Czy wiesz, że...
Przeciętna długość życia wybranych gatunków ryb: sum 60 lat, piskorz 20 lat, sandacz 15 lat, leszcz 14 lat, szczupak 10 lat, okoń 10 lat, węgorz 50 lat, jesiotrowate 100 lat.

Konto/logowanie
Members List ZAREJESTROWANI
 Ostatni Tobiasz
 Dzisiaj 0
 Wczoraj 0
 Wszyscy 4520

 UŻYTKOWNICY
 Goscie 568
 Zalogowani 0
 Wszyscy 568

Jesteœ anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj

Jesteœ stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj
aby zalogować się!

Na forum napisali
krzysztofCz: [quote:f2a4672e65="jjj an"]W tym wątku będę podawał wpłacone kwoty ...(18267) Mar 27, @ 16:07:40

lecek: Wielkanoc w Ustroniu. Zapowiedziałem małżonce, że święto, świętem ...(59110) Mar 26, @ 15:02:24

lecek: Pooszło. k ...(18267) Mar 26, @ 14:43:29

krzysztofCz: Za Lucka i Bedmara... poszło k ...(18267) Mar 26, @ 14:00:16

artur: Poszło ...(18267) Mar 26, @ 10:30:05

krzysztofCz: Poszło k ...(18267) Mar 26, @ 07:09:09

jjjan: Nikt się nie kwapi więc jeżeli ktoś chce wpłacić,, to proszę blik ...(18267) Mar 25, @ 20:19:56

mario_z: Dzisiaj spotkanie jajeczkowe nad wodą, oczywiście bez wędki bym n ...(59110) Mar 24, @ 20:50:03

Krzysztof46: nic nie trzeba ,zbierajcie na nastepny rok i tyle w temacie ...(18267) Mar 24, @ 17:30:00

krzysztofCz: To komu mamy wpłacać ;question Ktoś zapłacił, to trzeba Mu się ...(18267) Mar 24, @ 17:27:29


Artykuły komentowali
Krzysztof46 w ''Znowu Ta Szwecja'': Szkoda panowie ze sié nie oglaszacie .Chétnie dokoptowalbym do fajnej ekipy ...
Karpiarz w ''Usuwanie usterek w wagglerach i sliderach Dino.'': Ot fachura jestes Jotes. Pozdrawiam i dzieki za cenne wskazowki.
grubyzwierz w ''Znowu Ta Szwecja'': hmhmh... Mówisz Jacek, że Szwecja.. ? Kto wie, kto wie... :)
krzysztofCz w ''Znowu Ta Szwecja'': Janku czekamy na nową relację :-)
old_rysiu w ''Znowu Ta Szwecja'': A my pozdrawiamy z Polen :-)
jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Jeszcze nie do końca.
Ekipa pozdrawia że Sweden.🙂

Zenon w ''Znowu Ta Szwecja'': Dlaczego "znowu" czyżby się znudziła?

Miło widzieć znajome pyszcz...

jjjan w ''Znowu Ta Szwecja'': Gdyby popłynąć w czwartek w dzień, to do Karlskrony, bilet dla czterech plus...
dzas w ''Znowu Ta Szwecja'': koszta zależą od tego ile pijesz... :) bez tego w 2,5 tysia za dwa tygodnie ...
the_animal w ''Znowu Ta Szwecja'': Świetna wyprawa - ekipa wiadomo - chętnie dowiedział bym się jakie koszta są...

Rozmaitości
» Pomocnik
» Regulamin PW
» Przeszukiwanie zasobów
» Przeszukiwanie forum
» Łowca Okazów 2010
» Grand Prix Czatu
» Prognoza pogody
» Ośrodki i stanice wędkarskie
» Rejestracja łódki
» Interaktywne krzyżówki

Recenzje
· JAXON ZX MACHINE 400
· MacTronic NICHIA HLS-1NL2L
· TUBERTINI GORILLA UC4 FLUOROCARBON
· Daiwa Exceler Style F
· Namiot Fjord Nansen
· Mikado NSC Feeder
· Wędzisko Mikado NSC 360 Feeder Nanostructure
· Mistrall Bavaria 2,7
· żyłka DUAL BAND
· Mikado T-Rex Bolognese 600

Filmoteka
Sum 200cm

Dodał: avallone78
Dodany: 14th Feb 2011
Odsłon: 2103
Ocena: 0.00 Ocen: 0

X targi Na Ryby ZAJAWKA

Dodał: jarecki74
Dodany: 19th Mar 2010
Odsłon: 1965
Ocena: 1.00 Ocen: 1

Boleń Wojtka

Dodał: wojto-ryba
Dodany: 23rd Dec 2009
Odsłon: 1986
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 5/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2227
Ocena: 5.00 Ocen: 4

Żerowanie karpi 4/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2056
Ocena: 5.00 Ocen: 2

Żerowanie karpi 3/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2114
Ocena: 4.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 2/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2026
Ocena: 5.00 Ocen: 1

Żerowanie karpi 1/5

Dodał: Marek_b
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2065
Ocena: 2.00 Ocen: 1

Sum Odrzański

Dodał: jarokowal
Dodany: 23rd Mar 2009
Odsłon: 2427
Ocena: 5.00 Ocen: 3

Hol suma

Dodał: Marek_b
Dodany: 22nd Mar 2009
Odsłon: 2247
Ocena: 5.00 Ocen: 3


Z pamiętnika wędkarza - cz. 11
Opublikował 16-03-2005 o godz. 08:00:00 Jarbas
Bajania i gawędy Wykrzyknik napisał

Woda szumiała cicho rozcinana dziobem mojej łódki. Przez mleczną mgłę nie widziałem nic oprócz ławeczki i okienka echosondy. Chłodne powietrze osadzało na burtach krople rosy i wciskało się we mnie coraz głębiej ścinając w żyłach krew. Siedziałem bez ruchu drugą godzinę przeciskajac się między waskimi przesmykami rozlewiska.



Do ulubionej sandaczowej dziury miałem jeszcze dobra godzinę. Gdyby nie wilgoć i konieczność meandrowania między wystającymi spod wody przeszkodami dawno bym zasnął.

Dopłynąłem, postawiłem kotwicę i rozprostowałem zesztywniałe ciało. Mgła ciągle gęsta pozwoliła mi jednak dojrzeć brzeg. W zatoce nie było nikogo. Wyjałem z plecaka kanapki i termos z kawą. Gdy tylko wpompowałem w siebie troszkę energii i ciepła sięgnąłem po pokrowiec z wędkami.

Wyciągnałem swój ulubiony patyk i przykręciłem kołowrotek .Jakoś bez emocji i większego entuzjazmu wyszperałem w pudełku między dziesiątkami woreczków z kolorowym silikonem mojego ulubionego wabia. Przypiąłem do agrafki i posłałem daleko przed siebie. Gdy tylko usłyszałem plusk zamknałem kabłąk i zwinąłem luz z plecionki. Po kilku chwilach przynęta twardo stuknęła o dno.

Stok, który ciągnął się przez środek zatoki opanowany był przez małe małże, utrapienie łowców okoni. Swoimi ostrymi muszelkami rozcinały cienkie żyłeczki. Sam straciłem na nim kilka cwanych garbusów. Cóż, za cenę łowienia okazów te kilka straconych przynęt nie było wygórowaną opłatą.

Mgła powoli znikała rozszarpywana przez ostre powiewy wiatru buszującego miedzy wysepkami. Gdy wypływałem rano mgła była tak gęsta, że wydawało się, iż na niebie sa gęste chmury. Teraz, gdy wiatr rozpędził tego wilgotnego dusiciela, niebo błękitniało nade mną i rozgrzewało ścierpnięte ramiona i plecy. Słonko było już dość wysoko i mogłem ścśšgnść z siebie trochę ubrań.

Rzucałem obławiając stok centymetr po centymetrze, jednak nawet okonie nie miały ochoty zassać mojego killera. Zmieniłem go więc na "kiełbika". Jednak i tą zmianą nic nie wskórałem. Po trzech godzinach orki odłożyłem wędkę. Ręka bolała w nadgarstku jak diabli. Machanie dwudziestopięciogramowym ołowiem non-stop nie należy do lekkich zajęć.

Czułem się jakiś znużony i zniechęcony. Czas mijał a ja machałem raz za razem. Jednak ani razu nie przestawiałem łódki. Nie chciałem się ruszać, pływać ani szukać ryb. Ogarnęła mnie dziwna melancholia i odrętwienie. Zachowywałem się jak robot. Gdy nagle przy kolejnym rzucie ciszę przeszył trzask pękającego węgla.

Zdębiałem. Patrzyłem tępo jak pod wodą o kilka metrów ode mnie niknie w czeluściach jeziora połowa mojej wędki. Podniosłem do góry to co zostało mi w rękach i zacząłem zwijać plecionkę. Jest, poczułem opór. Szczytówka zatrzymała się na agrafce. Nie bluzgałem, nawet nic nie myślałem. Odciąłem agrafkę, zdjąłem resztkę szczytówki z dolnika i wyciągnąłem z pokrowca zapasową szczytówkę. Mam ich kilka. Nauczył mnie tego jeden z wcześniejszych wyjazdów, gdy kij pękł w podobny sposób. Cóż, nie powinno się dwukrotnie przekraczać opisanego na dolniku c.w.

Zmontowałem nowy zestaw i machnąłem z całej siły przed siebie. Czułem się coraz bardziej wyczerpany. Ogarniało mnie zmęczenie, sięgnąłem do plecaka po termos z kawą, gdy wędką coś potwornie szarpnęło. Zaciąłem odruchowo a odjazd ryby podniósł mnie znad plecaka do pionu. Chwyciłem za kołowrotek i zaczšłem siłowy hol. Ryba jednak po pierwszym gwałtownym zrywie szybko osłabła i już po chwili dała się spokojnie holować w stronę łódki.

- A jednak jesteście! uśmiechnśłem się do siebie w duszy. Nie było w tym tyle radości co zwykle, coś nie dawało mi spokoju, coś wisiało w powietrzu, jakaś groza, niebezpieczeństwo. Gdy wyjmowałem sandacza z podbieraka, zrobiło mi się go jakoś dziwnie żal. Spojrzałem mu w oczy i nawet nie zrobiłem zdjęcia. Puściłem go i usiadłem spuszczając głowę na piersi.

Westchnsłem głęboko i napiłem się kawy. Wróciłem do czesania miejscówki. Po kolejnej bezowocnej godzinie coś tępo zatrzymało przynętę. Zaciąłem, lecz ta ani drgnęła. Zaczep - pomyślałem. Ten jednak ruszył. Mocna plecionka pozwoliła mi ciągnąć mozolnie do góry bezwład uczepiony do przynęty.

Matko Boska - topielec! Przedziwne uczucie opanowało mnie i ścisnęło serce. Czułem, że to jest właśnie to. Ten całodniowy niepokój, mgła i złamana wędka, to wszystko miało mnie zniechęcić do łowienia w tym miejscu. Na sto procent ciągnąłem jakiegoś topielca. Gdy plecionka wychodziła pionowo spod łódki, ścisnęło mnie w gardle a serce przestało bić.

Zwijałem pompując ostatnie centymetry linki gdy nagle moim oczom ukazał się On... Krew uderzyła mi do głowy mało nie wyciskając oczu. W uszach mi zaszumiało a po plecach popłynął lodowaty pot. Jęknąłem tylko gdy olbrzymi sum szarpnął mną o burtę łodzi. Chlapnął pod powierzchnią i z ogromną szybkością ruszył w stronę rynny. Przepłynął pięćdziesiąt metrów i stanął. Hamulec aż dymił. Spojrzałem na kotwicę, wystarczył jeden ruch abym uwolnił łódkę z uwięzi. Jednak wtedy przegrałbym od razu, stanąłbym nad sumem a ten leżałby spokojnie na dnie nic sobie nie robiąc z moich starań. Napąłem zestaw i uderzyłem w dolnik. Kij zatrzeszczał a kołowrotek z nieukrywanym żalem znów zaczął oddawać linkę. Z każda chwilą było jej coraz mniej, sekunda po sekundzie znikały kolejne zwoje. I stało się. Wyciągnął wszystko. Tak wielkiej mordy w życiu nie widziałem. Ile mógł mieć siedemdziesiąt, osiemdziesiąt kilo? Pewnie nigdy się nie dowiem.

Usiadłem na dnie łodzi i starałem się ze wszystkich sił uspokoić drżące ciało. Po pewnym czasie udało się. Wyciągnąłem drugą szpulkę i zmontowałem wszystko na nowo. Już wiedziałem czemu sandacze nie brały. Czemu ten jeden uciekał tak zawzięcie.

Po pół godzinie miałem następnego mętnookiego. Kilka okoni i małego szczupaczka. Sum odpłynął. Niekwestionowany król zalewu zniknął wraz z moją nową plecionką. Słońce znikło gdzieś nad drzewami a ja postanowiłem oddać jeszcze kilka rzutów.

Po trzecim, może czwartym, lekkie pstryknięcie z pierwszego opadu. Natychmiast zacinam i jest. Ryba spokojnie płynie wzdłuż rynny. Nie szarpie i nie ucieka gwałtownie. Sunie przy dnie niczym krokodyl. Odpływa kilka metrów na dokręconym hamulcu.

Ścąšgałem siłowo, bez zbędnej zabawy. Tutejsze sandacze lubią spadać, gdy daje im się troszkę swobody. Gdy miałem go przy burcie pochyliłem się i chwyciłem pod skrzela. Ten w ostatnim zrywie rozpaczy rozciął mi głęboko palec. Krew zalewała rybę, spodnie i dno łódki. Siadłem na sandaczu i zakleiłem palec.

- Zabiorę cię w nagrodę do domu, rozbójniku. - powiedziałem do mojej rybki. Nadszedł najwyższy czas żeby się zwijać, noc spowiła wszystko czernią, jedynie księżyc próbował nieśmiało rozjaśnić mi drogę powrotną. Miałem długą drogę przed sobą, dobre trzy godziny płynięcia, a w nocy nie było to zbyt bezpieczne.

Wykrzyknik


 
Pokrewne linki
· Więcej o Bajania i gawędy
· Napisane przez Jarbas


Najczęœciej czytany artykuł o Bajania i gawędy:
List wędkarza


Opcje

 Strona gotowa do druku Strona gotowa do druku

 Wyœlij ten artykuł do znajomych Wyœlij ten artykuł do znajomych


Komentarze sš własnoœciš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoœci za ich treœć.

Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować

Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez Tom_roy (tom_roy@wp.pl) dnia 16-03-2005 o godz. 08:50:51
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
:)Jak zwykle świetny tekst i do tego z wątkiem sensacyjnym z sumem w roli głównej ;) Super :) Poziom wciąż rośnie i super się czyta:)



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez halbin dnia 16-03-2005 o godz. 09:10:39
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Ciekawe wspomnienia i świetnie napisane. Od opisu mgły aż mi się zimno zrobiło i przypomniało mi się takie zdarzenie: Jako uczeń technikum często łowiłem na Wieprzy w Sławnie. Pewnego dnia wziąłem od ojca samochód i o godz. 3.30 pojechałem w okolice oczyszczalni ścieków w Sławnie. Zapiąłem woblera - głowacza Salmo i wpuściłem go pod krzak po przeciwnej stronie rzeki, tam po lekkim puknięciu zaciąłem i holowałem coś bez większego oporu. Po wyjęciu przynęty z wody zobaczyłem na tylnej kotwicy ... oko trochę mniejsze od piłeczki pingpongowej. Zrobiło mi się zimno i dziwnie ciemno. Strzepnąłem swój połów do rzeki i nie dotykając woblera wróciłem do domu do łóżka trafiłem o godz. 4.45 jakoś nie miałem już ochoty na ryby.



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez wykrzyknik dnia 16-03-2005 o godz. 18:04:47
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.wykrzykni.iportfolio.pl
Halbin moje oko utopiłeś?? Jak mogłeś :-)))))


]


Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez Pawel_K dnia 16-03-2005 o godz. 11:24:49
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Są opowiadania, które jeżą włos na głowie. Gratuluję, bo stworzyłeś takie właśnie dzieło. Wspaniała atmosfera: najpierw ta długa podróż przez mgłę, potem ta zatoczka ... Jestem pod wrażeniem.



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez petrus3 dnia 16-03-2005 o godz. 12:13:09
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://brak
Piszesz:....Woda szumiała cicho rozcinana dziobem mojej łódki. Przez mleczną mgłę nie widziałem nic oprócz ławeczki i okienka echosondy....

...aż nagle pier....em dziobem łodzi w filar mostu na Wierzbicy!!!....przydarzyło mi się to w 1999r podczas trollingu(na trzeżwo), tak gęstej mgły jak wtedy w życiu nie widziałem....razem z kolegą strzeliliśmy wzorcowego orła..!!!
pozd.



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez Siudak (tsiudakiewicz@wp.pl) dnia 16-03-2005 o godz. 13:44:14
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.rodmas.pl
Dzięki wykrzykniku za rewelacyjne opowiadanie, :-)
Ojciec mi opowiadał, jak to dawno temu jak był jeszcze piękny i młody zrobił sobie zasiadkę na rzeczne karpie. Siedział cichutko, skulony pomiędzy krzakami. Było to na wysokiej burcie wiec musiał zejść nad samo lustro wody. Był nad woda jeszcze przez świtem, a mgła była taka ze się ją można było kroić.
Kiedy tak się siedzi, zaczyna się myśleć o różnych często fantazyjnych rzeczach. Powolny nurt obmywa cichutko spławik, a po spokojnej wodzie niesie się nawet najmniejszy szelest. Wpatrując się w spławik powoli wpadamy w pewien trans, nie słyszymy już nic i tylko czekamy. Wyobraźcie sobie że z tej mgły powoli wyłaniają się tuż przez czubkiem wędki rogi, które uparcie suną w wasza stronę. Ojciec gdy to zobaczył, nie wiedział co ma robić, żołądek miał w przełyku a serce w du... jednym skokiem znalazł się na trzy metrowej burcie. Wtedy dopiero jelonek go zobaczył, sam się przestraszył i z wielkim pluskiem zawrócił na drugą stronę rzeki. To zdarzenie ojciec nadal wspomina z wielkim uśmiechem do dziś.



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez Simson (rad@kar@op.pl) dnia 16-03-2005 o godz. 17:09:45
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Kuba Wojewódzki powiedział by: „To do mnie nie przemawia, jestem na NIE”. Na szczęście nie ma głosu. Ja jestem jednak jak najbardziej na TAK. Podobają mi się twoje oraz tego typu teksty. Można się w nie wczuć, a to lubię. Nie przejmuj się brakiem zdjęć, przemyślany tekst taki jak twój ich po prostu nie potrzebuje.
Brawo!!!



Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez wykrzyknik dnia 16-03-2005 o godz. 18:06:52
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.wykrzykni.iportfolio.pl
Wcale się nie przejmuję brakiem zdjęć. W pamiętnikach raczej ich nie umieszczam. Choć korciło mnie powieszenie fotki rozbujnika co mi palec przeciął :-)


]


Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez sacha dnia 17-03-2005 o godz. 12:49:51
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
W panierce?


]


Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez wykrzyknik dnia 17-03-2005 o godz. 20:06:18
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć) http://www.wykrzykni.iportfolio.pl
Cóż zrobiłem go w śmietanie :-)


]


Re: Z pamiętnika wędkarza 10 (Wynik: 1)
przez spining dnia 18-03-2005 o godz. 14:24:19
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
Też smaczny :)


]


Re: Z pamiętnika wędkarza - cz. 11 (Wynik: 1)
przez Kuba (kuba@wcwi.net.pl) dnia 29-03-2005 o godz. 09:51:07
(Informacje o użytkowniku | Wyœlij wiadomoœć)
"Spojrzałem na kotwicę, wystarczył jeden ruch abym uwolnił łódkę z uwięzi. Jednak wtedy przegrałbym od razu, stanąłbym nad sumem a ten leżałby spokojnie na dnie nic sobie nie robiąc z moich starań."

Wlasnie dlatego przegrales od razu. Gdybys puscil kotwice, dal sie poholowac (mocny zestaw!), a potem stanal mu nie nad sama glowa, tylko po skosie od lba i zaczal szarpac, na pewno by sie ruszyl. I tak dookola wojtek - albo by sie zmeczyl, albo wlazl gdzies w zawady.


Pogawędki Wędkarskie - portal dla wszystkich wędkarzy!
Redakcyjna poczta: redakcja@pogawedki-wedkarskie.pl

Redakcja serwisu w składzie: Jarbas, Marek_b, -, -, -, -

Wszystkie teksty i zdjęcia opublikowane w portalu są utworami w rozumieniu prawa autorskiego i podlegają ochronie prawnej. Kopiowanie, powielanie, "crosslinking" i jakiekolwiek inne formy wykorzystywania cudzej własności intelektualnej i twórczej bez zgody właścicieli praw autorskich są zabronione prawem.

Wszelkie znaki towarowe są własnością ich prawowitych właścicieli, zaś ich użycie dozwolone jest wyłącznie po uzyskaniu zgody.

PHP-Nuke Copyright © 2004 by Francisco Burzi. license.
Tworzenie strony: 0.09 sekund :: Zapytania do SQL: 98