Ginel napisał
Po powrocie ze Słowacji nie mogłem usiedzieć dłużej niż godzinkę. Przepakowałem auto, zapakowałem kije, kołowrotki i przynęty i nad Wisłę.
Pogoda była wspaniała - żadnych chmurek na niebie, zero wiatru. Jedyna rzecz, która mnie martwiła, to bardzo dużo wędkarzy. Brzegi były obstawione praktycznie wszędzie. Nic dziwnego - był to przedłużony weekend.
Jak przyjechałem nad wodę, trochę pochodziłem, zamieniłem kilka słów z wędkarzami. Po godzince zmontowałem spinna i ruszyłem szukać wolnych miejsc przy opasce.
Przelewy na główkach były piękne. Bolki co jaki¶ czas się tam pokazywały, ale wszystko zajęte. Po przej¶ciu kilkudziesięciu metrów znalazłem wolne miejsce na napływie opaski pomiędzy grunciarzami i tam zacz±łem pierwsze rzucanie.
Bolki nie reagowały na szybkie prowadzenie. Po 15 minutach wyj±łem z pudełka smukłego wobka i zacz±łem mozolne zwijanie żyłki, z częstymi przystankami na wyci±gniętym kiju w stronę lustra wody. Po którym¶ z kolei rzucie uderzenie w wobka, ale ryba się nie zacina. Po następnych 10 minutach mocne uderzenie w wobka, który tylko ruszał się w nurcie. Ryba w pierwszych 3-4 sekundach nie dawała znać o swojej sile, ale potem się zaczęło. Bałem się tylko o jedno - żeby nie poszła z nurtem, w wędki grunciarzy, ale znaj±c bolki, to zawsze walcz± na swoim terytorium przy opasce. Było kilka odjazdów. Po 5-10 minutach bolo wyl±dował na brzegu. Wobler tkwił bardzo głęboko w jego paszczy. Jedna kotwica była już zgięta. Po ochłonięciu i zrobieniu zdjęcia, dołowiłem jeszcze 3 bolenie - dużo mniejszych rozmiarów.
Po zmierzeniu ryba miała 77 cm.
Sprzęt, na jaki złowiłem to:
kij: Konger Word Champion Kobalt 9-28 g
żyłka: Konger 0,20
kołowrotek: Tica Libra SA 3000 H
Przynęta: wobler Doradi Stik - czarny grzbiet, boki oliwkowe.
Ginel