Szczupak do¶ć często powtarza atak na przynętę, jeżeli przy pierwszym, nieudanym nie skaleczył się. Czasami nawet i to nie jest dla niego przeszkod±.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 552
Zalogowani 1
Wszyscy 553
Jesteś anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikając tutaj Jesteś stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
Tiur:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(424732) Apr 26, @ 00:02:06
dzas:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(424732) Apr 24, @ 21:24:03
mario_z:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(424732) Apr 21, @ 18:55:22
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(424732) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(424732) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(424732) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(424732) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
bior± : ...(59445) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczno¶ć...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(424732) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byli¶my w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wi¶le. Na miejscu
okazał ...(59445) Apr 02, @ 19:02:39
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Poławiacz pereł
Opublikował 31-07-2006 o godz. 00:00:00 Monk |
Pierenick napisał
Po raz kolejny szykuję się na wyprawę na lina. Tym razem z Marcinem planuję sprawdzić inne doły w okolicach Górska. Doszły mnie słuchy, że znajomy był tam dwa razy i łowił liny.
Moje wyniki na "naszym dołku" też s± niezłe. Mam już w tym sezonie na koncie około dziesięciu welwetowych rybek, a więc nie jest Ľle. Mam jednak chęć jechać w inne miejsce, bo jak na razie w lipcu największy lin miał około 37 cm.
Umawiamy się z Marcinem na 4.00. Zapada decyzja, że jedziemy na nowe miejsce, które dzień wcze¶niej "sprawdzamy" na rowerach. Wstaję 3.30 i po krótkich przygotowaniach spogl±dam w stronę domu Marcina. Ciemno...¶pi...trudno - jadę sam. Widocznie dzi¶ postanowił się wyspać. Chwila zastanowienia: sam na nowe miejsce, nie - jadę na nasz dół.
Na miejscu jestem około 4.20. Samochodem około 4 km to rzut beretem.
Jak zwykle zanęcam: mieszanka firmowa, gar¶ć kukurydzy, gar¶ć pszenicy. Rozkładam sprzęt i czekam...
Około 5.30 branie i linek około 30 cm wędruje do siatki. Następne półtorej godziny przynosi dwa niewymiarowe okonki i dwie mizerne płoteczki. Siedzę i medytuję, ale cały czas moj± nadzieję podtrzymuj± b±belki, które co jaki¶ czas pojawiaj± się w okolicy moich spławików. Po jakim¶ czasie okazuje się, że mam nad wod± s±siada, który chyba po 15 minutach podchodzi do mnie i zaczynamy rozmowę.
Zadaje mi standardowe pytania: czy złowiłem? Czy duży? Na co?. Gadamy tak około 10 minut. Spogl±dam na wodę i nie widzę spławika z prawej strony. Natychmiast zacinam i siedzi!!! Czuję od razu, że to nie linek, tylko LIN. S±siad wyraĽnie podekscytowany od razu chwyta za mój podbierak i oferuje pomoc oraz służy rad±. Lin chodzi to w prawo, to w lewo. Żyłka 0,16 nie nastraja optymistycznie, bo wkoło pełno zielska. Udaje mi się jednak podprowadzić go metr od brzegu i już "pomocnik" długim, 3-metrowym podbierakiem sięga po pięknego lina. Ten jednak po raz kolejny odchodzi gwałtownie na wodę i nurkuje głęboko do dna. W tym miejscu jest około 3 m głęboko¶ci. Czekam chwilę, ale lin nie ma zamiaru ruszyć - zapl±tał się w zielsko przy dnie i stan±ł jak zamurowany. Wymieniamy uwagi z s±siadem, co robić? Ci±gn±ć na siłę? Przy "szesnastce" to bez sensu. Czekać? Jak długo? Lin stoi jakie¶ 5 m od brzegu. Trudno - rozbieram się do majtek i wchodzę. Daję kij s±siadowi i proszę tylko, aby trzymał cały czas napięcie żyłki. Podbierak w rękę i do pasa do wody. Próbuję długim podbierakiem wyj±ć zielsko z dna , ale jest za daleko i za głęboko i niestety nie dam rady. Lin ani my¶li się ruszyć, ale biorę wędkę od faceta i pukam w kij. Zero efektu, ale ryba jest na haku na 100%. Przez my¶l przebiega mi jedno: trzeba nurkować. Jak my¶lę, tak robię. Zdejmuję koszulkę, wędkę znowu daję facetowi, który utwierdza mnie w przekonaniu , że to jedyna słuszna my¶l i że "po tak± rybę panie to warto nurkować". Na szczę¶cie z pływaniem - jako student gdańskiej AWF - nigdy nie miałem problemów. Lekko w dwa palce chwytam żyłkę i powoli schodzę do dna. Woda w jeziorku czy¶ciutka ( chociaż malutkie, to ma w okolicy opinię czystego i w okresie wakacji nigdy nie brakuje tam chętnych do k±pieli). Schodzę coraz niżej i ... widzę już tylko kupę zielska. Mocnym chwytem wyrywam cał± kępę, z której powoli wypływa lin. Jest już bardzo zmęczony, bo walczył koło 5 minut i teraz już stał w zielsku drugie tyle. Wypływa na powierzchnię - ja zreszt± też - i pozwala się chwycić za kark.
Kolejna scena jest już jak z filmu o poławiaczach pereł: płynę z linem w jednej dłoni i wkładam go do podbieraka, z którym już czeka roze¶miany s±siad. Gratulacje i ¶miechy towarzysz± nam przez najbliższe minuty, kiedy to cały mokry odhaczam piękn± rybkę. Lin jest naprawdę pokaĽnych rozmiarów i robi wrażenie na mnie, ale największe chyba na moim nowym znajomym. Moim stałym zwyczajem wkładam jednak rybę do siatki, a na pomiary przyjdzie czas na końcu. Pogoda piękna, więc postanawiam jeszcze posiedzieć. Pewnie tylko rekreacyjnie, bo przecież liny s± bardzo płochliwe i nie mam co liczyć na brania. S±siad idzie do siebie a ja jeszcze raz dziękuję mu za pomoc, bo przecież gdyby nie on, to pewnie nie wyci±gn±łbym okazu.
Mija pół godziny. Tak jak zakładałem brań zero. Nagle na powierzchni widzę b±belki. Nie to niemożliwe, po tym co tu się działo? Za 10 minut spławik powoli się przytapia i wyraĽnie wjeżdża pod wodę. Zacinam pewnie i czuję duży opór. W tym czasie przyjeżdża rowerem Marcin, do którego wołam, żeby przyspieszył, bo potrzeba "podbierakowego". Pomaga mi podebrać rybę, ale sytuacja się powtarza. Ryba znowu w ostatniej chwili idzie w zielsko, ale tym razem przy samym brzegu i udaje się nam j± podebrać.
Jest trochę mniejszy niż poprzedni, ale sporo ponad kilo. Za pół godziny jest jeszcze jeden - tym razem 33 cm. W takim wypadku decyduję się uwolnić najmniejszego. Sesja zdjęciowa i pomiary ryb.
Największy (po którego nurkowałem): 1,58 i 49 cm, a więc "życiówka" pobita o całe 3 cm, mniejszy 42 cm i 1, 18 kg. Co¶ wspaniałego, taki połów i takie okoliczno¶ci. Ten dzień zapamiętam na długo. Dla takich chwil warto wstawać w ¶rodku nocy. Marcin nie może odżałować, że zdecydował się zostać w łóżku. Przypominam sobie lina z Dnia Matki, który z tego samego łowiska w maju przy 43 cm miał 1,54 kg. Wynikła wtedy dyskusja o proporcjach wagi do długo¶ci ciała u linów. Tamten był niezłym grubaskiem, ten jest dużo smuklejszy
(może dlatego, że po tarle). Oldi miał rację łowisko obfituje w ładne liny. Widzieli¶my z kolegami podczas tarła" niezłe kabany". Z pewno¶ci± s± jeszcze większe. Będę walczył, ale na razie ten jest i tak jedn± z piękniejszych ryb, jakie udało mi się złowić. W dodatku sam wyłowiłem t± perłę. Mam nadzieję że szanowne jury mi go zaliczy...
Pierenick
|
| |
|
| Komentarze są własnością ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialności za ich treść. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez old_rysiu dnia 31-07-2006 o godz. 18:30:28 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Lin ładny. Z pewno¶ci± żeruj± tam większe - skoro widziałe¶ je na tarle. Nie odpływaj± zbyt daleko od miejsc tarłowych. Problem tylko z identyfikacj± brania. Mnie się nie udało przekroczyć 4 kg ( 3,60 ), chociaż widziałem na moim łowisku i takie ponad 7 kg. My¶lę, że Ty masz szansę dorwać jakiego¶ kabana. Życzę Ci tego z całego serca.
( Gdybym miał okzję jeszcze raz łowić na takim łowisku, zdecydowałbym się na przynęty w dipach raka lub kraba. |
|
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez czarny dnia 01-08-2006 o godz. 11:01:32 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | hm 1,58 kg i 49 cm to rzeczywiscie chudziutki.Mój najwiekszy 50 cm miał 2,60 kg.(złowiony we wrze¶niu). |
|
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez tomek79 (jackpot.baby@gmail.com) dnia 01-08-2006 o godz. 14:41:10 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | dla mnie ten linek wcale nie jest chudziutki, zreszta kazdego lina ogladam z zapartym tchem, w koncu jest na co popatrzec ;) sliczna ryba, gratuluje |
|
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez ledd1 (kron@op.p) dnia 01-08-2006 o godz. 21:37:14 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | Witaj. Ja nie wiem czy Tobie też się to zdarza przy poławianiu linów ale mnie się zdarzało. Chodzi mianowicie o to że chyba tylko lin potrafi do wędkarza mówić. Dziwna to mowa ale chyba w tych piskach i cmokaniach co¶ jest. Jeżeli sie mylę to mnie popraw.
A swoja drog± lin to tak piękna ryba że powinien być pod ¶cisł± ochron± i uznany za rybę okazow±. Jest najładniejszy ze wszystkich ryb jakie łowiłem i łowię. Liny maj± u mnie spokój i z hakiem i z patelni±. Nigdy w kuchni nie bywały.
Moje gratki za tak ładnego linka. |
|
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez bysior dnia 22-08-2006 o godz. 00:27:17 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) http://www.shrap-drakers.pl | Ciekawy artykul, lin piekny! Tylko pozazdroscic! Moj najwiekszy to 1kg i to bylo daawno, kiedy mialem kolo 12 lat, na mazurach. Do dzisiaj pamietam hol i branie. Pierenick'u, a moze pozwolilbys na wykorzystanie Twojego zdjecia na mojej stronie do uzupelnienia artykulu w Narwianskich rybach o linach? Oczywiscie ze wszystkimi Twoimi danymi! Zycze takich linow jak lapia w anglii :) Pozdrawiam! |
|
|
Re: Poławiacz pereł (Wynik: 1) przez krystianp91 dnia 28-08-2006 o godz. 13:15:36 (Informacje o użytkowniku | Wyślij wiadomość) | ten lin to prawdzwa perła i wspaniała przygoda. szkoda ze w poblizu mojego miejsca zamieszkania niema takiego łowiska :(. Gratulacje za piękn± rybe. to tylko kwestia czasu kiedy złowisz wiekszego kabana. |
|
|
|