruszyłem do samochodu. Jeszcze tylko odebrać żonkę i w drogę. Na miejscu byliśmy przed północą. Szybka kolacja i do łóżeczka, rano trzeba będzie wcześnie wstać.

O czwartej byłem już na nogach, nawet nie zjadłem śniadania. Z trzęsącymi się z podniecenia rękami wskoczyłem do samochodu i pognałem leśnym duktem nad Wdę. Świt przywitał mnie nad wodą. Stałem do pasa w szybkim nurcie rzeki i przyglądałem się powtarzającemu się co dzień cudowi natury. Słońce delikatnie prześlizgiwało się po wilgotnych od rosy gałęziach drzew, zwisających posępnie nad woda. Rzeka szumiąc przelewała swoja chłodną wodę lekko parując. W niebieskawej mgiełce niemalże można było dotknąć tańczących wodnych nimf, a wśród liści dostrzec figlujące elfy. Zamarłem w bezruchu nie chcąc ingerować w ten cudowny świat. Stałem tak zapatrzony i zauroczony przyrodą.

Założyłem suchą muchę i zacząłem machać. Jednak nic nie chciało zebrać mojego wabika z powierzchni wody. Przewiązałem więc zestaw i założyłem dwie nimfki. Pierwsze przepuszczenie i branie. Mały lipień wziął na brązowego skoczka ze złotą główką. Kilka plusków i wrócił do wody. Następne przepuszczenie zestawu i podobna sytuacja. Znalazłem rybie przedszkole więc postanowiłem zejść nieco niżej. Kilka kroków i rynna, przepuszczenie i kolejny mały lipień chwyta nimfkę.

I tak rynna za rynną, lipień za lipieniem zszedłem aż do głębokiego dołu przez który nie mogłem się przedostać. Dochodziła dziewiąta więc postanowiłem wrócić do samochodu i pojechać w inne miejsce. Jednak i tam brały tylko małe lipienie. Przestałem łowić na nimfę i wracając machałem suchą muszką. Kilka lipieni zebrało ją z powierzchni podnosząc mój poziom adrenaliny do niebezpiecznego poziomu. Jednak i te rybki nie były duże.

Koło południa wróciłem do domu. Zjadłem śniadanie i pogrążyłem się w błogim lenistwie. Ta sielanka jednak nie trwała długo. Sms przywrócił mnie do rzeczywistości, Dżąsowie przyjechali. Znalezienie im kwaterki nie trwało długo, szybkie rozpakowywanie, spacer i można zacząć przygotowywania do wieczornego muchowania.

I tym razem lipienie nie grzeszyły wielkością. Jednak wspaniała atmosfera wspólnego wędkowania wynagrodziłaby nawet tygodniowe brodzenie w lodowatej wodzie bez najmniejszego kontaktu z rybą. Wracaliśmy już w zapadających ciemnościach brodząc i próbując skusić do brania wymiarowe ryby.

Późną nocą Jarek pokazywał mi jak się wiąże nimfy. Spróbowałem i ukręciłem straszydełko. Dziewczyny parskały śmiechem a ja postanowiłem zawiązać drugą nimfkę. Tym razem na haczyku ze złotą główką. Ta okazała się być już niczego sobie. Jako trzecią miałem za zadanie uwiązać kiełżyka na tak małym haczyku, że ledwo go widziałem. Ta nimfa była już całkiem przyzwoita. Czwartą wiązałem już we śnie o czym poinformowała mnie rano moja żonka.

Następnego dnia troszkę zamarudziliśmy i wstaliśmy grubo po dziewiątej. Tym razem zjadłem jednak śniadanie. Wysłaliśmy dziewczyny na zwiedzanie okolicy a sami pojechaliśmy nad Wdę. Zostawiliśmy samochód przy drewnianym, świeżo postawionym moście i ruszyliśmy w górę rzeki. Skwar lejący się z nieba skutecznie utrudniał marsz w gumowych spodniobutach. Nim dotarliśmy na miejsce, od którego zaczęliśmy łowienie byliśmy skonani i cali mokrzy od potu.

Wszedłem do wody po kolana i usiadłem, chłód rzeki obniżył nieco temperaturę w moich śpiochach. Zaczęliśmy łowić. Tym razem brań nie było. Jedna rynna, druga. I w końcu jeden jest, niestety, znowu mały. Schodzę kolejne kilkanaście metrów niżej i czuję jak woda przelewa mi się przez krawędź spodniobutów. Staram się wycofać i po kilku nieudolnych ruchach udaje mi się odzyskać cenne trzy centymetry oddzielające mnie od zimnej Wdy.

Postanawiam obłowić dokładniej znalezioną właśnie głębszą rynnę. Kilka przepuszczeń nie dało nic. Postanawiam przetestować uwiązaną wieczorem złotą główkę. Pierwsze przepuszczenie bez brania. Zza pleców dochodzą mnie czyjeś głosy. Niestety samotność skończona. Spływający kajakarze nie nastrajają mnie optymistycznie. Odwracam się do nich plecami i drugi raz przepuszczam nimfy. Pstryknięcie i siedzi. Tym razem na wędce czuję coś większego. Ryba walczy bardzo energicznie jednak po chwili i ją mam w ręku. W końcu wymiarowy lipień. Dochodzą mnie oklaski i gratulacje, duma mnie rozpiera.

Po kilku minutach dotarł do mnie Dżąs. Jego wyniki były podobne. Dalej idziemy już ramię w ramię. Ryby jednak jakby zniknęły. Łowimy po jednym maluchu i koniec. Zakładam więc suchą muchę. Schodząc niżej napotykamy grupę pijących podrostków, atmosfera nieco się zagęszcza, robi się nieprzyjemnie. Na nasze szczęście mocni są tylko w gębie i nie dochodzi do rękoczynów.

Schodzimy jeszcze kilkanaście metrów. Ja łowię, Jarek idzie brzegiem. Poranny marsz w skwarze dał mu się nieźle we znaki i poodparzany miał dość łowienia.
- No pokaż mi mistrzu jak to się na tę suchą muchę łowi. – z lekką ironią krzyczy do mnie Dżąs. W tym momencie mojego suchara zbiera z powierzchni lipień. Kilka młynków i krótki lipionek wraca do wody. Cieszę się, że obaj widzieliśmy branie. Sucha górą!

Jarek brzegiem szedł szybciej i nim ja zobaczyłem most on był po jego drugiej stronie. Woda przybierała coraz szybciej. Wdą płynęła rzęsa i mnóstwo powyrywanej trawy. Nigdzie nie było widać żerowania lipieni. Coś jednak przed mostem chlupało. Pod zwisającymi nad wodą gałęziami coś co kilka chwil z pluskiem zbierało przepływający pokarm. Posłałem tam kilka razy muchę jednak ryba nie wzięła. Zszedłem troszkę niżej kilka rzutów jednak i tym razem ryba nie zaatakowała. Branie nastąpiło dopiero, gdy byłem już sporo poniżej jej stanowiska. Kilka młynków i widzę pstrąga. Nie mogłem uwierzyć. Pięknie wybarwiona ryba próbowała wyrwać mi się z dłoni. Kilka szybkich fotek, krótka reanimacja i pstrąg odpłynął pod falujące włosy traw. Wszedłem na most, po chwili doszedł Jarek, po drugiej stronie mostu nie miał nawet brania. Chwalę mu się fotkami pstrąga gdy coś dużego pod mostem wychodzi do spływającego owada. Szybko schodzę poniżej staram się posłać w odpowiednie miejsce muchę jednak brania nie ma. Wracamy, dziewczyny już na nas czekały.

Następny dzień to dzień szczupaka. Rano jadę do Grudziądza żeby wraz z Dżąsem łowić szczupaki w starorzeczu Wisły. Podnosząca się woda jednak skutecznie nam to utrudnia i łowimy jedynie kilka małych ryb. Wieczorem bezskutecznie próbuję złowić coś okazałego na kolację pływając już z moim tatą po jeziorze Ocypel. Totalna klapa, żadnych brań.

Po powrocie z wyprawy dostaję sms-a "wracaj, jest mnóstwo pracy”. Wakacje się skończyły. Postanawiam jednak jeszcze jeden dzień poświęcić Wdzie i przed powrotem troszkę połowić.
Niestety zaspałem i nad wodę pojechałem dopiero przed południem. Wysłałem żonkę na grzyby, a sam jako prawdziwy mężczyzna-myśliwy ruszyłem przez las ku cienkiej wstędze Wdy. Woda była jeszcze wyższa niż ostatnio, mimo to jednak ciągle przejrzysta. Wszedłem do rzeki w miejscu gdzie wcześniej miałem kilka ryb. Tym razem jednak nie było nawet brania.

Schodziłem niżej i niżej aż do miejsca gdzie dwa zwalone drzewa przegradzały prawie cały nurt a środkiem koryta rzeka wyżłobiła głęboką rynnę. Na pierwsze branie nie czekałem długo. Lipień okazał się jednak niemiarowy. Kolejne przepuszczenia i nic, żadnych brań. Postanowiłem wracać. Kilkanaście metrów w górę zobaczyłem wyjście lipienia. Przewiązałem suchą muchę i w trzecim rzucie zapiąłem kolejnego króciaka.

Wróciłem w miejsce, od którego zacząłem łowienie. W rynnie zobaczyłem lipienia, potem drugiego, trzeciego. Nie mogłem uwierzyć własnym oczom, kilkanaście wymiarowych lipieni stało przy dnie metr od moich nóg. Cofnąłem się nieco i przepuściłem nimfę jak najbliżej jednej z ryb. Lipień chwycił muchę jednak zrobiłem kardynalny błąd, nie zaciąłem. Już po sekundzie było po wszystkim, ryba spadła. Jednak lipienie nie odpłynęły. Serce waliło mi coraz mocniej, stałem w głębokiej rynnie i próbowałem skusić do brania ryby którym kompletnie nie chciało się brać. Podałem im wszystkie swoje wabiki, na wszystkie sposoby jakie tylko mogłem wymyślić i nic. Postanowiłem wszystko zacząć od początku.

Stałem w jednym miejscu już dobre pół godziny wraz ze stadkiem lipieni u moich stóp. Coś jednak działo się nie tak. Coś coraz bardziej rozpraszało moją uwagę. Natura niestety, fizjologia, dała o sobie znać. Mój pęcherz się przepełnił. Postanowiłem jednak nie odpuszczać i przeczekać kryzys jak prawdziwy łowca. Jednak z każda sekundą było coraz gorzej. W pewnym momencie poczułem, że nie wytrzymam, chciałem się wycofać jednak najmniejszy ruch oznaczał koniec zmagań z samym sobą. Jeden krok i musiałbym rozluźnić mięśnie i byłoby niedobrze. Stałem więc nieruchomo i z całych sił starałem się powstrzymać od nasikania sobie w gumiaki. Jak przystało na twardziela nie przestawałem łowić. Lipienie chyba czuły, że gdyby wzięły to mogłyby mi narobić tym więcej szkód niż pożytku i skutecznie odpływały od moich nimf gdy te płynęły prosto na nie. Kryzys w końcu minął i mogłem już spokojnie dojść do brzegu i oddać naturze to czego miałem za dużo.

Czas wielkich łowów dobiegł końca. Musiałem spakować wędkę i wracać. Zmęczony i szczęśliwy przemierzałem nocą kilometry dzielące mnie od domu. W głowie jeszcze miałem obraz uroczych zakątków Wdy, falujących w szybkim nurcie długich traw i zbierających z powierzchni moją muchę lipieni. Jeszcze na nogach czułem chłód wody i zapach szumiącego nad głową sosnowego lasu, a w uszach ćwierkały mi ptaki...

wykrzyknik


 
Pokrewne linki
· Więcej o Wieści znad wody
· Napisane przez Jarbas


Najczęœciej czytany artykuł o Wieści znad wody:
Zasiadka na łowisku Okoń


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez marcin_p (marcin_p@interia.pl) dnia 10-08-2004 o godz. 09:41:23
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.fotopamiatka.blogspot.com
Ależ mi się podoba ten tekst, ojojoj!!



Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez asknet (asknet@alpha.net.pl) dnia 10-08-2004 o godz. 12:39:36
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.asknet.waw.pl/
Brawo ....:-) no to wsiakles bracie :-)



Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez Zenon dnia 11-08-2004 o godz. 10:23:15
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Tekt ten powinien być oznaczony ostrzeżeniem jak to Asknet napisał przed “Wsiąkaniem”
Pięknie się czyta ,ale jeszcze bardziej chciało by się tam być
Niestety “MUCHA” jest mi zupełnie obca,- może kiedyś?



Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez old_rysiu (old_rysiu@wedkarskie.pl) dnia 12-08-2004 o godz. 05:26:56
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Tylko maniak wędkarski może napisać tak ładny tekst. Nie wszyscy potrafią opisać swoją przygodę z wędką. Chociaż nie łowię na muszkę, czytając ten opis, byłem nad tą wodą. Przyznam się, że bardzo pomogły mi w tym Twoje piękne fotografie. To jeszcze jeden przykład, że w dzisiejszym wędkarskim świecie, aparat fotograficzny jest jednym z elementów wyposażenia wędkarza. Pozdrowienia i połamania kija w następnej wyprawie.



Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez Lucek dnia 21-08-2004 o godz. 21:03:31
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Jeszcze pare dni temu zastanawiałem się nad tym czy przed przyszłym sezonem zainwestuje w sprzęt muchowy. Twój tekst ostatecznie do tego przekonał. Dzięki:-)



Re: Do zakochania jeden krok (Wynik: 1)
przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 23-08-2004 o godz. 15:09:55
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/
no mnie na sprzęt muchowy już nie namówicie!...
Bo już se kupiłem :-) musze tylko zdobyć troszke owadów, umówić korepetytora i... niech się dzieje :-)))
Ładny tekst!


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.11 sekund :: Zapytania do SQL: 88