Old_rysiu napisał
Nie ukrywam, że czekałem na ten kolejny zlot. Martwiłem się, że zły los może odebrać mi parę dni z życia, które pamięta się długo.
Jaka była ulga, kiedy na tydzień przed zlotem, lekarz pozwolił mi poszaleć z piwkiem.
- Panie Szreter , proszę tylko o umiar.
Nie chciałem się pytać, ile to jest ten umiar. Nie było tak Ľle - żyję i mam się całkiem dobrze.
Pakuję sprzęt dopiero w ¶rodę, dzień przed wyjazdem. Najpierw - co jest zrozumiałe - ubrania, kosmetyki, sprzęt na grzyby. To akurat rozumie moja żona. Kiedy jednak zaczynam wyjmować sprzęt wędkarski, dziwnie na mnie spogl±da i pyta:
- Po co Ci te kije?
- Jak to po co? Przecież ja tam będę łowił ryby.
- Ty tam będziesz łowił ryby? Ciekawe kiedy?
- No wiesz, przecież wszyscy tam jad± na ryby.
- Oni to pewno tak, ale Ty nie dasz rady. Ja tam do szpitala jeĽdzić nie będę - pamiętaj. Zastanów się, piwko, czy rybki?
- Oczywi¶cie, że rybki. Nie mam zamiaru ryzykować.
No i chyba żona się uspokoiła.
Jest już czwartek. Od godziny 7.00 jestem na nogach. Ostatni przegl±d zabieranego majdanu: pięć paczek (czytaj: walizka, wiaderko, torba z aparatem i statywem, skrzynia wędkarska, wędziska). Wszystko ułożone w przedpokoju. Jezier będzie około godziny 12.00.
O 9.00 nie wytrzymuję - dzwonię.
- Cze¶ć, tu Oldi, gdzie jeste¶?
- Wjeżdżam do Wrocławia, korki jak diabli, ale jako¶ się przebiję.
- Jak będziesz mijał Opole, daj sygnał.
Rozmawiam z nim jeszcze kilka razy i w końcu oczekuję go przy autostradzie pod Gliwicami. Szybkie przepakowanie i już jedziemy dalej. Rozmawiamy o wszystkim. O rybach, o portalu o własnej doli i niedoli. Pod sam± Pszczyn± zjeżdżamy pod smażalnię ryb. Tutaj serwuj± bardzo dobrego tęczaka z frytkami i surówk±. Bardzo dobry, bo ogromny. Głowa i ogon nie mieszcz± się na specjalnej, podłużnej porcelanowej misie. Zwisaj± z talerza i od razu przypomina mi się kawał jednego z naszych ¶l±skich satyryków - Masztalskiego.
Masztalski wraca z Faterlandu (był tam na wycieczce w czasie naszego PRL - lata 80-te) i spotyka Ecika.
- Masztalski, jako tam było w tym Faterlandzie?
- Oj Ecik, niy chciyj wiedzieć jak tam piyknie. W sklepach połki to sie gnom łod towaru, a kolyjek niy widać. Patrza, a tam w biksach jak kibel, bratcheringi leżom. Łogony to im taakie z biksy wylajzuj±. Chciołech se je kupić, ale za pierona niy wiedziołech jak łone sie po Nimiecku nazywaj±. ( Kiery to zrozumiał, to sie teraz ¶mieje).
Po obfitym posiłku jedziemy dalej. Następna przerwa to tama betonowa w miejscowo¶ci Tresna.
Zabieramy polaroidy i szybko nad wodę. Z góry jednak nic nie było widać, prócz ogromnej ilo¶ci dużych uklei i pojedynczych kleni lekko ponad wymiar.
Jedziemy dalej. Już zaledwie kilka kilometrów i mamy skręt w prawo - jeste¶my na miejscu. Nie jeste¶my ostatni (jeszcze tylko: Anglicy, Zabrze, Marek_b z Warszawy, grupa Sigiego, Diaq z rodzin± i Asknet z synem. Wiemy, że Zamker już nie przyjedzie). Czas na pierwsze piwko. Lokowanie do pokoi i w asy¶cie miłych pań, spacerek zwiadowczy wzdłuż zatoki.
Docieraj± informacje, że ryby gryz±. Wieczorem już mam robotę - trzeba oczy¶cić szczupaki. Nie jest Ľle i prawdopodobnie jutro będzie pieczenie szczupaków.
Umawiam się z Sandalist± na grzyby. Rano około 6.00 wyjeżdżamy do pobliskich lasków.
Pi±tek wita nas mleczn± pogod±. Nad zbiornikiem mgła gęsta jak mleko. Chłopaki jednak wypływaj±. Ja z Sandalist± ruszam do lasu. Niestety susza. Grzyby nie rosn±, a my odwiedzamy zatokę za „Wilczym Jarem”, gdzie czterech wędkarzy siedzi od tygodnia przy karpiówkach. Pokazuj± nam ogromne leszcze i wielkie karpie, które zostały złowione na kulki proteinowe. Niesamowity widok.
Wracamy do 'Rybaka'. Tam czekaj± już na mnie Yanker i Anglik z żon±. Zaczyna się integracja. Wspólny obiad, kolejne szczupaki i ruch w pensjonacie. Teraz już wszyscy mnie zaczepiaj±.
- Oldi, będziesz robił te szczupaki na złoto?
- Oczywi¶cie. Potrzebuję tylko kogo¶, kto zawiezie mnie do sklepu. Trzeba kupić jajka, bułkę tart± i olej.
- Dawaj Oldi - mówi Kunta -ja Cię zawiozę.
Jadę, robię zakupy i już jeste¶my na miejscu.
Zaczynam urzędowanie w kuchni, a zlotowicze cisn± się kup± do stołówki. Im ciemniej tym gwarniej, tym bardziej, że wła¶nie przyjechał Artur vel Sołtys.
Kiedy już s± przygotowane wszystkie szczupaki do położenia na gor±cy tłuszcz, Sandalista dorzuca pięknego sandacza, wpada jeszcze szczupak (już nie wiem od kogo), a na koniec mamy telefon od Jacka_dsw, że wiezie w łodzi ogromnego szczupaka. Łowc± okazał się Bullet44, który wraz z Jackiem_dsw wyjechał na polowanie. No to mam kupę roboty. Jedno co mnie cieszy to fakt, że rybki s± smaczne i znikaj± z półmiska bez reklamacji.
Po trzech godzinach i ostatnim kawałku podanym na stół, mam dosyć. Jest mi tak gor±co od tej patelni, że tylko zimna coca-cola i dwa piwka zmyły zmęczenie. Na stołówce zlotowicze zaczynaj± się bawić na całego. Szafa graj±ca aż podskakuje wraz z tańcz±cymi parami. Przyjeżdża z Warszawy Marek_b wraz z Muniem. Bawi± się wszyscy do wczesnych godzin rannych. Na drugi dzień, w moim notesie zapisuję userów, którzy nie pozwalaj± pokazywania zrobionych im fotek. Trudno - okazuje się, że wszystko trzeba było wykasować.
c.d.n.
Old_rysiu
Z ostatniej chwili: jest zbyt dużo fotek do pokazania, będę więc je pokazywał etapami jako fotoreportaż.