wlodek napisał
Cel spotkania jest jasny! Połowić podlodowo! Od kilku zim ciężko o ten rodzaj wędkarstwa. W rezerwie mamy Słupię, „mekkę trociarzy”. Złowić tę rybę jest nie łatwo, z opowiadań wiem, że można bywać na niej i kilkana¶cie lat i wracać o kiju. Ale jak trafi się „ten dzień”, to klękajcie narody!
Kaszubskie spotkanie na lodzie
Jabłończ Wielki 2015
Czwartek
Zameldowałem się w Jabłończu jako pierwszy. Zajechałem do le¶niczówki by dopełnić formalno¶ci. Przywitały mnie trzy piękne ogary, oszczekały dono¶nie. W drzwiach pojawił się gospodarz (le¶niczy). Chłop jak d±b (zawsze tak sobie wyobrażałem le¶niczego), wysoki, barczysty o dono¶nym ale wesołym głosie. „Kto i po co” zapytał na dzień dobry! Lekko przestraszony przedstawiłem się i wyartykułowałem cel przybycia. Po tych wstępach zostałem zaproszony na pokoje i serdecznie powitany przez Le¶niczego i jego małżonkę!
Pani Le¶niczyna, przedstawiła mi warunki pobytu, wskazała domek na drugiej stronie jeziora i zapewniła o wszelkiej pomocy w razie potrzeby.
Podjechałem pod lokum w towarzystwie gospodarza. Pokazał mi gdzie mamy zapasy drewna do kominka lub ogniska.
Zwiedziłem obej¶cie i pokoje. Odezwał się Jjjan i poinformował że już się zbliża. Zacz±łem wypatrywać i Jjjan jest! Od tej chwili obaj uważamy, że „Kaszubskie spotkanie na lodzie” się zaczęło!!.
Pi±tek
Budzenie się w pi±tek było bardzo przyjemne. Nie wiem czy obudziła mnie cisza, a może w taakim wieku osiem godzin snu wystarczy, ale nic nie zakłócało mojego powrotu do ¶wiata dziennego. Żadnego szumu, ujadania psów i budzików, dzwonków telefonów czy nawet tupotu białych mew.
Zaraz, zaraz. Lekka konsternacja, bo już dziesi±ta i do tej godziny powinno być kilka telefonów a tu cisza. Czyżby wszyscy o mnie zapomnieli? Przyczyna milczenia telefonów była prozaiczna. Niby od jakiego¶ czasu mamy dwudziesty pierwszy wiek, a stoliczek przy łóżku okazał się dla telefonu stref± beż zasięgu.
Nie ma tego złego, bo w tym miejscu i w tym czasie niedorozwój sieci komórkowej okazał się warto¶ci± dodan± do pi±tkowego poranka.
Jest miło.
Jakim¶ cudownym sposobem kaloryfery w domku s± nieustannie ciepłe, a przez wielkie na cał± ¶cianę okno mamy widok na czę¶ciowo zamarznięte jezioro. Za jeziorkiem nad lasem i nad le¶niczówk± burzy się jaka¶ dziwna mgła i piękny wschód słońca w tej mgle. I cisza. I to wszystko podobno wszystko to jest na stałe w wyposażeniu tego domu.
Czas wrócić do rzeczywisto¶ci.
Ogl±dam na spokojnie nasz± kwaterę i zdumiewam się jaki przypadek sprawił, że tak± perełkę mam tak blisko. Nie jest to Marriott, ale nie ma się do czego przyczepić. Dla nas czterech wszystkiego jest w nadmiarze, a wielkie okno sprawia wrażenie, że przestrzeń za nim jest na wyci±gnięcie ręki
Co¶ trzeba zrobić z wolnym dniem, ale z zastanawianiem się nad tym trudnym problemem postanawiamy zaczekać do ¶niadania. Nieoczekiwanie menu ¶niadaniowe samo w sobie też stało się problemem. Choć lodówka pełna jest różnych smakowitych różno¶ci to nie możemy postanowić co zaserwować na stół. Do wyboru a to polędwiczki, a to jakie¶ sery z ple¶niami, a to jakie¶ dziwne kurczaczki, a to jakie¶ samorobne wyroby. Ale to trzeba by podgrzać, tamto przygotować, a my mamy przecież wolne. Włodek twierdzi, że najprostsze rozwi±zania s± najlepsze i na stół wyjeżdżaj± bułki, smalec i cola. Ot takie wędkarskie ¶niadanie w oazie obfito¶ci.
Dobre ¶niadanie przyniosło równie dobry pomysł na spędzenie reszty dnia. Ponieważ Włodek ciekawy jest historii o zamkach, rycerzach i księżniczkach, postanawiamy pojechać do pobliskiego Bytowa i zwiedzić zamek krzyżacki.
W zamku czynne jest muzeum, więc kupujemy bilety i zwiedzamy.
Schody, sale, schody, eksponaty, schody i schody, coraz to wyżej, już wężej, już cia¶niej, bardziej stromo, bo na na szczyt wieży. Piękne zamki budowali krzyżacy, ale że też nie mogli wbudować windy?
Co może wzbudzić największe zainteresowanie wędkarza? Oczywi¶cie sala w której wisz± eksponaty służ±ce kiedy¶ do połowu ryb. Przygl±damy się z wielkim zainteresowaniem sieciom, o¶cieniom, pułapkom na raki i wszystkim pozostałym przyrz±dom.
W innych salach stoj± zbroje, wisza portrety, tarcze i broń.
Chodż Janku, s± jeszcze jedne schodki.
Dama na portrecie nie miała lekkiego życia. Oskarżono j± o uprawianie czarów i torturowano by się przyznała. Gdy się przyznała znowu j± torturowano, tym razem za karę, po czym spalono na stosie.
Miecz katowski.
Skończyły sie komnaty, ale nie schody. Tym razem w dół, tyłem do przodu i już ostatnie.
Jakie wrażenia pozostawiło zwiedzanie? Na pewno do zamku w Bytowie warto wej¶ć i zwiedzić. Nie wiem jak długo to trwało, ale nie znudzili¶my się .
Po zwiedzaniu nasze organizmy przypomniały nam, że jeste¶my tylko po bułkach ze smalcem więc pojechali¶my na obiad do młyna, który w dawnych czasach należał do zamku. Tak więc niejako, można to uznać w pewnym sensie za dalszy ci±g zwiedzania poł±czony z przyjemno¶ciami kulinarnymi.
Czas szybko płynie i trzeba wracać do kwatery. Zbliża się póżne popołudnie, a przecież dzisiaj maj± przyjechać Darogryf i Dzas.
Darogryf jad±c do nas zawierzył swoje życie nawigacji nie wiedz±c, że to podła maszyna była . Podstępnie i oszukańczo skierowała go do miejscowo¶ci o takiej samej nazwie, ale leż±cej w zupełnie innych stronach.
Ponieważ na kolegów można liczyć w każdej sytuacji, tak i teraz przez cały długi wieczór, przepełnieni współczuciem i smutkiem koledzy nie zapominali o pocieszaniu Darogryfa. że to nic takiego, że każdemu może się zdarzyć.
Wieczór był długi i pełen rozmów o trociach, które w złowimy w sobotę. O blaszkach zrobionych przez Dzasa na tę okazję, o woblerkach nieznajomego pochodzenia znalezionych w pudełkach. Były też i plotki, i poważne rozmowy, których nie będę przytaczał. Wreszcie stres pogonił nas do spania, bo przecież rano skoro ¶wit miała być pobudka wyjazd na Słupię.
sobota
Obudziłem się póĽno, jak zwykle, jak co dzień - tak koło 5.30. Poleżałem z godzinkę, nasłuchuj±c czy kto¶ z współspaczy juz się porusza, ale cisza była jak w grobie... No to w łazience zadbałem o lepszy fresz ciała, ubrałem się i podreptałem umyć naczynia. Statki oporne, ale poddały się.
I nagle co¶ się ruszyło - wstali! ¦niadanka nie było, zaparzyłem herbatę do termosu i do drzwi... Pakowanko do Subaru i ¶migamy do Bydlina nad Słupię na spotkanie troci. Herbaty rzecz jasna zapomniałem zabrać. Po drodze mijamy Bytów, Słupsk i wreszcie docieramy do Mekki pomorskich trociarzy.
Dwulitrowy boxer Jjjana spisał się aż miło. Musiałem "trochę" pomarudzić po drodze, bo nie lubię jechać za szybko. Osiemdziesi±tka jest dla mnie aż nadto, chłopaki woleli by sto osiemdziesi±t. Taki konflikt interesów.
W Bydlinie jest woda, s± inni wędkarze, s± wie¶ci, że ryby nie ma. Nie wierzę w to, choć przyjdzie mi zweryfikować tę informację, niestety. Podobno do Słupi na tarło wpływaj± teraz tylko samce, taki trend w okolicy :).
Uciekam kolegom, ale goni± mnie zawzięcie na drugim brzegu. Po kilku godzinach rzucania i urywania ¶wieżo zrobionych przynęt docieram do kładki powyżej Bydlina. ¦więte miejsce, no to uczcić trzeba jakim¶ ogniem. Dzwonię po kolegów, przekazuj±c szczegóły dojazdu. Dotarli!
Palimy! Nadziewamy kiełbachy na kijaszki, pieczemy w bydlińskim ogniu. Mniam! Mniam!
Jjjan z Darogryfem jeszcze grzej± się przy ogniu, a ja namawiam Włodzia do kilku chwil pomachania kijami w górze rzeki.
Ależ tu pięknie.
Zostawiamy w rzece haracz, ryb jak nie było tak nie ma... taki urok tego sportu.
Ale jak raz depnie na kijek srebrna torpeda, to człowiek już do końca życia będzie się za ni± uganiał. Ja już do¶wiadczyłem, Włodek jeszcze ma to przed sob±.
Zaczyna zmierzchać, więc zarz±dzamy odwrót. Chłopaki już pomarzli, więc ¶migamy na nasz± kwaterę. 150 koników pod mask± kusi Jjjanka do zbyt rozwi±złej jazdy, ale ja się stanowczo sprzeciwiam. Po drodze odwiedzamy Biedronkę, aby zakupić niezbędny napój. Cały dzień nie piłem, to mnie suszy - wszak herbatka została na kwaterze. Jjjan jedzie, tzn. za... szybko ;) Bytów mijamy, kierujemy się na Ko¶cierzynę i po dramatycznym hamowaniu skręcamy w drogę prowadz±c± do naszej kwatery. Udało się, trafili¶my!
Zrzucamy z siebie zbędne ciuchy, zostawiamy to co niezbędne i zaczynamy kolację. Grill - karkóweczka, kaszanka, kiełbaski. Pychota!
Szybko też znalazł się amator naszych smakołyków - odwiedził nas lisek. Chytrusek, jaki¶ taki oswojony... Celebryta. Sesja foto nie zdziwiła go wcale.
Chwilę póĽniej rozegrał się dramat wieczoru. Sytuacja do której nie powinno doj¶ć nigdy. Po długim i wiernym pobycie z nami opu¶ciła nas RUDA! Ale obiecała że na następne spotkanie wróci :)
Z opuszczonymi głowami poszli¶my spać. Dobranoc, do jutra.
Niedziela
Poranek przywitał nas pięknym słońcem, mrozem i niespotykanym błękitem nieba! Po deszczowo pochmurnej sobocie to spora niespodzianka!
W nocy jezioro pokryło delikatnym lodzikiem, a przyroda w koło nas przykryła się zamarzniętym szronem.
Obudził mnie zapach wytapianego boczku. To znak, że Dż±sik już pracuje by tradycja nie zaginęła! Tradycja to słynna spotkaniowa jajecznica. Cykl wytwarzania przekracza możliwo¶ć utrzymania w ryzach ¶linianek. Ustalamy wspólnie ilo¶ć jaj które zostan± usmażone. Ta liczba jest zawsze inna, decyduje ilo¶ć uczestników.
Wspominamy (też tradycyjnie) jak to pewnej grupie biesiadników zlotowych co¶ ok. 50 jaj wylało się na „zole” Nie będę nazywał grupy z nazwy ale oni będ± wiedzieć o kim napisałem (i nie tylko oni).
Po ¶niadanku ruszamy na Słupię w jej bardzo „górski odcinek”. W miejscowo¶ci Sulęczyno jest taki odcinek. Rzeka wygl±da tam naprawdę uroczo!
Nurt bardzo mocny, woda spieniona i spora ilo¶ć kamieni.
Odcinek ten ma zaledwie kilkaset metrów ale daje sporo adrenaliny hardkorowym kajakarzom, pragn±cym poczuć smak górskiej wody.
W górnym biegu Słupi zbudowano kilka elektrowni wodnych. W Sulęczynie również podjęto działania by powstała mała elektrownia. Na razie wybudowano tylko próg i budynek. Obejrzeli¶my ten obiekt. Jednak z opowiadań Jjjana wiemy, że pozostałe elektrownie działaj± i s± malutkimi dziełami sztuki energetycznej. Pielęgnowane i konserwowane stanowi± nie lada atrakcję turystyczna na szlaku Słupi.
elektrownie
Czas płynie nieubłaganie! Trzeba nam wracać do domów! Na duchu podtrzymuje fakt, że do ponownego spotkania, pewnie gdzie¶ na Kaszubach już wł±czony jest zegar! Na odliczanie!
Zdjęcia autorstwa Włodka, Darogryfa, Dzasa i jjj
Napisali: Dzas, jjjan, Włodek