Tirith27 napisał
W zeszłym roku na Redzie dosyć póĽno, bo pod koniec paĽdziernika, zacz±ł się ci±g tarłowy troci i łososia. Ryb było sporo, a ci±g był bardzo rozci±gnięty w czasie. Wiele ryb weszło do rzeki dopiero w Grudniu! Sytuacja ta zachęciła mnie do zaproszenia na ryby znajomych z Pogawędek Wędkarskich. Pierwszy odpowiedział Zippo i zgłosił swój akces w rozpoczęciu sezonu na Redzie. Do Zippa doł±czył Prusak i Jjjanek. Robiło się zatem coraz ciekawiej. Zamker wahał się do ostatniej chwili czy wybrać Redę, czy też może pojechać na Drwęce. Ostatecznie się rozchorował biedaczyna i rozpoczęcie przesiedział w domu.
Pierwszy, bo już 31 grudnia, zameldował się w Rumi Zippo,. Po zainstalowaniu na kwaterze razem z Zippem i koleg± Arturem(Miska) pojechali¶my do Gdyni, by razem powitać Nowy Rok. Wieczór spędzili¶my na zajadaniu się dorszem i sandaczem w Chacie Rybackiej, a rybki zapijali¶my piwem i winem. Od czasu do czasu wychodzili¶my na zewn±trz posłuchać koncertu Krzysia Krawczyka. O północy obejrzeli¶my jeszcze tylko zapieraj±cy dech w piersiach pokaz fajerwerków i pojechali¶my się przespać, w końcu rano musieli¶my wstać.
Dzień pierwszy
1 stycznia 6.30 pod moim blokiem czekał już Jjjan z bratem (Łysy) i Misk±. Sprawdzili¶my czy wszystko spakowali¶my i zeszli¶my na dół. Poranek przywitał nas niezłym przymrozkiem. Wszystko dookoła było białe od szadzi, a niebo pochmurne jakby w każdej chwili miał spa¶ć ¶nieg. Jednym słowem- pogoda dobra na trocie! Szybko spakowali¶my się do auta, przywitali¶my się z Jankiem i ruszyli¶my po Zippa, który czekał na stacji. Gdy dotarli¶my na miejsce wspólnie podjęli¶my decyzję o udziale w towarzyskich zawodach Troć Redy 2009. Pojechali¶my zatem na miejsce zbiórki, gdzie odebrali¶my karty startowe i wyruszyli¶my nad rzekę.
Osiedle
Pojechali¶my w dół rzeki na odcinek zwany osiedlem. Może nie należy on do najładniejszych, ale łowi się tu bardzo dużo ryb. Po drodze udzieliłem Zippowi i Jankowi kilka wskazówek jak prowadzić przynęty, gdzie mniej więcej szukać ryb i pomogłem dobrać odpowiednie przynęty. Janek został w okolicach mostu w miejscu, które mu wskazałem jako bankowe, my z reszt± ekipy pojechali¶my w górę rzeki, gdzie rozpoczęli¶my łowienie. Po pewnym czasie Zippo poinformował nas, że miał branie, ale rybki nie zaci±ł. Kolejne minuty mijały, ale niestety ryb nie było. Na szczę¶cie powoli zacz±ł odpuszczać mróz, bo ci±głe chuchanie na przelotki i odrywanie lodowych bryłek było irytuj±ce. Po około 2 godzinach doszli¶my do Janka, który, podobnie jak my, nie złowił ryby. Zaczęli¶my się już pakować powoli do auta, by jechać wyżej, gdy w miejscu w którym łowił Jjjan jaki¶ kolega zaci±ł troć, która miała około 60 cm.
Kolejne miejsce, do którego pojechali¶my spróbować szczę¶cia, to okolice garbatego mostu w Pieleszewie. Ten odcinek rzeki jest już dużo ładniejszy od osiedla, rzeka mocno tu meandruje, poro¶nięta momentami g±szczem drzew i krzewów. Głębokie zakręty, na zmianę z rynnami na prostych odcinkach sprawiaj±, że ryby maj± gdzie się schować, daj±c tym samym nam wędkarzom szanse na ich złowienie. W końcu rzeka zaczęła się podobać Zippowi, który niespecjalnie, był zachwycony miejskim odcinkiem. Tutaj kompletnie zmienił zdanie o Redzie.
Janek ponownie został w okolicach mostu, a my ruszmy w dół rzeki, obławiaj±c każdy, nawet najmniejszy, dołek lub miejsce, w które tylko dało się między krzakami rzucić przynęt±. Czas leciał, ryb jednak nadal nie było.
Na szczę¶cie nad rzek± nie spotkali¶my spodziewanych tłumów, przez co wędkowanie było przyjemniejsze. Temperatura też podskoczyła do okolic 0, i żyłka przestała zamarzać. Niestety mimo upływu czasu nadal nikt z nas nie złowił ryby, mimo iż po drodze mijali¶my kolejnych wędkarzy ze swoimi zdobyczami. Z innych odcinków także docierały do nas głosy o złowionych rybach.
Kolega Darek ze swoj± ryb±
Miska i ja w Pieleszewie
Zippo
Mimo braku wyników, nikogo nie dopadło zniechęcenie i postanowili¶my jechać wyżej, w okolice tarlisk. Rozpoczęła się ostatnia godzina zawodów, więc bardziej zaczęli¶my się przykładać się do obławianych miejsc, a Zippo widz±c ten odcinek był już kompletnie zauroczony wdziękami Redy.
Ledwo weszli¶my w jeden z pierwszych zakrętów, gdy Zippo oznajmił, że ma rybę. Po krótkim holu na brzegu wyl±dował 30 cm potoczek, który po szybkim pami±tkowym zdjęciu wrócił do wody.
Potoczek Zippa
Niestety mimo kapitalnych miejscówek, zawody ukończyli¶my z zerowym dorobkiem. Wrócili¶my zatem na miejsce zbiórki, gdzie po zdaniu kart startowych każdy mógł ogrzać się przy ognisku i upiec sobie kiełbaskę ufundowan± przez organizatorów. Tradycyjnie rozdanie nagród dla zwycięzców, pami±tkowe zdjęcia i Troć Redy 2009 można było uznać za zakończon±. Na 60 startuj±cych w zawodach złowiono 10 ryb, co było bardzo dobrym wynikiem.
Ryby zawodów
Janek
Ognisko
Zwycięzcy
Nasza rzeka jest dobrze oznakowana
Dla nas jednak dzień się jeszcze nie skończył. Postanowili¶my łowić aż się ¶ciemni. Zjechali¶my zatem kilka kilometrów w dół rzeki, aby obłowić nowe miejsca, gdzie tego dnia jeszcze nie byli¶my. Tu przynajmniej się co¶ działo- najpierw ładne branie miał Łysy, który prowadz±c przynętę z pr±dem rzeki nie zaci±ł ryby. Po chwili doszedłem do miejsca, gdzie łowił Janek, który patrz±c na mnie miał u¶miech od ucha do ucha. Kurcze, brudny jestem na twarzy czy co, że się tak cieszy- pomy¶lałem po czym zapytałem o co mu chodzi. A On na to, że wła¶nie przed chwil± złowił rybę. Pierwszego w życiu pstr±ga potokowego, który mierzył 35 cm . Ryba wróciła do wody.
Potok Janka
Emocje po pstr±gu Janka jeszcze dobrze nie opadły, gdy kolejne branie zanotował Zippo, ale podobnie jak Łysy nie zaci±ł ryby prowadz±c przynętę z pr±dem rzeki.
W tym samym czasie na przeciwko nas jeden z wędkarzy złowił lipienia 44cm na trociowego woblera. Niestety ta ryba nie miała tyle szczę¶cia jak te złowione przez Zippa i Jana. Powoli zbliżał się zmrok, postanowili¶my jeszcze raz spróbować w okolicach mostu, gdzie zaczynali¶my dzisiejszy dzień.
Zippo walczy
Zippo i jego pierwsza w życiu troć
W końcu nasza cierpliwo¶ć została nagrodzona, a dokładniej cierpliwo¶ć Zippa. W miejscu, które polecałem rano Janowi, zaci±ł piękn± troć. Po dosyć spokojnym holu wspólnymi siłami udało nam się wyl±dować rybę na brzegu. Zippowi ze szczę¶cia jeszcze ręce drżały, gdy j± mierzyli¶my. Miała równo 70 cm. Pierwszy raz w życiu na trociach i pierwsza ryba, to się nazywa mieć szczę¶cie! Tym akcentem zakończyli¶my pierwszy dzień. My¶lę, że był udany, bo łowienie troci ma w sobie ten urok, że ryb nie łowi się na zawołanie i trzeba swoj± rybę wychodzić nad rzek±.
Dzień wędkowania się skończył, ale towarzyski był dopiero przed nami. Wieczorem Chata Rybacka, sandacze, dorsze, piwo i opowie¶ci o pierwszym dniu pełnym wrażeń.
Tirith27