akabar napisał
Druga- ostatnia czę¶ć relacji z XXIII zlotu "Pogawędek Wędkarskich"- Połchowo 2009
16 maja – sobota
Sobotni ranek przywitał nas chłodem. Jeszcze spałem, kiedy czę¶ć zlotowiczów wybrała się na połów belon. Zippa i
Janka już nie było w pokoju. Tylko Włodek dalej pochrapywał ale w tonacji nie przeszkadzaj±cej innym
"współspaczom".
Plan na dzisiaj przewidywał.
1.Wypad na belony.
2.Wycieczka z dzieciakami do Akwarium Gdyńskiego.
3. Indywidualna praca w podgrupach – czyli każdy robi to co chce.
4.Zmagania z piłka cz.2.
5.Wspólne ognisko.
6.Grupowe zdjęcie zlotowiczów.
7.Spanko dla wyjeżdżaj±cych na dorsza.
8.Biesiada do rana dla reszty.
Postanowiłem, że wybiorę punkty- 3,5,6 i 8.
Poranna kawa z Włodkiem i Jankiem.
Szybka decyzja i za moment siedzę już w "Prezesa" Omedze. Jedziemy nad morze, a potem do sklepu motoryzacyjnego
po nowy akumulator do "Włodkowej" Astry.
Na plaży mały ruch. Parę samochodów z "tubylcz±" i pogawędkow± rejestracj± oraz kilka łódeczek .
Była dosyć duża fala i ciężko było utrzymać baleję w miejscu. Nie pomagały nawet kotwice. Co odważniejsi powkładali
spodniobuty i łowili brodz±c w okolicach rewki.
Fot. Zippo
Fot. Zippo
Dla niektórych był to strzał w dziesi±tkę.
Fot. Torque
Nasz Oldik, jak to pisał w swojej relacji - "Prawem frajera", złowił trzy belony. No o paru tak wielkich, że do
siatki nie właziły nie wspomnę :).
W tym momencie muszę się zatrzymać i podziękować Oldiemu za możliwo¶ć degustacji belony.
W smaku jak to morska ryba. Ryba.
Ale nie chodzi o smak. Szykuj±c nam smażon± belonę, po¶więcał swój czas. Zreszt± nie tylko przy rybach.
O bigosie nieco póĽniej.
Jak wspomniałem wcze¶niej ruch na wodzie był niewielki.
Bedmar z Luckiem zaliczyli już po kilka belon.
Fot. Zippo
Załoga Sandała również nie wróciła o kiju.
Fot. Zippo
Uwagę przyci±gała "Bercia"- pływadło Zamkera... "Kredens", jak to póĽniej okre¶lili koledzy, spisywał się bardzo dobrze.
Fot. Zippo
Fajna ta łódeczka. Po wędkowaniu składasz j± i całego "żółwika", bez większego kłopotu, pakujesz do samochodu. Pomysłowe, praktyczne i ponoć tanie w wykonaniu.
Sam chciałbym tak± mieć.
Fot. Zippo
Powoli wsiadamy do samochodu. Kupujemy akumulator i wracamy do bazy.
Kiedy robimy zakupy inna ekipa, z dzieciakami, jest już w drodze do "Akwarium Gdyńskiego".
... Odkryj tajemnice podwodnego ¶wiata w Akwarium Gdyńskim...
To niezwykłe miejsce, otoczone morzem ze wszystkich stron. Tu możesz spotkać ponad tysi±c okazów- morskich i wodno-l±dowych- pochodz±cych z różnych rejonów ¶wiata.
Ciekawe ekspozycje pozwalaj± obserwować, dotkn±ć i uczyć się o życiu w morzach i oceanach. Proponujemy również niekonwencjonalne zajęcia prowadzone w ramach Edukacji Morskiej. Takimi hasłami kusz± potencjalnych zwiedzaj±cych, organizatorzy wystawy.
Atrakcji sporo- m.in. akwaria morskie i słodkowodne,
oraz ekspozycje muzealne jak ta:
jak również ciekawa mapa plastyczna Morza Bałtyckiego
Dzieciaki zwiedzaj±, my też nie próżnujemy.
Z Włodkiem oraz z Zippem idziemy do "Rancza w Dolinie" na bezkrwawe łowy.
Fot. Włodek
Udało się zatrzymać w kadrze niektórych mieszkańców tego mini zoo.
Fot. Zippo
Fot. Zippo
Fot. Zippo
Fot. Zippo
Pstrykam fotkę naszego miejsca zakwaterowania z perspektywy rancza.
Prawie się wspinamy id±c do naszej bazy. W końcu to "O¶rodek na Wzgórzu". Wchodzimy na podwórko. Oczom moim ukazał się taki widok.
Fot. Włodek
Malutkie toto. Tylko 1600cm3. To tak jak moja Vectra. Tylko, że ona jest na czterech kółkach i waży tonę.
Był to motocykl Wykrzyknika. Przyjechał razem z żon±.
Zmarznięci jak czort.
Krótka decyzja- zostaj± z nami.
Spadek ci¶nienia i nocne rozmowy Polaków zrobiły swoje. Postanawiam troszkę się zdrzemn±ć . Zasypiam dosyć szybko.
Dziwny, gło¶ny głos wyrywa mnie ze snu...
- Ikoo
- biho
- hihos
- ikos
Ki czort- my¶lę sobie? Co to jest? Kto się tak wydziera?
Głos znajomy. Ale czego on tak krzyczy. W końcu, w¶ród gwaru, dochodzi do mnie czysty niezm±cony wokal Rysia.
-BIGOS, wszyscy na bigos!!
W ci±gu pięciu sekund melduję się przy Dżepetowo-Oldikowym pełnym garze bigosu. Wtryniłem chyba ze trzy porcje. Nie to, że był taki smaczny :). Byłem głodny. Oczywi¶cie żartuję. Bigos był wy¶mienity, chociaż do doskonało¶ci brakowało mu ze dwa dni przypalania i tyleż mieszania. Dzięki Panowie.
Siedzimy sobie w ¶wietlicy, rozmawiamy o tym i o tamtym przy złocistym trunku.
Fot. Włodek
Fot. Włodek
Co raz kto¶ się pojawia.
A to Dzas z belon± i u¶miechem od ucha do ucha,
Fot. Zippo
a to znowu para kosmitów, poszukuj±ca dnia wczorajszego.
Fot. Włodek
Wraca również Dżepetto z wyprawy nad rzekę. Co prawda bez ryb, ale za to w dziurawych woderach.
Ogólnie wesoło.
Na ganku trwaj± ożywione dyskusje- nie tylko o pogodzie.
Fot. Włodek
Za chwilę obiado-kolacja.
Oczywi¶cie z zapowiadanego ogniska nici. Chłód i wilgoć odstraszaj± praktycznie wszystkich, poza młod±, poł±czon±, ¶l±sko –kaszubsk± drużyn±.
Oj było tam wesoło. Ponoć.
W międzyczasie Zippo robi pami±tkowe zdjęcie wszystkich zlotowiczów. Ciężko było ustawić nas w szyku. Sztuka ta udała się dopiero Beatce.
Fot. Zippo
Pstryk i już jeste¶my uwiecznieni.
Siedzimy przy stole. Jedni umawiaj± się na jutrzejszy wypad na dorsza, inni gaworz± o tym i tamtym, a my z Włodkiem dostajemy kilka gratisowych lekcji. Asknet dzieli się z nami swoj± wiedz± na temat tajemnic, ukrytych w elektronice Canona i nie tylko.
Dla mnie, pocz±tkuj±cego wła¶ciciela lustrzanki, była to bardzo pouczaj±ca lekcja.
Dzięki.
Czas szybko mija.
Powoli czuję znużenie i postanawiam udać się w objęcia Morfeusza.
Nie jest to takie proste. Ogniskowa atmosfera przeniosła się do jadalni i ciężko było zasn±ć. Szybka decyzja. Głowa w druga stronę- z dala od drzwi, poducha na ucho i już.
Próbuję zebrać my¶li. Nic z tego, za dużo wszystkiego.
Na podsumowanie przyjdzie jeszcze pora.
W końcu, o której¶ tam zasypiam.
17 maja – Niedziela.
Godz 7:30. Jestem na nogach.
W budynku cisza. Wstaję z łóżka, tusz i wymarsz na ¶niadanie. Pakowanie całego majdanu przebiega dosyć szybko. Wspólna kawa z Włodkiem, Zippem i Jjanem. Jako¶ mi się nie spieszy. Ciężko opu¶cić miłe towarzystwo. Wiedziałem, że nieprędko przyjdzie mi się znowu spotkać. Sezon letni to u mnie koniec z dłuższymi wypadami.
Czas się żegnać. Jako¶ dziwnie........
Ruszam, jeszcze rzut okiem na krajobraz
i Połchowo zostaje w tyle.
Wrzucam płytę, gło¶niki na full (lubię ostrego rocka, fajnie się prowadzi) i zaczynam rozmy¶lania o tym, co przeżyłem przez te trzy dni.
W gło¶niku Coma i "Daleka droga do domu" .....Obezwładniaj±ca siła dnia, Siła, z jak± w miastach, odradza się maj. Chciałoby się zacz±ć jeszcze raz .....
Tak, chciałbym zacz±ć to jeszcze raz, a droga, żeby prowadziła w odwrotnym kierunku. Może kiedy¶.
Epilog
Po powrocie do domu zakładam w±tek "Powroty z Połchowa 2009". Niebawem pojawiaj± się inne wpisy powracaj±cych zlotowiczów. Wszyscy wrócili cało i zdrowo.
Czę¶ć wpisów przemilczę. Nie było mnie tam i nie mi os±dzać.
Moimi oczami zlot wygl±dał tak jak opisałem. Życzyłbym, żeby atmosfera na innych spotkaniach była taka, jak± zapamiętałem z Połchowa i wierzę, że tak będzie.
Przed wyjazdem zadałem sobie pytania: .....Dlaczego tyle lat trwa ta wspólna, rzekłbym rodzinna zlotowa atmosfera? Co jest magicznego w tym wszystkim? Co jest tak ważne dla ludzi, że mimo wielkich odległo¶ci i dużych kosztów, chc± pędzić przed siebie, żeby móc spotkać się następny raz i przeżyć to "co¶", a potem wrócić do swoich obowi±zków, szarego dnia i znowu to powtórzyć ?
Czy znajdę na to odpowiedĽ?....
Ja znalazłem, inaczej nie podj±łbym się tego pisania.
Nie będę tym razem uzewnętrzniał się ze swoim my¶lami i spostrzeżeniami. Mam tylko cich± nadzieję, że relacja w jaki¶ sposób oddała panuj±ca tam atmosferę i pomogła odnaleĽć odpowiedzi na postawione wyżej pytania.
A teraz troszkę prywaty.
Chciałbym podziękować Wszystkim za trzydniow± wspaniał± atmosferę. Za u¶miech, żart i dobre słowa. Za organizację i pomoc w różnych sytuacjach. Za bezinteresowno¶ć. Nie z każdym mogłem bliżej się poznać i porozmawiać – następnym razem to odbiję.
I na koniec chciałbym skierować w stronę Jjana jedno krótkie słowo –Janku dobrze, że jeste¶.
Do miłego następnego.
Krzychu