Old_rysiu napisał
Praca, praca i praca … wreszcie cały dzień wolny.
Nie ważne gdzie, byle już nad wodę. Nie ważne czy ryba bierze, ważne aby kije posmakowały wody. Białe robaczki, spławikówka, siatka na ryby, termos z kaw±, wygodne krzesełko, proca na robaczki i można siadać nad wod±.
Żadne rarytasy. Za plecami ruch samochodów, wyj±ce karetki pogotowia ratunkowego. Z prawej wieżowce, z lewej dymi±ce kominy elektrowni. Z przodu woda, a dalej trakcja elektryczna i rozjechana ziemia przez ciężarówki i wywrotki, które przewoż± materiały na budowan± tam autostradę. Trzeba się nauczyć patrzeć nie za daleko, słyszeć tylko co się chce.
Teraz to słyszy się tylko kumkanie żaby, plusk na wodzie to rybki, to dzikiej kaczki. Teraz widzi się tylko spławik i zawieszone w powietrzu pustułki, które co¶ tam w g±szczu traw chc± wypatrzyć. W polaroidach można zobaczyć stoj±ce pod lustrem wody klenie. Kiedy¶ goniłem za nimi podrzucaj±c im przeróżne blaszki. Teraz wiem, że na stoj±cej wodzie kleń nie skusi się na nie. Klenie za¶ wiedz±, że teraz wystarczy mi jak się na nie napatrzę.
Przepływaj± więc majestatycznie chwal±c się czarnym zakończeniem ogonka i czerwonymi płetwami pięknie odbijaj±cymi się w wodzie. Siedzę wtedy na moim stołeczku i nawet nie reaguję jak jaka¶ rybka wsysa robaczka na moim haczyku. Teraz ważniejszy jest widok tych wspaniałych kleni. Lubię tutaj chodzić, bo prócz nich jest jeszcze co¶ do ogl±dania.
Mieszka tutaj zaskroniec prawie metrowej długo¶ci. Praktycznie jest niewidoczny po¶ród długich, zwisaj±cych do samej wody traw, gdzie brzegi za¶cielone sk±pymi kępami trzcin pomieszane z krzaczorami, które nie wiadomo dlaczego tam się znalazły. S± jednak miejscem kryjówki drobnych rybek, na które to nie tylko drapieżna ryba się zapuszcza, ale i on, zaskroniec o złotych policzkach. Wiele razy nie mog±c liczyć na połów karasi i płoci, zapraszam do siebie owego zaskrońca. To bardzo proste. Trzeba zmniejszyć grunt na spławiku, założyć jednego białego robaczka i rzucić zestawem pod trzcinki, gdzie żeruje drobna płotka. Trzeba j± tylko złowić, a to nie jest trudne. Teraz płotkę trzeba u¶miercić i pokroić na kawałki nie większe niż dwu centymetrowe dzwonka. Te kawałki trzeba rozrzucić pod samym brzegiem na styku z woda, jak najbliżej swojego stanowiska i cichutko siedzieć. Ważne, aby się nie ruszać, nie pukać nog±.
Nie trzeba długo czekać. Do pięciu minut i zauważymy spiczasty pyszczek zaskrońca, który podpływa pod brzeg zwabiony ¶wieżym zapachem rybki. Jeszcze się zatrzyma, obserwuje nieruchomo cał± okolicę i podpełza do pierwszego kęsa. Otwiera paszczę i zagarnia kawałek ukrojonej rybki, po czym oddala się na chwilę. Melduje się znowu po kilku minutach, tym razem już na miejscu łyka kolejno wszystkie kawałki. Je¶li się go nie spłoszy, zje wszystko. Je¶li co¶ go spłoszy, nie powróci po resztę.
Wędkarstwo, to hobby na łonie przyrody. Nie można nie zauważać otaczaj±cego nas miejsca. Siedzę sobie nad wod± wczesnym wiosennym porankiem. Wreszcie po zimie miałem czas na kilkugodzinn± zasiadkę. Koledzy już dawno zaliczyli pierwsze karasie, płocie i wzdręgi. Przyszedł czas i na mnie. Majowe słoneczko z godziny na godzinę mocniej grzało. Promyki słońca opierały się o moje czarne gumowce i grzały. Grzały jak najlepszy kaloryfer podziębione wcze¶niej stopy. Robiło się coraz przyjemniej. Jeszcze godzinę temu rozpatrywałem powrót do domu. Dobrze, że zostałem. To nic, że nie bierze rybka. Jest i tak uroczo. Ile tu ptactwa. Kaczki, łyski, perkozy. Metr nad wod± jak rakiety przelatuj± krzyki. Trzcinak skrzeczy, że już mnie zaczyna drażnić. Siadł sobie na pobliskim suszku z trzciny i skrzeczy jak opętany. Na pocz±tku to mi się podobało, ale teraz to już przesadza. Ileż można?
Spławiki stoj± nieruchome. Zero wiatru, tylko się dogrzewać. Plusk wyskakuj±cych rybek z lewej strony pod samym brzegiem wyrrwał mnie z letargu. To nie był taki sobie pojedynczy wyskok rybki. To była paniczna ucieczka całego stada rybek. Drapieżnik. Tylko jaki? Szczupak, okoń czy sandacz? Na okonia mi to nie wygl±dało. Okonie goni± stado, wtedy rybki salwami odskakuj± na boki. Sandacz? Nie. On jeszcze tak nie poluje. Jest teraz na głębszej wodzie i pilnuje gniazda. Wyszło, że szczupak. Niezły musiał być. Upolował co¶ na z±b czy nie? Je¶li nie, podpłynie jeszcze raz. Na szczę¶cie mam polaroidy. Teraz woda czysta i tylko trzeba bacznie obserwować, co dzieje się pod wod±. Długo nie czekałem. Najpierw zmarszczyła się woda, a potem lawa rybek wykoczyła z wody. Tuż za nimi ognista kula przepłynęła pod wod± z taka prędko¶ci±, że nie mogłem jej zidentyfikować. To nie ryba! Nie widziałem nigdy atakuj±cego suma, a tutaj raczej suma nie ma. Kształt jednak był zbyt obły, aby wskazywał na jak±kolwiek rybę. Nie wiem co to mogło być. Natura jednak nie pozwoliła mi nad tym za długo my¶leć.
Wła¶nie zacz±ł się kolejny po¶cig za drobnymi rybkami. Tym razem my¶liwy poluj±cy zbyt blisko brzegu zrobił zwrot o prawie sto osiemdziesi±t stopni. Widziałem go dokładnie. Pierwszy raz w życiu miałem okazję zobaczyć go pod wod± w czasie polowania. Nie wiedziałem, że jest taki szybki. Zaraz potem wypłyn±ł z rybka w dziobie. Perkoz spojrzał na mnie skosem i odpłyn±ł, pewno do swoich młodych.
Gdyby¶cie widzieli to jego spojrzenie. Jakby chciał powiedzieć – no cieniasie, kto tutaj jest lepszym łowc±?
No niby ty, ale ja ci jeszcze pokażę !
-cdn-
Old_rysiu