Bodzio napisał
Każdy choć raz chciałby złowić karpia. Tak jak kiedy¶ pewien chłopiec, który wiele o tej rybie słyszał opowie¶ci. Obserwował starych wędkarzy, uczył się od nich jak łowić ryby. Nauczył się od nich dużo.
Postanowił, że skoro tyle już wie o łowieniu ryb, to kupi sobie jaki¶ zestaw. Niestety wszystkie zestawy były dla niego stanowczo za drogie, więc postanowił na niego zarobić. Pomagał s±siadom przy pracy, a także w sklepach, co po roku czasu się opłaciło. Kupił sobie pierwsz± wędkę, kołowrotek i całe inne wyposażenie potrzebne do łowienia ryb.
Był wtedy zadowolony z zakupu, jakiego dokonał. Tylko po zamontowaniu zestawu ruszył na wodę, pobliskie jezioro. Pogoda była sprzyjaj±ca łowieniu. Delikatny wietrzyk muskał Wdę, czyni±c malutk± falkę, niebo delikatnie zachmurzone, ale i tak było ciepło. Wokoło szumiał las, ptaki rado¶nie ¶piewał i podlatywały z miejsca do miejsca.
Chłopiec szukał w tym czasie miejsca. Znalazł miejsce między trzcinami i tatarakiem, ale po obserwacji stwierdził, że nie jest dobre. Kawałek dalej, było pochylone nad wod± drzewo, które rzucało cień na wodę. Chłopiec po obserwacji miejsca stwierdził, że jest dobre. Powiedział sobie w my¶lach:
- Stary wędkarz by tego miejsca się nie powstydził.
Rozłożył swoj± pierwsz± wędkę, założył białego robaczka i kukurydzę na haczyk i zarzucił. Za jego plecami dzięcioł wygrywał takt w drzewie w poszukiwaniu pożywienia. Pierwsze nagłe delikatne branie i chłopak zaci±ł. Wyci±gn±ł spor± krasnopiórkę. Był bardzo zadowolony z rybki oraz wędki. Nałożył now± kukurydzę na haczyk i ponownie zarzucił zestaw do wody. Chłopiec rozmy¶lał wła¶nie o opowie¶ciach starych wędkarzy o karpiu, którego nazywali Królewsk± ryb±.
Spławik zanurkował pod wodę. Chłopak nie zwlekaj±c szybka i pewnie zaci±ł. Tym razem trafił się ładny leszcz. Cieszył się już, że dobre miejsce wybrał. Postanowił, że będzie łowił do zachodu słońca. W pobliskich trzcinach co¶ wywoływało szmer. Zaciekawiony chłopiec spu¶cił wzrok z spławika by zerkn±ć. Zobaczył wydrę baraszkuj±c± sobie na płyciĽnie między trzcinami. Przegonił j±, martwi±c się czy co¶ jeszcze złowi. Bo wydry strasznie płosz± ryby.
Zbliżał się zachód. Po jeziorze rozlała się złoto-różowa po¶wiata. Spławik zanurkował delikatnie pod wodę, pokazał się, wybiło go aż się położył, delikatny odjazd, ale chłopak nie zacinał. Czekał na dobry moment. Spławik mocno zanurkował pod wodę. Wcięcie. Chłopak poczuł duży opór. Nagły odjazd sprawił, że chłopak aż wystraszył się tak± ryb±. Powoli próbował zwijać żyłkę, ale ryba była silniejsza, wysnuwała z kołowrotka kolejne centymetry żyłki.
Chłopak szybko podkręcił mocniej hamulec. Teraz zacz±ł zwijać żyłkę. Powoli holował rybę w stronę brzegu. Ręce go bolały z wysiłku. Ryba dawała się coraz łatwiej holować. Blisko brzegu ryba zrobiła gwałtowny odjazd, wysnuła pięć metrów żyłki. Chłopak nie pozwolił na dalszy odjazd ryby. Zacz±ł mocniej ci±gn±ć rybę do brzegu, resztami sił r±k. Przy brzegu jest jeszcze głęboko, więc nie widział ryby, ale po chwili ukazała mu się na powierzchni wody.
Zobaczył jej wielk± płetwę grzbietow±, a potem cały zarys sylwetki. Doholował pod sam brzeg rybę. Jedn± ręk± trzymał wędkę, a drug± starał się podebrać rybę, ale była strasznie ciężka. W końcu udało się. Stwierdził, że to dorodny karp, od tej pory wiedział, dlaczego nazywaj± karpia Królewsk± ryb±. Jej piękne łuski w złotawym kolorze były aż nadto wymowne, a po za tym ta walka i emocje zwi±zane z holem tej ryby były nie do opisania.
Zwin±ł wędkę leszcza i krasnopiórkę udało mu się włożyć do wiaderka, ale karp się nie mie¶cił w nim. Wyci±gn±ł sprzęty z plecaka i włożył tam karpia. Przyszło to z trudem, gdyż karp był duży. Ale udało się w końcu. Postanowił pój¶ć do starych znajomych wędkarzy. Ci jak zobaczyli leszcza i krasnopiórkę gratulowali połowu, ale jak chłopak pokazał co ma w plecaku, to starzy wędkarze padli w osłupienie.
Zaczęli gratulować tak wielkiego karpia, prosili go by opowiedział im swój dzień na rybach. Zrobili mu pami±tkowe zdjęcie z karpiem. Zważyli go. Karp miał wagę piętna¶cie i pół kilograma. Chłopak stwierdził, że lepszego nic go nie mogło spotkać, pierwszego dnia na rybach z pierwszym własnym sprzętem. Wiedział, że tego dnia nie zapomni do końca swojego życia.
Bodzio
Tekst konkursowy - opublikowany w formie nadesłanej przez Autora, bez korekty redakcyjnej - Redakcja PW.