Na polskim wybrzeżu znajduje się 59 przystani, portów i miejsc przeznaczonych do wyładunku produktów rybnych, z czego 10 portów ma istotne znaczenie dla rybołówstwa kutrowego.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 580
Zalogowani 0
Wszyscy 580
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj
an"]W tym wątku będę
podawał wpłacone kwoty ...(18266) Mar 27, @ 16:07:40
lecek: Wielkanoc w Ustroniu.
Zapowiedziałem
małżonce, że święto,
świętem ...(59110) Mar 26, @ 15:02:24
lecek: Pooszło. k ...(18266) Mar 26, @ 14:43:29
krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara...
poszło k ...(18266) Mar 26, @ 14:00:16
artur: Poszło ...(18266) Mar 26, @ 10:30:05
krzysztofCz: Poszło k ...(18266) Mar 26, @ 07:09:09
jjjan: Nikt się nie kwapi
więc jeżeli ktoś chce
wpłacić,, to proszę
blik ...(18266) Mar 25, @ 20:19:56
mario_z: Dzisiaj spotkanie
jajeczkowe nad wodą,
oczywiście bez wędki
bym n ...(59110) Mar 24, @ 20:50:03
Krzysztof46: nic nie trzeba
,zbierajcie na
nastepny rok i tyle w
temacie ...(18266) Mar 24, @ 17:30:00
krzysztofCz: To komu mamy wpłacać
;question Ktoś
zapłacił, to trzeba Mu
się ...(18266) Mar 24, @ 17:27:29
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Konserwowanie rybek domowym sposobem
Opublikował 19-11-2004 o godz. 09:00:00 Monk |
Jarpo napisał
Martwe małe rybki wykorzystuje się do łowienia drapieżników. Oczywistym jest, że najlepsze są rybki świeże, ale nie zawsze takimi możemy dysponować. Niekiedy spowodowane jest to brakiem czasu, aby takowych nałowić, kiedy indziej (szczególnie późną jesienią) złowienie ich wcale nie jest takie proste.
Pozostaje nam przygotować zapas „trupków” na ciężkie czasy.
Jak to zrobić?
Jest kilka metod: suszenie (chyba takie zwłoki są mało skuteczne – nie wiem - nigdy na takie nie łowiłem), mrożenie (najpopularniejsza metoda) i konserwowanie.
Konserwowane małe rybki to jest to! Można już coś takiego kupić, ale niestety są dość drogie. Przed sezonem sandaczowym postanowiłem samemu narobić sobie „konserw”.
Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić? Tutaj bardzo pomocny okazał się Internet. Znalazłem dużo informacji na ten temat i firmę trudniącą się dystrybucją konserwantów spożywczych. Czego tam nie było! Wszystkie możliwe „E”. Nawiązałem kontakt z lokalnym dystrybutorem i po wyjaśnieniu mu, o co mi chodzi powiedział czego będę potrzebował. Gdy okazało się, że u niego zaopatruje się bardzo znana na rynku wędkarskim z produkcji konserwowanych rybek firma byłem już pewien, że w tym sezonie nie będę martwił się o to, aby mi nie zabrakło przynęty na sandacze.
Był pewien mankament: konserwanty pakowane są w worki po 20 kg, ale jakoś udało mu się załatwić dla mnie opakowanie 2 kg, a na dodatek dostałem malutkie opakowanie (reklamówka) wzmacniacza smaku. Byłem pewien, że uda mi się zrobić super konserwy.
Na początek postanowiłem „wyprodukować” serię próbną. Wpakowałem po 10 uklei do dwóch słoików po dżemie i zalałem je przygotowanym roztworem. Nie będę dłużej trzymał w tajemnicy co to było. Jako konserwantu użyłem (za poradą dystrybutora) tego samego środka, co znana na wędkarskim rynku pewna łódzka firma, czyli sorbinianu potasu (E 202). Wzmacniacza smaku do partii próbnej nie dawałem.
Zadowolony z siebie zakręciłem słoiki i schowałem do lodówki. Ponieważ oryginalne konserwowane rybki mogą być długo przechowywane ja też nie miałem zamiaru ich zaraz używać. Niech sobie spokojnie w lodówce stoją. Latem nie było problemu ze złowieniem uklei, a wiec o moich produktach zapomniałem. Do czasu...
Którejś soboty, pod wieczór, gdy wybieraliśmy się na nockę przypomniałem sobie o nich. Idę do lodówki, odkręcam pierwszy słoik i uderza mnie niesamowity fetor. Niestety eksperyment się nie udał! Tylko dlaczego?
Nie miałem aptekarskiej wagi i sporządziłem mocniejszy roztwór ale myślałem, że w ten sposób osiągnę tylko lepszy efekt. Czy to było powodem porażki? Chyba nie. Rybki mi się nie podobały już nazajutrz po zalaniu ich środkiem konserwującym. Bardzo „puszczały” krew. Cały roztwór zabarwił się na czerwono. W oryginale rybki są tak jakby lekko podsuszone i tylko lekko wilgotne (pakowane w małe foliowe zgrzewki) - moje były cały czas w zalewie. Co zrobiłem źle?
Może na PW jest jakiś technolog wykształcony w tym kierunku, który rozwieje moje (i pewnie nie tylko moje) wątpliwości? Jestem wręcz przekonany, że błąd tkwił właśnie w technologii, tylko gdzie on został popełniony?
Jarpo
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Konserwowanie rybek domowym sposobem (Wynik: 1) przez Czez dnia 20-11-2004 o godz. 15:27:39 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jarku nie mam bladego pojęcia co to jest ten sorbinian potasu, ale być może to co napiszę przyda Ci się do czegoś, szczególnie w kontekście stwierdzenia, że w oryginale rybki są lekko podsuszone.
Otóż jak wiesz jestem pasjonatem kuchni, a kuchnia to też konserwowanie różnych produktów. Wiele lat temu kolega przywiózł z Rosji takie niewielkie suszone rybki, które stanowiły znakomitą zakąskę do piwa. O technologii "produkcji" tych rybek niestety nic nie wiedział, a i ja nie natknąłem się wówczas na żadne informacje w tym temacie. Rybki te były pakowane w plastikowe torebki, tak samo jak wędkarskie uklejki.
Wreszcie 4 lata temu poznałem technologię suszenia ryb. Wiedzę tę nabyłem od przybyszy zza Buga, którzy pracowali na działce mojego sąsiada, a zarazem poławiali karaski w niedalekim stawie. Nie o niej jednak chcę tu dokładnie pisać.
Otóż podstawą suszenia ryb jest ich uprzednie zakonserwowanie. Na uwagę zasługuje, że przeznaczone do suszenia rybki skrobie się i patroszy, ale nie odcina się im głów i nie wyjmuje oczu, ani skrzeli. Konserwantem jest tu sól, którą dokładnie zasypuje się rybki (nie soli tylko zasypuje "na palec grubo"). Sól po pierwsze konserwuje (co jest oczywiste), a po drugie "wyciąga" z rybek wszystkie płyny lekko je jakby podsuszając. Być może to ten sam efekt, co w przypadku firmowych uklejek. Aha Ukraińcy, którzy suszyli karaski trzymali je w soli 2 doby. |
|
|
|