Paco28 napisał
Tego roku mieli¶my zaszczyt zawitać w Hiszpanii drugi raz, tym razem tylko na dwa dni.
Wakacje w tym kraju mieli¶my zarezerwowane już od dawna, ale na Costa Brava, nad morzem ¦ródziemnym.
Siedzieli¶my jednak, pewnego niedzielnego popołudnia nad kanałem Saint Martin ( na rybach oczywi¶cie ) to znaczy ja, Krzy¶ (artekjarzyna) i moja dziewczyna Joanna. Popijaj±c piwko zaczęli¶my wspominać nasz pobyt nad Ebro w czerwcu 2007. Aż tu żartem padło hasło: " zostawimy dziewczyny na plaży i jedziemy na ryby", na co wła¶nie Asia odpowiedziała: " jedĽmy dwa dni wcze¶niej i połowimy wszyscy w Caspe".
Nie trzeba było nam dwa razy powtarzać! Wieczorem zadzwoniłem do Billa i zarezerwowałem domek i łódkę…
Podobnie jak ostatnim razem wyjechali¶my z Paryża na noc, by na miejsce trafić rano. Tak wła¶nie zaczęła się nasza druga; szkoda, że krótka tym razem, przygoda z wielkimi rybami!
Już na widok samego znaku przeszły nas dreszcze…
Pami±tkowa fota z Billem i jego wspólnikiem.
Dotarli¶my do celu ok. 9.00 rano, wzięli¶my klucze i popijaj±c kawkę, już w domku, montowali¶my zestawy - byle szybciej znów zobaczyć tę wodę. Widok, który zastali¶my, był jednak zaskakuj±cy. Z powodu suszy woda na zbiorniku spadła o ok. 50%.
Zdjęcie zrobione dokładnie z tego miejsca, w którym łowili¶my pierwszym razem. Sporo wody ubyło…
Zainstalowali¶my się w tym samym miejscu co na wcze¶niejszej wyprawie, gdzie wówczas głęboko¶ć wynosiła 11 m, a tym razem dużo mniej, bo tylko 4,50 m. Mimo tego nie byli¶my zniechęceni: wody mniej, a ryb tyle samo - pomy¶leli¶my! WywieĽli¶my więc bojki i zaczęli¶my nęcić pelletem sumowym, wymieszanym ze sprawdzonymi już kalmarami.
Wywożenie zestawów.
Niestety na pocz±tku brania się nie pojawiały. Atmosfera wakacyjna, dziewczyny się opalaj±, a my popijamy chłodne piwko. Popływali¶my trochę łódk±, obserwuj±c dno przy pomocy sondy. Dziewczyny popłynęły z nami, więc przy wędkach został tylko Michał. ZnaleĽli¶my kilka dużo głębszych miejsc, gdzie na pewno lepiej byłoby połowić, jednak dwa dni to za mało, aby móc się przenosić. Dopływaj±c jednak do brzegu pierwsza niespodzianka - Michał ma branie! Sum, niewielki, na oko ok. 20 kg.
Tym razem jako pierwszy wodę "ochrzcił" Michał.
Szczę¶cie przynosi mu chyba kapelusz "ala Old-Rysiu".
Jak to zazwyczaj bywa - bierze jak Cię nie ma - w tym samym momencie było też branie na moj± wędkę… Pocieszeniem było to, że woda ożyła, co¶ zaczęło się dziać. Postanowili¶my zanęcić raz jeszcze, ok. 6-7 kg pelletu i do bojek.
Na kolejne branie nie czekali¶my już długo. Ulubiony sygnał kołowrotka i ostry odjazd ma Krzysiek. Po kilku chwilach na brzegu l±duje kolejny sum. Nie ważyli¶my go, gdyż wagę zostawili¶my w domku - oszacowali¶my go na ok.25 kg. Sesja zdjęciowa obowi±zkowa i oddali¶my mu wolno¶ć.
Już pocz±tek holu dawał wiele emocji - nie tylko Krzy¶kowi!
Z kolei jemu czapkę zawsze pożyczam ja - muszę przestać to robić! ( Fishing Expert ).
Za rok to chyba wypu¶cimy kalendarz wędkarski. My¶lę, że nieĽle by się sprzedawał!
W między czasie byłem "zobowi±zany" zanęcać również stanowisko Joanny. Kukurydza i karpiowy pellet, czyli postawiła na karpie. Pomysł okazał się trafem w sedno, bo sazanów w Ebro nie brakuje - połowiła i to nieĽle! Przez dwa popołudnia udało się jej wyci±gn±ć trzy karpie: dwa po 5 kg i jednego10 kg.
Miała też niespodziankę… Na jej karpiowy zestaw pokusił się również sum!! Najciekawsze, że od razu po zacięciu powiedziała " to nie karp". Po emocjonuj±cym holu wyci±gnęła swoj± rybę życia - ok. 8 kg. Troszkę ni± poszarpał, ale dała mu radę!
Złowiła swoj± życiówkę - za rok chce jechać z nami!!!
Nie ma jak zarazić własn± kobietę typowo "męskim" hobby!!!
Podpi±łem się do zdjęcia.
Podobnie jak na poprzedniej wyprawie Krzysiek miał największe szczę¶cie - ja niestety największego pecha…
Tego samego popołudnia Krzy¶ znowu zaliczył branie. Delikatny na pocz±tku odjazd i po kilku obrotach szpuli - luz, ciężko wyczuć kiedy zaci±ć. Wybrał luz i dobrze trafił! Sum dawał się przyci±gać w stronę brzegu do¶ć łatwo, jednak jak to również często bywa, tuż przy końcu holu ryba pokazała, co potrafi! Największy sum tego wypadu - 38 kg i ok. 1,80 m.
O! Znowu to samo! Będ± mnie ważyć, fotografować, ale potem i tak wracam do wody!
Nie ma jak z kobietami: i tak zawsze dĽwigasz to, co cięższe…
Dostali¶my pozwolenie na fotkę z sumem Krzy¶ka.
Na ilo¶ć brań nie narzekałem, jednak ciężko było mi zaci±ć… W pewnym momencie poczułem na kiju co¶ wielkiego. Nie byłem w stanie z brzegu oderwać potwora od dna. Pomy¶lałem: "pewnie zaczep". Wypłynęli¶my więc z moj± wędk± pod bojkę, by spróbować wyczepić, kiedy to poczułem, że on żyje!
To musiał być naprawdę wielki sum!! Nie mogli¶my we dwóch z Michałem utrzymać szpuli rękoma, kiedy zacz±ł figlować… Nie myliłem się jednak co do ewentualnego zaczepu, bo jak się póĽniej okazało, tuż przy mojej bojce leżało zatopione drzewo i ryby miały tam swój raj… Nie zdołałem wyci±gn±ć więc opisywanego kolosa - zerwałem zestaw.
Nic dodać, nic uj±ć… to widać!
Podsumowuj±c nasze dwa dni: pomimo niskiego stanu wody, uznali¶my mimo wszystko wyprawę wędkarsk± za jak najbardziej udan±. Razem: 4 sumy, 1 sumik (mojej Joanny) i 4 karpie.
Wyszkolone sazany z Ebro. Nawet płetwę stawiaj± do zdjęć!
Ekipa w komplecie.
Udało nam się również zdobyć nowe do¶wiadczenia. Teraz będziemy już wiedzieć, ze przy takim niskim stanie wody, dużych ryb trzeba szukać gdzie¶ indziej, głębiej - już wiemy gdzie!
Zachody słońca s± zawsze urocze…
Dojechali¶my też na Costa Brava. Maj±c przy sobie wędki, nie mogli¶my oprzeć się pokusie próbnych połowów w Morzu ¦ródziemnym!
Tutaj… już tylko odpoczynek…
Paco28