Pierwszy w Europie podręcznik hodowli karpia w stawach napisał Dubravius (1547), biskup z Ołomuńca na Morawach. W polskiej literaturze pierwszą wzmiankę o karpiu spotyka się u Długosza (1415 – 1480), który opisując rycerzy biorących udział w bitwie pod Grunwaldem, przy nazwisku rodu Korzbok ze Śląska mówi o trzech karpiach w herbie.
|
ZAREJESTROWANI
Ostatni Tobiasz
Dzisiaj 0
Wczoraj 0
Wszyscy 4520
UŻYTKOWNICY
Goscie 536
Zalogowani 0
Wszyscy 536
Jeste anonimowym użytkownikiem. Możesz się zarejestrować za darmo klikajšc tutaj Jeste stałym użytkownikiem Pogawędek Wędkarskich - kliknij tutaj aby zalogować się!
|
|
|
|
|
krzysztofCz: Podoba mi się Twój
plan w punkcie (3)
:hihi ...(380622) Apr 04, @ 12:47:07
lecek:
Na emeryturu mam
czteropunktowy plan.
1. Podróże,
2. Wedkar ...(380622) Apr 03, @ 19:46:58
krzysztofCz: Tylko nie miej
złudzeń, że na
emeryturze będziesz
miał więcej cza ...(380622) Apr 03, @ 15:57:03
lecek: Jeszcze (jak dla mnie)
to trochę mało czasu
Mój
pracodawca wyz ...(380622) Apr 03, @ 10:34:12
krzysztofCz: Gratulacje Lecku. U
mnie na morzu albo
wieje... albo nie
biorą : ...(59426) Apr 03, @ 09:01:48
krzysztofCz: To prawie wieczność...
mam nadzieję, że
dożyjemy do następnej
zbi ...(380622) Apr 03, @ 08:58:12
lecek: Byliśmy w Ustroniu.
Dwa dni wędkowania w
Wiśle. Na miejscu
okazał ...(59426) Apr 02, @ 19:02:39
jjjan: Wpłaciłem za następne
dwa lata.
Są dwie faktury, każda
za rok. N ...(380622) Apr 02, @ 17:57:24
jjjan: Wszystkim wszystkiego
dobrego ...(165) Mar 30, @ 08:46:37
krzysztofCz: Święta już za pasem
więc... Wszystkim
życzę zdrowych,
wesołych, R ...(165) Mar 29, @ 17:25:48
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| |
Po co komu wyczyn?
Opublikował 04-06-2003 o godz. 23:25:11 Marek_b |
Ram napisał
No właśnie, bo rybom na pewno jest on zbędny. Może jednak nie? Postaram się przybliżyć Wam
w swoich artykułach wyczyn wędkarski, ale zaznaczam, że nie chcę wzniecić kłótni ani też przekonywać
innych, lecz pokazać Wam czym się zajmuję. Moje spojrzenie na wyczyn i jego ocena jest oczywiście
subiektywna, lecz wcale to Was nie powinno dziwić, w końcu jestem jedną ze stron. Chętnie
odpowiem na zarzuty i w miarę swoich możliwości wyjaśnię interesujące Was kwestie.
Nie chcę pokazywać wyższości wędkarstwa wyczynowego nad amatorskim, ponieważ uważam, że wędkarstwo
samo w sobie jest tak wspaniałym hobby, że może zaspokoić indywidualne potrzeby każdego wędkującego,
w zależności od podejścia.
Co do etyki - to też indywidualna sprawa. Wszędzie będą "czarne owce". Nie chcę
bronić tych moich kolegów, którzy zachowują się jak barbarzyńcy, ja również tego nie pochwalam
wędkujących innymi metodami, którzy postępują haniebnie. Toleruję każdą z metod - nie toleruję
chamstwa. Ale czy chamstwo ma coś wspólnego z wędkarstwem? Czy którakolwiek z dziedzin wędkarstwa
narzuca nam chamstwo?
"No w porządku, niech sobie żyją, łowią i nie wchodzą nam w drogę ci wyczynowcy"
- tak oto mogą skwitować przeciwnicy wyczynu. Wszystko pięknie, ale postawie jedno z wielu
podobnych pytań - jakimi samochodami byśmy jeździli gdyby nie rajdy, wyścigi samochodowe?
Ciekawe czy byśmy zaszli dalej od maluchów? Sport w każdej dziedzinie daje nam rozwój. Tam
idą ogromne nakłady na to, by być coraz lepszym, a skoro już się coś wymyśli to czemu z tego
inni nie mają później korzystać? Pokażcie zanęty nie robione przez wyczynowców, albo spławiki
(są, ale ich jakość pozostawia wiele do życzenia), a jaki byłby dostęp do węglówek gdyby nie
potrzeba w wyczynie zmniejszenia wagi i zwiększenia jakości długich wędek? Czyje porady najbardziej
cenią i lubią czytać w gazetach młodzi (i nie tylko) wędkarze?
Tyle tytułem wstępu, jeśli ktoś ma ochotę poznać część dalszą to serdecznie zapraszam, postaram
się pokazać Wam wyczyn takim jak ja go postrzegam.
Zasady organizacji zawodów w Polsce
Zasadą ogólna zawodów wędkarskich jest złowienie jak największej ogólnej wagi ryb w ciągu
trzech godzin lub na zawodach towarzyskich w innym czasie - zależnie od organizatora. Do zawodów
w kole może przystąpić każdy, kto jest jego członkiem. Najważniejszymi zawodami w kole są
mistrzostwa koła, które dają zwycięzcy prawo do startu w mistrzostwach okręgu, na których
spotykają się: reprezentanci kół, kadra okręgu, oraz - jak w przypadku mojego okręgu - pierwsza
trzydziestka zawodników z klasyfikacji 3 letniej. Wygranie tych zawodów daje prawo do startu
w mistrzostwach Polski. Poza wyżej wymienionymi rozgrywane są zawody towarzyskie, a także
zawody należące do cyklu Grand Prix.
W kole rozgrywa się np. zawody o Puchar Prezesa i te zawody mogą być zaliczone fakultatywnie
do punktacji GP koła po to, aby na koniec sezonu wyłonić najlepszego wędkarza w kole. Wyższy
szczebel to zawody rangi okręgu. Kilka razy w roku rozgrywane są zawody z cyklu Grand Prix
okręgu, w których pierwszych 20 zawodników otrzymuje punkty.
Za pierwsze miejsce 20, a za każde następne 1 pkt. mniej.
Na koniec sezonu sumuje się zdobyte przez każdego zawodnika punkty i powstaje klasyfikacja
GP okręgu w danym roku. Kadra okręgu tworzona jest z zawodników, którzy zdobyli najwięcej
punktów w GP okręgu w ciągu ostatnich 3 lat. Takie same zasady punktacji i doboru kadry narodowej
obowiązują w zawodach na szczeblu krajowym.
Organizacja zawodów spławikowych
Zawody mogą się odbywać w jednej lub dwóch turach. Zawody poprzedza losowanie stanowisk.
Najczęściej zawodnicy mają 1,5 godz. czasu na przygotowanie się do łowienia na wylosowanym
stanowisku. Ten czas przeznaczony jest na:
· rozstawienie sprzętu (pomost, kosz, rolki, uchwyty, podpórki, siatkę, podbierak itd.)
· rozłożenie wędek i przygotowanie zestawów
· wygruntowanie łowiska
· przygotowanie zanęty (najczęściej do wcześniej przygotowanej i namoczonej mieszanki dodać
robaki i uformować z niej kule do rzucania)
Po pierwszym sygnale, na 5 min. przed rozpoczęciem zawodów, następuje nęcenie łowiska. Drugi sygnał oznacza rozpoczęcie łowienia, które trwa najczęściej 3 godziny. W czasie łowienia
nie wolno wchodzić do wody, aby nie płoszyć ryb innym zawodnikom. Kule rzucane podczas zawodów
muszą być formowane jedną ręką. Wprowadzono ten przepis, aby kule nie były zbyt duże i nie
płoszyły ryb sąsiadom podczas donęcania. Holowana ryba nie może przekroczyć stanowiska zawodnika.
Gdyby nie wprowadzono tego przepisu, mogłoby się zdarzyć, że ryby podczas holu wpływałyby
na łowisko sąsiada płosząc tym samym ryby żerujące na zanęconym miejscu. Na stanowisku poza
zawodnikiem może przebywać tylko jedna osoba (trener), która nie może pomagać fizycznie łowiącemu
w czasie zawodów. Trzeci sygnał oznajmia zawodnikom 5 min. czasu do końca zawodów. Czwarty
kończy zawody. Ryba nie wyjęta z wody po tym sygnale, musi zostać z powrotem wypuszczona.
Po zakończeniu zawodów następuje ważenie złowionych ryb. Wygrywa ten zawodnik, który złowi
największą, łączną wagę ryb. Liczone są tylko ryby wymiarowe, żywe i złowione poza ich okresem
ochronnym. Za każdą niewymiarową rybę otrzymuje się punkty karne, które są odejmowane od wyniku.
Metody łowienia na zawodach
Przydatną umiejętnością na zawodach jest łatwość posługiwania się takimi wędkami jak bat,
tyczka, odległościówka, bolonka - w zależności od panujących warunków na łowisku.
Bat jest najszybszą z metod używaną wtedy, gdy ryby biorą zdecydowanie i nie jest aż tak
ważna precyzja łowienia. Baty można podzielić na:
· krótkie, lekkie i delikatne (przeważnie w długościach od 2 do 5 metrów zwanych uklejówkami)
· dłuższe, nawet do 11 metrów
Kolejna metoda to tyczka, bardzo ceniona ze względu na precyzję łowienia, czasami nawet i
przeceniana, przez co niektórzy obserwatorzy nazywają nas potocznie tyczkarzami. Niekiedy
zapominamy o innych skutecznych metodach, jednak od pewnego czasu, przy wciąż rosnącym poziomie
rywalizacji, zawodnicy zaczynają coraz częściej sięgać po inne metody w celu osiągania coraz
lepszych wyników.
Metoda zwana odległościówką, ceniona jest nie tylko przez wyczynowców, ale też przez wędkarzy
spławikowych. Czasami zaniedbywana właśnie przez "kult tyczki". Jednak gdy są zawody
na akwenie, który zmusza do użycia tej metody, dzieją się dziwne rzeczy i zostają oddzielani
"chłopcy od mężczyzn". Pod odległościówkę można podciągnąć praktycznie każdą metodę
łowienia na spławik wędką z przelotkami i kołowrotkiem. Tu nagle okazuje się, że stary wyga
dowiaduje się, że metodę którą on łowi od kilkudziesięciu lat wymyślili Anglicy i nazywa się
to metodą odległosciową, matchową, lub też angielską. Są pewne korzyści takiej popularyzacji
tej metody w wyczynie, czerpią z niej wędkarze spławikowi, którzy mają szeroki wybór wędek
i kołowrotków przeznaczonych do tej metody i coraz lepsze, bardziej dopracowane spławiki oraz
haczyki przeznaczone specjalnie do metody matchowej.
Ostatnia z metod to bolonka, kij używany do połowu odległościowego w rzekach.
Nie będę tutaj rozpisywał się na temat każdej z metod, gdyż to zadanie wymaga więcej uwagi,
więc zostawiam je na później - do omówienia w następnych artykułach, jeśli będziecie zainteresowani.
Celem każdego zawodnika jest doskonalenie swych metod, zanęt, oraz obowiązująca zasada fair
play na zawodach. Jak mówią: "trening czyni mistrza". Zawodnicy starają się przygotowywać
do zawodów w określonym łowisku jak najlepiej, często współpracując ze sobą w grupie (klubami)
po to, aby opracować "optymalny" sposób łowienia. Czasem bowiem trudno jest z indywidualnego
treningu wyciągać odpowiednie wnioski, nie mając żadnego porównania z innymi. Największym
błędem podczas treningu jest łowienie ryb, a nie sprawdzanie metod.
Wyobraźmy sobie, że na treningu zawodnik używa tylko bata i tą metodą złowił bardzo dużo
ryb, co pozwoli mu antycypować wygraną. Nie sprawdza więc już innych metod, bo i po co. Na
zawodach zadowolony z obranej metody łowi ryby, lecz okazuję się, że inni nastawieni na np.
odległościówkę wyciągają rzadziej, ale za to ryby ważące powyżej 1 kg. I co? Umarł w butach
- gdyż zanim zmontuje odpowiedni zestaw, zanęci, będzie już za późno.
Kilka treningów w grupie daje możliwość porównania i przeanalizowania kilku metod. Każdy
łowi celowo inną zanętą - dobiera się skład, kolor, zapach, konsystencję - eliminuje zestawy.
Słowa wypowiedziane niegdyś przez znanego mistrza Marcela van Den Eynde: "Zawody wygrywa
się w przeddzień" oddają całą prawdę o zawodach. Aktualnie poziom umiejętności w czołówce
jest tak wyrównany, że wygrać może każdy z zawodników należących do niej, jeśli opracuje optymalną
taktykę na zawody pod kątem łowiska.
"Na szczęście" jest też element nieprzewidywalności i zmienności warunków - wtedy
swoją ważną rolę odgrywają szpiedzy-trenerzy. To właśnie oni obserwują wędkarzy w całym sektorze,
podpatrują jaka metoda jest najskuteczniejsza. Takie informacje są bardzo cenne dla zawodnika,
pozwalają na szybkie wprowadzenie korekty w sposobie łowienia.
Na zawodach o wygranej może przesądzić kilka gramów ryb, toteż dobry zawodnik jest elastyczny
i błyskawicznie wyciąga wnioski z informacji przekazywanych mu przez szpiega.
Często poruszana jest kwestia przypadkowości w tym sporcie. Owszem, zdarzają się "fuksy"
albo "pech" na zawodach, ale czołówka zwykle trzyma się mocno, więc na pewno nie
jest "przypadkowa". Tak jak w każdej innej dyscyplinie sportu, czyż nie?
Aby być dobrym zawodnikiem w tym sporcie trzeba mieć dużą wiedzę na temat chociażby:
· składników zanęt (ich smakach i zapachach, właściwościach klejących i rozpraszających, pożywności)
· zwyczajów i upodobań poszczególnych gatunków ryb
· określonych akwenów (ukształtowania i rodzaju dna, ruchów wody, naturalnego pokarmu łowisk)
· konstrukcji zestawów (tak, aby osiągnąć odpowiedni ruch przynęty)
· doboru sprzętu (począwszy od haczyków poprzez żyłki, spławiki, wędki itd.)
I te właśnie oraz wiele, wiele nie wymienionych tutaj czynników wpływają na ostateczny wynik.
W swoich kolejnych artykułach chciałbym podzielić się z Wami swoją wiedzą i doświadczeniem
zdobytym na zawodach wędkarskich.
Ram
|
| |
|
| Komentarze sš własnociš ich twórców. Nie ponosimy odpowiedzialnoci za ich treć. |
|
|
Komentowanie niedozwolone dla anonimowego użytkownika, proszę się zarejestrować |
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 00:02:04 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czytałem z zaciekawieniem. Te akurat dane troche znam i wiele sie nie zmieniło na przestrzeni 20 lat. Sprzęt - owszem. Musiałem kupic w PeWeKsie S.A bata 8m za ---120 $. Gdyby wtedy moja zona o tym się dowiedziała - byłbym dzisiaj rozwodnikiem :-) To był piekny na tamte czasy Scheakespare ( nie wiem czy dobrze napisalem ). Dzisiaj nikogo taka cena nie rzestrasza - ale wtedy - to prawie 10 moich wypłat miesięcznych. Dopiera dwa lata temu, Ram uświadomił mnie, jaka jest różnica między batem a tyczką. Myślałem, że to ta sama wedka, tylko inaczej nazywana. Będę czytał Twoje texty, znowu się czegoś nowego dowiem. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez PMD (pawel_m@poczta.onet.pl) dnia 07-06-2003 o godz. 13:01:01 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Oldi dołączam sie do życzeń Kajka z małą korektą, tyle zdrowia ile waży Kajko z albertem pospołu. :) |
]
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 08:40:58 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Skoro tak old_rysiu to i ja życzę ci tyle zdrowia ile sam ważę. A jeśli by się to sprawdzi to będziesz najzdrowszym człowiekiem w naszym układzie planetarnym. (mam nadzieję, że to tylko katar) |
]
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 00:27:30 | Oldi- ja też będę czytała z zaciekawieniem... Swoją drogą chcę Ci powiedziec, że wzbudzasz sympatię i szacunek. czytam , jak odpowiadasz, co piszesz itp. i uważam, że poza wiedzą i doświadczeniem prezentujesz wysoki poziom kultury , nie tylko słowa, ale głównie osobistej. Pozdrawiam Ciebie i żonę (psa również - jeśli uznasz za stosowne.. hihi..) Będę nadal czytywała Twoje artykuły i komentarze , nie masz w sobie tyle jadu i nienawiści , co Marek ?87? (nie bardzo pamiętam nick..).. i to jest świetne. Już Cię lubię :-)
|
]
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 07:32:54 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | jakimi samochodami byśmy jeździli gdyby nie rajdy, wyścigi samochodowe? Ciekawe czy byśmy zaszli dalej od maluchów? Sport w każdej dziedzinie daje nam rozwój Tak Krzysiu tak... Tylko... Za rajdy płaca sponsorzy, telewizje, reklamodawcy, kibice, a za wyczyn wedkarski w Polsce płacą.... niewyczynowcy to jest jedno. drugie: w rajdach, skokach narciarskich, czy innej piłce nożnej przedmiotem rywalizacji nie jest żywe stworzenie. Wędkarstwo i myślistwo są sposobem na obcowanie z naturą wywodzącym się z czasów walki i strawę. Jako, że dziś walczyć o nią nie trzeba to nie musimy się też ścigać w jej zdobywaniu. Że czasem skonsumujemy trofeum? Cóż, inaczej nie miałbym alibi, dla tego hobby. POza tym jako "rybożerny" i tak raz na jakiś czas bym rybę zeżarł... Więc jeśli bedzie to czasem moje trofeum, a nie ze sklepowej lady to.... c'est la vie... Wyczyn w obecnym jego wydaniu nie ma niestety wiele wspólnego z wędkarstwem poza... sprzętem uzywanym i... obiektem zainteresowania. Tłumy uczestników, atmosfera rywalizacji doprowadzająca niejednokrotnie do różnego typu przekrętów byle tylko wygrać, setki, tysiące skłutych lub wybitych ryb... to nie jest wędkarstwo. Tak samo jak "reality show" to nie jest życie... Prawo dopuszcza więc muszę tolerwoać, ale nie wymagaj ode mnie bym to pochwalał. |
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ram dnia 05-06-2003 o godz. 08:54:33 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Za wyczyn wędkarski w Polsce płacą niewyczynywcy? He he... dobre sobie. Marku czy mógłbyś kolejnym razem najpierw coś rzetelnie sprawdzić zanim wysuniesz jakiś argument? To uświadomię Ci, że za rajdy płacisz bardziej niż za wyczyn, kupując samochód płacisz za jego reklamy i opłacasz wszystkich sportowców którzy samochodem tej marki jeżdżą i reklamują go. Kupując jakikolwiek produkt opłacasz reklamy i ludzi pracujący przy nim. Nie wiedziałeś tego? W wyczynie pieniądze, które otrzymujemy nie wystarczają nawet na robaki na zawody!!! Nie mówiąc już o całej reszcie (zanętach, treningu, dojeździe) Jeśli Ci tych robaków tak żal to mogę je wysłać Ci kiedyś pocztą:-))) I jeszcze jedno, żebym ten niepełny komplet robaków dostawał na każde zawody byłoby - ok, a ja dostane je np. w tym roku na zaledwie 5 z 15 zawodów. Tak że widzisz zawodnik w rajdach jest opłacany w całości a nawet jeszcze na tym zarabia i właśnie my za to płacimy!! Na koniec : Marku przecież ja od Ciebie nic nie wymagam i nic nie chcę. |
]
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez gumofilc dnia 05-06-2003 o godz. 09:36:47 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | "Za wyczyn wędkarski w Polsce płacą niewyczynywcy? " Oczywiscie, a niby kto..? Koszty zawodow sa o wiele wyzsze niz tylko robaki. Kazde kolo rokrocznie traci pieniadze na organizacje (nagrody, autobusy, itp) Poza tym juz samo to, ze rejon zawodow jest zamkniety dla niewedkarzy to strata dla nich bo musza jezdzic gdzie indziej. A prezeciez placa za uzytkowanie wody... . Dla nielicznych radocha, dla ogolu niewola. Twoje robaki to kropla w morzu ale mozesz wyslac i udawac, ze nic od nikogo nie chcesz i ze wszystko jest O.K.. Gumo |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez sacha dnia 08-06-2003 o godz. 15:03:26 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Mam przyjaciół którzy startują w zawodach Grand Prix i się świetnie dogadujemy.Jeśli chodzi o finansowanie zawodów to wiem że oni zawsze sami kupują zanęty(robią na zamówienie)kupują robactwo,sami płacą za hotele i wyżywienie.Są w pierwszej 30 w Polsce.W którym miejscu ich finansuje PZW,nie wiem.Chyba tylko dyplomy i puchary.Parę lat temu pojechali na zawody międzynarodowe,PZW nie dopłacało ani grosza. Pobyt,startowe,robactwo,hotele na całą drużynę wyniosło kilkanaście tysięcy zł,płatne z własnej kieszeni. |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 08:37:56 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No mam parę kwestii do tego artykułu. 1. Holowana ryba nie może wpłynąć na łowisko sąsiadującego zawodnika. Jeśli wpłynie to co? Kara utrata punktów? Przecież jest prawdopodobieństwo, że weźmie np. 3,5 lin a mamy żyłkę np. 0,12 i tam nam popłynie. 2. Czy "poszkodowany" kolega sąsiad, jeżeli ta ryba poplącze się z jego zestawami i np. to on ją wyciągnie może uznać ją za swoją? 3. Czy ten sam kolega wędkarz dajmy na to, bez zajścia z pkt. 2 może postulować o nie nakładanie kary na kolegę, który złowił tak wspaniałą rybę. 4. Czy czasami (i tu się zgodzę z markiem_84) nie wydaje Ci się, że ten rozwój wędkarstwa (zawody, grandpriksy i puchary prezesów) nie są okupione jednak jakimś cierpieniem? Nie wyobrażam sobie, żeby np. myśliwi (a uważam, że to nieźli psychole) strzelali do zwierząt np z środków usypiających przez 3 godziny, wlekli je do zagrody liczyli, mierzyli i szacowali, a potem wypuszczali. Oczywiście za każdą sztukę, która by padła bo przedawkowaliśmy (bo np. byliśmy nastawieni na jelenia a wyskoczył zając) odejmowaliby zgodnie z regulaminem punkt. Byłoby to nie do pomyślenia, nagonka na myśliwych, straszna. Nie masz wrażenia, że takie wędkarskie zawody to jednak krwawy sport. Sam łowię rybki (o sprzęt nie pytaj) i mam dylemat jak mi biora małe a ja przy okazji wyhaczania co drugiej wyciągam przy okazji oko. 5. Do marka_84: wyścigi, skoki i piłka nożna i co tam jeszcze wymieniłeś to już też nie jest sport. Jest jeszcze bardziej wypaczony niż idea wędkarstwa na zawodach. Przecież to sterydy, odżywki i pieniądze o których możemy pomażyć (a i do tego trzeba nie lada wyobraźni) wspomnę o liczbach kibiców tych na żywo, a przed telewizorami. Na zawodach to marna garstka jesli nie ppm tego co na zawodach sportowych. Ogólnie wszystko się wypacza, a raczej zmienia. Wiem jedno, że dla tych wyczynowców to strasznie ważne hobby jak dla mnie rybki latem, grzyby jesienią i sanki zimą. 6. To juz wszystko.
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 08:47:01 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | 4. ADMIN wykasuj ba jakiś myśłiwy przeczyta i rzeczywiście zrobią zawody takie. A co? Oni gorsi? 5. Kajko, te sterydy i inne wynalazki to oni jednak przyjmują "do wewnątrz". Szkodzą sobie i... co najwyżej nerwom kibiców... A że ze szlachetną ideą de Cubertaine'a to już niewiele wspólnego ma?... A co ma? |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 09:13:31 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No właśnie marku co ma jeszcze wspólnego z wieloma szlachetnymi ideami. Żal patrzeć ja wszystko sie zmienia i to niestety nie zawsze na lepsze (od pasztetów [wiem cos o tym] po wedkarstwo). A sport, emocje są to prawda. Moze i sobie szkodzą, a dlaczego? Wiadomo,kasa. Wszędzie tylko kasa psuje wszystko, wszedzie widzi sie interes (od pasztetów [wiem coś o tym] po wedkarstwo). |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 05-06-2003 o godz. 09:09:47 | Czy czasami (i tu się zgodzę z markiem_84) nie wydaje Ci się, że ten rozwój wędkarstwa (zawody, grandpriksy i puchary prezesów) nie są okupione jednak jakimś cierpieniem? Przypomina mi to burzę w szklance wody .....Tak się strasznie niektórzy z Was litują nad tymi "biednymi" zwierzętami siedząc nad talerzem pełnym kotletów schabowych lub kiełbasek z grilla... Zresztą wszystko jedno jaką akurat "zwierzynę" wcinają z apetytem... Czy jesteś paprosz wegetarianinem? Jeśli tak to nie mam uwag do Twojej wypowiedzi.......:-) Pozdrawiam |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 09:21:52 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Moja droga burzo w szklance wody! Zjadam kiełbaski, kotlety, filety, sznycle i szaszłyki z największą przyjemnością. Nasz świat sie tak poukładał, że zabijamy zwierzęta aby je jeść. Powiedz mi po co je męczymy? Świnia w rzeźni nie ma lekko ale nikt jej tam nie przekłuwa, nie rozrywa pyska itp. Dostaje walkmana z tą różnicą, że zamiast fal dźwiękowych płyną elektryczne. A rybka z rozdartym podniebieniem pływa sobie dalej.
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 05-06-2003 o godz. 09:30:21 | z rozdartym pyszczkiem nie pływa - zapewniam Cię- bo zostaje natychmiast pożarta przez drapieżcę... Heh... Szkoda słów.. A świnia czy sorki- tucznik czy inne tzw. "zwierze hodowlane" jest również zamęczane i trute hormonami .... |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 09:37:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No nie bardzo, burzo w szklance wody, Nie zdarzyło ci się, że złowiony okonek, który za głęboko połknął wypłyna po kwadransie w trzcinach i tam słuchając trzciniaka dogorewał. A wymęczony na zywcu karaś lub płotka (gdy już nie za bardzo podrygiwała na zywcu) z sąsiedniego stanowiska nie przydryfowała do ciebie nigdy. Siedzisz pod wodą, że masz taka pewność, że mnie zapewniasz "burzo w szklance wody"? A moze jestes hodowcą, ze masz pojecie o truciu hormonami zwierząt hodowlanych. Ja mam to szczęście, że reprezentuje i strone rybacką i hodowlana i mogę ci powiedzieć, że żadne z tych stworów nie ma lekko, ale świnia umiera szybciej moja ty "burzo w szklance wody" |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 05-06-2003 o godz. 12:43:26 | Albo udajesz albo faktycznie nie rozumiesz o czym mówię. Dziwi mnie to niezmiernie , bo podobno ( sama nie sprawdzałam z braku czasu :-( ..)jesteś fachowcem ...I cóż..przejmujesz się niezmiernie losem rannego okonka ( swoją drogą padlina też jest pokarmem, bo w przyrodzie nic nie ginie) a nie przerażają Cię cierpienia zwierząt hodowlanych zanim trafią na półkę w supermarkecie..... To mój ostatni komentarz na ten temat. Pozdrawiam. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ram dnia 05-06-2003 o godz. 09:14:25 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | 1. To ryba musi zostać po wyholowaniu od razu wypuszczona do wody i nie ma sprawy 2. Nie 3. Raczej nie, chociaż od niego też trochę zależy, zdarzają się np. przypadki kiedy życzliwy sąsiad stwierdza: "Nie panie sędzio a gdzie tam ta ryba nie przeszła, wydawało się tylko panu" 4. Całe wędkarstwo to barbarzyństwo w mniejszym albo większym stopniu. "Sam łowię rybki (o sprzęt nie pytaj) i mam dylemat jak mi biora małe a ja przy okazji wyhaczania co drugiej wyciągam przy okazji oko." Uuuu nie potrafiłbym tak, toż to dopiero barbarzyństwo ...... :-)))) Proponuję zakup wypychacza.
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 09:28:43 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Dzięki za odpowiedzi. :-) Wypychacz mam ale (najczęściej ukleja) rybki niekiedy biorą tak, że hak wychodzi im w okolicach oka. Oczywiście nie wyciagam im tego oka :-) ale po usunieciu haka mam wrażenie, że coś z tym okiem jest nie tak, czasami krwawi a to oznacza uszkodzenie tkanki (samo przebicie tym jest). A tak na marginesie lubie patrzec ja łowia lepsi ode mnie (w tym "wyczynowcy", zawsze sobie cos tam podpatrzę. Tyle tylko, że jestem sępem i nie zainwestuje w spławik w kształcie łopatki na rzekę. Najlepszy jest z topoli. Spróbuj. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez ALBERCIK dnia 05-06-2003 o godz. 12:46:07 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | odnośnie twoich dylematów , że łowisz małe rybki a potem je okaleczasz przy wyhaczaniu: albo zakładaj większa przynęte i hak , albo kiedy np. mało okoń żarłok połknie rosówkę odcinaj hak. rybka pozbędzie się go bardzo szybko i sama zrobi sobie mniej krzywdy . |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 15:24:44 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc | Albercik, kiedy na pomoście w Pobiedziskach usadowił się Kajko i pierwszy raz zobaczyłem jego zestaw... chciałem się najpierw utopić, a potem pomyłałem: "Dobry chłopak z tego Kajka, nie czyta gazet, tylko szanuje rady dziadka". Na żyłce 0,45 mm dyndał tyci spławik i haczyk, na który z powodzeniem można by nadziać Janosika. A potem zaczęliśmy łowić płotki... i nie wiedzieć czemu, na zestawie Kajka wieszały się one o wiele częściej niż na moim, chociaż mój był taki "płotkowy" a nie "karpiowy", jak Kajka. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że nie gdyby Kajko chciał pogrubić trochę zestaw, nie musiałby, jadąc na dorsze, zmieniać wędki :))) |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 00:02:31 | adalin- bardzo mnie ucieszyło to , co napisałeś, bo tak też sobie właśnie myślałam, że ten kajko to jednak mięsożerca - rybożerca , który rozpacza nad losem płotki lub okonka wrzuconego niehumanitarnie z powrotem do wody....... Burza w szklance wody... heh |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Monk (macwrob1@o2.pl) dnia 08-06-2003 o godz. 18:55:30 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | A jeśli wpłynie w łowisko sąsiada, to.... wszystko zależy od tego, na ile jest on fair. Na ostatnich MŚ Polakowi wpłynął gruby leszcz w stanowisko Włocha. Po prostu specjalnie zarzucił swój zestaw tak, aby zaczepić sąsiada. Protest, uznany - bo nie mogło być inaczej - i leszek nie został zaliczony. |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 09:36:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Wracam z komentarzem. Dyskutujecie o tym , jakie gówno jest lepsze? Miękkie czy twarde? Przykro patrzeć na to. Zadawajcie pytania o metodzie tej, a nie krytykujcie metody. To może uczynic, przypadkowy gość, który nie jest wędkarzem. No bo czy wedkarstwo to nie .... Rozpatrzmy sami. Wedkarz bioracy rybki do domu - inny powie - kup w sklepie, jesteś mordercą dla swoich uciech. Drugi jest no kilowiec - jest sadystą, męczy ryby i je wypuszcza. Jak się nie obejżeć - dupa zawsze w tyle.Przepraszam za dosadne stwierdzenia. Minął już czas na necie, kiedy takimi sprawami się zajmowaliśmy. Jeśli ktoś jest do tyłu, niech przygryzie języka lub igłą ukuje sie w palec. Kwituję jeszcze jedno o tych oczach Kajka. Zawodnicy ucza się szybkiego łowienia, a znaczy to, że hak zaledwie trąca wargę ryby. Złowiona ryba głęboko, jest bardziej kosztowna w czasie, niż puste zacięcie. Sam łowiłem wyczynowo i musiałem się tego nauczyć. Dobry zawodnik, ma wprawę, zły zawodnik jest wyeliminowany z rozgrywek :-)) |
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez gumofilc dnia 05-06-2003 o godz. 09:46:34 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | "Dyskutujecie o tym , jakie gówno jest lepsze? Miękkie czy twarde?"
Rysiu, lepszego porownania nikt by chyba nie znalazl...)))))))
W miare jak czytalem geba coraz bardziej mi sie wykrzywiala, a po przeczytaniu Twojego juz wiem dlaczego. Nawiasem mowiac jestesmy chyba(jako srodowisko) na 1 miejscu jesli chodzi o dazenie do samozaglady. Waz zzerajacy swoj ogon... Gumo |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez kajko (paprosz@wp.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 10:35:42 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Masz rację rysio, czas na wychaczenie jest bardziej kosztowny niż puste zacięcie i wierze ci w 100%. Natomiast doskonale wiesz, że po to sa PW zeby sobie dyskutować i nie pamietam chocby jednego artykułu w którym odpowiedzi nie zbaczały z kursu nie mniej niz mój wątek prowadzony z burza w szklance wody. Przecież można by podjać twój watek z wędką kupioną w Pewex'ie i mówić: ja też kupiłem ale..., a moja żona to by..., moja kosztowała tyle, a tyle. Jak widzisz sam rzuciłeś wątki nie bardzo zwiazane z tematem... i nic żadnej afery. Jesli burza odpowie mi na mój wątek to go pociągnę. Dowiedziałem sie od Ram'a to co chciałem wiedzieć, a że ktoś odpowiedział jeszcze i mam dzis trochę czasu to sobie pozwoliłem na dialog. Powodzenia i trzymaj sie zdrowo :-) |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 00:14:37 | Z tego , co się zorientowałam już na chacie i nie tylko.. Oldi ma zwykle rację i w ogóle jest człowiekiem pokojowo nastawionym do życia , mam na myśli, że nie jest głupio agresywny i zwykle trzyma się tematu artykułu ....Ale wątki się same plotą , jak to zwykle bywa.... więc powiem raz: -nie wychaczenie a wyhaczenie (od haka) dwa: -fajnie, że dowiedziałeś się czegoś od Rama trzy: -na temat zabijania zwierząt powiedziałam już wszystko- jako człowiek inteligentny zrozumiesz , jakie są moje poglądy.. Pozdrawiam kajko |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez sigi (sigi@gt.pl) dnia 06-06-2003 o godz. 06:37:33 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.eurofishing.pl | Wszystko mi się podoba, ale czy napewno to Twoje poglądy ?:-) Każdy Twój komentarz wygląda jakbyś była adwokatem Rama, a jestem przekonany, iż on sam świetnie sobie poradzi.Cieszę się, że włączasz się w nasze tu malutkie życie, czy tu czy na chacie, a może tez nadszedł już czas by się zarejestrować lub przynajmniej podpisać pod komentarzem? Pozdtrwawiam sigi |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Emilka dnia 06-06-2003 o godz. 09:20:04 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Przepraszam komentujących (ale nie wszystkich:-)) , że wczoraj występowałam jako anonim, ale nie pamiętałam hasła. Komentuję tylko i wyłącznie w swoim imieniu, nie mam kwalifikacji na adwokata. |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 10:59:31 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | Mogę napisać tak: Skomentował bym bardzo chętnie, ale nie mam zamiaru zmuszać nikogo do cytowania mi definicji ze słownika Kopalińskiego, szukania odznaczeń, wyróżnień, zasług. Ale mam refleksję... W momencie wręczenia mi karty wędkarskiej godziłem się na... cierpienia ryb i podobnych stworzeń czepiających się mojego haczyka. Czy będąc wyczynowcem, niedzielniakiem, wędkarzem etycznym, no-kilowcem, łowiącym na haki bezzadziorowe, zadziorowe, nie powoduję w jakimś tam stopniu cierpienia ryb? Czym różni się łowienie A od B? Samo uzbrojenie wędki powoduje zgodę i wolę na naruszenie rybiego spokoju. Nie wiem czy ryba zdjęta z haka wyczynowca czy innego wędkarza rozróżnia doznane wrażenia na bardziej lub mniej pozytywne? JARBAS
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez rognis_oko (infinity@onet.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 15:23:49 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://jerkbait.pl/ | Jarbas, mimo naszej ostatniej sprzeczki całkowicie zgadzam się z tym co napisałeś! Dobrze postawione pytania, z których można wyciągnąć liczne wnioski. Niech każdy łowi tak jak naprawdę chce, byle zgodnie z prawem. Jestem no killowcem (niestety nie na zawodach, a startuję w spinningu), ale w podczas mormalnego pobytu nad wodą nic nie zabijam, nigdy. Szanuję też tych którzy startują w zawodach, zabijają ryby, szanuję zwykłych wędkarzy którzy lubią sobie zjeść rybkę, itp... "...Czy będąc wyczynowcem, niedzielniakiem, wędkarzem etycznym, no-kilowcem, łowiącym na haki bezzadziorowe, zadziorowe, nie powoduję w jakimś tam stopniu cierpienia ryb? ..." |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez hromehunter dnia 05-06-2003 o godz. 22:58:01 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | jarbas , b. fajnie to ujeles , patrzac na cierpienie , nie mozna zapomniec o innych zwierzakach : kury , cielaki itd. a jednak wiekszosc codzienie "wsowa "kotlety , kurczaki itd, wedkarstwo tez jest w jakims stopniu meszczeniem ryb , ale , no wlasnie , "jedynym zwierzeciem na tej ziemi ktore zabija tylko dla sportu jest czlowiek ", ale czy mozemy to zmienic ? raczej nie , za to mozemy zabijac tylko tyle ile naprawde nam potrzeba, to ze limit pozwala na tyle i tyle ryb nie znaczy ze trzeba zabierac dozwolony limit i uszczesliwiac nimi wszystkich( rodzinka znajomi itd), naprawde wiekszosc prawidlowo wypuszczonych ryb ( po szoku przebytym walka - holowaniem ) przezywa.( ostatnie zdanie , bylo do marka b:-))) Marek sorki , ale jesli nie lubisz wyczynowcow , no kilowcow , z tego co pamietam miesiarzy tez nie ; to do jakiej grupy siebie zaliczasz?:-)))) |
]
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez hromehunter dnia 06-06-2003 o godz. 07:12:36 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Czy aby napewno do Marka_b ?:-) Sigi dzieki :-))) Marek_b sorki, oj juz sie sam pogobilem , Sigi a moze by tak ich numerkami poznaczyc ?:-))) Ok wycofuje ostatnie zdanie z mojej ostatniej wypowiedzi . |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 06-06-2003 o godz. 07:52:35 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | Ja jestem..... ponumerowany... Jeśli to do mnie to... lubię umiar i zdrowy rozsądek. Nie nawidzę wszelakiej ekstremy. Z RAM-em mogę se podyskutować bo mimo odmiennych stanowisk zachowujemy jakieś ramy przewidziane dla dyskusji... Z niektórymi lubię się pokłócić bo nic tak nie rozbawia jak wytrąconny z równowagi prostak... A tak w ogóle to ja lubię... ludzi :-) |
]
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez adalin (adalin@poczta.onet.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 12:23:14 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.youtube.com/watch?v=2bprl-wGqnc | Tak się zastanawiam, czy "przeciętni" wędkarze nie zazdroszczą czasem wyczynowcom i stąd te nieprzychylne komentarze?
Dla jasności - nie podoba mi się taka forma rywalizacji i nie akceptuję "łowienia" dla pucharków i nagród. Rywalizacji, która przesłania samą istotę wędkarstwa, bo chyba przyznacie, że nawet mówi się: Jadę na zawody, a nie Jadę na ryby.
Muszę jednak przed samym sobą przyznać, że imponują mi wyczynowcy. Nie ilością łowionych uklejek, ale umiejętnością komponowania zanęt, doboru zestawów, analizowania wszystkich mających na wynik połowu ryb czynników itp. Powie ktoś: Jakbym tyle wsypał do wody, to też bym łowił Nic bardziej mylnego. Gdyby było to takie proste, to praktycznie każdy mógłby zostać Mistrzem Świata... No cóż, ja nim na pewno nie będę, ale nie cierpię specjalnie z tego powodu ;)))
Druga sprawa - szufladkowanie. Kiedy czytam komentarze, dochodzę do wniosku, że bardzo pochopnie się wrzuca się wyczynowców do jednego koszyka i odbiera niejako prawo do rekreacyjnego wędkowania, gdyż zakłada się z góry, że wszystko jest dla nich niejako formą treningu. Znam paru wędkarzy :) Znam paru byłych lub aktualnych wyczynowców i nigdy nie powiedziałbym, że te osoby nie potrafią czerpać radości z przebywania nad wodą. Może tylko ich umysły pracują bardziej analitycznie i z większym uporem doszukują się przyczyn porażek, bo i takie się zdarzają... Miałem nawet okazję łowić z nimi kij w kij na "normalnych" rybach. Bez tyczek, batów i pajęczynowych zestawów. Dostawalem w d... aż gwizdało. I mogłem tylko podziwiać precyzję lokowania przynęty, hol, ciszę i skupienie nad wodą. Moje marne wyniki mnie akurat specjalnie nie martwiły, ale byłbym zakłamanym dupkiem, gdym nie przyznał, że daleko mi do takiego poziomu. A przez ten poziom rozumiem "czytanie wody", znajomość różnych tricków w montowanych zestawach, wyciąganie wniosków z własnych błędów...
Ludzie, nie okłamujmy się, jeździmy nad wodę po to, żeby ryby łowić. Kumkanie żab jest rozkoszne, wiem, ale po co w ta
Przeczytaj dalszy cišg komentarza... |
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez jarekk dnia 05-06-2003 o godz. 23:46:12 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.grodzkie.pl | Z przyjemnością czyta się takie komentarze :)
Dla mnie też wiele spraw stało się jaśniejszych po przeczytaniu rzeczowego, pozbawionego zbędnych emocji, a przez to chyba bardziej wiarygodnego tekstu. Pozdrawiam. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 00:30:19 | Podoba mi się Twoje gadanie kolego.Jestem wyczynowcem ,aczkolwiek wyczyn uważam za patologię.Wlazłem w te gówno i dzieki takim jak ja czy Ram taki marek 48 i jemu podobni nie łowią dzisiaj na kije leszczynowe i haki wyginane ze szpilek.Cel uświęca środki i czy sie komuś to podoba czy nie wyczyn będzie zawsze potrzebny.Gdyby wedkarze wiecej z nami rozmawiali poziom wedkarstwa w Polsce byłby o wiele wyższy. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 06-06-2003 o godz. 06:52:44 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | no właśnie. Sam stwierdzasz "wyczyn uważam za patologię" i "wlazłem w to gówno". I o to głównie chodzi... Gdyby może udało się przemyśleć jeszcze raz formułe rywalizacji na zawodach. Tak by nie była to bezmyślna gonitwa za gramami, limitami i tak dalej. Może udałoby się stworzyć model, w którym piękno wędkrstwa byłoby wyeksponowane, a nie wynaturzone... Wtedy... kto wie? MOże taki marek (z dowolnie podawanymi przez Ciebie numerami, a ja nwet nie mogę Ciebie przekrecić bo się chowasz za anonimem... masz jakąś twarz?) polazłby i się przyłączył... |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez PMD (pawel_m@poczta.onet.pl) dnia 08-06-2003 o godz. 11:52:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | jak sam stwierdzasz są to zawody w których ktoś rywalizuje, a jeśli tak, to rywalizuje się o coś, no i potrzenbny jest jakiś sposób oceny kto jest zwycęzcą. Kiedyś wystarczył wieniec laurowy, ale czy to jest wieniec, puchar, medal, uściśk dłoni, zestaw wędzisk to jużkwestia drugorzędna. Kto wyrał? Sprinter musi po prostu pierwszy przekroczyć linię mety. Wędkarz na zawodach nie pływa na czas do zanęconego miejsca i z powrotem, jak by nie kombinować dojdziemy do sztuk i gramów. Klu problemu, który poruszasz tkwi w tym co obszernie opisał już adalin. Należy zachować zdrowy rozsądek pamiętać, że w życiu jest więcej barw i nieskończona ilość odcieni oraz zaopatrzyć sięw odrobinę tolerancji, która ułaytwia życie zarówno innym jak i nam samym. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 00:48:58 | Adalin- bardzo ładnie to wszystko określiłeś .... ja nie sądziłam, że są aż takie różnice między wędkarzami - wyczynowcami a tzw. amatorami.... kto tu komu zazdrości ?, swoją drogą ...Brawo za poglądy i tolerancję dla innych ... tych myślących i robiących inaczej..Pozdrawiam:-) Ps Weź na szkolenie Marka 87 czy jakoś tam ... ten to jest dopiero model .. żywcem wyjęty z "loży szyderców" co to muszą wszystko skrytykować , albo po prostu..hmmm. są nieszczęśliwi... |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez ALBERCIK dnia 05-06-2003 o godz. 13:08:17 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Bardzo ciekawy artykuł, zwiastun jak myślę ciekawej serii. Uważam że własnie dzięki zawodowcą wędkarstwo staje sie coraz bardziej etyczne, szerzej propagowane i bardziej widoczne. Zastanówcie sie wszyscy kto tak na prawde tworzy współczesne wędkarstwo i dzięki komu przykładowy 10 latek może wybierać wsród kilkudziesięciu modeli kołowrotków i wędek, dzięki komu ma do dyspozycji game wszelakich zanęt i dodatków. te wymyślone przez zawodników zanęty pomagają mu cokolwiek złapać i powodują że chłopak sie nie zniechęca. Później taki 10 latek zapisuje sie do PZW i opłaca skałdki, dzięki czemu w naszych wodach jeszcze coś pływa. A odnośnie pieniedzy w wędkarstwie, to niech ktoś mi pokaze teraz tani sport! |
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 14:22:15 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | ALBERCIK, chyba z hibernacji się dopiero obudziłeś... albo jeszce śnisz... Tam gdzie wyczyn, puchary, nagrody... etyka jest wartością rzadką i cenną. I nie tylko wyczynowców mieniących się wędkarzami to dotyczy... Gama kołowrotków? Przecież to jest ciągle jeden i ten sam tylko inaczej się nazwyają. Natkaja łożysk (jakości tych z Matchboxów) i udają, że zrobili sprzęt... Na "dolnej" półce to nie ma żadnej różnicy co bierzesz...
tak, to jeszcze sen....
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 0) przez Anonim dnia 06-06-2003 o godz. 01:03:31 | Marek- tak sobie patrzę i myślę.... bo ja myślę , wiesz? ... Albercik z niczego nie musiał się budzić, bo to facet z "jajami" czego niektórym (komentującym) brakuje..... Ja sobie tak myślę, że Ty jesteś nieszczęśliwy człowiek - tylko krytyka i krytyka ... Wypisz - wymaluj- nasze Polskie zaściankowe piekiełko.... Współczuję Ci, bo nie masz w sobie radości życia ale przede wszystkim- nie masz w sobie życzliwości i tolerancji .. plujesz jadem - idź na terapię.. Może wyluzujesz.. Nie pozdrawiam , bo Cię nie lubię , jesteś złośliwym, starym tetrykiem |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez marek_k84 (marek_k84@interia.pl) dnia 06-06-2003 o godz. 06:55:05 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://uks-orly-zielonka.blog.onet.pl/ | sam sobie wystawiłeś komentarz... Co do szczęścia to... życię Ci by spotkało Ciebie choć część tego szczęścia co mnie. I wędkarskiego i w ogóle... Ale na razie wróć do mamy po nauki kultury... Gnojek bez twarzy, imienia, nazwiska, Ba1 Nawet bez nicka... śmie zarzucać innym złośliwość.... Paradne! |
]
]
]
]
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 07-06-2003 o godz. 06:55:48 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Nie wiedziałem, ze takich się numeruje. Patrze sobie i mnie zatkało. 84 - jasny gwint - kto Cię tak podsumował? :-))) |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Pioterek dnia 05-06-2003 o godz. 15:15:16 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Ram krótko i zwiężle!!!!. Ram uważam, że twój artykół jest bardzo bardzo fajny czekam na następny. Dowiedziałem się kilku rzeczy dziękuje:D
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Zenon dnia 05-06-2003 o godz. 19:37:11 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | dyskusja ta przypomina akademicką rozprawkę nad wyższością świąt Wielkanocnych nad świętami Bożego Narodzenia, bez urazy, ale ilu wedkarzy tyle spojrzeń ,ocen ,własnych poglądów i nikomu nie można zabierać prawa do powyżsego. Zenon |
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Garbolino (blukacz@poczta.fm) dnia 05-06-2003 o godz. 20:43:43 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | RAM bardzo fajnie ZARYSOWAŁEŚ idee wyczynu!!! To jest temat o wyczynie i jak ktoś nie toleruje zowodów to po prostu nie musi tego czytać i mieć pretensje do świata że ktoś coś takiego wymyślił!!! Acha, bardzo się ciesze że nareszcie znalazł się zawodnik z tego samego okręgu co ja tzn. katowicki!!! Jeżeli jest więcej zawodników łowiących w GRAND-PRIX okręgu katowickigo to prosił bym o kontakt!!! :))))) Może założymy klub Pogawędek Wędkarskich ;))))))) |
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 05-06-2003 o godz. 22:01:26 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | W kwestii formalnej.... Ram z tego co widzę, słyszę i czuję to na „Pytania do zawodnika” odpowiedzi udzielać będziesz TY, więc jeżeli: 1. TAK to, Fajnie by było abyś napisał coś o sobie. Ja ze spławikiem mam tyle wspólnego, że po prostu wiem jak wygląda, ale jest tu wiele osób bardzo zainteresowanych i miło by było, aby wiedziały „Kto taki”. Szczerze mnie ta część też bardzo interesuje. Napisz od kiedy łowisz, jakie miałeś początki, kto „cię wciągnął”, gdzie łowisz, jaki używasz sprzęt i tak dalej. 2. NIE to kto będzie udzielał odpowiedzi. JARBAS
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ram dnia 06-06-2003 o godz. 11:17:37 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Tak, to ja będę udzielał odpowiedzi. Na temat mojej historii w wędkarstwie i w wyczynie opowiem wam w osobnym artykule. Większość z weteranów już mnie stąd zna, o ile jeszcze pamiętają:-) Powiem tylko, że jestem reprezentantem koła Pyskowice na GP okręgu katowickiego, łowie także w klubie "Team Samol Pyskowice". Używam sprzętu do metod które wymieniłem w artykule. Jeśli masz jakieś nurtujące Cię pytania, pytaj śmiało. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 06-06-2003 o godz. 11:24:18 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | Dzięki Ram, myślę, że więcej napiszesz w artykule o którym mówisz... Dlaczego interesuje mnie Twoja historia? Otóż zawsze zastanawiało mnie to i zastanawia jak z wędkarza "robi" się zawodnik. Czy bardziej jest wędkarzem czy zawodnikiem. Rozumiesz o co mi chodzi? Nie wszyscy "dobrzy" wędkarze są zawodnikami i wiedząc, że mają szanse "na sukcesy" nie interesuje ich to. Myślę, że opisując swoją przygodę z wędkarstwem w jakiś tam sposób dasz odpowiedź na to pytanie, przynajmniej dla mnie. JARBAS |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ram dnia 06-06-2003 o godz. 11:34:40 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Tak Jarbas dokładnie ten temat zamierzam poruszyć w tym artykule, trochę wewnętrznych refleksji, przemyśleń. Mam nadzieję, że uzyskasz tam informacje, które Cię interesują. |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez maro (mj1.mj1@interia.pl) dnia 08-06-2003 o godz. 16:43:22 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jarbas! To ja Ci odpowiem.:-) Sam łowiłem sportowo i choć miałem rok przerwy, to w tym zamierzam powrócić do wyczynu. Tyle, że ja łowię na spinning. Widzisz, bycie zawodnikiem to kwestia preferencji. Wszyscy zabijamy i kaleczymy ryby wiec ta dyskusja poszła nie w tę stronę. Na GP okręgu jeździ się 5-6 razy w roku. A Pan Stasiu z Włynia nad Wartą jest na rybach codziennie i łowi i zabiera po 10-20 kilo każdego dnia... No, ale nie o tym chciałem..:) Widzisz, jakoś nikt się nie dziwi, że siedzi facet i pilnuje gruntówki. Każdemu, co kto lubi. Ja mam temperament i jeśli nie wrócę z ryb zmęczony, przepocony, przemoczony i nie "zgubię" z 3-4 kilo to nie mam pełni szczęścia. To tak samo jak z wędkarzem z gruntówką denną. On woli posiedzieć a ja muszę być aktywny. Taki charakter. Jak ktoś nie lubi to niech nie robi. Od tego zależy właśnie czy ktoś jeździ na zawody czy nie. Znam wielu spinningistów, którym umiejętnościami nie dorastam do pięt, ale oni nigdy nie startowali. Nie lubią i już. I o to chodzi. Wędkarstwo jest tak obszerną tematycznie dziedziną, że każdy znajdzie coś dla siebie. Zawodnikiem zostaje się tylko i wyłącznie z własnej nieprzymuszonej woli, w zależności od potrzeb i preferencji.:-)
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Jarbas (jarbas@hot.pl) dnia 08-06-2003 o godz. 16:54:49 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) http://www.jarbas.com.pl | „Potrzeb i preferencji”... Dziękuję Maro i takiej odpowiedzi chyba oczekiwałem. Dlaczego nikt nie mówi, że robi to dla nagród, dyplomów, sławy czy tym podobne. Jak stwierdzić, że ktoś jest dobrym wędkarzem? Najlepiej, jak można powiedzieć „to mistrz okręgu”, a tam „to mistrz Polski”, o tu łowił „mistrz koła”. Niektórych to rajcuje innych nie. Nie mam nic przeciwko zawodom, ale boli mnie jak w środowisku wędkarskim za „guru” uważa się tylko zawodników. Sam znam takich, że w basenie wyłuskają okonka a do zawodów są na nie. Chyba, aby być zawodnikiem trzeba mieć do tego chęć. Rywalizowanie, ściganie się, konkurencja – elementy potrzebne, ale czy nie przysłaniają one istoty wędkarstwa? Mi kojarzy się ono z samotnością, ciszą, spokojem, przyrodą, obserwacją jej, rozmyślaniem, zadumą, zastanowieniem i tak dalej. Tych elementów na zawodach nie zauważyłem, dlatego nie jest mi to bliskie. Maro z „daniem sobie” w kość ze spinem jestem za i nawet Ci powiem, że czasami mam problem z powrotem z łowiska tak mnie wszystko boli, ale to już inna sprawa mało związana z powyższą materią. JARBAS |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez maro (mj1.mj1@interia.pl) dnia 08-06-2003 o godz. 17:13:26 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | No właśnie...:) A ja postarałem się to połączyć. I udało się. Jakoś bez oddechu rywala na plecach nie do końca się spełniam. Czynniki wędkarskie, które wymieniłeś są piękne.. Ale inni mogą myśleć inaczej. :-) Choć do mnie one jak najbardziej docierają to nie jestem w stanie zanegować wędkarzy, których cisza i przyroda absolutnie nie rajcuje. A przynajmniej nie jest to główny czynnik ich wędkarstwa. A moje niespełnianie się poza zawodami to może lenistwo? :-) Bo po co uciekać jak nikt nie goni... To brdzo osobisty i szeroki temat, dlatego ilu wędkarzy tyle opini... Pozdrawiam.
|
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez sandal dnia 04-07-2003 o godz. 17:47:07 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Maro , ale z tym oddechem rywala na plecach to już przesadziłeś :))) A tak po prawdzie , dzień bez bólu na rybach ,to nie dzień :))
|
]
|
|
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ted dnia 06-06-2003 o godz. 23:36:06 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Jedni płaczą nad rybką ze ja boli, i dziwi mnie że zapisałi się do tego klubu. Tak jak Old_Rysio powiem ze twarde czy miękkie jednakowo śmierdzi. Mnie wyczynowcy tak jak Adalina zadziwają bo postępują jak mistrzowie szachów, potrafią przewidzieć kilka ruchów do przodu. Nie zgadzam się z Markiem bo już zdanie poniżej świadczy że sam sobie przeczy.,, Z niektórymi lubię się pokłócić bo nic tak nie rozbawia jak wytrąconny z równowagi prostak... A tak w ogóle to ja lubię... ludzi" Jak to rozumieć, lubić ludzi i śmiać się z prostaka, a może to .......śmieje się i drwi z innych. Czekam Ram na dalsze Twoje artykuły bo coś zawsze można skorzystać i zastosować czytając takie artykuły. |
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez hromehunter dnia 07-06-2003 o godz. 00:38:31 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Ted sorki Ty chyba nie masz dobrze pod "dachem" Wyczyn ? powiedz mi co to jest ? moze ja malo rozgarniety jestem , "przezucanie " 100- tek ryb kilogramowych ( ktore nie maja szansy na ucieczke ) to jest wyczyn ? dla mnie to barbarzynstwo , z tego co sie orentuje i tak wiekszosc z nich zdycha po wyciagnieciu , lub laduje w krzakach, jesli nie jest tak, prosze oswiec mnie ? Jak narazie nie usluszalem od Rama ani slowa o sprzecie metodach idt. Wiesz mam znajomego , canadol , wedkuje tam gdzie ja , ale od 40-stu lat , siedzi cicho , wyciaga w sezonie , oj nie powiem ile zebyc nie wpadl w kompleksy , smieje sie z tych z Tv , zawodnikow itp. oj szkoda slow . Mowisz potrafia przewidziec.........?, / postraj sie spedzac tyle czasu nad woda co oni a sam zobaczysz , ze to zadna sztuka przewidziec . Pozdrowienia HH |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez old_rysiu (szreter@interia.pl) dnia 07-06-2003 o godz. 06:47:45 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Mój drogi hh. Troszku pomyliłes pojęcia. Nie pisze tutaj Ram o miesiarzach, jakim jest Twój kolega Canadol. Ram opisuje zawodników startujacych na zawodach. Myśle, że i u Was są one organizowane. A jakże, czytałem sporo o tym - nagrody Chewrolety itp. Tam też trzeba sporo nałowić w ograniczonym czasie - czyżbyś już był takim mistrzem, że zaprzestałeś okradać tych biedaków z nagród? Pamiętaj - wedkarstwo ma różne oblicza. Jedni uwielbiają masowe pojedynki, inni spokojne samotne wedkowanie. Jedni zabierają ryby do domu, inni wypuszczają do wody. Wszyscy jednak są wedkarzami. jeden na drugiego może powiedzieć - udeż się w głowe. Każdy ma swoje racje. Ważne, aby uszanować każdego, a to uwierz mi jest najtrudniejsze. Tak się składa, że dobrze znam Teda i nie raz mogłem z nim pogadać, uścisnąć mu dłoń. Chciałbym - marzę o tym - aby każdy wędkarz był takim jak on. Pamiętam rozmowy pierwsze z Tobą. Czyż wiele wtedy brakowało, abyśmy stali się wrogami? Dlaczego jednak tak się nie stało? Dlaczego ja lubię Ciebie i daj Bóg Ty mnie? Uderz więc teraz Ty się w głowę i przemyśl to . :-) |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez hromehunter dnia 07-06-2003 o godz. 15:12:57 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | Oldi , mistrzem nie jestem i nigdy tak nie mowilem, na zawodach tylko raz bylem ( obserwator ); nie podobalo mi sie to ze zlowione ryby zostaly zabite , moze dla tego , a moze wole spokoj i cisze , powiedzialem sobie" Nigdy wiecej " Co do reszty , musze przyznac Ci racje , sorki Oldi . W glowe to mnie moja pani ( po powrocie z pracy ) wczoraj strzelila , widzac te puste butelki po piwku .:-))) |
]
Re: Po co komu wyczyn? (Wynik: 1) przez Ted dnia 08-06-2003 o godz. 16:04:54 (Informacje o użytkowniku | Wylij wiadomoć) | już nie raz pisałem że podejście do zawodów trzeba zmnienić i ważyć ryby na bierząco. Popatrz kolego nad wodą czy nie jest podobnie. Przed chwilą wróciłem z połowu karasi. Karasia na tym zbiorniku jest tyle co i wody ale ludzie zabierają wszystko. Zbiornik oblegany przez wędkarzy jak na zawodach i każdy sypie zanętę. Powiedz tym ludziom by nie sypali kiedy oni przyjechali i ma dziś brać. Ryby poumierają na skręt kiszek z przejedzenia.Każdy płacze że kasy brak, ale wędkarstwo takie czy inne jest jak narkotyk i sprubój się z niego wyleczyć. |
]
]
]
|
|
|