Jotes napisał
Boleń(rapa) – łoso¶ dla ubogich, lub tak jak ja obecnie go nazywam żartobliwie – tarpon dla ubogich. Ta ryba odk±d zacz±łem przygodę z wędk±, a było to lat temu czterdzie¶ci, fascynowała mnie przez całe życie. Postanowiłem, że opiszę w wersji rymowanej, „z przymrużeniem oka” o połowie mojej ulubionej ryby. Mam tylko nadzieję, że Mickiewicz mi wybaczy…
Koncert Rapera
***
Było boleniarzy wiela,
Ale żaden nie ¶miał łowić w obecno¶ci Rapera
Raper przez cał± zimę nie wiedzieć, gdzie bawił,
Teraz się nagle, na łowisku zjawił.
Tymczasem dwaj młodzianie przy Jego wędach klęcz±,
Stroj± je w przynęty i próbuj±c brzęcz±.
Zawsze miał tajne, skuteczne sposoby,
By wyławiać hurtem, rapy z onej wody.
Raper z przymrużonymi na pół oczyma,
Milczy i nieruchomy kij w gar¶ci trzyma.
Spu¶cił go, zrazu ¶wiszcz±c wiatrem tryumfalnym,
Potem gęsto siekł wodę jak deszczem nawalnym;
Dziwi± się wszyscy - lecz to była tylko próba,
Bo wnet przerwał, w górę podniósł i w nosie podłubał.
Znowu rzut: już drży szczytówka tak lekkimi ruchy,
Jak gdyby zadzwoniło w ni± skrzydełko końskiej muchy,
Wydaj±c ciche, ledwie słyszalne drżenia.
Mistrz zawsze patrzył na wodę, czekaj±c natchnienia.
Spojrzał z góry, spinning dumnym okiem zmierzył,
Wzniósł kija, spu¶cił, raz, dwa o wodę uderzył,
Zdumieli się wędkarze...razem ze strug wody wiela
Buchn±ł boleń, jak gdyby cala wędkarska kapela
Ozwała się przynętami, z żelastwa, czy z gumy.....
Szmer podziwu gapiów, dawał powód dumy.
Połowy czas zacz±ć. – Pierwszy Raper rusza
I z lekka zarzuciwszy wyloty kontusza,
I w±sa podkręcaj±c, podał przynętę rapie
I skłoniwszy się grzecznie, po tyłku się drapie.
Za Owym wędkarzem szereg cały się gromadzi,
Dano hasło, zaczęto połowy – ON już… prowadzi.
...Oto stan±ł, jak gdyby chciał sw± zdobycz pytać,
Pochyla ku niej fangę, chce grzmotn±ć zza ucha.
Ryba wzrok odwraca, boi się, nie słucha,
On zdj±ł beretkę, czai się pokornie,
Rapa raczyła spojrzeć, lecz milczy o¶lizgła upiornie.
On cios uwalnia, oczyma jej zgon ¶ledzi
I za¶miał się na koniec - rad przy całej gawiedzi.
Rusza teraz prędzej, spogl±da na rywali z góry
I sw± beretkę z czaplinymi pióry
To na głowie umieszcza, to nad ryb± wstrz±sa,
Aż włożył j± na bakier i podkręcił w±sa.
- Idzie, wszyscy z zazdro¶ci±, id± w jego ¶lady,
On by rad ze sw± wędk± wymkn±ć się z gromady;
Czasem staje na miejscu, bolenia z dum± wznosi
I żeby w cholerę poszli, pokornie ich prosi.
Czasem zamy¶la zręcznie w krzaki się uchylić,
Odmienia drogę, rad by konkurentów zmylić,
Lecz go szybkimi kroki ¶cigaj± przekręty
I zewsz±d częstuj±… trawkowymi skręty,
Więc naćpał się, prawicę na rękoje¶ć składa,
Jakby rzekł "Znam ja was, mym rapeńkom biada!"
Wraca z powrotem z dum± i z wyzwaniem w oku
Prosto w tłum; tłum wędkarzy nie może dotrzymać mu kroku,
Ustępuj± mu z drogi – sięgn±wszy flaszki,
Puszczaj± się znów za nim.- słychać zewsz±d pijackie wrzaski:
"Ach, to może ostatni, pijcie, pijcie młodzi,
Może ostatni, co tak rapy zwodził!"
I szli za Raperem po brzegu, hucznie i wesoło…
Jotes
Notatka: Praca konkursowa - publikacja bez korekty redakcyjnej.