Gumofilc napisał
Wyjazd planowany był od dawna. Zimno jak cholera, dwóch zrezygnowało... Decyzja – oczywi¶cie jedziemy. Cel wyprawy – „eksterminacja” szczupaka zasiedlaj±cego wody Jeziora Asnen (południowa Szwecja).
Do Karlskrony dopływamy dopiero na godzinę 9:00, bo Szwedzi mieli kłopoty techniczne z promem. Kontrolę graniczn± przechodzimy bez problemów. Miła pani z okienka pyta nas o cel przyjazdu. Po udzieleniu odpowiedzi u¶miecha się, nie wiem czy z politowaniem, czy ze służbow± sympati±, bo na zewn±trz kłębi± się czarne chmury a temperatura oscyluje wokół 6 stopni Celsjusza.
Do celu, czyli miejscowo¶ci Törnabygd zostaje nam jeszcze do pokonania jakie¶ 80 km. Näckhallsfjorden - „nasza” zatoka - to położona w¶ród lasów mieszanych (przewaga ¶wierka) około 800 ha misa z licznymi, kamienistymi wysepkami i kamiennymi górkami oraz nielicznymi kępami trzciny. Widok na zatokę robi duże wrażenie, takich akwenów w Polsce nie ma.
Nasza przystań i łódĽ ze mn±, czyli Gumofilcem w ¶rodku.
Po wypłynięciu na wodę okazuje się, że maksymalna głęboko¶ć sięga około 10 m, a dno niemal w cało¶ci wy¶cielaj± mniejsze i większe głazy. Już na pierwszy rzut oka niepokój nasz budzi fakt, że nie widać nigdzie ¶ladu drobnicy czy innych oznak życia. Dochodzimy do wniosku, że w tym roku wiosna zawitała póĽniej niż zwykle...
To wymusza nasz± dalsz± taktykę, która polega na łowieniu na ostrych spadach, na głęboko¶ci 3 do 6m. Przynosi to efekty w postaci złowionych szczupaków, które jednak nie oszołamiaj± wielko¶ci± (50-60cm), co jaki¶ czas okraszonych szczupakiem 70cm.
Stosujemy przeważnie metodę trollingow±, a jako przynęty różnej ma¶ci woblery i wahadłówki. Próby spinningowania kończ± się zwykle „zawi¶nięciem” na kamieniach.
Wysepka jakich wiele w naszej zatoce.
Do trolla ja używam „¶wieżego” Shakespeara o mocy od 10-50 Lbs (2,1m) i wędziska 20 funtowego (2,6m) do mniejszych przynęt. Kuba orze kilkoma kijami, od jerka do Cormorana 80g.
Jak się okaże póĽniej, Szekspirek będzie bezkonkurencyjny...
Do końca wyprawy, mimo że okazji szukamy codziennie, nie udaje nam się zahaczyć dużego szczupaka. Po prostu jest za zimno, ten duży ma co innego na głowie ...
Nasz chleb powszedni...
Próbujemy także trochę pozwiedzać inne zatoki jeziora. Przepływamy pod mostem w Karlsbergu i wydostajemy się na jeszcze większ± misę, która już bardziej przypomina charakterem nasze jeziora mazurskie. Efekty wędkowania s± podobne, szczupaki bior± tylko, gdy wjedzie im się przynęt± do pyska.... Aczkolwiek Kuba zacina (tym razem na 2,4 m Byrona do 180g) co¶ dużego. Jednak ryba spada po kilku bujnięciach..., cóż, utwierdzam się w przekonaniu, że plecionka do trollingu nadaje się mniej niż żyłka.
Zdechły miętus i zestaw. Wędkarza nie udało się wyłowić...
Wszystkie brania s± na głęboko schodz±ce woblery w kolorze oczoj... – seledynu - czyli takie, jakich, kurde, nie mamy. Zabrali¶my przeważnie przynęty płycej pracuj±ce. Najlepszy wobler wyprawy został wyłowiony razem z całym zestawem, do którego uczepiony był... zdechły miętus. Kuba ¶miał się, żeby¶my dobrze poszukali, to może gdzie¶ znajdziemy też łódkę z wędkarzem, którego ten kolos wci±gn±ł do wody.
Asnen to nie tylko szczupak, trafił się też ostatniego dnia przed tutejszym okresem ochronnym sandaczyk i okoń oraz niezupełnie z własnej woli leszcz, których to gatunków (konia i leszcza) nie wolno zwrócić wodzie (zalecane przepisami). W zwi±zku z tym zostaj± pożarte. Natomiast gros złowionych szczupaków wypuszczamy, poza kilkoma kolacyjnymi.
Okonek.
Sandaczyk. Przestraszył się mojej miny...
Leszcz, niestety złowiony za kapotę...
Zestaw, który sprawdził się na Asnen: duży jaskrawy wobler, Szekspirek, poczciwy Abu Ambasadeur 6500-C3 i... Gumofilc.
Wyjazd ogólnie bardzo udany; były ryby, las, spokój. Tylko czemu zawsze zlatuje to tak szybko? Kuba stwierdził, że to nawet lepiej, że nie brały jak głupie, bo znowu nic by nie zobaczył. Łowiłby jak poprzednio w jednym miejscu.
Zestaw Kuby. Raczej jeden z zestawów – nie najmniejszy Salmo Fatso (jerk i troling) i pręt zbrojenio..., tfu, znaczy kij jerkowy. I podobny do mojego multiplikator z link± do latawca...,tfu, znaczy z plecionk±.
Po przyjeĽdzie (niestety) do Polski obaj zaliczyli¶my kaca, mijaj±c nasze rodzime jeziora z niedobitkami „o¶rodków wczasowych”, wybudowanych 30 lat temu oraz budy z rybami, wymownie ¶wiadcz±cymi o tym, gdzie podziały się ryby z jeziora.
We wszystkich s±siednich krajach tłucze się kasę na rybach (WNP nie liczę). U nas tłucze się ryby...
W takiej sytuacji nie wiem, czy wypada życzyć smacznego...
Gumo